Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ewelina37

Skrobanka i uraz po niej :((

Polecane posty

Gość ewelina37

witam pół roku temu byłam w ciąży, określono 4 tydzień tak bardzo się cieszyłam... w środę byłam u ginekolog zrobiła mi USG dopochwowe wydrukowała zdjęcie na pamiątke.... w czwartek pojawiła mi się delikatna plamka krwi... w piątek silne bóle pojechałam do szpitala lekarz dyżurny zrobił mi badanie stwierdził zagrożenie ciąży, położyli mnie na patologie ciąży , dostałam łóżko sale bo wychodziło na to że długo sobie poleże, mineła godzina przyszedł ordynator powiedział że chce jeszcze raz zobaczyć dziecko, zabrał mnie na badanie raz tylko zerknął na ekran po czym stwierdził że "tu już nic nie ma " zabrali mnie na skrobanie , płakałam krzyczałam że może się pomylił , dwóch pielęgniarzy trzymali mi nogi pielęgniarka ramiona, lekarz nic się nie odzywał tylko szykował te przerażające narzędzia, nie dostałam uśpienia, znieczulenie było słabe czułam ruch łyżki... na koniec podnieśli mnie i zobaczyłam wszystko co ze mnie wyciągneli...resztki mojego dziecka... mineło pół roku a ja czuje że niszcze się od środka , moja bratowa bardzo mi bliska jest w ciąży (zaszła zaraz po mojej tragedii) i wiadomo ciągle jest temat ciąża ktory mnie niszczy, mój związek na tym bardzo ucierpiał, nie umiem sobie z tym poradzic a w dodatku jestem z tym sama , nikt nie rozumie tego bólu , tego co przeżywam... chciałabym żyć normalnie a nie potrafie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulisia19935
Witam Przeżyłam tak samo jak Ty poronienie ale bez skrobanki... Bardzo Ci współczuję :( i chociaż trochę wiem co czujesz bo ja też nie mogę patrzeć na kobiety w ciąże, małe dzieci itd. bo bardzo im zazdroszcze i też chce być w takiej sytuacji. Mój facet przeżywał to ale mnie nie rozumie nadal:( Może potrzebujesz pomocy psychologa? nieraz to już jest ostatni ratunek... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koko2202
idz do psychologa bo sama sobie nie poradzisz... zadne slowa wspolczuciaa nie pociesza cie wiadomo. potrzebujesz pomocy kogos kto sie na tym zna.. a swoja droga jestem zdziwiona ze lakarze wzieli cie na sile?? i nie mialas mozliwosci konsultacji w innym miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osiemdziesiąta_druga
Może powinnaś skorzystać z pomocy terapeuty. Nie wiem czy tutaj znajdziesz ukojenie. Pewnie masę lasek zaraz zacznie rozpisywać się o swoich bólach, a to nastroju raczej Ci nie pomoże. Czasem trzeba oddać się w ręce profesjonalistów. Ogromnie mi przykro z powodu Twojej straty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic na to nie poradzisz
A czy pogrzebałaś swoje dzieciatko i masz gdzie iść na grób? Myślę, że to byłby pierwszy etap pożegnania się po tak wielkiej stracie, a potem, po latach, jak już się pozbierasz kolejna ciąża, bo o tym się nie zapomina z dnia na dzień. Jesteśmy tu z Tobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×