Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ALAN ADNERSZ

ALAN ANDERSZ

Polecane posty

Gość ALAN ADNERSZ

CZYTALIŚCIE NA PUDELKU ŻE GO POBILI BARDZO I JEGO STAN JEST CIĘŻKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALAN ADNERSZ
to okropne co się stało on taki młody w domu go pobili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALAN ADNERSZ
nikt kurde nie współczuje ale chamy z was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,.,.,.,.,.,.,
tak tak bo wy nie wiecie co sie u takich na hawirach wyprawie alkohol narkotyki dziwki a potem tak to sie kończy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALAN ADNERSZ
ciekawe jak to było wpuścił ich zapewne do domu może to i jego znajomi byli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Russel Brand we własnej osobie
Nie lubię go, wygląda na takiego co dużo cwaniakuje i ma się za lepszego od innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam pojęcia
kto to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7U4RE
NA WP JEST NAPISANE,ZE "NA MIESCIE"DOSTAL... LUBIE GO,NAWET BARDZO,ALE CFANIAK JEST:(A PICIE BYLO PEWNIE I NARKOTYKI TEZ....NIE MA SIE CO OSZUKIWAC.... KTOS GO POSTANOWIL UKRÓCIĆ:( MAM NADZIEJE,ZE WSIO BEDZIE OK!BO USMIECHAM SIE SAMA DO SIEBIE JAK WIDZE ZAPOWIEDZI TEGO PROGRAMU O TANCU POLSATOWSKIEGO I ALANA -JAK TAM USIEDZIEC NA KRZESLE NIE MOZE :) TRZYMAM KCIUKI BO UWIELBIAM GO!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7U4RE
O JEENY...WSZYSCY CELEBRYCI TO CWANIAKI,TYLKO JEDNI BARDZIEJ SIE UKRYWAJA,INNI MNIEJ...KAZDEMU SODOWKA WALI DO GŁOWY PO PEWNYM CZASIE-NIE MA BATA! GDYBY BYL SZARAKIEM NA PEWNO NIE BYLBY DZIS W TV.... A SIEDZIALBY NA KAFE:( O!TAKA PRAWDA....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antoni Królikowski
Odkąd pamiętam, zawsze byłem fanem Alana, dlatego gdy tylko dowiedziałem się o tragedii w nocnym klubie, w tym trudnym dla jego i jego rodziny czasie, postanowiłem choć trochę ulżyć milczącemu w cierpieniu, przykutemu do szpitalnego łóżka młodemu chłopakowi, któremu w mgnieniu oka Świat dosłownie runął pod nogami. Przyczajony pod cieniem usychającej paproci pamiętającej splendor czasów Gierka w zakątku oddziału neurochirurgicznego jednego z Warszawskich szpitali, z zapartym tchem i sercem bijącym niczym Maciejowi Orłosiowi w dniu śmierci Papieża-Polaka obserwowałem mojego idola, przy którym krzątał się stary konował z kaprawym ślepiem i rozczapierzona purchawa (ale, a jakże, z makijażem jak u luksusowej kurtyzany z placu Pigalle), która wnioskując po ubiorze mogła być nawet uznana za pielęgniarkę. W kazamatach swego umysłu od lat karmionego kryminałami Agaty Christie, thrillerami Deana Koontza oraz poradnikami Adama Słodowego, powoli ułożyłem plan działania. Sutanna była nieco za długa, a koloratka latała luźno wokół mojej chudej, koguciej szyi, jednak wiedziałem, iż jak to na każdego szanującego swą profesję lekarza, da się oczarować czarnej sukience, miałkiej gadce o zbawieniu nieśmiertelnej duszy i tym podobnym dyrdymałom rodem z plemiennych wierzeń mieszkańców Czarnego Kontynentu. Rozczapierzona purchawka łypała na mnie podejrzliwie, próbując wysondować moją wiarygodność pytając o takie terminy jak "apokatastaza", czy "kratofania", ale szybko ją zbyłem krótkim warknięciem i obietnicą pochówku w grobie przy płocie, skoro wątpi w siłę sprawczą słowa namiestnika Boga na Ziemii. W końcu, zostaliśmy sami. Spoglądałem na spokojną twarz, przy drugim spojrzeniu wyrażającą jednak tylko głęboką pustkę. Pustkę, którą obecnie odzwierciedlić mogła jedynie ta czarna, zimna jama, gdzie kiedyś biło moje serce; otchłań wydrążoną we mnie niczym zardzewiałym skalpelem przez los nie znający znaczenia słowa "litość". Stałem wpatrzony w jego nieruchome ciało godne samego Adonisa, z niedowierzaniem odtwarzając w pamięci cedzone przez krzywe ślepię w kitlu słowa; lekarze nie dawali mu szans na wyjście ze śpiączki, a nawet jeśli by się tak stało, pozostałby na zawsze świadomością zamkniętą w obumierającym w bezruchu mięsie, konsumowaną przez postępujące w sposób wykładniczy szaleństwo. Nie mogłem na to pozwolić. Jedyną rzeczą, jaką mogłem ofiarować Alanowi nim moja maskarada zostanie przejrzana, była choć chwila, w której mógłby wciąż realizować swą największą życiową pasję. Szybko chwyciłem go za nogi, po czym poderwałem je w powietrze w rytmy gorącej samby odgrywanej przez me serce wyrwane na chwilę ze stuporu rozpaczy i zrezygnowania, by następnie spleść się z nim w wysublimowanym tańcu towarzyskim, delikatnie przylgnąwszy do jego szyi ustami. Modern jazz porwał swą energią i lekkością nasze młode ciała, bez opamiętania złączając je ze sobą w symultanicznych ruchach i iście wulkanicznemu rozognieniu. Gdy miałem już szczytować, wyciągnąłem błyskawicznie rurkę do oddychania z jego ust, i wpakowałem ociekającego mieszaniną odchodów i płynu do USG, pulsującego z podniecenia kutasa prosto w pyzate usta mego słodkiego księcia. Z kącika oka Alana popłynęła łza. "Trwaj piękna chwilo" - zacytowałem w myślach Fausta. Nie jestem pewien tego co widziałem gdy zdjąłem już poduszkę z jego twarzy; umysł człowieka o złamanym przez okrutny los sercu potrafi zniekształcać rzeczywistość, jednak mógłbym przysiąc, iż na jego spokojnej twarzy mojego śpiącego aniołka widniał uśmiech wdzięczności za ten ostatni, wspólny taniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×