Co myślicie o takim ogłoszeniu jak jakiś chłopak się ogłasza, że szuka...

korepetytora co go przygotuje do matury z matematyki za 10 zł/h? Albo inna osoba co się ogłasza, że jest matką chorej dziewczynki i szuka korepetytora w ramach wolontariatu dla swojej chorej córki? I że to niby jakieś praktyki mają być dla tego korepetytora i dlatego za darmo..

Cóż, pewnie to po prostu jakaś biedna rodzina i nie stać ich żeby więcej zapłacić, a uwierz mi - zdarzają się korepetytorzy - desperaci którzy przystają na takie warunki, wystarczy przejrzeć ogłoszenia z korepetycjami... Aczkolwiek wolę nie myśleć jaki jest poziom takich "korepetycji".

ja z kolei myślę, że skoro kogoś nie stać na korki to czemu sam nie weźmie książki i się sam z książek nie uczy tylko oczekuje bezczelnie, że ktoś za darmo go będzie uczył?

Rodzice wolą wziąć korepetytora, ponieważ sami już "wypadli z obiegu" i nie są w stanie wytłumaczyć dziecku w przystępny sposób materiału.

Niektórych rzeczy nie da się nauczyć samemu raczej, jeśli się nie ma do nich zdolności. Ciężko w ten sposób nauczyć się matematyki, jeśli jest się humanistą, albo angielskiego - kiedy nie ma się zdolności językowych i nie ma z kim ćwiczyć konwersacji

Z angielskim i z konwersacjami masz rację, bo wymowy nikt sam się nie nauczy, ale co do matmy to w podręcznikach jest tyle przykładów od najprostszych do trudniejszych, że jakby ktoś chciał to by się nauczył.

A tak w ogóle, z tego co wiem, to niektórzy początkujący korepetytorzy faktycznie udzielają najpierw lekcji za darmo, żeby się wprawić i zyskać doświadczenie, a dopiero potem oferują naukę za pieniądze. Aczkolwiek wiadomo - po początkującym korepetytorze nie można się spodziewać cudów, więc i poziom lekcji zazwyczaj jest mizerny.