Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pinezka83

Portal randkowy a niepełnosprawność

Polecane posty

zbombardowana_laleczka "no własnie, masz racje,trzeba być świadomym. jesli autorka wpadnie komuś w oko, zainteresuje go to mysle źe to przełknie na samym początku i będzie mogło być tylko lepiej" Chciałabym żeby tak było,ale na ogół było tak,że na początku udawali,że wszystko pięknie ładnie,a potem się bez słowa zmywali albo wymyślali jakieś głupie powody dlaczego nie mogą być..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem z jakich portali.....
korzystacie,ale kiedys tez sie w to "bawiłam" i tak jak podają liczby to 3% facetów jest tam na powaznie,reszta szuka zabawy-czytaj zabija nude,albo darmowego sexu. Poza tym wielu ma problemy ze sobą,nie potrafia w realnym swiecie nawiązac znajomosci,ani sie dogadac. wiec uwazajcie uwazam,ze odrazu nalezy przedstawic sytuacje,jesli chodzi o wygląd,niepełnosprawnosc czy cokolwiek innego,chodzi o powazne traktowanie tego potencjalnego "rozmówcy" Osoba która szuka partnera,nie szuka ideału,to ma byc ktos na zycie..nie zeby sie pobawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlamysia
dokładnie, jest tak jak mówi pinezka, jak facet dowie sie na początku, to udaje, że mu to nie przeszkadza, nawet z raz jeszcze się odezwie, poem zmywa sie bez słowa, wiem z doświadczenia dla was, osób które nie mają takich problemów, wydaje sie to takie proste, powiedzieć od razu. Wtedy prawie pewne jest, że zostaniemy odrzucone. To nie jest takie proste, dlatego stosuję swoją zasadę niemówienia od razu, dzięki której facet ma możliwość poznać mnie trochę lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mlamysia dla mnie to jest przerażające...mam coraz większą depresję z tego powodu,ileż można być samej...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale z czym ty masz kobieto
problem? Bo nie pojmuję :O. Przeczytaj tematy o randkach www na kafe albo sobie pogooglaj. Widać, że wszyscy się zgadzają co do tego, że: 1. trzeba przerandkować kupę ludzi żeby trafić 2. kobiety mają gorzej bo jest pełno desperatów chętnych na zaliczanie kogokolwiek aby łatwo. i tacy są aktywni w necie bo to łatwo dostępne 3. "jak nie ma chemii na 1 spotkaniu to na 99% nie ma drugiego" 4. sporo rozmów się rozmywa i nie ma spotkania albo inne cyrki (lewe zdjęcia, kłamanie w opisach itd...) jak nie spotkałaś się z przynajmniej kilkunastoma facetami z tych randek w realu to i tak nie masz podstaw do realnej oceny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale z czym ty masz kobieto nie wiem czy przeczytałaś topic od początku...chodziło o niepełnosprawność,ale masz racje.Trzeba przesiać wiele osób żeby natrafić na odpowiednią osobę.A ja mam to dodatkowo utrudnione...i tak dla mnie to jest problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezka skoro facet sie zmył to niech spada na bambus, szkoda twojego czasu. na pocieszenie ci powiem ze na takich portalach chyba nie jest az tak żle. kilka lat temu to ja sie zalogowałam na jednym żeby jaja sobie porobić. napisało do mnie chyba z 200 facetów. rozmawiałam z kilkoma. spotkałam sie z jednym. do dziś jesteśmy razem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zbombardowana_laleczka fajnie,też bym tak chciała..ale oni chyba nie rozumieją,że choć mam chore ciało to mam zdrowe emocje i brakuje uczucia,bliskości,seksu..a w takie zimowe dni i noce odczuwam to jeszcze bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieje ze znajdziesz takie go zrozumie, bo tymi co nie rozumieją się nie przejmuj.ich strata:) a w realu nie masz możliwości poznania kogoś? wiem źe teraz takie czasy, że ludzie na nic czasu nie mają i dlatego powstaja takie portale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem,raz kiedyś poznałam kolesia na dyskotece(gdzie byłam czysto towarzysko bo nie słucham takiej muzyki) i taki był zauroczony,pisał,dzwonił,ale był nastawiony głównie na seks no i był kilka lat młodszy...a ja nie szukam przygód...jakoś nie miałam okazji poznać facetów poza internetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezka piszę
pinezka ja niestety w realu też poznają głównie :ruchaczy' albo jakich nieudaczników.Chyba wychodzą z założenia że niewiele mi do szczęscia trzeba.A ja akurat pomimo choroby język mam ostry i potrafię przychlastać takiemu. W necie to jak pisały dziewczyny wyżej albo sekxoholicy( takim to chyba wszystko jedno) albo jacyś delikatnie mówiąc niestabilni umysłowo.Ja na siłe już nie szukam , co ma być będzie,Ale rozumiem że dla ciebie to problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord stront
Ciężka sprawa. Może powiem coś głupiego, ale czy nie lepiej czasem przeżyć przygodę, niż niczego nie przeżyć? Owszem, do przeżywania przygód, trzeba mieć odpowiednie psychiczne predyspozycje, to nie jest dla każdego, szczególnie nie każdej kobiety. Nie mówiąc o ryzyku ciąży i tak dalej. A jak się zapatrujesz na związek z niepełnosprawnym mężczyzną? Czy miałaś takie propozycje? Bo jeśli nie zdarzy Ci się odwzajemniona miłość, która góry przenosi, a to zdarza się rzadko, także zdrowym, to pozostaje samotność, przygoda, jakiś ewentualny związek z rozsądku, jeśli w ogóle taki byłby możliwy do przyjęcia i zrealizowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezka pisze...wiesz nie jestem jakąś desperatką która się rzuca na wszystko co się rusza...od pół roku pewien chłopak proponuje mi seks...wykorzystał już wszelkie możliwe sposoby żeby mnie przekonać a ja pomimo,że brakuje mi tego bez uczucia nie dam rady po prostu...wiem mogłabym spróbować i tak dalej,ale jednak mam jakieś opory.Najgorsze jest to,że choćbym spełniała się w życiu w innych dziedzinach to zawsze się skupiam na tym,że brakuje mi tej energii którą daje miłość. Edit: Lord Stront podoba mi sie Twój tok myślenia.Nie raz sie nad tym zastanawiałam.Gdybym sie zakochała to nie miało by dla mnie znaczenia czy facet jest niepełnosprawny czy zdrowy.A związek z rozsądku mi się nie widzi,z dwojga złego wole być jednak sama...próbowałam kiedyś i jak miałam dotknąć kolesia który "kocha" mnie to robiło mi sie słabo...tak sie nie da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezka piszę
ale ja nie chciałam ci ubliżyć , bardziej podtrzymać na duchu pomimo wszystko.Nie uważam żebyś leciała na każdego, raczej mi chodziło o facetów że oni się starają "zaliczyć".Tutaj to musi być miłość , bo samemu ciężko dzwigać niepełnosprawność , więc ta 2 osoba musi być świadoma, tak jak pisałam wczoraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord stront
pinezka No cóż, nie możemy gwałcić samych siebie. Nie sposób niczego doradzić, możemy sobie jedynie powymieniać refleksje. To banalne hasło: "wyjdź do ludzi", jest jednak jedną z najlepszych metod na poszukiwanie kogoś bliskiego. Tylko, że trzeba mieć odpowiednią, towarzyską naturę, możliwości i chęci. Towarzyskim, otoczonym znajomymi jest łatwiej. Ale zapewne osoba niepełnosprawna, może czuć się wyobcowana i zwyczajnie nie mieć licznych kontaktów. Ja sam, będąc w jakimś sensie niepełnosprawnym (depresja) unikam ludzi i moim jedynym życiem towarzyskim, jest kafeteria :D z własnego wyboru, czy też z konieczności podyktowanej chorobą. Inna rzecz, że ja za miłością, kobietą, nie tęsknie teraz, prawie w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezka pisze,ale ja wcale nie pomyślałam,że mi ubliżyłaś ;) Tak jak piszesz musi być miłość..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lord Stront to możemy sobie podać rękę bo ja mam nerwicę lękowo-depresyjną...ale tak na ogół mam towarzyską naturę,raczej bez problemu nawiązuje znajomości,ludzie mają mnie za pełną życia kobietę.Jestem niby ładna,inteligentna (tak mówią) a widzisz czuje się cholernie samotna i właściwie nie umiem myśleć o niczym innym.To jest jak rysa na szkle...A jeśli chodzi o Ciebie to mam nadzieje że wierzysz w to,że możesz wygrać z chorobą i nie przekonałeś sam siebie do końca że kafeteria jest Twoją jedyną alternatywą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o widocznej niepełnosprawnosci
powinnas nawet napisac na portalu. Wiesz, nie każdy cię zrozumie, gdy powiesz o tym zbyt póxno i żebys się nie zdziwiła, że usłyszysz później parę przykrych słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezka piszę
to dobrze , jakoś tak to może wyszło.Ta wypowiedź niefortunnie.Dlatego ja preferuje real od razu widzą, w necie też ciężko byłoby mi napisać.Pewnie zaraz w długą by dali, jak piszę po jakimś czasie , to nie wierzą. Lord depresja to choroba naszych czasów, każdy najchętniej zamknięty w takiej mini kapsule.Samotność chyba tego nie poprawia.Może wtedy łatwiej jest sens dnia znaleźć , masz po co wstać ( jak jest partner)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord stront
pinezka Ja po wielu przebojach ze sobą samym, obecnie się leczę. Terapia, leki. Jakaś nadzieja jest, bo już jestem tak sobą zmęczony, że prawie niczego już nie pragnę. Ja i lubię towarzystwo i nie lubię. W praktyce jest tak, że nie chce mi się nigdzie wychodzić, do nikogo. To chyba jest tak, że gdybym znalazł towarzystwo, jakieś bratnie dusze, to pewnie miałbym motywację, by się spotykać. Jednak nie znam prawie nikogo takiego, a te osoby, które znam, jednak nie są mi tak bliskie, nie pociągają mnie aż tak, pomimo wielu swoich zalet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord stront
pinezka piszę Może wtedy łatwiej jest sens dnia znaleźć , masz po co wstać ( jak jest partner) Na mnie to działało tylko do pewnego momentu i w ograniczonym zakresie. Bycie z kobietą, bywała mi takim ciężarem, że wolałem być sam lub luźne związki, przygody. Jestem dość odpowiedzialny i przewidujący, więc uważałem zawsze aby nie narobić sobie i komuś kłopotów. Obecnie, nic mnie właściwie nie motywuje. zbombardowana Ja podejmowałem decyzję o leczeniu trzy razy. Za drugim razem jakoś to załapało, ale nie trafiłem najlepiej. Trzeci raz był trafiony i tego się trzymam. Mam 39 lat i właściwie od nastolatka do 34, 35 roku życia dojrzewałem do tej decyzji. Ze mną zawsze było coś nie tak. Trudno mi było się w tym odnaleźć, samemu przed sobą przyznać. To jest proces, męka. Ja mam o tyle łatwiej, że mam pewną inklinację do analizowania siebie i relacji z ludźmi, do jakiejś tam pracy intelektualnej, nad sobą. Ale to i tak trwało kawał życia. Nikogo nie można zmusić, bo nawet gdy pójdzie, to może w ogóle nie współpracować. To niestety jest dramat, takich chorych, że chory sam sobie szkodzi i pogłębia swoją zapaść. Ja od terapeuty, nie dowiedziałem się niczego wstrząsającego o sobie, bo ja już do tego wcześniej sam doszedłem. Natomiast osoba, która nie ma pojęcia o swojej psychice, nie potrafi na nią spojrzeć z dystansu, otrzyma cios w łeb, który zapewne w jakiejś mierze jest konieczny. Możesz ją tylko nieustannie wspierać i zachęcać. Ja jestem zadowolony. Gdybym musiał z tej terapii nagle zrezygnować, to byłoby ze mną źle. Ja mam poczucie, że sam sobie nie poradzę. Przez lata wmawiałem sobie, że sam sobie dam radę, ale to nigdy nie była prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kame
lord stront to masz tak jak ja, tylko ja sobie odpuściłem leczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezka piszę
Lort ja też miewałam okresowo depresją sytuacyjną , de facto mam nerwicę sytuacyjną.Ale wiązało to się z długimi okresami depresji.Też wolę samotność, aczkolwiek mam okresy kiedy brakuje mi rozmów.Kafe też jest poniekąd antidotum.Jeżeli u ciebie jest to zwiąane z świadomym wyborem wynikającym z autorefleksji i poznania swojej natury to i tak ci lżej.Ja niby chciałam byc z ludzmi, potem uciekała, długo siebie nie znałam.Aż w pewnym momencie zrozumiałam że ja po prostu jestem samotnikiem.Dlatego może lżej mi niż Pinezce, tak strasznie mi nie ciąży samotność.Ale rozumiem że ludziom brakuje ciepła, miłości i czułosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zbombardowana_laleczka,ale to nie ma najmniejszego znaczenia,ile ja mam lat.. Lord Stront potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz...mam podobnie chociaż może nie w takim stopniu,byłam kiedyś na terapii ale z całkiem innego powodu...pewnie powinnam się wybrać na jakaś terapię w kierunku mojej samooceny i nie radzenia sobie w byciu samą...ale w sumie nie mam odwagi...na razie walczę sama ze sobą z miernym skutkiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lord stront z tego co piszesz rozumiem ze masz depresje wegetatywną. jeśli tak to wspólczuje, okropna choroba:( kiedy ja mam jakies epizodziki depresyjen (nic powaznego, po prostu czasem mi wszystko "opada" tak jak np teraz bo straciłam super prace) najgorsze dla mnie jest samo wyjscie z domu. uwielbiam spotykac sie z ludzmi przewaznie jestem dusza towarzystwa ale samo wygrzebanie sie z domu to czasem jakis horror. jak juz wyjde, spotkam sie z ludzmi jest super.ale samo wyscie na ulice...strach przed nie wiadomo czym... mojej przyjaciólce nie wiele pomoge, jest wiele kilometrów ode mnie.sama jak palec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord stront
Ja byłem w związkach. Jestem w jakimś stopniu spełniony w tej kwestii. Mogło być lepiej, może być jeszcze bardzo pięknie. Nie mam poczucia takiej przejmującej samotności, głodu uczuć, ciepła bliskiej osoby, ale kiedyś miałem i doskonale, Ciebie Pinezko rozumiem. Fobię społeczną miałem od nastolatka. Uśmiejecie się, ale to co mnie jakoś ratowało, to była żądza seksualna :D Po prostu gdyby nie wielkie napięcie seksualne i emocjonalne, potrzeba przeżywania bliskości z kobietą, także w sferze emocji, uczuć, to nie kontaktowałbym się z ludźmi, ponad to, do czego zmuszała szkoła, praca. Tak bardzo chciałem przede wszystkim (kolejność nieprzypadkowa) bliskości fizycznej, emocjonalnej i na końcu uczuć, że jakoś tam wygrzebywałem się z nory, by poznać odpowiadającą mi kobietę/kobiety. Ale najlepiej się sprawdzałem w swobodnych związkach, gdzie miałem dla siebie dużą odrębną strefę. Nie chodzi mi o skoki na boki, ale prawo do samotnictwa i brak presji na poważny związek, do którego nie byłem zdolny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×