Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konsultantka życia12345

Co w moim życiu jest prawdą?

Polecane posty

Gość konsultantka życia12345

Mam 38 lat jestem od 20 lat w związku (wcześniej wydawało mi się, że szczęśliwym), mamy 17 letnią córkę. Od kilku miesięcy jestem w dołku, świat mi się przewrócił do góry . A zaczęło się tak: Mój mąż zawsze uwielbiał adorować kobiety, koleżanki pocieszać, nie jedna na to leciała. Kłóciliśmy się czasami z tego powodu, mówił, że mam obsesje, jestem strasznie zazdrosna, powinnam się leczyć. Czasami przesadzałam to fakt, ale w większości przypadków zauważałam jego chęć bycia na granicy, co wzmacniało jego własne ego. 4 lata temu odnowił znajomość z koleżanką z podstawówki. Zapytał czy może się z nią czasami spotykać. Zgodziłam się, chciałam mu pokazać, że jestem tolerancyjna, że mu ufam, najbardziej chciałam, żeby czuł się dobrze w naszym związku. Spotkania ich z czasem stały się bardzo regularne, raz w miesiącu. Nie byłam z tego zadowolona, nie potrafił zrozumieć, że jak wraca z tego spotkania, to nie witam go z radością. Kłóciliśmy się czasami z tego powodu. Trwało to około 4 lat. Na jesieni tego roku zaczęłam go podejrzewać że to coś więcej. Częściej dochodziło do kłótni z tego powodu. Miałam nadzieję, że nie mam racji i chcąc się uspokoić sprawdziłam go. Okazało się, że mnie zdradza. Wpadłam w straszny dół, nie wiedziałam co zrobić, bardzo go kochałam, chciałam ratować nasze małżeństwo. Powiedziałam mu, że wiem, on odparł, że mu taki układ pasuje, że kocha mnie i ją i że nic nie chce zmieniać. Powiedziałam,że tak dalej nie może być i że ma z nią zerwać a w zamian nie powiem jej mężowi. Zgodził się. Po tygodniu w nocy pokłóciliśmy się, wyszedł mówiąc że już koniec między nami, ja wstałam i powiedziałam, że jadę do niej powiedzieć jej mężowi. Zrobiłam to. Mąż wrócił po dwóch dniach i oświadczył, że jednak chce naprawiać nasz związek. Zgodziłam się i powiedziałam mu, że maż kochanki już wie. Wkurzył się, miał pretensje, że nie dotrzymałam słowa. Ale to on pierwszy wyszedł, mówiąc że to już koniec ( myślę, że to on nie dotrzymał słowa). Tego samego dnia zadzwonił do niego mąż kochanki, chciał się z nim spotkać. Mój mąż bardzo się przestraszył (Tamten facet miał na kocie dotkliwe pobicia), zostawił piny do kont, nowy telefon, nowszy samochód, pożegnał się ze mną i córką. Jechał nie wiedząc czy wróci. Nie chciałam , żeby mu sie cos stało. Zadzwoniłam do jego kochanki ( miałam numer do niej ale nigdy wcześniej nie dzwoniłam), powiedziałam, że wiem o ich spotkaniu i ze jak jej maż coś mojemu zrobi to poniesie tego wszelkie konsekwencje. Kilka minut później zadzwonił do mnie mój mąż i powiedział, ze mu się nic nie stało. Wrócił do domu i powiedział, że zawdzięcza mi życie. Cieszyłam się bardzo że jest cały i zdrowy, byłam pewna że po tym będzie już z górki. Mąż zaczął mi robić wyrzuty że powiedziałam tamtemu, że to moja wina,że ta sytuacja miała miejsce. Broniłam się mówiąc,ze nie kazałam im ze sobą sypiać. pogodziliśmy się (niby). Prosiłam go, żebyśmy skorzystali z porady psychologa, z trudem ale zgodził się. A tam było strasznie: dowiedziałam się, że to jego życie on jest wolny i jak ma na coś ochotę to może to zrobić, każdy może robić to co chce, że go ograniczam, kontroluje, zamykam w domu..... Pokłóciliśmy się i postanowiliśmy rozstać. Spakowałam rzeczy moje i córki i kazałam się odwieść do Cioci. Po drodze wpadłam w furie, zbluzgałam go, dużo przykrych rzeczy mu powiedziałam, w pewnym momencie złapałam na ułamek sekundy za kierownice, byłam zrozpaczona (mąż powiedział, że chciałam nas zabić), to nie prawda, nie jestem z tego dumna, ale nie chciałam nikomu nic zrobić. Na drugi dzień ochłonęłam, zadzwoniłam do niego, przyjechał. Prosiłam, żebyśmy jednak spróbowali. Po namowach zgodził się. Wróciłam do domu. Przez 1,5 miesiąca było bardzo fajnie, obydwoje staraliśmy się, byłam pewna, że będzie ok. Będąc u koleżanki przeglądałam forum kafeteria, zobaczyłam tekst pisany przez mojego męża. Pisał jak mu jest źle, opisał krótko niektóre fakty z naszego życia i to co czuje. że go kontroluje, na nic mu nie pozwalam, nie może się spotykać z kobietami, że go ograniczam, jestem chorobliwie zazdrosna, w ogóle to chciał odejść ale mu nie dałam, w skrócie jest ze mną z litości ( pisał to w rocznicę naszego ślubu, tego samego dnia dał mi kwiaty i whisky, złożył życzenia). Wkurzyłam się, przyjechałam do domu i powiedziałam żeby wybrał. Powiedział, że chce kilka dni na zastanowienie. W Walentynki oświadczył mi, że jestem fajna ale powinniśmy się rozstać. Noc nie przespałam, byłam spokojna ale robiłam mu wyrzuty. Powiedziałam, że chcę 4000 tys od niego miesięcznie. Zostawiam mu dom, zabieram samochód. Rano do pracy totalny dół, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dziewczyny od razu zauważyły że coś jest nie tak. Nie mówiłam co. Ale lepiej w ich towarzystwie się poczułam. Wróciłam do domu, córka zapytała nas co teraz, zaczęliśmy spokojnie rozmawiać. Miałam nadzieje że będzie ok. Mąż córce powiedział, ze nie wie co teraz bo on nie ma tyle kasy co ja chcę.... Znowu poczułam się zraniona, co to za argument ale byłam mu wdzięczna, że jest szczery. Prze 10 dni było bardzo fajnie, obiadki nawet robił, śniadanie do łóżka, miło mnie witał. Wczoraj wracam z pracy przed 20, męża nie ma. Pytam córki mówi że nie wiedziała że go nie ma. Córka do niego zadzwoniła, powiedział że jest na mieście i wróci przed północą. Zapytała gdzie jest nie odpowiedział jej. Zadzwoniłam do niego , też mi nie powiedział. Wrócił chwilę przed północą. Miły był powiedział, że mnie kocha żebym się nie denerwowała i oświadczył, że umówił się z koleżanką (inną) i że chce wychodzić na spotkania takie raz w tygodniu a w zasadzie wtedy kiedy ma na to ochotę. Powiedziałam,że ja się na to nie zgadzam. Po wymianie zdań. Powiedziałam, że raz w miesiącu może wychodzić, ale chce wiedzieć z kim, gdzie i kiedy. Powiedział, że chcę jak zwykle go kontrolować, na nic mu nie pozwalam. Powiedziałam, że ja nie chce powtórki z sytuacją z jego kochanką (od takich spotkań się zaczęło), że nie chcę aby nic seksualnego nie łączyło go z innymi kobietami. W nocy znowu nie mogłam spać. Rano byłam rozdrażniona, byłam dla niego nie miła. Kurcze boje się. Może jednak to jest kompromis którego on potrzebuje. Może te spotkania nic złego w nasze życie nie wniosą a on będzie czuł się wolny. Co o tym sądzicie? Czy Wy też macie takie potrzeby jak on? Czy ze mną jest coś nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsgvdsgds
kuzwa nie moge dopostadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ujmę to tak i wierz mi , nie ma w tym cienia złośliwości ,bo należy ci sie odpowiedż choćby za to jak wielki wysiłek musiałaś włozyć ,zeby takiego posta wysmażyć :) ja też nie jestem gorsz ,ze dałam rady go przeczytać ,ale nie w tym rzecz :) ---oboje jestęście niedojrzali - mąż jest zwykłym rozpustnikiem , a ty zdesperowaną kobietą bez poczucia własnej wartości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ujmę to tak i wierz mi , nie ma w tym cienia złośliwości ,bo należy ci sie odpowiedż choćby za to jak wielki wysiłek musiałaś włozyć ,zeby takiego posta wysmażyć :) ja też nie jestem gorsz ,ze dałam rady go przeczytać ,ale nie w tym rzecz :) ---oboje jestęście niedojrzali - mąż jest zwykłym rozpustnikiem , a ty zdesperowaną kobietą bez poczucia własnej wartości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MartaKrakow
Sądzę, że on oczekuje innego typu związku niż Ty i nie ma to przyszłości. Powinnaś się z nim rozstać. On oczekuje tzw 'otwartego' związku, przynajmniej jeśli o niego chodzi, chce oficjalnej zgody na zdradę, na sypianie z innymi kobietami i nie uważa tego za coś niemoralnego. Uważa, że to normalne, a skoro mu zabraniasz, to go ograniczasz. No, masakra jak dla mnie. Albo się na coś takiego zgodzisz, albo odejdź, bo jemu myślenia nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyfkylkuyilu7
Wybacz, że to napisze, ale jesteś głupia i naiwna, a on niedojrzały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MartaKrakow
Sądzę, że on oczekuje innego typu związku niż Ty i nie ma to przyszłości. Powinnaś się z nim rozstać. On oczekuje tzw 'otwartego' związku, przynajmniej jeśli o niego chodzi, chce oficjalnej zgody na zdradę, na sypianie z innymi kobietami i nie uważa tego za coś niemoralnego. Uważa, że to normalne, a skoro mu zabraniasz, to go ograniczasz. No, masakra jak dla mnie. Albo się na coś takiego zgodzisz, albo odejdź, bo jemu myślenia nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyfkylkuyilu7
Wybacz, że to napisze, ale jesteś głupia i naiwna, a on niedojrzały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
Dziękuje za Wasze opinie. Macie zapewne racje. Czy wasi partnerzy nie maja takich oczekiwań w stosunku do Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam zdanie mniej więcej takie, jak allium. Tyle, że Ciebie nie oceniam tak surowo. Faktem jest, że źle ulokowałaś uczucia i pora powiedzieć sobie basta. Dość już zmarnowałaś przy nim czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I taki mały peesik jeszcze. Naprawdę nie wiem, za co cenisz swego małżonka. Jest świnią. Odpowiadając na Twoje pytanie; mojemu mężowi coś takiego do głowy by nie przyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felicija
To co mówił psycholog - o wolności w związku - to prawda. Tyle tylko, że Twoj mąż nie dorósł do tej wolności - on ją widzi na opak. On chce byc wolny, spotykac się z kim chce, a małżeństwo i zona? To takie zaplecze, wygodnictwo. Mój były chciał być ze mną, ale też nie chciał rezygnować z dotychczasowego zycia. Nie kontrolowałam go, ufałam mu, a on nie umiał dochować wierności. Przy tego typu ludziach słowa psychologa można puścic mimo uszu - takich niedojrzałych do związku facetów trezba trzymac krótko i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
To co piszecie jest trudne dla mnie. Widzicie to jednak z boku, mając dystans, którego ja nie mam. Czy jego potrzeba spotykania się z innymi kobietami jest odmienna od potrzeb facetów w Waszych związkach? Może to po prostu chęć rozmowy nic po za tym? Czy tak nie może być? Chcę mu wierzyć, po tym co mi zrobił i wie jak to odebrałam, czy teraz mógłby znowu mnie skrzywdzić? Wszyscy jednoznacznie uważacie że powinniśmy się rozstać, czy nie ma szansy na naprawę naszego związku. Tak bardzo mi na tym zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo ty jestes
niedorozwinieta albo to prowo , jak ty zylas przez te 20 lat ? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
Pewnie bliżej mi do niedorozwiniętej. Bardzo go kocham. Chcę mieć rodzinę. Boję się zmian ale też nie chcę być raniona. Masz racje jestem porąbana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
Pewnie bliżej mi do niedorozwiniętej. Bardzo go kocham. Chcę mieć rodzinę. Boję się zmian ale też nie chcę być raniona. Masz racje jestem porąbana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
Bliżej mi do niedorozwiniętej. Bardzo go kocham, on mnie rani, a ja chcę z nim być. Masz racje jestem niedorozwinięta. Tak bardzo zależy mi na nim i naszej rodzinie. Może dlatego że po za nim i córką nikogo nie mam. Przez wiele lat traktowałam go jak druga połówkę pomarańczy. Tak bardzo chcę w to wierzyć. Masz racje jestem niedorozwinięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz tak to juz jest ,ze jesli same siebie nie szanujemy , jeśli nie ustalmy granic i nie przestrzegamy ich nieprzekraczanie , jeśli jestęsmy niekonsekwentne i poddańcze w najgorszym tego słowa znaczeniu - to mamy taki problem jak ty :) kochasz go? na pewno ? a on ciebie ? czy wystarczy ci siły na to ,zebyś tylko ty jego kochała a on bedize żył jak kawaler ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
allium masz racje na zbyt dużo mu pozwoliłam, zawsze jego zdanie było dla mnie ważne, chciałam żeby był zadowolony, szczęśliwy. Za mało było mnie w nas. Tak wyszło może dlatego że nigdy nie miałam ojca i nie miałam wzorca męskiego. Nie wiem. Nie cofnę czasu. Przed chwilą wrócił do domu i powiedział, że po porannej kłótni dotarło do niego to co od dawna mówiłam, że każda kobieta jest dla niego obiektem seksualnym i spotykanie się z kobietami świadomie lub nie, miało posmak seksualny. Zapytałam czy chce z tym walczyć? Odpowiedział : tak. I co teraz? Chcę mu pomóc, nam pomóc. Jeżeli chcą dwie strony coś zmieniać to może mamy szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a który to już raz szanowny małżonek " chce dawać wam szansę ' ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech do Ciebie dotrze, że on Cię nie kocha i nie szanuje. Gdyby było inaczej, to co opisujesz nie miałoby miejsca. Wierzę za to, że Ty go kochasz bardzo. Ale ile jeszcze zniesiesz upokorzeń?On będzie wykorzystywał Twoją miłość tak długo, aż się nie ogarniesz. A Ty wcale nie chcesz się ogarąć. Chcesz, żeby Ci ktoś napisał, że Twój mąż na pewno potraktował tą sytuację jak nauczkę i już nigdy tak nie zrobi. Owszem, zrobi. Wcale nie czuje skruchy i ma w dupie to, że Cię rani. Jest podłą świnią i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruk_kruk
Autorko... miałem podobny przypadek tylko w drugą stronę, spotkał mnie ze strony kobiety. Ta jej jak twierdziła swoboda i niezależność. Według mnie chora niezależność i chora swoboda. Cały czas krętactwa. Próbowałem rozmawiać, tłumaczyłem. Dzisiaj już jest po. A w planach był ślub, w dniu naszych urodzin, w przyszłym roku gdy wypadnie niedziela. Ślubu nie będzie. Kłamała od początku do końca. Odezwę się za jakieś dwie, trzy godziny. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem polega na tym, że to nie dwie, a jedna strona chce coś zmieniać i ratować ten związek. Nie oceniaj siebie- każdy wpadłby w szał, stracił cierpliwość, zaufanie po takich numerach. To nie Ty powinnaś coś zmieniać...Chore jest Twoje poczucie winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wkurzające jest to, że przez takiego faceta chyba zupełnie już straciłaś godność i poczucie własnej wartości. I nie Autorko- NIE JESTEŚ NIEDOROZWINIĘTA:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
Dziękuję Wam za Wasze wypowiedzi. Wiem o tym, że moje zachowanie nie jest racjonalne. Zawsze wydawało mi się że nasze małżeństwo jest idealne. Wszyscy tak uważali, byliśmy przykładem. Mąż był bardzo czuły, troskliwy,dobry. No i miał tą drugą naturę gdzie egoizm górował. żył w tych dwóch światach, oszukując mnie i raniąc. czy wszystkie bliźniaki tak mają? Ostatnio usłyszałam: gdzie przeważa egoizm tam giną uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem, jest niedorozwinięta emocjonalnie z powodu braku ojcowskiej miłości. Dlatego cała ta sytuacja ma miejsce. Uważa, że musi się starać i poświęcać bardziej, by zasłużyć na miłość. Przydałaby się jej terapia. A w deklaracje męża i tak nie wierzę. Myślę, że boi się, że w końcu żona pójdzie po rozum do głowy. Poświęci "wolność" i odstawi wypady z "koleżankami"? Akurat. Będzie się lepiej maskował i mydlił Ci oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
perła_z_lamusa masz rację, rodzice rozeszli się jak miałam rok, ojca widziałam jeszcze dwa razy w życiu, raz jak miałam 6 lat i jak miałam 18 lat, zrobił mi wtedy sprawę w sądzie o zwrot alimentów. Wcześniej nie odczuwałam jego braku, nie zdawałam sobie z tego sprawy. Teraz do mnie zaczęło to docierać. W grudniu zmarł mój 48 brat ( nie miałam z nim kontaktu od wielu lat- był alkoholikiem- zapił się), ojciec nie przyjechał na pogrzeb syna. Zabolało mnie to, co prawda jest 1928 roku (przed pogrzebem nie wiedziałam, czy jeszcze żyje) ale to jednak jego syn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedz sobie sama na pytanie, co jest prawdą w Twoim życiu? Tylko Ty znasz odpowiedź. Jest mi Ciebie żal, ale nie umiem Ci pomóc. Życzę Ci odwagi, bądź uczciwa względem siebie, choć raz postaw siebie na pierwszym miejscu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konsultantka życia12345
perła_z_lamusa dziękuję Ci bardzo. Twoje słowa dla mnie dużo znaczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruk_kruk
cześć konsultantko życia12345, trochę później ale jestem, obiecałem przecież. Jeśli chcesz to możemy rozwinąć temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×