Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość yllop

Narodziny dziecka = koniec życia

Polecane posty

Gość yllop

Wszyscy moi znajomi w momencie pojawienia się dziecka, praktycznie odcinają się od świata. Zachowują się tak jakby dziecko we wszystkim przeszkadzało, wszystko jemu podporządkowują. Nawet propozycja wspólnego wyjazdu czy głupiego wyjścia gdzieś powoduje, że momentalnie 10 000 problemów się pojawia. Czy wasi znajomi też tak przesadzają? Co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już jest
dzieciaki są bardzo absorbujące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meeeeea
yllop a ty masz dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
Moim zdaniem to rodzice za bardzo przesadzają, mają tyle udogodnień, a i tak sobie nie dają rady, z wszystkiego problem robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysa26
to,że "koniec życia"to się nie zgodzę ale to prawda,że od prawie 16 m-cy nie byliśmy nigdzie z mężem,każde nawet najmniejsze wyjście to jest problem,trzeba by było szukać kogoś do opieki itp. a ja mam wyrzuty sumienia,że bym ją zostawiła więc w sumie kompletnie nigdzie nie chodzimy poza pracą,to nasze jedyne zostawianie jej.Fakt faktem,że brakuje mi często spotkania na luzie ze znajomymi ale po prostu sumienie nie pozwala mi małej zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takie jest życie....
Napewno nie ma dlatego nie wie o czym mowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
Tak mam, dwójkę: córeczkę 3 latka i synka 9 miesięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem tego samego zdania. Jedynie moja przyjaciółka wydaje się być normalna, ale całą reszta całkowicie odcięta od życia, bo dziecku ząbek rośnie, bo płacze jak się je zostawia.... Ja jestem teraz w ciąży, i zdaję sobie sprawę, że moje życie się zmieni, ale już poprosiłam moją Asicę, że jak mi odbije i będę stanowczo przesadzać ma mi dać w łeb. Dzieci oczywiście są absorbujące.... Ale trzeba mieć trochę dystansu i umiaru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
ło ło ło: dokładnie! My z mężem tez nie zawsze mogliśmy sobie pozwolić na jakieś wyjście czy coś, ale w miarę możliwości staraliśmy się. I nikt nam nie mógł zarzucić, ze się odsunęliśmy od znajomych z powodu dzieci. A teraz się praktycznie wszyscy wykruszyli, bo też mają dzieci i z niczym sobie rady nie mogą dać. Masakra jakaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja powiem ze:
Jesli gdzies mamy ochote wyjść to wychodzimy zostawiając dziecko pod opieką kogoś z rodziny ale bywają sytuacje kiedy musimy zrezygnować z wyjścia ponieważ nie zawsze jest chętny do pilnowania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
A już najbardziej do szału mnie doprowadzają argumenty w stylu: wiesz nie możemy jechać, bo mamy dziecko. To ja się pytam- ja co kurde miałam dwa worki ziemniaków??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, dziecko przez pierwsze parę lat (o pierwszych paru miesiącach nie wspominając) wymaga sporej uwagi i każdy kto decyduje się na dziecko liczy się (a przynajmniej powinien się liczyć) z tym, że życie wywróci się do góry nogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety, większość ludzi tak się zmienia.... Ostatnio miała zajrzeć do nas kuzynka mojego partnera, mama ponad półrocznego dziecka, nie przyszli 2 tyg temu, bo dziecku szedł ząbek i miało stan podgorączkowy, no jestem w stanie to zrozumieć, ale tydzień później też nie przyszli bo "w zeszłym tyg. miała gorączkę i boimy się, że teraz od tych zębów też może mieć" ... Uważam, że powinna zrezygnować z pracy, bo najpierw mleczaki, później stałe, będzie się uczyła chodzić i się nie raz potknie i będzie płakać.... ;) i nie to, że jestem podła, tylko śmieszy mnie takie podejście do życia No ludzie, wybaczcie..... ZASTANÓWCIE SIĘ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz racjęęęęę
Ja urodziłąm dziecko mając lat 20, maż miał 19. Bardzo czesto podrzucalismy syna dziadkom, w soboty, imprezowaliśmy dość czesto. Czasem tez organizowalismy imprezki u siebie (mamy dużóe mieszkanie, syn miał od początku swoj pokój). Teraz pewnie bym już tak nie latała, ale nie sadzę ze z tego powodu ze z racji młodego wieku prowadzilismy bujne zycie towarzyskie mojem dziecku stała sie jakaś krzywda... Wręcz przeciwnie, był zżyty z dzadkami, nie trzymał sie kurczowo maminej kiecy. Teraz ma 17 lat, nie mamy drugiego dziecka, ale jak widze po znajomych którzy latami nie spotykają sie ze znajomymi, "bo dziecko" to troche mnie to smieszy... Ostanio znajomym urodziło się dziecko i po kilkunastu tygodniach (chyba 3 miesiące miało) postanowilismy wpaść je zobaczc, przynieść prezent. Koleżanka nie była zachwycona i powiedziała że nasza wizyta powinna sie zmieścić pomiędzy 15 a 17 bo potem kąpiel karmienie itd ... POwiedziałm że wpadniemy innym razem i daliśmy sobie spokój.... Nie cieprię cudowania:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam w drugą stronę
Wychodzimy bardzo często, z dzieckiem, bo nie mamy z kim go zostawić - do kina, do teatru, do opery, na koncerty, do restauracji. I od wszystkich znajomych słyszę zdziwione: jaaaaak to, z dzieckiem?! naaaprawdę? A nie daj Boże wyjdę z koleżankami, a dziecko zostawię z mężem, to już się głupie baby burzą, że jak to tak, mężczyzna został sam z dzieckiem, jak on sobie, bidula, poradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie wynika z chęci unikania znajomych tylko z faktu że życie po narodzinach dziecka się zmienia . Dziecko , w szczególności noworodek jest bardzo absorbujące i uwierz mi że po całym dniu przygryzania cycek przez noworodka ostatnią rzeczą o której myślałam to były spotkania koleżeńskie :) Jedyne o czym marzyłam to to aby przykleić się do poduszki i odespać nieprzespane noce .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
Ja ostatnio o mało co nie umarłam ze śmiechu jak się dowiedziałam, że znajomi, którym urodził się miesiąc temu syn stwierdzili, że nigdy mu nie będą dawać czopków, bo gdzieś wyczytali, że przez to może zostać gejem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racjęęęęę - wiesz, wpieprzanie się komuś w rutynę dnia małego dziecka akurat irytuje - dzieci są różne i czasami przesunięcie codziennych zajęć od godzinę może spowodować, że dzieciak będzie marudny i nocka z głowy. Inna sprawa, niektórzy rodzice po prostu chcą żeby dzieci rządziły ich życiem. Sama mam rodzinę wychodzącą z założenia, że wszystko powinno być podporządkowane dzieciom do granic rozpieszczania i...wszyscy byli szczęśliwi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz racjęęęęę
Nikt tu nie mówi o noworodku, bo to wiadomo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yllop - oj też mam takich znajomych, nie martw się - życie to weryfikuje. Jedna koleżanka zarzekała się, że nie będzie używać pampersów bo wyczytała na necie ile w tym wszystkim chemii. nakupowała zwykłych pieluch od groma...na pampersy przestawiła się po 3 dniach kiedy okazało się, że jej córa ma baaardzo sprawny metabolizm :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moorland, bardzo mądre stwierdzenie :) Albo Ty rządzisz swoim życiem, albo Twoje dziecko :) i ja nie mam nic przeciwko temu, że ktoś woli tą drugą formę :) Tylko jednej mojej koleżanki ze studiów nie widziałam już 5 lat, odkąd urodziła 1 dziecko, teraz ma już 2... nawet do pracy jeszcze nie wróciła, i jak z nią sporadycznie rozmawiam, biadoli, że tyyyyyyyyyyyyyyle czasu się nie widziałyśmy, że musimy to nadrobić, po czym nie odzywa się kolejne pół roku :D Więc cenię ludzi, którzy potrafią powiedzieć to wprost, a pomału irytują mnie ci, co udają, że tak nie jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz racjęęęęę
moorlad To jest własnie taki typ ludzi, któzy podporzadkowali swoj rytm życia rytmowi noworodka, niemowlaka, potem pewnie przedszkolaka itd... Gdybym sama nie miała kiedys dziecka to może i byłoby to dla mnie bardziej zrozumiałe, ale uważam to za "cudaczenie" Z kolei inna koleżanka notabene a moim wieku czyli lat 37, urodziła niedawno córkę i namiętnie odkąd mała skończyła 3 tygodnie wszedzie ja biora. Czesto tez ich odwiedzamy (pierwsza wizyta gdy mała miała 17 dni). Przeciez nie siedzimuy dziecku nad łożeczkiem, w czasie naszej wizyty jest wykapane, nakarmione, ułozone do snu i jakoś nikomu to nie przeszadza ;) A jej rodzice też kwitną bo mają kontakt ze swiatem... Kwestia podejścia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
Powiem wam szczerze, że się zastanawiam jak nasze mamy i babcie dawały radę nie mając dostępu do tych wszystkich udogodnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta z k(l)asa:)
narodziny a potem wychowaywanie dziecka to cos cudownego.obecnie jestem mama 6cio miesiecznego synka,cudownego ktory od ukonczenia 2 mies zycia przesypia całe noce...w dzien spi co dwie godziny po 1,5 godziny...mam czas na makijaz fitness kino prace i dla meza z ktorym po narodzinach zyjemy naprawde swietnie....i nauczylam sie swietnej organizacji:) a usmiech dziecka to najcudowniejsze uczucie na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz racjęęęęę
Gdybym sama nie miała kiedyś MAŁEGO dzecka, oczywiście, bo teraz mam już dorosłego faceta;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owszem pierwsze 2 lata są bardzo ciężki i wyczerpujące zwlaszcza jak się siedzi z dzieckiem non stop i ma się mało pomocy z zwenątrz ,ale później jest lżej.Są dzieci bardziej zbsorbujące i mniej .Jedna zostają z babcią chętnie inne płaczą ,jedne potrafią się zająć sobą inne potrzebują ciągłej uwagi rodziców i uważam ,że nie można wsadzać wszystkich do jednego wora.Moja córka jak jest powiedzmy chora to logiczne ,że siedzimy w domu ,czasami nawet 2 tyg.jak choroba jest poważna .Owszem ja nie mam znajomych praktycznie wcale ,mąż ma kolegów którzt żadko ale czasami nas odwiedzają .Najlepiej i najswobodniej czujemy się razem czyli mąż ja i dziecko ewentualnie wyjazd mój i męża sam na sam żeby odetchnąć i się zrelaksować .Uwielbiamy spędzać czas razem,dużo rozmawiać ,razem wychodzić nie potrzebujemy towarzystwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobieta z k(l)asa:) - łatwo mówić jak masz dziecko które non-stop śpi. Nie każdy ma tak łatwo. Inna sprawa, wydaje mi się, że niektórzy po prostu wolą z tymi dziećmi siedzieć. Moja mama była (i nadal jest...) typową kwoką, a tata wcale nie był gorszy :P. Oni czuli się źle jak musieli nas zostawić więc rzadko gdzieś wychodzili, albo zabierali mnie i siostrę ze sobą. Oboje tacy po prostu byli. Potem jak przestałyśmy wymagać opieki to częstotliwość ich wyjść się nie zmieniła, więc możliwe, że niektórzy używają dzieci bardziej jako wymówki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yllop
Ja rozumiem przecież, że nie na wszystko można sobie pozwolić i nie wszystko da się przewidzieć. Czasami też tak bywało, że trzeba było wszystko na szybko odkręcać, bo się mała rozchorowała w nocy przed wyjazdem. Bywa i tak. Mnie chodzi o to, że np. chce się zaplanować wakacje. Jest np. styczeń, a oni już wiedzą, że w sierpniu nie mogą jechać, bo jeszcze mała będzie akurat wtedy chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta z k(l)asa:)
Moorland masz racje...pod tym wzgledem nie moge na razie narzekac...zobaczymy co bedzie dalej,bo na razie jest naprawde ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×