kocham stańczyka

a ja czekam, czekam, czekam...

Powiedz, że zostaniesz Bo to jest coś więcej niż jakiś zwykły dzień Zanim sobie pójdziesz Jest coś, o czy musisz mnie poinformować Zanim odejdziesz Jakkolwiek bezlitosna jest Twoja odpowiedź Bądź szczery, proszę Czekam na kolanach

Jesteś tchórzem co wstydzi się udźwignąć nasz los Jestem mądrą i piękną kobietą, więc po co? Czy ty ślepcze jesteś dziś tego wart?

Czesc pomaranczowa

Od ciosów w popioły Z pożądania w proch W Twej najsłodszej torturze Jestem zagubiona I żadne niebiosa nie mogą mi pomóc Gotowa, chcąca i zdolna Stracić to wszystko Dla pocałunku tak fatalnego Co chwilę ten ból serca Od początku do końca Ten ból serca w każdej chwili Przy Tobie Coraz głębiej w me niebiańskie cierpienie Ma krucha dusza upada I wyczuwam niebezpieczeństwo Ale nie chcę się poddać Bo nie ma uśmiechu anioła Bez gniewu Boga

Kiedy wziąłeś mnie z ulicy Czy myślałeś, że mnie ocaliłeś? Założę się, że uważałeś, że bez Ciebie bym nie przetrwała Jak wąż, połknąłeś mnie I trwałeś tak nie dając mi tchu Ot tak, by wcielić swoje fantazje w życie Liczyłeś na wierną trzymająca się twej drogi I podążającą za Twym światłem Mylisz się teraz Bo mam to w dupie Nie jestem Twoją wyznawczynią Mylisz się teraz Sądzę więc, że szczęście Cię opuściło Twój sen stracił marzycielkę Trzymaj mnie ze swoją tajemnicą Głosząc pokój i miłosierdzie Ale ja widzę przez Twoją próżność i kłamstwa Myślisz, że masz to co najlepsze we mnie Ale ja napiszę tę historię od nowa Wezmę moje życie wstecz dla niespodzianki Jeśli mogłabym zrobić to tak boleśnie, jak Ty zrobiłeś mnie... Po prostu zmarnuję swój czas Mylisz się teraz Bo mam to w dupie Nie jestem Twoją wyznawczynią Mylisz się teraz Sądzę więc, że szczęście Cię opuściło Twój sen stracił marzycielkę Tam gdzieś jest mała część mnie Która chciałaby zobaczyć Twój płacz Nawet jeśli to tylko jedna łza Wiem, że nigdy by nie wyschła