pierpeczka

jechalam wczoraj z rana linia centralka i na przeciwko mnie siedziala polska para i sie przy wszystkich obsciskiwali, calowali, lapali za rozne miejsca...do tego laska nazywala swego faceta bardzo smiesznymi nazwami, typu "moj siusiorku", " dziubolku", "farfoclu" ... do tego uzywala zdrobnien typu sukieneczka, buciczki, kanapeczka..kolo mnie siedzial jak sie okazalo tez polak, facet kolo 40 i chyba juz mial dosc tej calej sceny i nagle mowi do laski: moze laskawie zostawicie sobie to obsciskiwanie w miejscu publiczny i pojdziecie do lozeczka a twoj dziubolek tam przepcha ci cipeczke swoim fiuteczkiem! myslalam ze sie posikam ze smiechu!! laska zrobila sie cala czerwona na twarzy i wysiedli na nastepnym przystanku buhahahaha

to pewnie byl zeta wloh opalony na wielbadzie

jak dla mnie calowanie sie w miejscu publicznym jest conajmniej nei namiejscu a juz uzywanie zdrobnien jak ta dziewczyna dziala na mnie jak plachta na byka, jakas niedorobiona cizia...

Calowanie jest ok ale tylko cmokniecie w usta, policzek itp a nie lizanie po twarzy czy wsysanie twarzy partera do swoich ust Albo macanie.... Sama miałam problem z moim chłopakiem raz w metrze bo cmoknol mnie w usta. Tylko cmoknol. A potem przytulil. A jakąś czarna gowniara się do nas dowalila że co tak publicznie? Pewnie sama miała szał macicy. Jej koledzy musieli nas za nią przepraszac. Zenada.

Sama pare razy tez widzialam sliniace sie pary bez zenady w miejscach publicznych, raz nawet laska w pociagu siedziala koelsiowi na kolanach i tak sie poruszala jakby go ujezdzala....Takie zachowanie tylko pokazuje brak dobrych manier u ludzi. Podoba mi sie jak ten facet w metrze przygadal tej panience hahaha