Mąż chyba podbiera mi drobne z portfela...

bezsens... mój mąż normalnie bierze pieniądze ode mnie jak mam drobne, albo ja od niego i się nie pytamy, szczególnie jak portfel wiadomo gdzie leży... kasa wspólna to czemu ma nie brać? sekrety przed mężem masz czy co?

sposob z zyletka wydaje sie kuszacy ;) moze zafarbuj te drobne jakims tuszem i obserwuj lapki meza?

No to jednak nie jest to taka wspólna kasa co?

Tak kasa jest wspólna-chodzi o fakt,że bierze coś bez mówienia mi o tym. Ewag cały czas jak myślę o tych żyletkach to uśmiech mi się ciśnie,choć sytuacja ogólnie nie jest zabawna-bo mąż mnie ewidentnie okłamał i to w takiej głupiej sprawie... Ja mu nie chcę udowadniać winy-chcę wiedzieć dlaczego tak postępuje.

Czemu ty stawiasz sprawy na przysłowiowym ostrzu noża, żeby nie powiedzieć "żyletki", autorko tematu? Miałam podobny problem bo to niefajnie przekonać sie przy kasie że ma się mniej pieniędzy w portometce niż się sądziło. Ale żeby traktować wzięcie ich przez męża jako działanie w złej wierze a wręcz kradzież? Współczuję waszych układów w związku. A może kradzieże były standardem w twoim domu rodzinnym że masz uraz i tak się najeżasz? Powiedz mężowi że miałaś kłopot po tym jak wziął drobne, że szkoda że ci nie powiedział i już. Ja tak zrobiłam i mam kłopot z głowy. Po prostu mąż mówi mi gdy weźmie pieniądze. (No i sama na wszelki wypadek sprawdzam, gdyby miał zapomnieć).

Okłamał? Mężczyzni nie mają odwagi cywilnej. Jeśli na niego naskoczyłaś, to się zaparł. Trzeba było powiedzieć jak to wyszło, na spokojnie, bez emocji a nie z oskarżeniami.

Ja na niego nie naskoczyłam-po prostu powiedziałam,że mi ostatnio zabrakło kasy w sklepie,a wydawało mi się że miałam więcej i spytałam czy nie wziął może sobie drobnych. a on powiedział,że nie bierze cudzych pieniędzy bez pytania bo to jest kradzież, że to ja pewnie gdzieś posiałam kasę. Nie nie miałam,żadnych tego typu problemów w domu. Uważam,że nie powinno się brać rzeczy drugiej osoby bez pytania-bo to nie jest fair. Przepraszam,że podam taki przykład-stawiany na ostrzu,ale gdyby Twój partner życiowy np. grzebał Ci w rzeczach,kontrolował telefon-to też byłoby ok? Ja grzebanie w portfelu uważam za naruszenie prywatności-nie chodzi o to,że wziął,ale o to,że zrobił to za moimi plecami.

kobieto wez te żyletki:))bedzie mu wstyd-gwarantuję!!albo miej jakąś małą portmonetke na drobne zawsze przy sobie

zyletki? naprawde chcecie poranic, zrobic krzywde mezowi swiadomie? i jeszcze ciebie autorko to smieszy? co za powalone uklady i co za chory zwiazek:o placcie karta, to nie bedzie problemu. kto teraz w ogole placi gotowka?

Do 10 zł nie zapłacisz kartą.

W małych sklepikach albo tanich punktach w ogóle nie ma takiej możliwości.

no to 10 zl miej w portfelu ale po co miec 30, 50, 100 zl? nie pojmuje tego ja od 5 funtow juz place karta a co do ukladow w malzenstwie, to ewidentnie zero zaufania i zrozumienia jakies podejrzenia od razu chore, kradzieze, kleptomania, matko... a porozmawiac jak ludzie nielaska? zachowujesz sie, jakbys wyszla za obcego czlowieka. co do tej prywatnosci na sile - korespondencja, telefon, ok, ale bez przesady:o jak mi przyjdzie cos z banku albo pocztowka na imieniny w kopercie to naprawde nie mam z tym problemu, ze maz otworzy, zerknie i odlozy.

Przecież napisała: "Otóż w rozmowie z mężem usłyszałam, że pewnie gdzieś "posiałam" kasę i następnym razem idąc do sklepu powinnam, albo od razu brać więcej, albo chodzić wszędzie z kartą. Kompletnie już zgłupiałam".

czyli co sugerujecie chlop pracuje, dobrze zarabia, ma swoja kase, i kradnie zonie z portfela po 10 zlotych? co za bzdura:o chowaj portfel przez jakis czas, jak masz jakies podejrzenia i tyle. jesli nic nie bedzie ginac przez miesiac to zobaczysz wtedy. ja np nigdy nie wyciagam portfela z torebki, a torebke mam przewaznie przy sobie.

Tak rozśmieszył mnie pomysł z żyletkami,bo nie potraktowałam go poważnie tylko jako gag w komedii rodem z Gangu Olsena lub Benny Hilla. Oczywiście,że bym czegoś takiego nie zrobiła! Ale jak mam kłaść się spać z portfelem przy sobie? bez sensu. Wczoraj po powrocie ze sklepu policzyłam drobne, dziś rano brakowało 6zł. W drobniakach miałam 42,37zł. Nie wiem kiedy,ale mąż wziął sobie to 6zł. no chyba,że mamy w domu ducha... :O

ciężka sprawa. Musicie koniecznie porozmawiać.

Moze masz schizofrenie paranoidalna, autorko? Niekoniecznie maz jest chory...

bez sensu jak bierze to powinien powiedziec; biore od Ciebie z portfela tyle i tyle, a tak to jest podkradanie :-( i wogole strasznie by mnie to wkurzyło bo czasem mam na cos odłozona kase i wiem ze nie musze jechac do bankomatu bo mi to co mam wystarczy a tu zagladam do portfela i nie ma?? nie w kazdym sklepie mozna placic karta! bym z siebie idiotke w sklepie zrobila :-(

chowaj portfel , to lepsze jak awantura, a skoro przyznac sie nie chce to najlepsze wyjscie..