Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no kill

Życie może być piękniejsze.

Polecane posty

Gość no kill

Witajcie drodzy forumowicze. Czytając Wasze niektóre tematy zdobędę się na odwagę i opowiem o tym co przeżyłam w jeden rok, i tak naprawdę ile z tego wyniosłam. Zdaję sobie sprawę z tego, iż dzisiejsze życie na pewno nie jest łatwe, pewnie nigdy nie było. Jednak w niektórych sytuacjach, które nas spotykają jest niezwykle trudno. Ja niestety miałam okazję przeżyć coś naprawdę okropnego, ale udało mi się wyjść z tego zwycięsko (na szczęście) ! Ta historia jest dla tych, którzy z jakichś większych, lub mniejszych przyczyn nie wierzą w to, że może być lepiej. Uprzedzam, że temat będzie dosyć długi, dlatego wyrazy uznania za przeczytanie całej tej, na pewno nie banalnej historii. 2 lata temu, a dokładniej w listopadzie 2010r. poznałam pewnego chłopaka. Niepozorny, chociaż wyróżniał się spośród wielu innych. Był wtedy bardzo tajemniczy i dosyć trudno było odczytać co mógłby czuć w jakimś momencie. Nie dało się po nim poznać nawet czy jest zawstydzony. W kilku słowach: Atrakcyjny, utalentowany, tajemniczy i charyzmatyczny gość. Nie ukrywam, podobał mi się wcześniej jednak nigdy nie miałam zamiaru zrobić ten pierwszy krok. Co ciekawe, po wspólnym występie, (gdzie tak naprawdę pierwszy raz miałam okazję Go oglądać przez dłuższą chwilę) sam się odezwał. Nie ukrywam, dziwne i przyjemnie za razem. Pogratulował mi udanego występu, zresztą wymieniliśmy się kilkoma miłymi słówkami na temat "talentów", które mieliśmy okazję wspólnie zaprezentować. Taka przelotna rozmowa trwała kilka, kilkanaście dni. Z czasem rozmowy stawały się dłuższe, a ja czułam że to moja bratnia dusza. Nigdy nie miałam okazji rozmawiać z kimś tak zabawnym i inteligentnym. Brakowało mi takich rozmów, chociaż wcześniej na miejsce takiego poczucia, że czegoś brakuje mi do szczęścia, nie potrafiłam nic dopasować. Ale do rzeczy. Kilka naszych rozmów, a sprawiło że nie mogę bez tego chodzić uśmiechnięta tak szeroko jak jeszcze nigdy przedtem. Wcześniej nie czułam się tak nigdy. Nie ukrywajmy, potrzebowałam go coraz bardziej każdego dnia. Takie rozmowy trwały pół roku, zanim się po raz pierwszy, co zabawne przez przypadek spotkaliśmy. Właściwie czekałam na taki krok z jego strony, jednakże był moment kiedy musiałam załatwić pewną bardzo ważną sprawę poza miastem, a nie chciałam jechać tam samotnie, więc zaproponowałam mu, żeby wybrał się ze mną. Nie myślałam wtedy nawet, że mógłby się zgodzić. A wziął to na poważnie, w sumie cieszyłam się. Długo czekałam na coś takiego. W końcu pierwszy, dłuższy kontakt na żywo. Jestem osobą dość wstydliwą i bardzo przejmowałam się naszym spotkaniem, jak się później okazało, nie było się czym przejmować, wyszło doskonale i tak też zapamiętałam ten wyjazd. Potem przychodziły kolejne spotkania, i kolejne. Każdy dzień przynosił ze sobą silniejsze poczucie, że staje mi się coraz bardziej bliski. Myślami ciągle byłam z nim. W końcu stało się... Zakochałam się na zabój, dosłownie. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek coś z tego będzie, bo nie chciał mieć dziewczyny. Z doświadczeń swoich kolegów wnioskował, że związki kończą się po kilku latach, jednak kolejne 6 miesięcy sprawiło, że jego serduszko przyspieszyło bardziej i padło długo wyczekiwane wyznanie i próba nas w związku. Podejrzewałam, że coś do mnie czuł. W sumie nie trudno było się domyślić, skoro z każdym dniem coraz bardziej chcieliśmy się widywać. Ale wtedy mnie to dość mocno zszokowało. Sama nie wiem czemu. Ale byłam szczęśliwa, odpowiedziałam mu to samo i miałam nadzieje, że teraz wszystko już będzie w porządku. Niestety moje szczęście skończyło się po miesiącu. Dowiedziałam się, że popala marihuanę. Nie miał już dla mnie czasu. Nie widywałam go tak często jak bym tego chciała. Nie zależało mu. Co się dziwić, w końcu działania owej substancji nie zdołam zastąpić. Tak to trwało do momentu kiedy zaczął do tego wciągać amfetaminę. Wtedy też usłyszałam, że nie wie co jest dla niego ważniejsze. Był nie tylko moim chłopakiem, ale i przyjacielem. Nie chciałam żeby zrobił coś głupiego. Wiedziałam jak to się może skończyć i nie chciałam na to pozwolić. Biegałam za nim. W sumie co tu dużo mówić, poniżałam się w jego oczach zupełnie. Ale wiedziałam, że jak odpuszczę to będzie jeszcze gorzej. Nie mogłam mu pozwolić na to, żeby zmarnował sobie życie. Nie był wart tego świństwa. Robiłam co mogłam. Wielokrotnie się z nim rozstawałam, za jego sprawą. Nie zerwałam z nim sama, bo nie chciałam go z tym wszystkim zostawiać samego. Ciągle jednak miałam nadzieję, że wróci do pierwotnego stanu, że go odzyskam. Wylałam hektolitry łez z samej bezsilności. Było mi ciężko patrzeć na to wszystko co robi. Tak było do stycznia. Próbowałam tłumaczyć mu wszystko, wrócił do mnie. I zdradził, ze swoją przyjaciółką. Dowiedziałam się o tym po kilku miesiącach i zerwałam. Nie wytrzymałam tego psychicznie. Nie chciało mi się żyć. Przechodziłam naprawdę ogromne, załamanie nerwowe. Nie minął miesiąc, zaczął się starać. Ja nadal go kochałam i nie chciałam żyć bez niego. Wiedziałam, że bez niego nic nie ma sensu. Postanowiłam, że poczekam i zobaczę jak to będzie dalej. Wybaczyłam mu w końcu. Choć cierpię przez to do dziś. Chciałam zacząć wszystko od początku. Poznałam powód. Już wtedy miał paranoje. Nie myślałam, że to aż tak poważne do kiedy nie potwierdził tego lekarz. Z tego wszystkiego zachorował na schizofrenię paranoidalną + depresję. Paranoje były przyczyną tego wszystkiego co mi zrobił. Ja nie wiedziałam co mam robić. Przez cały rok byłam obwiniana za wszystko. Za to, że go rzekomo zdradzam z jego kolegą od ćpania. Za to, że ktoś powiedział takie samo słowo jak on przy mnie kiedyś tam. No naprawdę wszystko było dobre do tego aby stworzyć nową historię, która w jego domysłach rujnowała jego życie. Tak naprawdę, przez jego chorobę nabawiłam się sama swoich problemów. Do dziś z każdej sytuacji wyciągam czarne scenariusze, boje się o każdą chwilę kiedy nie ma go przy mnie. Boje się kolejnych kłótni o to co sobie uroi. Bywało, że to wszystko co przeżyłam sprawiało, że chciałam umrzeć i zostawić wszystkie smutki za sobą. Ale dzisiaj? Bierze leki, jest coraz lepiej. Coraz częściej się uśmiecha i wiem, że to szczęście powoli do niego wraca. Myślę, że będzie już dobrze. Ja też wracam do momentu sprzed 2 lat, kiedy to byłam szczęśliwą optymistką i każda sytuacja miała wyjście. Chociaż często brakuje mi sił do tego aby podjąć się jakiegoś zadania, dzisiaj wiem, że wytrwałam. Pomogłam mu przejść przez najcięższe chwile jego dotychczasowego życia. Różnica jest ogromna, a leki i ja czynimy cuda. I wiecie co? Naprawdę, życzę każdemu żeby jednak się nie poddawać. Bo owoce naszej ciężkiej pracy naprawdę, mogą być ogromne a szczęście drugiej osoby może stać się najważniejsze na świecie. Dzisiaj jesteśmy ze sobą już 1,5 roku choć zmęczenie tym wszystkim co się wydarzyło w poprzednim roku daje o sobie znać i sprawia, że mam wrażenie, ze nasz związek zdecydowanie trwa dłużej. Co mogę dodać? Nie żałuję żadnej mojej decyzji. Kocham Go nad życie i sama na własnej skórze, przekonałam się, że chociaż życie daje popalić, możemy wybrnąć z każdej sytuacji, nawet tej, która na pierwszy rzut oka wydaje się być nie do przejścia to myślę, że pierwszym krokiem, którego nie wolno robić to załamywać się. Bo życie jest tylko jedno, a każda sytuacja ma kilka wyjść, jednak to najtrudniejsze zawsze okazuje się być tym najlepszym. Jeśli ktoś to przeczytał to być może uwierzy, że życie może być piękne, nawet jeśli są problemy to warto je rozwiązywać i nie odkładać ich do osobnej szufladki. Życzę każdemu, żeby nie tracił wiary w siebie bo wszystko może się zdarzyć, ale życie trzeba przeżyć tak żeby niczego nie żałować. Wtedy każdy dzień może być piękniejszy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptasiek nastroszony
a po kiego żyć problemami , skoro wokoło tyle city center i tyle se mozna nakupywać i być szczęsliwym. ludzi tez wokoło mnóstwo do wyboru do koloru , więc po kiego wybierać tych najgorszych , pokurcza genetyczne , wariaci biedota skoro można wybrać sobie za partnera pięknych, bogatych i jeszcze głupich co to się z nami swym bogactwem podzielą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
Ja np nie mogłabym żyć bez tego faceta. Jest dla mnie najważniejszy i wolałabym mieć mniej pieniędzy, ale za to udane życie uczuciowe. Kocham go i myślę, że każdy zasługuje na szczęście czy drugą szanse. A nic nie potrafi dać takiego szczęścia, jak druga, kochająca osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
"nic nie potrafi dać takiego szczęścia, jak druga, kochająca osoba." Nie! NIc nie potrafi dać takiego szczęscia jak ktoś kto odwzajemnia Twoje uczucie. Gwoli ścisłości;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
Ale miałam to samo na myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptasiek nastroszony
szczególnie gdy Ona Go kocha uparcie i skrycie.dopoki On daje na życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
Nigdy nie mogłabym żyć na czyimś garnuszku. I sama mogę zadbać o siebie pod tym względem. Nie poprosiłabym go o pieniądze i nie wzięłabym jeśli sam by mi je dał. Mi chodzi naprawdę o uczucie. A jeśli Ciebie zraniła w ten sposób jakaś kobieta, albo kieruje Tobą jakiś dziwny stereotyp to muszę Ci napisać, ze są na tym świecie kobiety, którym naprawdę może zależeć na szczęściu drugiej osoby. A takimi zagrywkami jakie przedstawiasz się brzydzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
W skrócie: Ona się zakochala w kimś kto jara(ł) trawkę, zdradził ją, a na końcu się okazalo że ma schizofrenie. Nie stanowi to dla niej najmniejszego problemu bo go kocha i cieszy się wspólnym szczęściem. Dziewczyno, otwórz oczy, facet zrujnował Twoją psychikę (sama pisalaś że kiedyś byłaś większą optymistką) a Ty się cieszysz bo on z Tobą jest. No pewnie! bo drugiej takiej naiwniary nie znajdzie. Kobieto przeczytaj to co sama napisałaś i otwórz w końcu oczy. Postaw siebie na pierwszym miejscu a nie jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu ta historia
ile ty masz lat w ogole ? Wypisalas jakis esej o kolesiu, ktory jaral ziolo i wielkie halo. To ma byc niebanalna historia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptasiek nastroszony
szczerze? to Cie zaprowadzi do samozaglady, to jest cos nienormalnego w Twojej psychice , ze godzac sie wmawiasz sobie ze i btak go kochasz i jeszcze nazywasz to piekniejszym zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu ta historia
Dorobila sobie teorie wielkiej milosci i bratniej duszy a w zasadzie to zwykly cpunek, ktory ja zlewal i niby ma schize, ktora pchnela go w wyro kolezanki :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak ogolnie to sie
zgodze, ze zycie jest jedno i ze jest lub moze byc piekne..co do reszty opowiesci dziwnej tresci, to sorry, ale nie rozumiem. Koles mial ochote palic maryske, bzykac sie z kolezanka, jest chory. Samarytanka z ciebie, to dobrze, bo malo dzis takich ludzi, ale historia bylaby lepsza, gdyby on w calej tej swojej nieswiadomosci schizofrenicznej, nie posuwal innej klientki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
Jak się w nim zakochałam nie był uzależniony od niczego. Jego wcześniejsze przeżycia zrujnowały mu zycia i szukał w tym wszystkim upustu. Było mi ciężko, ale radzę sobie. Zdrowieje i to jest najważniejsze. Ja też mam czas żeby zadbać o swoje zdrowie. Bywało różnie, ale już jest okej. Pozbierałam się w 70%. Ale nie zostawię go. Nie jego wina, że choruje. A to naprawdę ciężka, psychiczna choroba. Nie mogę bez niego życ a już długo jest wsopaniale. Nie myśle o tej zdradzie, byla wynikiem jego wiecznych urojen. Przez nie probowal popelnic samobojstwo. Dzisiaj sam nic nie bierze i nie pali. Nie ma zamiaru. Radzi sobie w inny sposob, np. chodząc na terapię i biorąc leki. Jest na dobrej drodze, ale nie zostawie faceta, któremu choroba potrafiła zniszczyc życie. Może wtedy nie myślałam o sobie. Ale dzisiaj myślę, i za żadne skarby się nie poddam. Sama chodzę do psychologa. Rozmawiam i czuję się lepiej. Zresztą wychodzi na prostą i będzie coraz lepiej. Wierzę w to. I nie, że mam otworzyć oczy. Skrzywdził mnie niesamowicie to fakt. Ale z drugiej storny, przez chorobe byl przekonany, że go zdradzam bo choroba mu to podopowiadala. Stad ta zdrada. W rzucie paranoidalnym nie ma szans na wyjasnianie czego kolwiek. Obrazy w głowie wydja sie tak prawdziwe, ze chory wierzy w to co widzi. Ale to się cofa i naprawdę żałuje tego co zrobił. Odkąd bierze leki dobrze mnie traktuje i wraca do stanu pierwotnego. Co mnie naprawdę cieszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
nie posuwał nikogo. Nie taka forma zdrady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak ogolnie to sie
no to super. Milego zycia i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 563463
nie posuwal ?Tzn ? Calowali sie tylko ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 563463
Wybacz autorko, ale nie mam szacunku dla tych, ktorzy z wlasnej woli rzucaja sie w narkotyki 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
"Zdrowieje i to jest najważniejsze" Z tej choroby nigdy się nie wychodzi. "Odkąd bierze leki dobrze mnie traktuje " Dobrze Cię traktuje? Jesteś jego psem czy kobietą którą ma kochać i o którą ma dbać. Tu nawet nie chodzi o to że on jest biedny pokrzywdzony przez chorobę. Tu chodzi o Ciebie i o to jak Ty się z tym czujesz ale skoro Tobie z tym wszystkim dobrze to ok. Do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
A tak z czystej ciekawości: ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sluchaj no kill
to jak bedziesz miec 30, to wtedy pogadamy. Buzka. I dbaj o siebie, bo zycie jest jedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwrgrehte
witam z tego co czytam wnioskuję że jesteś bardzo młodziutka. bardzo. gratuluję optymizmu ale prawda jest taka że przez różowe okulary patrzysz na za przeproszeniem gówno. Bo sama przyznasz że przed tą sytuacją byłaś wesołą optymistką. ten chłopak rujnował Ci życie i choć teraz jest lepiej ja wiem, że ta historia będzie miała jeszcze ciąg dalszy i nie przewiduję happy endu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kill
Nie on, a to, że nie wiedziałam jak radzić sobie z tą chorobą. Teraz już wiem i jest lepiej. I nie, nie traktuje mnie jak psa, tylko dba o mnie. Jest całkiem innym człowiekiem niż wtedy kiedy miał często swoje rzuty. I nie patrze przez różowe okulary, bo na mój optymizm wpłynęły jeszcze wiele więcej czynników, w tym rodzinnych, które utrudniają mi życie. Wspiera mnie jak potrafi najlepiej. Naprawdę jest wspaniały i nie przez chwile. Cały czas. Żałuje, że cokolwiek takiego zrobił, że zwątpił. Jest już coraz lepiej, serio. Nie wychodzi się z tej choroby? Ja rozmawiałam z psychiatrą na ten temat, a dzięki temu jak przebiega jego choroba jest w stanie wyzdrowieć całkowicie. To taka mała dygresja. Już wracam do tego jak jest teraz. Nie miał sił i stara się walczyć. I nie jestem z nim bo mi go szkoda, że tyle przeszedł, ale dlatego, że widzę jaki jest. Jest najcudowniejszą osobą na świecie i mimo tego co przeszedł walczy o swoje zdrowie. Nikt mi nie powie, ze jest taki i owaki bo wiem co mowie. Przekonalam sie i teraz moge w pelni mu zaufac. Choroba potrafi zrujnowac zycie. Czytalam wiele o tym jak chorzy na schizofrenię zostają sami bo ludzie nie mogą tego wytrzymać. Owszem, nie powiem bo jest naprawdę momentami ciężko. Ale widze ile leki zdziałały, ile zdziałała moja obecność w jego życiu. Wraca do siebie i znowu mam faceta, w którym się zakochałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×