Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mushroomek

Związek a śmierc bliskiej osoby

Polecane posty

Gość mushroomek

Chciałabym poprosic Was o radę. W ubiegłym roku, w czerwcu mojemu chłopakowi zmarła matka. Poza nią ma tylko 8 letniego synka, który mieszka ze swoją matką, ale widują się regularnie. Ma jakąś tam rodzinę, ale oni wszyscy mieszkają daleko i nie utrzymują zbytnio kontaktów. Po śmierci matki mój facet był w żałobie i przez pierwsze ok.3 miesiące widywaliśmy się rzadziej, bo on chciał spędzac czas sam itd. Ja to rozumiałam, byłam dla niego wsparciem, pomagałam mu np. porządkowac dom, jej rzeczy i doprowadzic to wszystko do ładu. Od września było już dużo lepiej, on odzyskał chęc do życia, wrócił taki, jaki był, gdy go poznałam. Znowu byliśmy szczęśliwi. Mały kryzys przyszedł w okolicy Bożego Narodzenia, to zrozumiałe - pierwsze święta bez matki, a wiem, że on był z nią bardzo blisko. Teraz mamy marzec, a on znowu popadł w jakąś depresję. Znowu chce spędzac czas sam, mówi że nie ma ochoty pracowac, że jest mu ciężko i takie tam. To wszystko zaczyna miec wpływ na jego życie, nie ma przyjaciół, tylko synek i ja... tylko że teraz również mnie zaczął od siebie odpychac. Spędzamy ze sobą minimum czasu, nocy w ogóle. Do tego ciągłe kłótnie. Zastanawiam się, ile taki stan może potrwac. Zanim zmarła jego matka, 2 miesiące wcześniej ja zmieniłam całe swoje życie żeby z nim byc, przeprowadziłam się 200 km od domu, znalazłam nową pracę, zostawiłam rodzinę i przyjaciół. Potem gdy matka zmarła, było mi bardzo ciężko, w nowym miejscu, wśród obcych ludzi, mnóstwo stresu z tym związanego i zupełnie sama, odepchnięta. On w swojej żałobie nieraz powiedział mi jakieś przykre rzeczy, za co później, po odzyskaniu równowagi przeprosił. Ja to rozumiałam i dzielnie znosiłam, bo będąc na jego miejscu pewnie byłabym w dużo gorszym stanie. Tylko teraz dzieje się dokładnie to samo...a ja nie wiem, czy mam jeszcze siłę i ochotę, by przechodzic to samo od nowa. Chciałabym miec normalne życie, normalny związek. Rozmawialiśmy wczoraj wieczorem, on stwierdził że chyba potrzebuje pomocy psychologa, ale że to nie ma sensu, bo on nie wierzy, że psycholog mu pomoże. Ja mu powiedziałam, jak się czuję. Powiedziałam, że chcę go wspierac, ale on też musi coś z tym robic. Czy takie reakcje i takie fazy po śmierci bliskiej osoby są normalne? Mam to szczęście, że nie straciłam (i obym jeszcze długo nie straciła) bliskiej osoby. Nie wiem, może jestem niesprawiedliwa. Poradzcie mi, co robic i jak postępowac?? Czuję się odrzucona i wykorzystywana, bo np. widzimy się tylko, gdy on ma ochotę, robimy to, co on chce. Nie wiem, może podchodzę do tej sytuacji zbyt egoistycznie. Dlatego proszę o radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mushroomek
Naprawdę nikt się nie wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uouiukuioli
ja moge... ja mysle ze ten facet to zwykle zero jest ;) poprzedniej zrobil dziecko, kopnal w tylek, juz po tym widac ze to nic specjalnego, odpusc go sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasdfdgfg
jasne haha dziecko samo sie zrobilo, bron tego swojego ruchacza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elemeleziuta
Bądz przy nim i daj mu czas, nie naciskaj, nie badz samolubna...Czas leczy rany. Pierwszy rok jest najtrudniejszy, drugi to powracanie do równowagi, trzeci to okrzepniecie, czwarty utulenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mushroomka
Czwarty? Nie wiem, czy tak długo dam radę to wszystko znosic, ciągłe naprzemienne przyciąganie i odpychanie. Cały dzień dziś się nad tym zastanawiam i dochodzę do wniosku, że on jednak tego nadużywa, że jest samolubny. Jeśli ma ochotę sam spędzic czas, może mi o tym powiedziec bez podawania powodu. On jest już po 40-tce, nie jest małym chłopcem... Uważam, że jeśli nie chce zostac sam (twierdzi, że tego się bardzo boi), powinien postępowac tak, bym chciała byc z nim, a nie zastanawiała się czy zostac, czy odejśc... Co myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mushroomka
Miało byc mushroomek :) to wciąż ja, autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×