Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zawiedziony życiem

Czy mam walczyć? Czy miłość istnieje?

Polecane posty

Gość Zawiedziony życiem

Hej wszystkim. Zdecydowałem się założyć ten wątek, bo zauważyłem, że bardzo dużo ludzi udziela się na tym forum i porady są bardzo ciekawe i cenne. Ale najważniejsze potrzebuje pomocy, bo mam bardzo poważny problem życiowy i nie mam, z kim pogadać. Szczerze liczę na pomoc Chodzi oczywiście o problemy sercowe. Może po krótce przedstawię swoją historię. Ania jest miłością mojego życia, znamy się od 8 lat a od 7 byliśmy razem. Mieliśmy swoje lepsze i gorsze dni, znamy się bardzo dobrze, przeżyliśmy wspólnie bardzo wiele, dobrych i złych chwil. Znamy swoje rodziny, chociaż jej rodzice znają mnie lepiej niż moi ją (Moja mama do dziś nie może się pogodzić, że szybko opuściłem rodzinne gniazdko i chyba nigdy do końca nie zaakceptowała mojej ukochanej). Oboje mamy trudny charakter, ale dawaliśmy radę. W czasie studiów był też długi okres związku na odległość, który przetrwaliśmy, bo ufaliśmy sobie bezgranicznie. Psuć między nami zaczęło się od września ubiegłego roku. Ja zaraz po studiach (2010) dostałem ofertę dobrej pracy w Niemczech zaraz przy granicy z Polską, Ania w tym czasie była na ostatnim roku studiów. Zdecydowaliśmy, że pojadę do tej pracy, aby trochę zarobić na naszą wspólną przyszłość. Wynająłem kawalerkę, mieszkaliśmy razem. Ona w tym czasie pisała swoją prace magisterską od czasu do czasu jeździła na zajęcia i rodziny. Było cudownie piękne wspólne plany, drobne kłótnie też były, ale to przecież normalne. Problem pojawił się w ubiegłym roku. Ania skończyła studia. Nie mogła znaleźć pracy w swoim zawodzie w najbliższej okolicy, padło na prace w Poznaniu. I znów związek na odległość ja w Niemczech, Ania w Poznaniu. Ale każdy wolna chwila nasza, w praktycznie każdy weekend jechałem do Poznania (tylko 1,5h jazdy pociągiem) a w tygodniu rozmowy telefoniczne i sms. Oczywiście w Poznaniu poznała nowych ludzi i jednego kolesia Marcina, który łudząco przypominał jej miłość z czasów młodości. Niewiele mi o tych znajomych opowiadała, mówiłem jej, że jestem trochę zazdrosny, że nie chce jej stracić, zaczęła często wychodzić na zabawy z znajomymi OK. Przecież nie można nikogo zamknąć w złotej klatce, ja też się cieszyłem, że wychodzi się rozerwać po pracy a nie siedzi wśród czterech ścian, ufałem jej. Jednak ja też nie jestem idealny, moja zazdrość dała się we znaki w listopadzie, kiedy przyłapałem ją na kłamstwie. Rozmawialiśmy wieczorem przez telefon, Ona opowiadała, że jest zmęczona po 12h pracy i że zaraz idzie spać. Po dwóch godzinach dzwonię jeszcze raz a tu się okazuje, że Ania wraca tramwajem z miasta, bo była z koleżanką na herbacie w mieście. Nie wytrzymałem, wściekłem się stwierdziłem, że to nie ma sensu jak mnie okłamuje no i że ogólnie musimy się spotkać, bo chce oddać jej rzeczy. WIEM przesadziłem! Okazałem całkowity brak szacunku kobiecie, którą kocham i będę tego żałował do końca życia. Ale wierzcie mi, że jeszcze nigdy nie byłem taki wściekły. Po dwóch dniach ciszy postanowiłem jechać do Niej ją przeprosić i walczyć o Nas. Wyjaśniliśmy sobie wiele w czasie tego spotkania, był płacz, żał postanowienia na przyszłość i postanowiliśmy walczyć dalej. Po tej kłótni było lepiej. Widywaliśmy się częściej, ale ja czułem chłód z jej strony. Chyba bała się, że będę ja sprawdzał albo coś takiego. Ona znów chodziła na różne imprezy ja trochę może i kręciłem nosem ale było znośnie. Problem pojawił się w połowie stycznia, kolejna impreza teraz niestety z udziałem tego Marcina, najpierw na mieście później u Niego w domu z wspólnymi znajomymi. Poprosiłem ją aby odezwała się do mnie jak się bawi i żeby napisała jak wróci do domu abym się o Nią nie martwił. Niestety nie doczekałem się informacji. Rano napisałem jej, że fajnie, że się udała zabawa ale jest mi bardzo przykro bo zapomniała o mnie. I jeszcze tylko wieczorem napisałem jej chłodne Dobranoc. Bez złości jak to miało miejsce w listopadzie a raczej z smutkiem i tak popadłem w trudne ciche dni, które trwały prawie tydzień. Poszedłem po rozum do głowy i zadzwoniłem do Niej pierwszy z przeprosinami, że znów zachowałem się jak smarkacz i że ciche dni są gorsze niż kłótnia i z pytaniem czy Jej jeszcze zależy na nas. Niestety doczekałem się odpowiedzi, że chyba raczej nie. Popłakaliśmy razem do słuchawki ale niestety Ania zerwała ze mną. Powiedziała że to nie ma sensu. Pojechałem do Niej poprosiłem o rozmowę tym razem już nie było płaczu a tylko obojętność i chłód, powiedziała mi kilka bardzo chłodnych słów: że mam dorosnąć, że nie chce być już ze mną, że za bardzo ją kontroluje, że nie wie co we mnie widziała, że nie chciałaby by mieć ze mną dzieci bo się mnie boi, że nie ma mnie przy Niej w Poznaniu, że coś się wypaliło i już nie ma tej chemii. Powiedziałem, że dla Niej jestem w stanie zrobić wszystko, zrezygnować z pracy, przyjechać do Poznania, popracować nad tą zazdrością, która wybuchła we mnie tak nagle w tym listopadzie. Na wszystkie moje deklaracje odpowiedziała krótko, że już za późno, dorośnij wreszcie Oddałem jej klucz do jej pokoju, chciała też oddać mi mój do tego mieszkania w Niemczech, powiedziałem, aby go zatrzymała, bo ja mam nadzieję na wybaczenie i będę na Nią czekać zatrzymała go. Spytałem się czy jest tego pewna, co robi, Ona że nie wie, że może będzie tego żałować ale teraz chce być sama, jest młoda, chce żyć i mam jej dać spokój uszanowałem to wróciłem do Siebie, cierpię tak od 30 stycznia. W tym czasie dzwoniłem może ze dwa razy, napisałem ze dwa sms, aby dała nam szanse, ale cisza a raczej gniew jak dzwoniłem Uszanowałem jej decyzję i walczę ze sobą aby się do niej nie odzywać. W tą niedziele zadzwoniła do mnie z pytaniem jak sobie radze, opowiedziała mi że czuje się bardzo samotna w Poznania, że jej bliska osoba z rodziny poważnie choruje. Wypłakała mi się do słuchawki. Nie nalegałem, aby dała nam szanse jeszcze raz, po prostu pozwoliłem jej mówić i się wypłakać. Chciałem do niej przyjechać nie pozwoliła powiedziała mi, że spotkamy się w naszym rodzinnym mieście pod koniec lutego, bo oboje mamy urlop i że mam wziąć jej rzeczy i że ona mi odda kilka moich =( Na walentynki wysłałem jej bukiet z przeprosinami do pracy, odpisała mi tylko, że dziękuje za kwiaty. Wiem, że się przeprowadziła do nowego mieszkania, bo to planowała od dłuższego czasu, w zasadzie szukaliśmy nawet w styczniu czegoś wspólnie. Jak ja miałem focha i ciche dni to ona w tym czasie złapała okazje i poszła za ciosem, nie znam jej nowego adresu. Nie wiem, jaki udział w tym wszystkim ma ten cały Marcin. Twierdziła, że to tylko kolega. Nie wiem czy on coś znaczy dla niej więcej niż kolega. Wiem, że mnie nie zdradziła jak byliśmy razem, bo Ania nie jest taka ale też nie wiem czy przypadkiem to z jego powodu zrezygnowała z nas, być może to właśnie teraz On ją pociesza. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Chce by była szczęśliwa, ale też chciałbym, aby znalazła, choć odrobinę nadziei i sił dla Nas. Łączy nas długa przeszłość i uczucie, które naprawdę było, ale czy to jest podstawa na wspólną przyszłość? Czy to koniec czy tylko najtrudniejszy zakręt na naszym wspólnym życiu? W tym roku planowałem jej się w końcu oświadczyć! [przegapiłem okazje w tamtym roku podczas wspaniałego urlopu w Krakowie=( ] już nawet po kryjomu sprawdzałem rozmiary pierścionków. Łudzę się nadzieją na to, że się pogodzimy, ale ona maleje z każdym dniem. Już za niecałe dwa tygodnie wracam na urlop do rodziców i boje się, że wezmę ze sobą torbę jej rzeczy, że spotkamy się w parku, w którym wszystko się zaczęło wymienimy się kilkoma nic nieznaczącymi rzeczami i tyle. Piszę do Niej list, który chce jej podarować taki naprawdę od serca bo mam jej jeszcze tyle do powiedzenia. Myślicie czy warto go jej podarować? Macie wśród znajomych pary, które przetrwały kryzys i są teraz szczęśliwszą para? A może to wam się udało? Jest coś takiego jak prawdziwa miłość? Jak żyć kiedy wszystko straciło sens? Przepraszam że się aż tak rozpisałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co Ci poradzic ale wiem jedno bardzo ale to bardzo chcialabym miec takiego faceta jak TY. Ktory kochalby mnie bezgranicznie tak jak Ty kochasz ja. Az mi lezki polecialy po policzku. Zycze Ci z calego serca aby to Wasze spotkanie pod koniec lutego jednak Was polaczylo na cale zycie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość q rcze buuuuuuuuuuu
też się popłakałam :( wzruszająca historia 😭 napisz ten list, bo masz dar do pisania :) ubierz to wszystko w piękne słowa i czekaj na odpowiedź. Może nawet nie czekaj na przyjazd, tylko wyślij go jak najszybciej a odpowiedź na ten list otrzymasz w parku:) Ludzie niejedne kryzysy przetrwali, może i Wam się uda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _alamakotaajapsa_
Bardzo mi przykro ale wydaje mi sie, ze nie macie juz szansy. Jezeli jeszcze bylby jakis cien nadzieji zeby to podtrzymac to musialbys sie zmusic zeby zdecydowanie ani do niej nie pisac ani nie dzownic ani wogol nie wykazywac zadnej inicjatywy. Moze to by cos podzialalo ale watpie... Ona wyraznie podjela juz decyzje. Kto wie, moze nawet juz z tym kolesiem mieszka :( Po prostu przechodziliscie ten zwiazek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waszedrftyhgtyuuji
jestes z Nurnberg? Byc może nie jestes moim przyjacielem ..nie dzwoni oststnio i nie wiem co z nim ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zawiedziony życiem
Nie sorki ale nie jestem z Nurnberg. Dzięki za słowa otuchy, ale też i za kubeł zimnej wody _alamakotaajapsa_. Może i słowa z mojej strony są piękne ale co z tego jak czyny nie są już takie fajne albo spóźnione. Chyba przegapiłem swoją szansę, powinienem jej się był oświadczyć podczas ostatnich wakacji i wrócić z Nią do Poznania. A teraz? A teraz już jest za późno... Został tylko długi list, który nawet nie wiem dokąd wysłać.. zresztą Prosiła mnie o chwile spokoju na przemyślenia... Czy mieszka z tym kolesiem? Nie wiem... i chyba nie chciałbym się tego nigdy dowiedzieć. Nawet nie wyobrażam sobie tego jak mogło by to zaboleć. A jeśli zacząłbym ją teraz szpiegować to tylko byłby dowód na to, że zazdrość we mnie wygrała, że nie mogę się zmienić i nie mam szacunku dla Niej, dla tego co było między Nami i przede wszystkim dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andy 161221
Stary, mam bardzo podobnie, i jestem bardzo podobny do Ciebie:( Też to tak przeżywam, tylko u mnie nie było nic o końcu miłości, ale też ją sprawdzałem i ogólnie nieraz wkurzałem. Więc u mnie jest pare różnic, ale też myślę że to tak naprawdę podobna sytuacja, myślę że warto walczyć, i napisać jej ten list. Wiesz, słyszałem że jak dziewczyna kocha lub kochała, to takiego listu nie da rady wyrzucić, i czasem do niego będzie wracała. Jeśli musi sie to tak skończyć, niech przynajmniej wie jak bardzo ja kochasz. Jedno moge Ci powiedzieć ze swojego doświadczenia, jeśli dziewczyna dalej kocha, to zawsze jest szansa. PS, u mnie dziewczyna mieszka z innym, jednak rozmawiamy co 2-3 dni, i się czasami spotykamy, mimo że już raz powiedziała mi że to definitywny koniec. Czasem Ona może myśleć że na serio to już zupełny koniec, ale najdzie ją gorszy/lepszy dzień i wszystko może się zmienić. Wydaje mi się że szansa u Ciebie jest nieduża, bo sama powiedziała że nie kocha, dorośnij itp, u mnie rozstaliśmy się w "pełnym szacunku do siebie" i miłości tak naprawdę, ale Wy macie 8 lat na karku razem. Nawet jeśli ma innego, to uwierz mi że to tzw. "klin" może być, dziewczyna jest z nim, ale wszystko jej o Tobie przypomina, takie związki dość często się nie udają. Po rozstaniach dziewczyny potrzebują pocieszyciela, co nie znaczy że to coś powaznego. Nie wiem, napiszę co u mnie pomaga, kontakt częsty, ale nie nachalny, tyle ile pozwala tyle się kontaktujesz, ja nie prosże już żeby wróciła, po prostu chcę mieć z nią jak najlepszy kontakt. Tylko że musisz mieć tą chęć na kontakt z drugiej strony, jeśli jej nie ma, jak przestała kochać to kurcze, ciężko będzie naprawdę. A, i uprzedzam że nawet jeśli jest szansa, to jest to pie*rzona droga przez mękę, ja od 2 miesięcy jestem jak na przeczekaniu, ciągle nie wiem czy cokolwiek się poprawia czy nie. Także, jeśli będziesz próbował, od razu mówię że będzie masakra z Twojej psychiki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rikko
Ja uwazam , ze jezeli dziewczyna prosi o czas to daj jej go , mozliwe ze musi zatesknic za Toba , zrozumiec kogo stracila . Prawda jest , ze czesto jak cos stracimy , to dopiero wtedy doceniamy . Narzucaniem sie nic tu nie zdzialasz , wrecz przeciwnie zniechecisz ja do siebie . Sam zauwazyles , ze jak sie do niej nie odzywales przez dwa tygodnie , ona sama do Ciebie zadzwonila , a wiesz co to moglo znaczyc , ze ona nie chce Cie stracic , gdyby miala Cie gdzies to by tego nie zrobila . Kobiety sa przekorne i czesto mowia cos , a tak nie mysla . List mozesz napisac , ale jak ona bedzie wiedziala , ze Ty skamlasz i bedzie Ciebie pewna , to jedynie Ci powie zebys wydoroslal . Mozliwe , ze ona potrzebuje twardego mezczyzne i kiedy zauwazy , ze Ty radzisz sobie calkiem niezle bez niej , ona przystapi do akcji zdobywania Ciebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gghjgg
dziewczyny są głupie, zmienne. To ewidentnie przez tego marcinka. Ja na twoim miejscu bym ich wtedy poobserwował-teraz już za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deny80
Nie napiszę, że Ci współczuję, bo to by Cię tylko dołowało. Weź się w garść chłopie! Przede wszystkim zastanów się za co ją przepraszasz. Może to nie Ty jesteś winny, a może jesteś ale z innego powodu? Druga sprawa (jak napisał kolega wyżej) nie proś i płaszcz się przed nią, bo kobieta znająca swoją wartość jest tak skonstruowana, że woli się podpierać a nie podnosić kogoś. Jej związku z Marcinem w ogóle nie widzę. Pokaż, że jesteś silny i nie mów teraz, że ją kochasz, bo ona to już wie. Z drugiej strony - zastanów się dlaczego były chłodne relacje jej z twoją mamą? Wiadomo, że baba babę wyczuje (ale nie gadaj o tym z mamą, bo podejrzewam, że ciężko to przeżyje widząc Cię w takim stanie). Pomyśl też o tym, że skoro po imprezie nie dała Ci znać to znaczy, że... Generalnie - postąpisz i tak po swojemu, bo jesteś Chłopem, rozumiesz??? My nie jesteśmy w stanie Ci doradzić, ale możemy Cię porządnie kopnąć w tyłek, żeby powstało E=mc2. Mam nadzieję, że się uda. A jak nie - to pomyśl, że nie straciłeś 8 lat tylko dostałeś dobrą lekcję na następne... oby jak najwięcej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fewbg
Chlopie , nie piesz tego listu , bo ona dobrze wie co Ty do niej czujesz , tak jak ktos tu zauwazyl daj jej zatesknic za Toba . Ona Ci powiedziala zebys oddal jej rzeczy , wiec zrob to bez zadnej dyskusji , zachowaj zimna krew , teraz Ty poczuj sie obrazony . Tym Marcinem bym sie nie przejmowal , pozwol jej zauwazyc jego wady . Ona chce zebys wydoroslal , wiec zachowaj sie jak mezczyzna , nie zabiegaj o nia , nie dzwon , nie pisz , nie pytaj sie jej jak sobie radzi . Daj jej lekko do zrozumienia , ze Ty zaczynasz sobie swietnie radzic bez niej , a nastepnie poczekaj na rezultat . Zapewniam Cie , ze Ona w obliczu niepewnosci i poczuciu utraty kontaktu z Toba zacznie zabiegac o Ciebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345abc12345abc
Nie wierzę tej kobiecie znam takie zachowania. Czuła sie osamotniona podczas Twojego pobytu za granicą a jeśli w międzyczasie ktoś się zakręcił -na moje wiele nie trzeba żeby się zaangazować w nowy związek, flirt.Ktoś kto nie daje znaku zycia po zabawie ma coś na sumieniu albo spędza czas w innym towarzystwie. NO ale może się mylę...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość średnia i kac
Nie wysyłaj listu tak jak wcześniej pisał fewbg. Napisz ale nie wysyłaj, zostaw dla siebie. Oddaj wszystkie jej rzeczy zażądaj klucza do mieszkania i odejdź bez słowa, odejdź i czekaj, nie dzwoń, nie wdawaj się w żadne dyskusje, ona może szukać teraz potwierdzenia, że dobrze robi zrywając z tobą a prawda jest taka, że to ona przyczyniła się do rozpadu związku twoja zazdrość z tego co piszesz nie powstała sama z siebie. Jak ten Marcin przypomina jej miłość z młodości no to zakochała się w iluzji i strzela sobie w kolano. Bądź mężczyzną i zachowaj zimną krew, zejdzie na ziemię to otworzy oczy. Ty już nic nie zrobisz nawet jakbyś góry poruszył. Zobaczysz, jeszcze zadzwoni z płaczem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shppik
a o co ty chcesz walczyc ? To byla jej decyzja i ona doskonale wie co ty do niej czujesz . Czym wiecej bedziesz zabiegal , tym gorzej dla ciebie , daj jej zatesknic za toba . Wyglada na to , ze to ona jest niedojrzala i musi wydoroslec .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggdfgd
Powiem Ci, że rozumiem Twoją dziewczynę. Również mam chłopaka, który nie widzi świata poza mną, ale moje uczucie minęło. Czuje się z tym podle, ale nie można kogoś kochać na siłę. Owszem nadal kocham go jako człowieka, przyjaciela ale już nie darzę go uczuciem jako mężczyzny, partnera na życie. Uszanuj jej decyzję, bo sama wkrótce znajdę się w podobnej sytuacji, myślę o rozstaniu. Jeśli taka decyzja zapadła z jej strony to trudno będzie ją przekonywać na siłę. Jeśli sama nie uzna, że popełniła błąd rozstając się z Tobą to nie powinieneś naciskać, bo ta sytuacja Cię wykończy. Jednak dałeś mi nadzieję, że mój chłopak mnie nie znienawidzi, gdy powiem mu, że chcę się rozstać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee....
Ja teraz sie odkochala , a jak on kogos pozna i ulozy sobie zycie , to ona oszaleje i bedzie mu mieszac , zapoznaj sie ile tu jest watkow na ten temat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×