Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aleksis777

mój chłopak nie ma dla mnie czasu

Polecane posty

Gość aleksis777

Witajcie, mam problem ze swoim chłopakiem. I dosłownie - ja mam problem, bo on uważa że wszystko jest ok. Ale do rzeczy. Sprawa polega na tym, że mój chłopak pracuje od rana do wieczora. Nie mieszkamy razem, ale bardzo blisko siebie. Oboje wynajmujemy pokoje w mieszkaniach z innymi ludźmi. Ja mam 25 lat, mój chłopak 27. Ja pracuję w domu. Mam dobrą pracę i właściwie jednym jej negatywem, jest to, że czuję się bardzo samotna siedząc całe dnie sama w mieszkaniu. Mam dość wypisywania smsów i emaili do siebie w ciągu dnia. Ja ten problem wielokrotnie poruszałam- ale mój chłopak twierdzi że mnie rozumie, ale on nic nie zrobi, że takie czasy chcąc się czegoś dorobić. On jest bardzo we mnie zakochany, wciąż powtarza mi - głównie przez tel albo sms - że mnie kocha, planujemy ślub itd. Co gorsza od początku naszej znajomości on ma takie plany, wciąż to podkreśla, stara się. Nigdzie razem nie wychodzimy, bo jego nie ma, wolnych nawet weekendów nie ma, a jak pracuje mniej, to pozostałe "wolne" godziny w dniu odsypia. Wpada do mnie przed pracą czasem na 10 minut, czasem max na godzinę. I wychodzi, a ja zostaję sama. Jest wciąż śpiący i zmęczony. Ale nie narzeka. To ja narzekam i staję się okropną, zrzędliwą i upierdliwą zołzą. Wywołuję tylko sprzeczki jak już przyjdzie, bo tylko zdenerwuje mnie że wpada jak po ogień. Jesteśmy młodzi, mamy jeszcze czas na ciężką pracę i takie mega poważne rzeczy. Ja tak to czuję. Chciałabym cieszyć się tym okresem, kiedy jesteśmy wolni, tak normalnie, a nie już taka rutyna i nic więcej. Mój chłopak nie czuje tego, wciąż przebywa z ludzmi, jest zajęty. Ja większość dnia spędzam sama. Czasem mam wrażenie, że sprzedaje czas, który moglibyśmy spędzić razem, za jakieś parę złotych. Psuje się między nami. Dzisiaj nawet mój chłopak oznajmił mi smsem, że musimy się udać do psychologa, bo on nie wytrzyma dłużej mojego zrzędzenia. Albo się rozstaniemy. A mi już ręce opadają. Nawet już narzekać i mówić o tym nie mam siły i właściwie nie mówię nic. Wynajduję sobie jakieś dodatkowe zajęcia, żeby wychodzić między ludzi, które właściwie nie są mi potrzebne a tylko tracę pieniądze. To jest chore, bo to jest zamaskowywanie problemu. Myślę o zmianie pracy - żeby wychodzić do ludzi. Ale ryzykowałabym bardzo dużo, bo z tej jestem zadowolona i właściwie nie chcę jej zmieniać. Czuję się strasznie, bo czuję się przyczyną i winowajczynią, tego, ze tak się dzieje między nami. Ale nie umiem też nie reagować. Bo jest problem i ja uważam że duży. Mój chłopak twierdzi, że tak nie bedzie długo, że weźmiemy ślub, przeprowadzimy się i wówczas wszystko będzie ok, bo on aktualnej pracy nie bedzie wtedy kontynuował. Ale co teraz? Czy ten czas - do naszego ślubu - który będzie najwcześniej za rok - mamy do siebie pisać smsy, emaile, rozmawiać przez telefon albo czasem spotykać się na 10 minut? Mówić sobie, że się kochamy...? Naprawdę nie wiem co zrobić z tą sytuacją. Nie wiem, czy reagować, czy zostawić i liczyć na to, że coś się zmieni a teraz po prostu odpuścić...? Ale chyba nie potrafię. Nie potrafię też zostawić mojego chłopaka. Nie wiem co czuję. Nic nie wiem. Czuję się jak przynęta złapana na haczyk. Po co mój chlopak ma się wysilać i zabiegać o mnie, skoro już mnie zdobył. Przepraszam, że tak się rozpisałam. Co powinnam zrobić. Ja tej sytuacji już nie potrafię ocenić jasno i trzeźwo. Nabrać dystansu. Potrafię tylko płakać z bezsilności, bo czuję, że jeśli tak dalej będzie to ten nasz związek skończy się prędzej czy później.. Może któraś z Was jest w podobnej sytuacji? Albo była i rozwiązałyście problem? Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To to cos mozna
Nazwać wogole związkiem? No nie wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz może chodzi o to
ze Ty jestes cały dzien w domu, mimo że zawodowo rozwinięta, a On spedza dzien z ludzmi. Wiadomo jak to jest. Procesy socjalizacyjne w firmach przebiegają dość gładko, dlatego Ty możesz być złakniona jakiekolwiek towarzystwa, a On ma uzupełnione te "niedobory" w ciągu dnia. Btw, gdzie pracujesz? Nie dałoby się tego zamienić na bardziej stacjonarną pracę?? Może wtedy oboje docenialibyście razem spędzony czas itp....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja i maz
pracujemy w systemie 12-godzinnym. $ dni ja jestem w pracy po 12 godzin, 4 mam wolne-i wtedy maz jest w pracy. Mamy dziecko 2 l i musimy na zmiany chodzic, bo zlobka u nas nie ma, rodzina mieszka daleko a opiekunka kosztuje sporo. W miesiacu ja biore jeden dzien wolny i maz jeden i spedzamy wspolnie. Z pracy to wracamy kolo 19, ale wtedy to tylko jesc, myc sie i spac. Coz-zycie. W pracy ciecia w ten sposob, zeby nie wyplacac pracownikom nadgodzin i zaoszczedzic :( Maz juz sie rozglada za czyms innym, bo ciezko tak na dluzsza mete-choc praca stala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksis777
To jest praca redakcyjna, w moim zawodzie, w sensie w tematyce w której studiowałam. Ogólnie idzie mi dobrze, rozwija się wszystko, mam coraz więcej zajęć, coraz bardziej odpowiedzialnych. Nie mogę też od tak - teraz się zwolnić, wyszłoby że jestem totalnie nieodpowiedzialna. Zmienić się nie da, w sensie na "stacjonarnie" - przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Praca na dobrych warunkach, z wizją rozwoju, byłam bardzo szczęśliwa gdy ją zaczynałam, tak teraz.. wszystko wygląda inaczej.. Niełatwo podjąć decyzję o zmianie, kiedy ciężko o coś lepszego. Liczę na to, że "coś " się zmieni. Albo sama muszę coś zmienić, albo samo się coś rozwiąże. Z jednej strony nie mam powodów do narzekania, ale ciężko tak funkcjonować. Ale chociaż się wyżaliłam i mi się trochę lżej zrobiło :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksis777
No właśnie, a ja się obawiam, że to "tymczasowo" zmieni się na "w nieskończoność". Ale Wy chociaż już jesteście ustabilizowani, macie dziecko, macie wspólne wieczory. Nie ma wątpliwości czy w ogóle to ciągnąć, a ja jestem w rozsypce.. Przecież nie tak jak my zachowują się podobno zakochani ludzie.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×