Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mundzia32

Tuz po poronieniu... Nie poddajmy sie!

Polecane posty

Gość Mundzia32

Witam, 25 lutego stracilam dziecko w 11 t.c. Dzisiaj mialam miec badania prenatalne ale nie doczekalam... Za tydzien wizyta kontrolna przed ktora odczuwam strach i obawe. Ale trzymam sie jednej mysli, ze jeszcze bede miala szanse na dziecko. Moja sytuacja jest jednak skomplikowana ale poki co nie poddaje sie. Jesli tez niedawno poronilas - dolacz. Razem razniej przejsc przez to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Na pewno jestem sama z takim problemem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
Cześć. Ja poroniłam 15 listopada 2011, w 14tygodniu. Minęło już trochę czasu, pogodziłam się z tą myślę, ale mimo to i tak wraca i będzie wracało. Gdybyś chciała pogadać PW, daj znać, podeślę jakiś namiar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anellikaaaaaaaaaaa
jestem w 11 tyg i strasznie sie boje jak czytam o poronieniach wszędzie :( przykro mi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a z jakiego powodu poroniłyści
jeśli można wiedziec ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Nie znam przyczyny... Podejrzewam tylko, ze przyczyna byl silny stres... mal-starasz sie o kolejna ciaze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
Aktualnie jesteśmy po drugim cyklu starań, do tej pory bezskutecznie. Strasznie mnie to przytłacza, bo wcześniej udało nam się na dobrą sprawę od razu, a nawet wcześniej (planowaliśmy starać się w październiku, poszłam na wizytę kontrolną przed, a okazało się, że to już 4 tydzień). Też nie znam przyczyny. Miałaś zabieg lyżeczkowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a z jakiego powodu poroniłyści
bardzo mi przykro, nie poddawajcie sie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Tak, mialam ten zabieg mimo, ze w zasadzie wszystko, ze mnie wylecialo. Czuje, ze stalo sie to na skutek silnego stresu... To moje drugie poronienie. Dlatego podejrzewam rowniez, ze mogl to byc chlopczyk. Chlopcy podobno sa slabsi i niektore kobiety nie moga donisic ciazy plci meskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
Za pierwszy razem w którym tygodniu poroniłaś? Na pewno robiłaś komplet badań, żeby dowiedzieć się, co jest przyczyną - lekarz nie ma żadnych podejrzeń? Bo o ile w przypadku jednorazowego poronienia to może być tzw."wypadek przy pracy", o tyle przy powtarzającym się jakaś przyczyna być musi...Wierzę, że uda się ją niedługo zniwelować na tyle, że będziesz mogła cieszyć się upragnionym Maleństwem. Ja też miałam zabieg, chociaż urodziłam całe jajo płodowe (a lekarze nie byli tym faktem specjalnie przejęci i głośno komentowali, że mój organizm przed tym zdarzeniem oczyszczał się na wszystkie możliwe strony ;/)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Za pierwszym razem poronilam w 7 t.c. Ale przyczyny nie znam bo bylam pod tak kiepska opieka, ze chyba nawet badania histopatologicznego mi nie zrobili... Pfy, w nicy kiedy wilam sie w bolach i krwawilam na prosbe o pomic uslyszalam od pielegniarki, ze ona teraz nie bedzie budzila lekarza ( noc to byla) a ona nic mi na bole nie poradzi.............. Teraz opieke mialam suuuuuuper. Czekam na wynik badania i wizyte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć. ja oroniłam 2 lutego w 13 tyg. tydzień leżałam na patologi ciąży na odtrzymaniu ale się nie udało. ronić zaczełam w nocy i pielęgniarka też nie chciała wezwać lekarza. w ewnym momencie weszła i owiedziała że to pewnie zaczyna się ronienie i chyba się tego sodziewałam. rano zrobili mi łyżeczkowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
Ja też roniłam w nocy, pojechałam do szpitala licząc na pomoc...Przyjęto mnie z "zagrożeniem poronienia", szyjka była zamknięta, ale nie zrobiono NIC, aby temu zapobiec. Dostałam duphaston, który brałam również w domu, położono mnie na łóżko i na dobrą sprawę czekano, a sprawa rozwiąże się sama ;| Nie wiem, czy tak powinno być, nie wiem, czy lekarze zrobili wszystko co mogli...przypuszczam, że nie, bo na wypisie mam kłamliwą diagnozę "poronienie w toku", ale takie myślenie nic nie da. Wynik badania HP nie określi niczego, na dobrą sprawę, tylko tyle, że była to ciąża i że obumarła. Wszystkie badania trzeba zrobić na własną rękę - mi cudowny gin (szkoda, że znalazłam go dopiero po ciąży) zalecił OB, USG macicy i jeszcze dwa badania krwi, nie pamiętam w tej chwili jakie. Ty czekasz na pierwszą wizytę po poronieniu, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Oooo to jestes w bardzo podobnej sytuacji jak ja..... masz juz jakies wyniki, bylas juz na wizycie kontrolnej? Masz jakies bole po tym zabiegu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Tak, ja wizyte mam 19 marca. Chyba wszedzie procedura jest taka sama. Tez dostalam dhupaston a w domu bralam luteine. Dostalam tak sil e bole, ze mysle byly to bole niemal porodowe... Zribilam panike bo nie miglam wytrzymac ale kakarz piwiedzial, ze mysimy poczekac... Wscieklam sie i zadzwonilam do swojego lekarza ( wspanialy czlowiek) i powiedzial, ze tak musi byc. Musial mi sie otworzyc szyjka bo nie chcieli za bardzo ingerowac i czekali na jakiekolwiek rozwarcie.... Na wpisie tez mam napusane, ze bylo to poronienie w toku w czasie przyjecia do szpitala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
Chodzisz prywatnie, czy publicznie do gina? Powiem Ci, że to trochę późno na wizytę po poronieniu - rozumiem, że chcesz iść z wynikami HP, ale idąc wcześniej miałabyś możliwość zrobienia badań, które wykluczyłyby przyczynę "mechaniczną", np. zakażenie, stan zapalny. Przy pierwszej stracie nie kierowali Cię od razu po na badania krwi, żeby to zbadać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Chodze prywatnie... Przy pierwszym poronieniu to nikt niczym sie nie interesowal, nie dostalam zadnego skierowania na nic... Teraz po 14 dniach mam zrobic badanie z krwi Beta hcg i z wynikiem do lekarza. Jutro ide na pobranie krwi. A z wizytami prywatnie to tak jest... Trzeba poczekac na wolny termin. A akurta jeszcze w dniu wizyty bede mogla odebrac wynik badania histopatologicznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
U nas na szczęście nie trzeba tyle czekać, także tydzień po wyjściu ze szpitala byłam już u nowego lekarza prywatnie. Zlecił mi badanie OB, czyli właśnie wykluczające stan zapalny, jakieś na obecność białek...i dzięki temu wiemy, że na pewno przyczyną nie było coś z mojej fizjologii. Jak będziesz na pobraniu krwi, to możesz dla świętego spokoju też zrobić właśnie to podstawowe badanie na stan zapalny - nie potrzeba skierowania, kosztuje parę złotych, a przynajmniej będziesz wiedziała, co na pewno nie jest przyczyną...zawsze to jakieś "wykluczenie", wiadomo więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny!!!! Po poronieniu trzeba znaleść przyczynę!! Ja poroniłam 2 razy lekarze mnie zbywali, ale udało się znalazłam przyczynę brak przeciw ciał mLr - obecnie jestem po leczeniu i staram się o dziecko. Walczcie o siebie i swoje dzieci. Wszystkie badania i leczenie musiałam robic prywatnie bo nasz NFZ nic nie rekomenduje. Po poronieniu musicie się pozbierać i szukać przyczyny. Mi też lekarze powtarzali, jest Pani mloda trzeba próbować. Jak się poźniej okazało mogłabym próbować do 50 tki i nigdy bym nie donosiła ciąży bez leczenia. Glowa do góry i do dzieła jak ktoś jest z śląska lub z Małopolski mogę podać lekarza, który już pomógł wieli kobietom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał
Ja jestem ze Śląska, też trafiłam na świetnego lekarza i póki co przyczyny nie znaleźliśmy. A raczej - nie jest to przyczyna zależna od mojego stanu zdrowia. U mnie to była bardziej skomplikowana historia, ponieważ od początku ciąża była zagrożona - krwiak macicy, leżenie przez 3 miesiące. Mój lekarz podejrzewa, że przez ogromny krwiak (niezauważony na początku w szpitalu! :|) płód po prostu nie otrzymywał wystarczającej ilości niezbędnych substancji, ale tego już się nie dowiemy. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mundzia32
Cześć, ja raczej problemów zdrowotnych jako takich nie mam. Miałam na początku ciąży zrobioną stertę badań i wszystkie były ok. Dzisiaj zrobiłam badanie Hcg. Nie pisałam o tym na początku bo nie chciałam od razu usłyszeć pocieszeń, które tak naprawdę nie są pocieszeniem. Mianowicie ja mam już dwójkę dzieci ale to nie zmienia faktu, że bardzo marzę o kolejnym. I nie jest dla mnie pocieszeniem, że mam już dzieci i nie powinnam martwić się strata dziecka... Byłam na dwóch wizytach i na każdej słyszałam bicie serduszka... Dlatego nie mogę pogodzić się że tak to wszystko się skończyło. Boję się wizyty u ginekologa. Boję się tego co powie. Jestem po dwóch cięciach cesarskich... Zabieg z pewnością dodatkowo osłabił macicę... Boję się, że odradzi mi kolejną ciąże.... :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja poroniłam w 8 tc, na usg w szpitalu stwierdzili brak akcji serduszka, następnego dnia potwierdził to drugi lekarz - a jeszcze 3 dni przed tym byłam u swojego ginekologa który stwierził że wszystko dobrze w szpitalu powiedzieli że muszę poczekać z kolejną ciążą co najmniej pół roku a tak chcieliśmy mieć dziecko, nie mogłam dojść do siebie, koszmar to co się czuje po stracie ukochanego maleństwa mój mąż dał mi dużo wsparcia, ciepła, troszczył się o mnie bo nie byłam w stanie nic zrobić a po 3miesiącach zrobiłam wszelkie badania jakie powinno się zrobić przed zajściem - nawet na HIV :) jak już miałam te wyniki to umówiłam się do ginekologa żeby je pokazać - oczywiście zmieniłam lekarza, na wizycie okazało się że już jestem w 6tc ciąży :) dziś jestem mamą 17 miesięcznego zdrowego urwisa który właśnie śpi - ale pewnie niedługo się obudzi i tego wam dziewczyny życzę - żebyście mogły widzieć to co ja teraz widzę codziennie - czyli uśmiech radosnego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć mpk u mnie w rodzinie problemy z ciażą to podobno rodzinne. Nikt ze strony mojego ojca ani matki nie ma pierwszego dziecka każdy stracił. U mnie akcja porodowa zaczęła sie w 4 miesiącu na szczęście szybko lekarz zareagowała i od tej pory byłam do końca ciązy na lekach i 2 razy w tyg u lekarza a raz w tyg usg czy wszystko w porządku. I mi sie udało jako jedynej w rodzinie nie stracic maleństwa. Niestety moja siostra nie ma tyle szczęścia co ja, choruje na endometrioze, i przeszła z tym związane operacje, pierwsze dziecko straciła w 5 miesiącu dziewczynka, z jakimiś wklęśnięciami głowy podobno z powodu utraty wód płodowych, kazali zwłoki zabrać i zrobiła normalny pogrzeb, piekło, potem mówili że raczej trudno bedzie jej zajsc w ciąże przez tą cholerną endometrioze, ale udało sie, na szczęscie urodziła synka zdrowego, ma już 3 latka, teraz bardzo chcieli mieć drugie maleństwo, niestety sytuacja sie powtórzyła, maleńka znowu w 5 miesiącu sie urodziła i w zeszłym tygodniu ją pochowaliśmy. Mówi że gdyby nie miała tego jednego to chyba by zwariowała. potem powiedziała że widocznie nie jest jej dane mieć córki. Poronienie jest straszną rzeczą, ale urodzenie dziecka w 5 miesiącu i strata jest koszmarem. Moja mama przeżyła koszmar z pierwszym dzieckiem bo urodziła normalnie bez problemów i mała nie potrafiła zrobić siusiu po 3 dniach zmarła, to chyba najdotkliwsza strata, Urodzić, przytulać i nagle koniec. Jednak potem Pan Bóg jej to wynagrodził i jest nas pięcioro :) Najważniejsze z tego wszystkiego jest żeby umieć sie podnieść, wstac i iść dalej :) i tego wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja poroniłam w 9 t.c. - 16 grudnia 2012, przyczyną był konflikt grup krwi.. dostalam immunoglobulinę żeby następnym razem się to nie zdarzyło.. lekarz mówił że nie trzeba czekać, trzeba próbować powoli i spokojnie.. w poniedziałek idę do lekarza bo mi się okres spóźnia już 3 tygodnia, wczoraj na teście zobaczyłam cień kreski drugiej.. boję się żeby nie skończyło się jak ostatnio..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkk
Ja poroniłam w grudniu. to był 5 -6 tydzień. nie wiadomo bo nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Myślałam, że to okres bo był w terminie i do lekarz zgłosiłam się dopiero po 10 dniach jak wciąż krwawiłam i wtedy dopiero się okazało, że byłam w ciąży. Nie wiem dlaczego poroniłam. Potem już sama sobie zrobiłam badania i były ok. Lekarze nic mi nie powiedzieli. Niestety też mam niezgodność krwi... wtedy podali mi tą immunoglobuline dopiero po 14 dniach. Teraz się boje co dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja kuzynka też ma konflikt grupy krwi, dostała immunoglobinę w tej chwili jest szczęśliwą mamą 3 dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaAniołka
Cześć, ja poroniłam dokładnie tydzień temu.. :( Kładąc się spać zobaczyłam malutką plamkę krwi na bieliźnie,a wcześniej coraz mniej dokuczał mi ból piersi. Od razu do szpitala, byłam w 12 tyg.. za kilka dni miałam iść na Usg genetyczne.. :( Zbadali mnie powiedzieli, że w 8tyg przestało bić serduszko, nie ma tętna.. to był cios. Leżałam tam i płakałam. Dali mi jakiś dwie tabletki dopochwowo, rano jeszcze dwie.. i po kilku godzinach łyżeczkowanie :( Tak mi ciężko, czuje puste.. Wynik histopatologiczny za 2 tyg, z którego i tak pewnie nic nie będzie wynikało. Najgorsza jest ta niepewność, czemu tak się stało i czy to się nie powtórzy. Ten strach przed zajściem w kolejną ciąże. DLACZEGO ?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×