caly dzien bylo ok, a teraz mam dola...wszytsko przez rodzine!

Zawsze potrafia mi wszystko zepsuc. Kazda radosc, we wszystko sie wtracaja, brat - ktory mieszkajuz na swoim z zona i dziemci- tez. Bo zapomnial wol jak cieleciem byl...jak tez mial dosyc mieszkania z rodzicami...teraz to do rodzicow szacunek trzeba miec przeciez...bo kto wnukow przypilnuje...gdyby nie to, ze na razie jestem na stazu i marnie zarabiam to bym sie juz wyprowadzila. Rodzicow woze tu,tam( paliwo do samochodu kupuje tylko ja )...jezdze sama na wieksze zakupy bo im sie nie chce. Sprzatam caly dom,dokladam sie do budzetu domowego, dodatkowo sama robie zakupy jak lodowka kiepsko wyglada itp itd ale i tak jestem ciagle najgorsza, jestem czarna owca w rodzinie bo mam swoje zdanie na rozne tematy i chce zyc po swojemu...cholera jasna...az sie rozplakalam dzisiaj...nienawidze ich czasem