Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem dziewczyną

a mnie przeraża wizja ślubu..

Polecane posty

Gość jestem dziewczyną

Jestem w fajnym związku prawie 4 lata, kocham mojego chłopaka, ale jednocześnie nie wyobrażam sobie wziąć ślub. Po prostu przeraża mnie obiecanie komuś, że będę z nim do śmierci. Planuję z nim przyszłość, widzę go jako ojca swoich dzieci (ewentualnie, kiedyś tam, bo na razie nie planujemy), ale na razie przeraża mnie nawet wspólne zamieszkanie razem, które odwlekam i odwlekam, bo wiem, że to też poważny krok. Uwielbiam mojego partnera, w życiu nie spotkałam lepszego faceta niż on, ale jak mogę mu zagwarantować że tak samo będzie za 10, 20 lat? Jak Wy możecie w ogóle przysięgać coś na całe życie? Jaką mam gwarancję, że facet się mną nie znudzi (a może ja nim?) I co potem? Trwanie w związku, bo się obiecało? A jeśli nie, to po co w ogóle przysięgać? Widzę pary, które obiecały sobie że będą razem na zawsze a po roku już nie mogą na siebie patrzeć i rozwodzą się. Pamiętam swój były związek, w którym snuliśmy już poważne plany a potem po prostu uczucie nam przeszło i staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi...mam pamiętniki z tamtego czasu, czytam je z niedowierzaniem, jak bardzo byłam zakochana i szczęśliwa. A potem po prostu wszystko zaczęło gasnąć i zniknęło. Ja się zmieniłam, on się zmienił, koniec. Co, jeśli po 10ciu latach małżeństwa też wszystko wygaśnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postawilas problem w ten sposob, ze mozna pomyslec , iz kazda z nas, ktora wyszla za maz , skladala slowa przysiegi- to oszustka i naiwniaczka. Tobie udalo sie rozsadnie myslec i super.Nie wychodz za maz, zyj w wolnym zwiazku i miej nadzieje, ze twoj partner tego samego oczekuje . Jesli Ci sie to uda -gratuluje. Na zycie nie ma zlotego srodka , moze twoj okaze sie dla Ciebie tym ZLOTYM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem dziewczyną
"postawilas problem w ten sposob, ze mozna pomyslec , iz kazda z nas, ktora wyszla za maz , skladala slowa przysiegi- to oszustka i naiwniaczka." Wcale nie, tylko mnie zadziwia jak można coś takiego przysięgać - tym bardziej, że w praktyce widzę, że te słowa nie mają żadnego znaczenia. Po prostu nie czuję się na siłach decydować za całe moje życie, wypowiadając to jedno zdanie. A Ty jesteś mężatką? Nigdy nie miałaś takich dylematów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -:-)D
ja myslę dokładnie tak samo jak Ty autorko :-) jednak nie spotkasz się tutaj ze zrozumieniem kobiet, bo one raczej nie myślą, nie myslą w ten sposób, sa można by tak rzec infantylne przyszłosciowo :-D są teraz zakochane i szybką chcą tego ślubu, bo goście, bo sukienka itp. :-O i kompletnie żadna się nie zastanawia co dalej, a jakoś to będzie - słyszałam wielokrotnie od znajomych i kolezanek/kuzynek :-O a ja nie chcę żeby było jakoś :-O i tym się różnimy ja nie planuję ślubu, bo wg mnie tylko hipokryta moze coś takiego przysiądz przy ołtarzu tym bardziej, ze nikt nie ma za bardzo wpływu na swoje uczucia, dziś są jutro moze ich nie być i tyle. A to całe zamieszanie i wymuszanie ślubów przez kościół i społeczeństwo ma na celu jedynie generowanie zysków zaintreresowanym, bo nie od dziś wiadomo,z ę to potęrzny i prężny interes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak .Jestem mezatka .Nie mialam takich dylematow , nie mam tych dylematow teraz. Oczywiscie na swojej drodze napotykam wiele trudnosci , czy watpliwosci nie zwiazanych z uczuciem milosci , a warunkami otaczajacymi , ktore maja wplyw na malzenstwo , ale jestem pewna , ze moje poklady milosci beda niewyczerpane . Gdyby jednak sie tak stalo , ze milosc uleciala , przeminela ( mam nadzieje, ze inne uczucia zrekompensuja to ) , jest cos takiego , jak LOJALNOSC. To jest dla mnie naczelna cecha, ktora sie kieruje w zyciu . I ona jest nawet u mnie wyzej ceniona , niz milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -:-)D
*potężny :-O :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja dalej podtrzymuje, że akurat ślub jako taki najmniej wspólnego ma z miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -:-)D
Elllenne lojalność ok, ale co będzie z Twoim małżeństwem jesli Tówj mąż sie po prostu w kimś zakocha i raczej Twoja lojalność nie będzie mu do niczego potrzebna, a i Ty swoją lojalnoscią w tej sytuacji nic nie zdziałasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha...i mamy wpływ na nasze emocje, tylko wyjątkowo niedojrzałe emocjonalnie osoby twierdzą, że albo uczucia są albo ich nie ma i nie mamy na to żadnego wpływu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem dziewczyną
"Gdyby jednak sie tak stalo , ze milosc uleciala , przeminela ( mam nadzieje, ze inne uczucia zrekompensuja to ) , jest cos takiego , jak LOJALNOSC. To jest dla mnie naczelna cecha, ktora sie kieruje w zyciu . I ona jest nawet u mnie wyzej ceniona , niz milosc." Ale to jest bez sensu. Skoro z obu stron uleci miłość, to co nam po tej lojalności, skoro w zasadzie wolelibyśmy już żyć osobno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, że od lojalności zależy czy ta miłość uleci. Jak ktoś generalnie ma w dupie relacje z partnerem to się może zakochać i 10 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
a ja powiem tak- miłość nie ulatuje, jeśli człowiekowi zależy to o nią dba. Mamy wpływ na swoje uczucia, szczególnie jeśli decydujemy się z kimś związać na całe życie. My ślubu nie mamy, jesteśmy razem 9lat, mamy dziecko- i widzę jak nasza miłosć się zmienia :) Od dwóch lat jest dodatkowo wzbogacona o miłosć do dziecka. Ja od tylu lat jestem pewna, ze spędzę z tym człowiekiem całe życie. Jeśli człowiek się na to decyduje to po prostu dba o to uczucie, tak, zeby nie "uleciało" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -:-)D
aha...i mamy wpływ na nasze emocje, tylko wyjątkowo niedojrzałe emocjonalnie osoby twierdzą, że albo uczucia są albo ich nie ma i nie mamy na to żadnego wpływu. Moorland zgadzam się, ze mamy wpływa na nasze emocje (jak mam doła, mogę zrobić coś dla siebie i się uśmiechnąć, jak płaczę to mogę oglądnąc komedie i zacznę się śmiać) ale EMocje to co innego niż uczucia przecież. Gdybyśmy mieli wpływ na nasze uczucia czy byłby choć jeden delikwent chętny na życie z niespełnioną czy nieodwzajemnioną miłoscią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmawiamy o sobie a nie o partnerze chyba? Odpowiadajac na pytanie-jesli partner sie zakocha , minie mu milosc do mnie? puszczam go wolno , trudno.Nie zdal egzaminu z zycia . Droga wolna -niech szuka znow milosci i szczescia gdzies po drodze . Widocznie jestescie mlodymi osobkami i dlatego tak podchodzicie lekko do malzenstwa. Gdyby wszyscy starsci ludzie tak podchodzili , zastanawiajac sie czy to jeszcze milosc , czy przywiazanie , to pewnie wszyscy staruszkowie znalezliby sie w sali rozwodow :-P Milosc to takie szerokie pojecie , ze...................i jeszcze wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bierz ślubu i tyle
lepsze to niż zrobić dzieci z osobą sobie obcą,żyj jak chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem dziewczyną
"To, że od lojalności zależy czy ta miłość uleci. Jak ktoś generalnie ma w dupie relacje z partnerem to się może zakochać i 10 razy. " W sumie może i to jest klucz do wszystkiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Instytucja małżeństwa jest ściśle związana z wiarą, i jeżeli na tej podstawie decydujesz się na ten krok to właśnie to jest Twoją motywacją, na dobre i na złe, na kryzysy swoje i drugiej osoby. A przykład z zakochaniem się w innej osobie to jest raczej kiepski przykład. Bo tak naprawdę to nie musi oznaczać rozpadu małżeństwa. Jeżeli człowiek jest na tyle silny, żeby nie NAROBIĆ głupot (np. zdrada) to takie uczucie można przecież spożytkować tylko na potrzeby...swojego małżeństwa. Zakochanie przemija, jeżeli się nie brnie w to. Trzeba tylko mieć łeb na karku. Także powtarzam - argument o zakochaniu się w innej osobie jest niezbyt trafny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem dziewczyną
"Widocznie jestescie mlodymi osobkami i dlatego tak podchodzicie lekko do malzenstwa." No właśnie gdybym podchodziła lekko, to już bym ten ślub miała, nie zastanawiając się wiele nad tym wszystkim, bo bardzo kocham mojego partnera i jestem z nim szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy tak naprawdę nie wiesz jaki jest powód tego, że ludzie są ze sobą. I uczucia, jak dobrze zauważyłaś, to nie tylko emocje - to też świadome wybory. Można kogoś kochać latami, samemu nigdy nie zapominając o dobrych cechach tej osoby. Zakładając, że ten człowiek nie dostanie cegłą w łeb i nagle się nie zmieni to zawsze będzie taki sam, a to osławione "wypalone uczucie" to nic innego jak zaniedbany związek i wypalona chemia - czyli lenistwo partnerów którym nie chciało się o związek dbać. Myślę, że spokojnie stać mnie na deklarację, że będę dbała o związek - nie mogę co prawda przewidzieć wszystkiego, ale mogę obiecać, że będę się starać, prawda? Bo jestem "świadoma praw i obowiązków".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem dziewczyną - myślę, że chodziło o lekkie podejście co do tego jak łatwo jest się teoretycznie z tej zabawy "wypisać". Dobrze, jeżeli nie decydujesz się na ślub kiedy nie jesteś pewna, ale nie zakładaj, że wszyscy żenią się/wychodzą za mąż nie zdając sobie sprawy z tego co za tym idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -:-)D
my podchodzimy lekko do małżeństwa??? :-D weź ellene nie rozśmieszaj mnie :-D lekko to podchodzą te co po roku-dwóch-trzech pchają się do ołtarza albo namaiwają biednego faceta aby się w końcu oświadczył :-O to dopiero jest lekkie i totalnie bezmózgowe podejście, bo dla większości kobiet liczy sie tu i teraz, ona teraz kocha i natychmiast chce mieć męża, bo będzie wtedy wiece ważna i dojrzała :-O ja nie jestem taka młoda :-D mam 30 lat i widze , co się wokól dzieje, ślub jako taki, jako naprawdę ważna ceremonia dla obojga w góle nie ma już znaczenia. Nikt się nie zastanawia nad tym, co robi tak naprawdę, nie stresuje się tym, ze od dnia ślubu, będą tworzyć rodzinę i wspólnei znosić radośc i ból. Oni denerwują się tylko tym, czy dorożka przyjedzie na czas i czy kotelety będą smakowały cioci Zeni i czy dla wujka Henia nie będzi eza mało alkoholu :-O Taki jest dizisja obraz i sens slubu... acha i jeszcze młodzi martwią się o to, czy dostaną zwrot kasy w kopertach. :-O Powiedzcie tak uczciwie, czy spotkaliście kiedyś jakąś parę, która miała slub bardzo skromny, wśród najbliższej rodziny, bez wesela tylko dlatego, ze bardzo tego pragneli i ślub wyniknął z prawdziwej miłosći?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Instytucja małżeństwa jest ściśle związana z wiarą (...) Taaa, zwłaszcza małżeństwo zawarte w USC :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-:-)D - Twoje lekkie podejście polega właśnie na tym, że z góry zakładasz, że nikt się nie zastanawia nad tym co robi. Tak jakby dla ciebie małżeństwo oznaczało tylko błazenadę tych nieodpowiedzialnych ludzików którzy równie dobrze mogą na weselu zacząć wypełniać papiery rozwodowe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -:-)D
Także powtarzam - argument o zakochaniu się w innej osobie jest niezbyt trafny tak jest tylko i wyłącznie w przypadku osób myślących i dojrzałych, ale dzisiaj większość idzie za swoimi uczuciami i chęcią zaspokojnenia swoich egoistycznych pragnień. Mało komu udaje się, czy nawet mało kto w ogóle ma zamiar walczyć z niechcianym zakochaniem, bo to przeciez takie fajne i ekscytujące no i taka odskocznią od codziennego życia i starej żony :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem dziewczyną
"ale nie zakładaj, że wszyscy żenią się/wychodzą za mąż nie zdając sobie sprawy z tego co za tym idzie. " No mam wrażenie, że większość nie zdaje sobie sprawy co robi. W trakcie trwania mojego związku 3 znajome pary zdążyły się pobrać i rozwieść :o tak, wiem, że nie powinno się porównywać do innych, ale zadziwia mnie to. I jak widzę oświadczyny po roku czy mniej znajomości, to też przecieram oczy ze zdumienia. Dlatego zastanawiam się, co mają w głowach inni, co nim kieruje? I mam nadzieję, że wypowiedzą się tutaj właśnie osoby, które zdają sobie sprawę co robią, gdy biorą ślub. (już parę mądrych wypowiedzi się pojawiło :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedzcie tak uczciwie, czy spotkaliście kiedyś jakąś parę, która miała slub bardzo skromny, wśród najbliższej rodziny, bez wesela tylko dlatego, ze bardzo tego pragneli i ślub wyniknął z prawdziwej miłosći? Tak, kochaniutka. Mój ślub był bardzo skromny a zamiast wesela - obiad. Pragnęliśmy tego baaardzo (ja tuż przed trzydziestką on mocno po trzydziestce). A po czterech był równie cichy rozwód poprzedzony roczną separacją. Ex małżonek bał się, że wywlokę na światło dzienne jakim był sadystą, maminsynkiem i draniem. Jeszcze jakieś pytana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×