Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trafelaga

Trudny związek- potrzebuję spojrzeć z innej perspektywy

Polecane posty

Gość trafelaga

Witam serdecznie, Związek na rozdrożu tak chyba mogę to nazwać, pomózcie!!! Byliśmy z sobą 5 lat, mieszkałam u niego przez 4,5 roku. Nawet miło wspominam ten okres. Co prawda cały dom był na mojej głowie, sprzątanie, pranie, upiększanie mieszkania, ubieranie jego, śniadanka, kolacyjki, herbatka podstawiona pod nosek , prezenty na Święta dla całej rodziny- lubiłam to robić ale czułam, że nie nie jest to sprawiedliwy podział obowiązków. On opłacał w całości mieszkanie (jego) więc sądziłam, że choć w ten sposób jest zachowana pewna równowaga. Oboje dużo pracowaliśmy - On nawet 7 dni w tygodniu, mnie również pochłaniała praca w tygodniu. Finansowo radziliśmy sobie całkiem dobrze - coś za coś. Nigdy nie mieliśmy wspólnego konta, wspólnych pieniędzy, każdy sobie. Choć w restauracji zawsze on płacił. Weekendy spędzałam sama, jeżdziłam do rodziców, chodziłam na angielski, basen, sprzątałam- potrafiłam się sobą zająć podczas gdy on był w pracy. Ale czegoś mi brakowało w związku, poczucia bezpieczeństwa i celów na przyszłość. Zyliśmy tu i teraz -a we mnie zaczął narastać bunt - chiałam rozmów o przyszłości i planów choćby wizji ślubu, dzieci- on uciekał od tematu. Mówił i do tej pory się z tym boryka, że nie wie na czym stoi w pracy. Bunt przybrał taką postać, że zaczełam się rozglądać i trach uderzyła strzała amora, która okazała się totalną fikcją. Wybrałam sobie mężczyznę, którego sobie wyidealizowałam i zaczełam fantazjować o wspólnym z nim życiu. W takim niezrównoważonym stanie emocjonalnym , wyprowadziłam się od mojego chłopaka. W międzyczasie straciłam pracę ale szybko stanełam na nogi. Najpierw do rodziców a teraz wynajełam mieszkanie. Gdy wyprowadzałam się mówił - będziesz tego żałować. Mimo, ze wielkorotnie krzyczałam że to koniec, już Cię nie kocham, zakochałam się w innym nie rozstaliśmy się. Dzwoniliśmy do siebie, przyjeżdzał do mnie. Jesteśmy jakoś dziwnie od siebie uzależnieni emocjonalnie. Niestety mam juz swoje lata ponad 30 iiiii i teraz sytuacja wygląda tak, ze dzwonimy do siebie codziennie, jesteśmy niby parą i spotykamy się na weekendowy seks. Ja sobie radzę sama we wszystkim i on też. Nadal nie ma żadnych deklaracji z jego strony - mówi, że nie pokazuję, że mi na nim zależy, lekceważę go, nie licze się z jego zdaniem, powinnam być milsza, nie liczę się z jego uczuciami, ze tylko oczekuję deklaracji, jestm egoistką a on też ma jakieś wymagania i oczekiwania itp. Wkurzyłam się ostatnio i zapragnełam wyjechać za granicę na wycieczkę, którą mu zaproponowałam. Powiedział, że nie może bo pracuje więc jadę na nią sama. Chiałabym to jakoś wyprostować czy jest jeszcze sens ratować ten zwiazek a może go juz dawno nie ma. Lata lecą, potrzebuję budować coś na solidnym fundamencie i mieć wspólne cele. Co sądzicie o tym układzie, może ja czegoś nie widzę????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryzysy w związkach się zdarzają. Często i powodem są przemilczane, nigdy nie wyjaśniane problemy. Czasami dochodzi do tego, że parze jest trudno dojść samodzielnie do porozumienia i zażegnania konfliktu. Wtedy warto skorzystać z pomocy z zewnątrz. Obiektywna, nie związana emocjonalnie z żadną ze stron osoba, może dokonać prawdziwych cudów. Polecam terapię dla par PILUMNUS. Szczególnie, że można ją odbyć nie wychodząc z domu. Szczegóły na stronie www.pilumnus.dl.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewfrewfr
Ja uwazam, ze to jakas lipa ten twoj zwiazek.Zupelnie nienormalny.Nie oszukujmy sie, chcesz czegos, czego on ci nie daje. A chcesz zupelnie przyziemnych spraw, jak rodzina, stabilizacja, maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa nie terapia
Jak ktos nie chce i jest mu wygodnie jak jest, bez zobowiazan, przyrzeczen itd, to zadna sila go do niczego nie zmusi. A autorka nic specjalnego nie chce. Masz racje..lata leca i pomysl czy tak chcesz, by wygladalo twoje zycie ? Wszedzie sama ? Wielka niewiadoma? A dzieci? Przeciez chcesz. Dlaczego ty akurat masz tego nie miec ? Mysle, ze mu nie zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie!
ten facet zawsze bedzie miał postawę roszczeniową - będzie ci wmawiał, że on nie ma planów na przyszłość, bo ty nie jesteś wystarczająco i zauważalnie zaangażowana. bedzie cie mamił wizją jakiegoś tam polepszenia sytuacji w nieokreślonej przeszłości, ale tylko pod warunkiem, że będziesz mu dogadzała na wszystkie możliwe sposoby jak panu i władcy. sama z kolei jesteś mało konsekwentna: weekendowy seks, mieszkanie niby osobno, nie zakończona kwestia - jesteście w końcu parą czy nie. facetowi to napewno na rączkę, przejmować się nie musi, seks za darmo ma. powinnaś się od niego odciąć kompletnie. skoro jego reakcja na twoją wyprowadzkę była taka ciepło-zimna, niby się trochę przejął, ale tak na poważnie to mu to wisi, bo on dalej ma jakieś pretensje; powinnaś dać sobie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hurdy gurdy 1
Trudno to było nazwać związkiem.Wystarczy ci to jedno zdanie czy trzeba łopatologicznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milena_
a po co dziwo on ma ci sie deklarowac jak dupsko mu dajesz i bez slubu? co za glupie dziw ki. zachowuje sie jak szmata a oczekuje niewiadomo czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×