Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karolina_Bregm.

Jak to jest miec dzis 5 dzieci?

Polecane posty

Gość Karolina_Bregm.

Sa tu moze rodzice, albo krewni takich gromadek? Jak wyglada codziennosc takich rodzin? Rodziny z 4 dzieci tez moga oczywiscie zabrac glos. Czekam na normalne wypowiedzi zyczliwych normalnych osob, ktore umieja prowadzic dyskusje spokojnie, przyjaznie i na poziomnie. (Nie chce tu prowokatorow, wulgaryzmow, klotni, krytykantow, ani ludzi nie majacych niczego do powiedzenia.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja osobiście nie mam
na szczęście ale moja znajoma tak.Ma 28 lat i najmłodsze ma 4 lata.Pierwsze urodziła w wieku 17 lat.Jest jej ciężko i to bardzo.Szybko urodziła a co za tym idzie nie ma szkoły,pracy pewnie nie znajdzie,mąż zarabia mało...Poza tym nie dała by rady iść do pracy przy takiej gromadce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam dwoich dwoje dzieci
i szczerze podziwiam rodziny z taką gromadką, które radzą sobie godnie. Jestem nauczycielką i kilka rodzin wielodzietnych znam. Rodzin z czwórką dzieci jest trochę, z piątką znam dwie i jedną rodzinę z sześciorgiem dzieci, ale to rodzina specyficzna, bo najmłodsze dziecko jest we wczesnej podstawówce, a najstarsze to rocznik 1982. Rodziny radzą sobie różnie. Ta rodzina z sześcioriem dzieci mi nisamowicie imponuje. Dzieci super zadbane, świetnie się uczą (te, które znam), chodzą do szkoły muzycznej, mają sukcesy. Rodzice to ludzie na poziomie, mama zadbana. Naprawdę rodzina, którą tylko podziwiać. Jest jedna sprawa trudna w rodzinie tak wielodzietnej. Nawet jeśli nie ma problemów finansowych, to kobieta musi liczyć się z okresowym (często długim) wykluczeniem zawodowym, lub też trwale z pracą na niepełny etat. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam troje dzieci ale za pare lat planuje czwarte dziecko. Mam znajomą co ma troje dzieci i teraz jest w ciaży i będzie miała bliźniaki :). Sama jestem ciekawa jak to jest mieć pięcioro dzieci, ale chyba takie mamy nie mają czasu na fora internetowe ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet jakbym miała tylko jedno dziecko, nie chciałabym pracować na pełen etat i dzieciaka widywac tylko w weekendy. Mam 3 dzieci i praca po 4 godziny dziennie jest wg mnie idealna :-D Nie czuję się przez to gorsza ani głupsza. Pracuję w zawodzie, który zdobyłam konczac dzienne studia magisterskie na UW.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzywaraca
moj facet ma czworo rodzenstwa- co wiecej sami bracia:) wspaniala rodzinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
codzienność? rodzice wstawali gdzieś koło 5-530, bo trzeba było oporządzić gospodarstwo - nakarmić, wydoić, wyprowadzić na pole, ok. 7 mama nas budziła i szykowała sniadanie, jak byłam większa to ja się tym zajmowałam, buziak na droge i do szkoły a rodzice do pracy, jak najmłodsze nie chodziły do szkoły to zabierali kojce jak trzeba było zrobić coś na zewnątrz, a trzy, czterolatki się puszczało luzem i miało na oku.... praca, praca, praca, jak wracaliśmy ze szkoły obiad był - jadło się wspólnie, potem zależy - jak było luźniej to się uciekało do sąsiadów pograć w piłkę, jak nie to sie pomagało rodzicom, albo zajmowało młodszymi, jak sie chciało jeść przed kolacją to się szło do lodówki, albo sadu. Przed kolacją lekcje, potem mycie, ksiązki, czasem tv, siedziało się też razem i grało np. w karty i spać. Generalnie wiem, że na poczatku byli dziadkowie do pomocy, ale potem się wyprowadzili, czasem przyjeżdżała rodzina zajmowac się dziećmi, czy pomóc...było wesoło, jak wyrośliśmy to już się sobą zajmowaliśmy i młodszymi, trzeba było dużo pomagac i samemu dbać o naukę, ale też było dużo luzu i samodzielności. Od swieta odwiedzało się liczną rodzinę, kulturalnie raczej była pustynia - KGW i wiejskie zabawy później... do kina się nie nachodziłam, bo miałam daleko, a potem zamknęli. Osobiście zwariowałbym z taką gromadką na głowie i naprawdę nie wiem skąd mama brała na to wszystko energię. No, ale to było 30 lat temu, więc może nie na temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majóweczko!!!!!!!
Gratuluję synka:).Śledziłam cię trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość padwhjtjg
Ja jestem z rodziny wielodzietnej mam szescioro rodzenstwa bylo by ok ale tata szybko zmarl mama zostala sama z nami ale dala rade wychowala nas jestesmy juz dorosli wszyscy i w wiekszosci mamy swoje rodziny ale zadne z nas nie ma wiecej niz 2 dzieci:-P . Ale bylo ciezko czasem mama nie miala na jedzenie ale zawsze cos wymyslila jest bardzo zaradna kobieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż ma jeszcze 4 rodzeństwa. Jak było im to za wiele nie powiem, momentami ciężko, ale wszyscy świetnie wychowani. 4 chłopców i 1 dziewczynka i wszyscy potrafią i robią wszystko w domu, od drobnych napraw przez sprzątanie po gotowanie i pieczenie ciast.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam czwórkę. Oboje z mężem pracujemy. Jedyny obowiązek starszych wobec najmłodszego to odprowadzanie do przedszkola. Ale mają 100 metrów od domu i sami to zaproponowali, że po co mam go budzić o 6, jak oni mogą. Więc szykuję najmłodszemu i córce (9 lat) ubrania i idę do roboty. Jak mąż pracuje na miejscu to ok. Ale jak wyjeżdża na całe tygodnie na delegację, to już trochę gorzej. Córka zapisała się na kilka zajęć poza lekcyjnych i po robocie biegam jak walnięta ;P A najlepiej jak w szkole mam 3 zebrania o 17 :) Ale ogólnie to spoko. Każdy (poza najmłodszym) ma telefon i organizacja jakoś idzie ;P Najgorzej jest z jedzeniem :p Niby wszyscy mają obiady w szkole/przedszkolu. Ja ugotuję obiad na drugi dzień, to mi go "zeżrą" ;) po południu. Pod domem mamy piekarnię, to sąsiedzi stoją już przed otwarciem, bo jak my idziemy po pieczywo to po bułkach ;P To samo w Kauflandzie. Dzieci lubię te puste kajzerki, ale tam już nas ludzie znają, jak widzą, że zaś idziemy po 40 kajzerek (na kolacje i śniadanie ;P) to biegiem lecą do stoiska :D Kumpela mówi "chciałam bułki z kauflanda, ale pewnie zaś byliście przed nami" ;P Rodzina zaprasza nas na obiad od wielkiego święta (tzn tylko mama, bo teściowa nigdy nie zrobi takiego obiadu, żeby wszyscy pojedli i np dostajemy u niej po pół rolady, albo kurczak "porwany na drzazgi" Mąż kupuje rano 2 duże chleby po nocce, to np nie starcza na kolację. A oprócz zwykłych posiłków wmucą w międzyczasie 3 kg jabłek. Mówimy, że mamy w domu szarańczę ;P Tylko ssssssss i pusta lodówka W markecie robię zakupy na weekend, a facet za mną "Pani, spokojnie, żadnej wojny nie będzie" :) Teraz mamy ferie. Jeden syn u jednego kuzyna, drugi u drugiego. I ciotki już mają za dużo dzieci na głowie, co nie przeszkadza żadnej z nich podrzucić mi na miesiąc wakacji swoich dzieci ;P Ale mi faktycznie specjalnej różnicy nie robi, czy w domu jest 4 czy dzieci. Chyba mi mało, bo sobie jeszcze sprawiłam wielkiego psa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_Bregm.
Fajnie się czyta niektóre z waszych wypowiedzi. :) Piszcie jeszcze. Nawet te osoby, które się już wypowiedziały niech jeszcze popiszą o takim codziennym życiu. To bardzo interesujące. Myślę o założeniu takiej licznej rodziny. Chodzi mi ona po głowie już 10 dobrych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majoweczka08
A dziekuje ;) I podziwiam takie zorganizowane,duze rodzinki..wielki szacunek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_Bregm.
Podnoszę. :) Może jeszcze ktoś coś ciekawego napisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 4 wlasnych dzieci (najstarsze to 16 blizniaki-parka) i moj mąz ma 2 wlasnych dzieci z poprzedniego związku, wiec troche gromadki jest.Dzieci ze sobą przerozne mają relacje, w jednym dniu gorzej , w drugim dniu lepiej, aqe ogolnie czesto sie ze sobą klocą.Najspokojniejsze i pokorne to są u nas chlopaki w domu, z nimi nigdy nie bylo i nie ma jakichkolwiek wiekszych bądz mniejszych problemow, zaś dziewczynki potrafią domagac sie o swoje :o :D Od kiedy pamietam to nigdy nie chcialam miec dzieci gdy bylam znacznie mlodsza, a tu taka niespodzianka :p. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×