Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość falafele

Piekło zgotowane przez rodziców.

Polecane posty

Gość falafele

Jestem z moim facetem rok czasu, ja mam 22 a on 24. Mieszkamy razem, on pracuje, a ja studiuje dziennie, pracuje na 3/4 etatu, dodatkowo piszę pracę dyplomowa, jednym słowem brak czasu na cokolwiek. Żyje nam się dobrze, jednak odkąd pracuje nie mamy tyle czasu dla siebie. Cięgle wszystko w biegu, a gdy wracam z pracy to mamy niewiele czasu dla siebie. Jestem taką osobą, która się wszystkim przejmuje, po prostu mam nadwrażliwość na wszystko. Wychowana byłam w rygorystycznej rodzinie, gdzie nigdy nie było miłości, a rodzice się kierowali tym "co ludzie powiedzą". Całe moje życie i mojej siostry chcieli podporządkować pod własne "widzimisie". Wieczne tajemnice przed resztą rodziny, rygor w domu to była podstawa, ciągłe lanie, kary, zostałyśmy wychowane pod biczem ojca. Problem zaczyna się tutaj, gdyż moi rodzice nigdy nie akceptowali tego co moje: moich znajomych, mojego ubioru (chociaż ubieram sie normalnie) a tym bardziej moich partnerow. Z resztą, zawsze trafiałam na facetów alkoholików - nie bez powodu, mój ojciec kiedy byłam dzieckiem pił a nawet mówiąc chlał. Teraz jest wielkim biznesmenem który udaje że nic takiego się nie zdarzyło. Mój obecny partner nie pochodzi z bogatej rodziny - jest zwykłym, przeciętnym chłopakiem, pracuje na budowie bo jak mówi, lubi to. Nie ma wyższego wykształcenia, jego rodzina nie jest zamożna. Moi rodzice go nie lubią , a dlaczego? Jego ojciec pił i lał wszystkich po kolei. Oczywiście w małych miejscowościach takie rzeczy wie każdy najlepiej. Moja matka ciągle mi mówi, że on będzie taki sam, że jak mogłam wziąć sobie takiego gościa, wogóle nas nie akceptuje. Sama nie pamięta co ona z ojcem nam zgotowała, jakie problemy na tle psychicznym z siostrą mamy (lęki, fobie, ja prawie popadlam w alkoholizm...) nie potrafi zrozumieć, że to moje życie i chcę go sobie ułożyć z kimś, kto mnie rozumie. Jest nam dobrze, on jest zwykłym prostym chłopakiem, który daje mi tyle miłości, ile nigdy przez całe życie nie miałam. Ona twierdzi, że powinnam znaleźć sobie jakiegoś lekarza, albo prawnika "bo co ludzie powiedzą ze jej córka jest z takim czlowiekiem!" Nie mogę już tego znieść. Nieraz płaczę po nocach i mówię pod nosem że nienawidzę własnych rodziców za to jakie piekło mi zgotowali, jak wiecznie niszczyli mi psychikę. Nie umiem zrozumieć, dlaczego są tacy.. bez uczuć. Żyją tylko pieniądzem i tym co ludzie mówią. Nie wiem co mam robić. Tak nie da rady już żyć. Po prostu psychicznie wysiadam. Nie umiem jemu powiedzieć, że moi rodzice go nie trawią, przez to, jakiego ma ojca. Przecież to nie jego wina, że urodził się w takiej a nie innej rodzinie. To tak jakby mnie ludzie nienawidzili za to, że moi rodzice to "wielka arystokracja". Boję się, że się rozstaniemy. Moja matka potrafi robić takie pranie mózgu i tworzyć takie szantaże, że zniszczy to wszystko. Wiem o tym. A ja nigdy nie będę szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duża kucharka
proponuję utrzymywać tylko sporadyczny kontakt z rodzicami , na starość pierwsi wyciągną rękę , oni mają siebie a Ty masz swojego chłopaka , nie daj się zwariować już bardziej , żyj własnym życiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość falafele
Staram się, ograniczać do maksimum. Jednakże, kiedy sobię pomyślę o czymś takim, jak ślub, dziecko, to po prostu popadam w rozpacz, bo wiem, że oni po prostu staną na głowie, żeby do tego nie dopuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastolatkamama
Tak to jest ..zapomnieli sami jacy byli i wszystkich mierzą swoją miarką.Nie poddawaj się a najlepiej ogranicz swoje kontakty z rodzicami.Mało im jeszcze .Nie widzą swojego pod nosem ,ale cudze pod lasem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastolatkamama
Przecież nie musisz im się tłumaczyć ,nie jesteś juz na ich utrzymaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość melissa i refleksja
moja znajoma powiedziała tatusiowi - albo będziesz miał córkę i zięcia w moim chłopaku albo będziesz miał co najwyżej kartki wysyłane raz do roku przez kogoś komu zmieniałeś w dzieciństwie pieluchy...dziś możesz wybrać a przyszłość będzie konsekwencją tego co wybierzesz... tatuś spasował aczkolwiek walizki były już popakowane i młodzi mieli pozałatwiany pokój na początek w GB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duża kucharka
co to GB ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwak
moi rodzice przez 11 lat nie akceptowali mojego partnera a teraz juz ojca ich wnuków, ale miłośc jest slepa i mimo iż miałam różne sceny z rodzicami na szczęście nigdy nie musiałam wybierac: rodzice - partner ale podświadomie wiem że stawiali mnie w takiej sytuacji. Ja zawsze wybierałam Jego bo go kochałam, bo chciałam z nim życ. Rodzice nie odwrócili się od mnie, tutaj akurat wykazują się zdrowym rozsadkiem, że to w sumie mój wybór z którym oni sie nigdy nie pogodzą ale wiedzą że ja go kocham i nigdy nie zrezygnuję. Tak jest ciężko życ, a nawet bardzo cięzko bo zawsze myslałam, jak to fajnie będzie na świeta a tu...porażka, chodzę sama z dziecmi składac życzenia. A my żyjemy sobie swoim życiem...staram się byc szczęśliwa z tym kogo sobie wybrałam...teraz wyjatkowo jesteśmy w niekomfortowej sytuacji - poczytaj sobie na forum o zdradzie, i teraz moim rodzice maja podwójna satysfakcje, że mieli racje, że ten człwoiek nie jest dla mnie, że to ja jestem głupia, że go nie zostawiłam, ale ja go kocham i w sumie wiem że on mnie też, i razem dalej chcemy życ i wychowywac nasze dzieci. Nie jest łatwo jak mój M i rodzice się unikają, jak nie mogę powiedziec mamie (teraz czy kilka lat temu) że zrobił coś fajnego, że cos wymyslił, bo dla nich on nigdy się nie liczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza__bbbbb
Żyj swoim życiem dziewczyno. Jesteś dorosła i nie warto kurczowo trzymać się rodziców, tym bardziej w twojej sytuacji. Każdy jest kowalem swojego losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna29.
Witam Mam wspaniałego męża i cudownego synka. Jestem szczęśliwa. ale co jakiś czas wraca do mnie to co zrobili mi moi rodzice. Przez wszystkie lata nauki w szkole podstawowej, liceum i studiowania na uniwersytecie, dla moich rodziców liczyło się tylko to jakie mam oceny i jak się zachowuję, bo "co ludzie powiedzą". Nigdzie nie mogłam iść, ciągle miałam się uczyć, a jak przyniosłam 4 to zaraz było pytanie dlaczego nie 5, a jak miałam 5 to pytanie dlaczego nie 6. O dostaniu trójki nie było nawet mowy. Nie miałam znajomych, czasami odwiedzali mnie tylko koledzy i koleżanki z klasy. Po szkole musiałam iść zaraz do domu, gotować obiad i się uczyć, albo pomagać w firmie rodziców. I tak przez lata. Zawsze myślałam, że tak musi być, dopóki na studiach nie poznałam wesołych, fantastycznych ludzi, którzy studiowali, a zarazem mieli wielu znajomych i ciągle się z nimi spotykali. Czasami udawało mi się z nimi spotykać, ale musiałam coś wymyślić, żeby rodzice się nie dowiedzieli. Po skończeniu studiów zaczęłam spotykać się z moim obecnym mężem, znaliśmy się już kilkanaście lat, ale dopiero teraz ja odważyłam się na związek. No i zaczęło się, któregoś dnia usłyszałam od taty, że mam uważać bo mnie wydziedziczy, że on n ie musi pozwalać mi mieszkać w domu. Nie spodobał im się mój chłopak, bo pochodził z biednej rodziny i nie miał ojca. Ja jednak przy nim trwałam, bo go kochałam i w końcu zdecydowaliśmy, że chcemy mieć dziecko. Wiedziałam, że rodzice będą źli, ale nawet nie myślałam jaki los mi zgotują. Kiedy powiedzieliśmy, że jestem w ciąży mój ojciec kazał się wynosić mojemu chłopakowi, pod groźbą, że nie ręczy za siebie, moja matka wpadła w histerię i zaczęła spazmatycznie płakać i krzyczeć, że zrobiłam jej największe świństwo i że ją zabijam swoim postępowaniem. Zaczęła mówić, że się zabije bo co teraz ludzie powiedzą. Kazali mi wybierać , albo oni albo mój chłopak. Wybrałam chłopaka. Oczywiście musiałam wyprowadzić się z domu, rodzice nie interesowali się jak się czuję i czy wszystko jest w porządku, a kiedy wylądowałam w szpitalu z krwawieniem, nawet ich to nie obeszło, wręcz czułam, że chcieli by żebym straciła dziecko. Urodziłam wspaniałego cudownego synka a moi rodzice przed rodziną odgrywają teraz troskliwych i kochających dziadków. Jak to widzę to chce mi się wymiotować. Moja matka średnio raz na 2-3 miesiące mówi mi, że nigdy nie wybaczy mi tego co jej zrobiłam. Nadal nie akceptują mojego męża. Jest dla nich zerem. Co o tym sądzicie? Napiszcie. Czy to naprawdę moja wina, że rodzice tak mnie potraktowali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zenona11
Jak urodzi sie dziecko, bedzie lepiej.dzieci łagodzą obyczaje, dziadkowie sie zakochają w wnuku/wnuczce i dadzą Wam spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×