Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Witam, Około roku temu popełniłam największy błąd w swoim życiu. Zakochałam się (a przynajmniej tak mi się wydawało). Problem w tym, że miałam wtedy męża (od. ok. 7 lat) i 2kę wspaniałych dzieci. Nie wiem co się ze mną stało. To był amok, totalne odmóżdżenie. Co prawda mieliśmy z mężem pewne problemy ale z perspektywy czasu widzę, ze były one do rozwiązania. Nowy facet prawił mi komplementy, planował wspólną przyszłość. No i stało się. Mojego byłego męża zawsze szanowałam i był moim przyjacielem (sama nie wiem jak mogłam mu coś takiego zrobić) dlatego jak tylko poczułam, ze sprawa robi się poważna opowiedziałam mu o wszystkim. Nie chciałam go oszukiwać. A ja naprawdę wierzyłam, że właśnie spotkałam swoją drugą połówkę.Mąż zachował się z pełną klasą. Powiedział, ze byłam miłością jego życia, ale zachował godność i nie błagał o powrót. Potem nastąpił szybki i kulturalny rozwód. Kontakt mieliśmy często, ponieważ jest wspaniałym ojcem i nigdy nie zaniedbał swoich obowiązków wobec dzieci. Dla dzieci też zawsze zachowywał się fair w stosunku do mnie. Dzięki takiemu podejściu dzieci zniosły nie najgorzej nasze rozstanie. Wiadomo, ze lepiej byłoby żeby tata mieszkał z nimi, ale myślę, ze bywają gorsze rozstania. Dosyć szybko zaczęłam odczuwać, że cos jest nie tak. Mimo, że nowy facet bardzo się starał i chyba naprawdę mnie kochał, ja nie potrafiłam zaznać szczęścia i spokoju obok niego. Wyrzuty sumienia, tęsknota za starym życiem, wciąż powracające wspomnienia związane z byłym mężem, no i świadomość, że tak naprawdę nigdy nie przestałam go kochać nie dawały mi spokoju. Chyba sprawdziło się powiedzenie, ze nie da się budować szczęścia na nieszczęściu.Ostatecznie rozstałam się z nowym mężczyzną. Były mąż wie, że chcę abyśmy spróbowali jeszcze raz. Nigdy nie powiedział mi, ze nie chce, tylko, że nie jest gotowy, lub, że jeszcze nie teraz. Spędzamy coraz więcej czasu razem, jak jest dzień opieki nad dziećmi byłego męża, to już nie zabiera dzieci do siebie tylko spędzamy ten czas we 4kę. Chodzimy razem na plac zabaw, spotykamy się ze znajomymi, nawet Święta mamy spędzić razem. Widzę, ze nie „wstydzi się pokazywać ze mną. Wstydzi w takim sensie, że przecież zrobiłam mu takie świństwo, ze powinien mną gardzić, a nie spędzać wspólnie czas. Wiem, ze pewnie ocenicie mnie surowo, ale nie boję się tego, bo i tak nikt nie będzie bardziej krytyczny dla mnie niż ja sama..uwierzcie, znam każdy swój błąd i widzę każdą głupotę jaką zrobiłam. Jestem świadoma tego, że zniszczyłam rodzinę, że zraniłam wspaniałego człowieka, dzieci, nasze rodziny.wiem i bardzo tego żałuję. Wiem, ze być może nigdy nie wrócimy do siebie i będzie to tylko moja wina. Staram się nie narzucać, nie być nachalna. Raczej staram się pokazać mu, ze się zmieniłam, i że bardzo żałuje. Wiem, ze on dostrzega te zmiany i moje starania. Ciekawi mnie, czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Czy jest możliwe, ze były mąż wróci do mnie po tym wszystkim? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Piesnasukizłe Napisano Marzec 30, 2012 To nawet "dzień opieki nad dziećmi mu wyznaczyłaśę_ Domyślam się że sądownie.(?) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Czas spotkań z dziećmi określiliśmy razem. Dzieci muszą wiedzieć kiedy przyjdzie tata a i nam to ułatwiało życie, bo wszystko było ustalone i nie było żadnych niedomówień czy pretensji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość miej godnośc twój mąz ja ma Napisano Marzec 30, 2012 i daj mu szanse na normalne zycie z normalna kobietą która nie mysli tzipą następna toksyczna baba której wydaje się ze jest pepkiem swiata nie lubie takich szmat , rozwaliłaś swoje zycie , zycie byłego męża i dzieci i co robisz? dalej bruzdzisz zejdz mu z oczu on na dziwke nie zasłużył Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Piesnasukizłe Napisano Marzec 30, 2012 No i nie było niebezpieczeństwa że tata nagle zadzwoni do dzieci i powie: "śliczny dzień dzisiaj. Idziemy na ryby?" A ty - w nieoczekiwanym stresie mogłabyś się zakleszczyć. Mądra, inteligentna, pełna pokory, lubiąca porządek i poukładana. I gdyby nie ta picka-łajdaczka........ Gdyby mnie kutas tak prowadzał, tobym go uciął. A ty rób jak chcesz. Ale ja nie na temat: Powrócić? A w życiuMariana! Raz zdradziła - pójdzie drugi i trzeci..... raz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Czarnula268 0 Napisano Marzec 30, 2012 Popelnilas blad ale jestes lepsza od tych co zdradzaja mezow nie razlatami. Inne kobiety to dziwkia cb tak nazwac nie moge z tego wzgledu iz nie oszukiwalas meza pow mu prawde i to sie chwali ale blad to blad kazdy je popelnia zrozumialas swoj blad wiesz co stracilas i chcesz odbudowac zwiazek latwo nie bd a twoj byly maz potrzebuje czasu badz cierpliwa i wiecej tego bledu nie popelnij sam fakt iz macie dobry kontakt spotykacie sie to duzy plus bd dobrej mysli ale pamietaj ze juz nie bd tak samo mam nadzieje ze aie zejdziecie i ulozycie zycie na nowo bez wracania do bledow przeszlosci powodzenia! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Do Czarnula268 Dzięki, ze mnie nie osądzasz zbyt krytycznie. Wiem, ze popełniłam wielki błąd, ale wyciągnęłam z niego wnioski i nauke na przyszłość. Czekam cierpliwie. Wiem, ze jeśli uda nam się wrócić do siebie to już nigdy nie popełnię tego błędu! Już raz straciłam to co miałam najcenniejsze i nie pozwolę abym znów to utraciła kiedykolwiek. Teraz mogę dać byłemu mężowi dużo szczęścia i miłości. Wiem, że bylibyśmy szczęśliwi. Potrafimy ze sobą rozmawiać, jesteśmy przyjaciółmi, mamy wspólne pasje. Tylko wcześniej zagubilismy w tym wszystkim siebie. Byliśmy bardziej jak brat z siostrą, jak przyjaciele niż małżeństwo i to nas chyba zgubiło. To znaczy, mnie zgubiło :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mario100 0 Napisano Marzec 30, 2012 Powiem szczerze, że takiego faceta jak miałaś przy sobie to inne kobiety mogą o takim marzyć. Zepsułaś coś bardzo ważnego w życiu każdego człowieka czyli rodzinę, wierzę że ocknęłaś się i teraz wszystko już będzie w jak najlepszym porządku... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Postawiłem się Napisano Marzec 30, 2012 Postawiłem się w roli twojego byłego i powiem ci, że postąpiłbym dokładnie tak samo. Ze względu na dzieciaki rozstałbym się z tobą bardzo spokojnie, w końcu relacje jakie są między wami rzutują na kontakty z dziećmi. Sam mam trójkę dzieciaków i jeśli zdarza mi się wyjazd z domu to ten czas nieobecności jest dla mnie w pewnym sensie czasem straconym - lubię jak mi "włażą na głowę" i jest ich wszędzie pełno. Jeśli chodzi o powrót - jakoś nie mógłbym się przełamać aby dotknąć wiarołomną. Na samą myśl, że używał jej obcy facet skręca mnie i jeśli byłaby ostatnią kobietą dla zasady nie wróciłbym/przyjął jej z powrotem. Mogę sobie tylko wyobrazić jakie "jazdy" będzie miał twój były jeśli się zejdziecie - a ku temu się wszystko ma. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 To prawda, takiego męża jak miałam mogłaby mi pozazdrościć niejedna kobieta. To wspaniały człowiek. Ale wiecie jak to jest: doceniamy coś jak to utracimy. Ja czasami miałam takie wrażenie, że umarłam, a mój duch się unosił i zobaczyłam swoje zycie z zupełnie innej perspektywy (jak to czasami bywa w filmach). To co mnie drażniło, męczyło okazało się przyjemnością. Czasami chyba tak jest, że trzeba odejść żeby zatęsknić, zrozumieć pewne sprawy. Wiem, ze u mnie odbyło się to strasznym kosztem, najgorszym z możliwych....ale oboje nie byliśmy ze sobą szczęśliwi już od jakiegoś czasu....i mój były mąż też stwierdził, ze wina leży po środku, oboje się pogubiliśmy w pewnym momencie. Oczywiście, to co zrobiłam było karygodne i nie usprawiedliwia mnie nic. A jeśli chodzi o "używanie" przez innego....świetnie rozumiem ten problem i boję się tego....ale kiedyś mój były mąż powiedział mi, ze JUZ nie czuje do mnie tego obrzydzenia, że to ma już za sobą....ale myślę, ze jeszcze gdzieś to w nim tkwi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gulaszek Napisano Marzec 30, 2012 Zgadzam sie z poprzednikiem, ze maz moze sie nie do konca uporac z tym co zrobilas i od czasu do czasu moze ci, nazwijmy to ladnie, dokuczac. Nie wiem ile i jak dugo bedziesz mogla znosic jego bol. Czy jestes przygotowana na to, ze nie wszystko bedzie tak rozowe jak to sobie wyobrazasz? Jestes gotowa zyc bez seksu? Bo moze on nigdy nie bedzie mogl sie przelamac, by cie dotknac. Jestes gotowa na ewentualne kolejne rozstanie, bo moze maz stwierdzi, ze sytuacja go przerasta i jest dla niego nie do udzwigniecia? I jak na taka sytuacje zareagowalyby dzieci? Wydaje mi sie, ze myslisz, ze powrot meza oznacza dla was powrot tego wszystkiego co bylo dawniej miedzy wami a tak nie bedzie. To bedzie spotkanie, zwiazek zupelnie dwoch nowych osob, z nowymi lekami, z nowymi doswiadczeniami. Odpowiedz sobie czy na miejscu meza wrocilabys sama do siebie? Co takiego robisz, zeby mogl na nowo tobie zaufac? Co robisz, by mogl na nowo czuc sie bezpieczny (o ile to w ogole bedzie mozliwe)? Pisze to wszystko, bo sama kiedys odeszlam od meza do innego mezczyzny. Nawet po latach byly maz dzwonil do mnie proszac o powrot, mowiac, ze to, ze jestem w ciazy z tym 'nowym' wcale mu nie przeszkadza. Pomijam fakt jak z tym nowym mi sie ulozylo, zmierzam do tego, ze ja sama nie dalabym rady psychicznie zniesc poczucia winy w stosunku do mojego bylego gdybym zdecydowala sie na powrot do niego. To nie jest tak, ze postanawiamy do siebie wrocic jakby nic zlego sie nie stalo, jakbym tylko na chwile wyjechala i wrocila do domu. Pomysl czy jestes gotowa na trudnosci w malzenstwie spowodowane twoim romansem. Na pocieszenie dodam, ze moj kuzyn wrocil do swojej zony po tym jak go zdradzila. Wyprowadzil sie gdy o wszystkim sie dowiedzial, ale wrocil. Tez maja dwoje dzieci. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Postawiłem się Napisano Marzec 30, 2012 Facet może ci tak mówić, że nie czuje obrzydzenia, a to co ma w głowie to jego. Co może powiedzieć innego - przecież to tak jakby ktoś próbował włożyć palec do otwartej rany i jeszcze nim obracać dookoła. Pewnie zbyt wylewny "uczuciwo" nie jest - jak większość facetów. Na samą myśl o takiej sytuacji wzdrygam się - jak to moja malutka mówi ohida. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Do Gulaszek, Sprawa jest bardzo trudna, zdaję sobie z tego sprawę. Chodziłam jakiś czas na terapię bo nie radziłam sobie ze sobą i to też pozowliło mi zajrzeć wgłąb siebie...i Jego trochę też....wiesz, wydaje mi się, ze jestem w stanie znieść bardzo dużo, ale też znam mojego męża i wydaje mi się, że jak już zdecyduje się na powrót to nie będzie złośliwy żeby mi dopiec, ewentualnie może być czasami nieprzyjemny bo coś do niego wróci. Ale przyjmuję na siebie wszystkie ciosy....jesli chodzi o dzieci-on kocha je nad życie i wiem, ze jeśli zdecyduje się na powrót to jego decyzja będzie przemyślana na 100% bo oboje nie wyobrażamy sobie robienia dzieciom wody z mózgów (kiedyś rozmawialiśmy o tym). Nie oszukuję się, ze nasz ewentualny powrót oznaczałby powrót do tego co było. Oboje wiemy, ze to musiałby być zupełnie inny związek, na nowych zasadach, budowany od podstaw. Co robię by znów poczuł się bezpieczny i mi zaufał? Ciężko tak powiedzieć bo przecież nie mogę teraz padać mu do stóp i błagać o wybaczenie (zrobiłabym to gdybym wiedziała, że to coś zmieni, ale znam mojego byłego męża i wiem, ze to nic nie zmieni). Nie chcę żeby wracał z litości bo tak czy inaczej to by się rozpadło po jakimś czasie. Z takich rzeczy "namacalnych" to zapraszam go na obiady często (robię jego ulubione dania), sporo rozmawiamy, pokazuję, ze zmieniam te cechy, które go kiedyś denerwowały, ale też nie narzucam się, nie wydzwaniam 10 razy dzienie, nie piszę 100 smsów, daję mu wolność wyboru, swobode, nie chcę by poczuł się "zaszczuty". Po prostu jestem obok i czekam cierpliwie. Jeśli masz jakieś propozycje co mogę jeszcze zrobić to chętnie poczytam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gulaszek 0 Napisano Marzec 30, 2012 Moze wspolna terapia? Skoro ty juz wiesz z czym to sie je, to moze maz da sie do tego przekonac? Moze latwiej bedzie wam przejsc przez to wszystko i budowac od poczatku zwiazek pod okiem fachowca? Ciesze sie, ze myslicie dojrzale. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Do Gulaszek Bardzo chętnie bym poszła z nim na terapię. Ale chyba jest na to za wcześnie...ja staram sie go wyczuć na razie. Tak badam teren. Coś proponuje i patrzę na reakcje. Jeśli jest chętny to z radością to robię, a jak widze, ze nie za bardzo to się wycofuuję żeby go nie zrazić. Myśłę, że na terapię jest za wcześnie, ale kiedyś może...... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gulaszek 0 Napisano Marzec 30, 2012 Wiem, ze moze byc ciezko, ale wydaje mi sie, ze od tego trzeba by zaczac... Niemniej to ty znasz wlasnego meza i to ty wiesz jak z nim postepowac by go nie sploszyc. Dobrze sie nie narzucasz, ze on ma poczucie, ze sprawy dzieja sie z jego nieprzymuszonej wolnej woli. Moze cos z tego bedzie? Potrzeba wam czasu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zorro... Napisano Marzec 30, 2012 jak nie będziesz naciskac wszystko się ułoży. zycze powodzenia, wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, że zrozumiałas swój błąd. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Dzięki, zorro... Nie mam zamiaru naciskać, ale też pokazuję cały czas, ze mi zależy. Uwierz mi, swój błąd zrozumiałam bardzo dobrze, potrafię uczyć się na błędach. Kocham go. Jeśl tylko da nam szansę uczynię go bardzo szczęśliwym człowiekiem.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
będziedobrze 0 Napisano Marzec 30, 2012 Miałaś wspaniałego męża skoro nie zabrał ci idzieci,ewidentnie widać ze rozpad małżeństwa leży po twojej stronie ,podziwiam facetów którzy tak spokojnie reagują na zdrady żon i jakby niby nic o nic nie walczą, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
będziedobrze 0 Napisano Marzec 30, 2012 Może Ty potrafiłabyś być szczęsliwa ale on???myślę ze gdy da wam szanse to tylko ze względu na dzieci i naaspekty moralne(jeśli macie ślub kościelny)ale wasze rozstanie i twój numer jaki mu wywinęłaś zawsze bedzie stał między wami Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 A czemu miałby zabrac mi dzieci?? Mój były mąż zawsze uważał mnie za dobrą matkę. Jaki cel byłby w odebraniu mi dzieci? Ukaranie mnie za zdradę? Na szczęście on myśli trochę głębiej i wie, ze to by źle wpłynęło na dzieci...a przecież one nie powinny cierpieć za błędy dorosłych... Czy on potrafiłby być szczęśliwy? tego właśnie nie wiem. :( Chciałabym wynagrodzić mu to co zrobiłam, ale czy to się uda? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
będziedobrze 0 Napisano Marzec 30, 2012 duzo ojcóww takim przypadku walczłoby o dzieci bo jakby nie patrząc ty dałaś swojązdradą zły przykład dzieciom,mówisz ,że mąz był dobrym ojcem wieć chyba on ma więcej dobrych wzorców od ciebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Piesnasukizłe Napisano Marzec 30, 2012 Dlaczego dzieci nie powinny być z tobą? Już tłumaczę: - z powodów MORALNYCH. Nie wiem czy to są chłopcy czy dziewczynki - ale raczej nie ma to większego znaczenia. Jak dzieci widzą moralność wychowując się przy takiej matce? Ano tak: - mamusi znudził się tatuś - to powiedziała mu żeby sobie poszedł. I tatuś sobie poszedł. A mamusia wzieła sobie nowego narzeczonego i było fajnie mamusi. Ale ten narzeczony też mamusi sie znudził i chyba znowu woli tatusia. Z tatusiem mamusi też będzie fajnie. A że mamusia spała z tatusiem, potem z panem, potem znów z tatusiem....... OJTAM-OJTAM Ja też będę tak robić - żeby zawsze było mi fajnie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 Na szczęście mój były mąż ma inne poglądy od Ciebie. Kierował się JEDYNIE dobrem dzieci. A wzorce....dzieci są na tyle małe, ze kwestii zdrady nie zrozumiały jeszcze.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rozwiedziona32 0 Napisano Marzec 30, 2012 czy ktoś z Was przeszedł przez taką historię i udało się odbudować relację? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
będziedobrze 0 Napisano Marzec 30, 2012 ja odbudowywałam relacje z meżem przez 20 lat,robił mi takie numery ze szok,wybaczałam mu dawałam kolejne szanse ale za każdym razem było gorzej i gorzej,ani przez moment od pierwszego numeru nie było juz dobrze-zawsze to była tylko cisza przed kolejną burzą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
będziedobrze 0 Napisano Marzec 30, 2012 ten twój mąz to chyba taki spokojny poukładan nudny misio jak mu sie zaśpiewa tak zrobi i to wcale nie dowód ze ma dojrzałe myślenie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szczotkowalnia Napisano Marzec 30, 2012 zapytaj męża a nie nas czy jest gotów na twoje kolejne wyskoki :D miałaś z nim za dobrze, teraz pragniesz powrotu, a gdy znów będzie dobrze i nudno zdradzisz kolejny raz, nie oszukuj się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
będziedobrze 0 Napisano Marzec 30, 2012 czemu mązpuściłcie tak bez walki do innego -moze wcale mu na tobie nigdy nie zależało??jesteś to jesteś a jak cie nie ma to też dobrze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Piesnasukizłe Napisano Marzec 30, 2012 A tam, że ją puścił - to pies z nią tańcował. Ale DZIECI PUŚCIŁ, żeby patrzyły na łajdactwo. BEZ MRUGNIĘCIA POWIEKĄ. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach