Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna 30stka

Jestem adoptowana, nie czuję więzi ze swoimi rodzicami.

Polecane posty

Gość Smutna 30stka

Tak się zastanawiam czy to ma wpływ. Jestem adoptowana, mam już 30 lat i te urodziny skłoniły mnie do przemyśleń. Wydaje mi się, że między mną a moimi rodzicami nie ma takiej więzi jak między rodzicami biologicznymi a ich dziećmi. Moi rodzice mnie kochają to prawda, ja ich też. Jednak jest to miłość toksyczna. Przez całe życie byli bardzo zaborczy i nadopiekuńczy, zawsze wiedzieli lepiej co dla mnie dobre, jednocześnie zupełnie mnie nie znając, ponieważ u nas w domu rzadko się rozmawiało. Ojciec był zajęty pracą a mama pracą i obowiązkami domowymi. Zarabiali oboje bardzo dobrze, niczego mi nie brakowało. Ale moja mama nie traktuje mnie jak córki ale bardziej jak kogoś do odbierania jej dziwnych emocji. Często wyładowywała na mnie swoje frustracje, nikt nie jest święty i ja też miałam trochę za uszami ale tak naprawdę to byłam dobrym dzieckiem, wszelkie kłopoty ze mną były spowodowane sytuacją w domu. Kiedy trochę podrosłam nauczyłam się, że powinnam robić, mówić i zachowywać się tak jak oni tego oczekują. Przez bardzo długi czas miałam problem z określeniem swoich poglądów, ponieważ powtarzałam to co zasłyszałam w domu. Teraz moja mama dzwoni do mnie tylko po to żeby się wyżalić albo ponarzekać, nie interesuje się co u mnie, nie mamy ani relacji matka z córką, ani też bardziej przyjacielskich jak moje koleżanki dorosłe kobiety ze swoimi matkami. Moja matka dużo rzeczy o mnie nie wie, bo po pierwsze nie chce wiedzieć a poza tym ona ma zaprojektowany gdzieś w głowie obraz mnie i wszystko poza te ramy wypiera ze świadomości. Zastanawiam się czy to jest spowodowane tym, że jestem dzieckiem adoptowanym, może moi rodzice wymyślili sobie dziecko idealne a wiadomo, że ideałów nie ma. A może to po prostu zbyt duża różnica genów, charakterów itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 30stka
Hej wiem, że dużo czytania ale odpowiedzcie coś, strasznie mnie to meczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodyMontana
Siema. Ja mam 21 lat i nie jestem adoptowany, ale mam identyko starszych co Ty. Jestem pewien, że gdybyś była ich biologiczną córką to nic by to nie zmieniło. A jak się dowiedziałaś o tym? Ile miałaś lat jak Ci powiedzieli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyguyiguyiguiy
bhjb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fr888
mam rodziców biologicznych i mam to samo, po prostu toksyczni ludzie się nam trafili, u mnie wszystko to gra pozorów i uszczęśliwianie na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boshe co za lud
Szukasz dziury w calym.Ciesz sie ze mialas dobre dziecinstwo i kochajacych rodzicow a nie kiblowalas gdzies w ciemnym kacie bidula.Rozczarowana jestes bo co? Twoi rodzice okazali sie nie idealni i wymarzeni?.Ja nie jestem adoptowana a moi rodzice sa tacy sami jak Twoji. Zejdz na ziemie i przestac odgrywac rozczarowana ksiezniczke i moze zacznij doceniac to co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fvsgfghn
ja mam 28 lat, nie jestem adoptowna i tez tak mam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fr33
A Ty co tak ostro do niej ? każdy ma prawo mieć fajnych rodziców, ja mam takich jak ona i ich nie tłumaczę bo dorosły człowiek (czyli oni) powinien się rozwijać a nie tkwić zajadle w swoich przekonaniach i nie przejmować się, że rani swoje dzieci, autorko to nie wina że jesteś adoptowana, po prostu w polsce mnóstwo takich okropnych ludzi którzy zostają rodzicami a nigdy nie powinni nimi być, część rodziców, zwłaszcza matek też dziwnie się zachowuje gdy dziecko dorośnie i traktuje je jak rywalki, poza tym gdy mają menopauzę zamieniają się często w jędze i takie zostają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filigramm
Jestes dorosłą osobą i masz swoje życie .Masz ukształtowaną osobowosc i niekoniecznie musisz zgadzac sie ze swoimi rodzicami.Pewniecie kochaja cie jak własną córke.A ze cie denerwuja czasami to tak jak w wiekszosci rodzin i nie ma to nic wspolnego z tym,ze jestes adoptowanym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hańdxia
to że jestes adoptowana nie ma nic do rzeczy i niepotrzebnie warunkujesz to adopcją ja mam swoich rodzsiców bilogocznych , jestem w twoim wieku i nie mam z nimi żadnej wiezi , nigdy mi w niczym nie pomogli ani duchowo ani finansowo matka czasem zadzwoni i wymienimy 3 zdawkowe słowa, bez uczuc, bez niczego mamy swoje życia i stalismy się obcymi ludxmi , świeta spędzamy kilka godzin ze sobą ale dla mnie to jak z obcymi ludźmi poprostu nic, oni mnie nie obchodzą i ja ich tez , chociaż czasem chcą mnie zobaczyć więc gadanie czy sie jest adoptowaną czy biologiczną, czy dziewczyną czy synem itd itp to szukanie na siłe jakiegoś usprawiedliwienia do sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 30stka
Dzięki za odpowiedzi, rozumiem, że to nie ma nic wspólnego z tym czy jestem adoptowana czy nie. Oczywiście jestem ogromnie wdzięczna rodzicom i to nie jest tak, ze nie przystają do mojego obrazu rodziców idealnych. Bo idealnych ludzi nie ma. Ciężko to wytłumaczyć, bo tak naprawdę to oni chcą utrzymywać ze mną kontakt, chcą żebym do nich przyjeżdżała, sami też przyjeżdżają, ale z drugiej strony jak już rozmawiamy czy jesteśmy ze sobą nie interesują się niczym związanym ze mną, z moim życiem. Po prostu mam być w domu żeby pomagać i być powiernicą wszystkich(głównie negatywnych) uczuć, wiecie matka mi narzeka na ojca, narzeka na życie, krzyczy, wyładowuje się itd. Potem opowiada mi zupełnie nieistotne szczegóły(jak to ile ziemniaków kupiła), ja oczywiście słucham, bo po pierwsze niegrzecznie nie okazywać zainteresowania a poza tym może nie ma tego komu powiedzieć. Ale jak ja chce jej coś powiedzieć czy to błachostkę w stylu co ugotowałam na obiad czy też coś naprawdę ważnego to ona jest znudzona i szybko kończy rozmowę. Teraz rozważamy z mężem dzieci i chciałabym z rodzicami tak normalnie o tym pogadać ale się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak")
olej to po prostu,wierz mi 99% biologicznych dzieci tez tak ma, moze jeszcze gorzej, nasi rodzice to ludzie wychowani w innych czasach gdzie byl tzw"zimny chow" tak oni byli wychowani i tak oni wychowuja i nie ma sie co zalamywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 30stka
No ja bym chciała olać, ale oni domagają się kontaktu! A jak już jest ten "kontakt" to tak jakby go nie było. Ja nie wiem, czy oni to robią z obowiązku, czy żeby ludzie nie gadali ale tak to wygląda jakby domagali się kontaktu bo tak wypada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d32
oni (rodzice wielu osób tu na forum) chcą kontaktu tylko nie umieją nawiązać normalnej więzi, rozmowy, moi tak samo, chcą ze mną rozmawiać, a co powiem jest wyśmiewane na tym wg nich polega rozmowa, wg mnie to pozostałości po ich rodzicach gdy dzieci i ryby głosu nie miały, poza tym z wiekiem ludzie robią się nietaktowni wg mnie, Twoi Cie kochają wiec masz i tak lepiej niż biologiczne dzieci wystawione za próg po 18 roku życia z tekstem: a teraz radź sobie sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate-kichler
Ja niedawno dowiedziałam sie że jestem adoptowana. najgorsze jest to że ze znalezionych przypadkiem dokumentów a nie od rodziców. oni nie wiedzą że wiem, nie chcą rozmawiać o tym i mówią że ktoś mi bzdur naopowiadał. Jest mi przykro- nie dlatego że nie są moimi rodzicami ale dlatego że tak dlugo mnie okłamują- mam prawie 18 lat. z rodzicami adopcyjnymi mam bardzo słaby kontakt podejrzewam że dlatego że są dość starzy (matka 60 lat, ojciec 69). mam ten sam problem- u mnie w domu praktycznie nie rozmawiamy. rodzice są bardzo nadopiekuńczy. do tego stopnia ze musze meldować się sms-ami kiedy wchodze do szkoly i wychodzę po lekcjach. Ciągle dzwonią i dopytują co robie gdzie jestem z kim itd. Moja więż z rodzicami nie jest taka jak być powinna. mam wrazenie że są mna rozczarowani często podczas kłótni mówia zę nie taka córke chcieli mieć. jest to bolesne dla mnie bo nigdy nie bylo ze mną żadnych większych problemów, starałam się pomagać rodzicom ale oni zawsze wytykali moje wady. Jestem adoptowana w całkowitym przysposobieniu-ze zmianą aktu urodzenia więc dopiero po 18 dowiem sie kim są moi biologiczni rodzice , czy żyją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Khadi
kate-kichler pewnie zyja, do bidula zadko trafiaja dzieci ktorym obydwoje rodzicow zmarlo, bo takimi dzciecmi to sie bacia,ciocia zajmnie a takie co trafiaja do sierocincow to czesto mlode dziewczyny oddaja dzieci bo same nie maj gdzie sie podziac(wpadka, rodzina sie wypiela) ale dzieci z patologicznej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Do programu Tv poszukujemy osób które zostały adoptowane lecz nigdy nie poczuły więzi z nową rodziną lub nie czuli się ich prawdziwym dzieckiem. Czekamy na kontakt !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia_now1
Smutna 30stka, a czy próbowałaś odnaleźć swoich biologicznych rodziców? Pytam, bo jestem w podobnej sytuacji, ale ja niedawno dowiedziałam się, że jestem adoptowana i nie wiem co zrobić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×