Czy warto trzymać się blisko czy zacząć od nowa?

Nie chce Was tu zanudzać historią naszej znajomości, finał jest taki że oboje myśleliśmy, że nie jesteśmy zainteresowani związkiem, kompletne nieporozumienie, zabrakło rozmowy, odwagi.. Byliśmy przyjaciółmi, którzy się w sobie zakochali, ale żadne się do tego nie przyznało. Teraz on ma kogoś, bo bardzo chciał się ustatkować, nie kocha jej, ale wiele ich łączy, ona za to jest zakochana do szaleństwa. Wszystko wskazuje na to, że ten związek rozpadnie się za jakiś czas i teraz pytanie.. czekać i być w pobliżu (oczywiście nie mam zamiaru ingerować w związek, rozbijanie związków nie jest w moim stylu nawet gdy są kiepskie) czy nie łudzić się i uznać, że skoro nic z tego nie wyszło wtedy to i po ich rozstaniu nic się nie zmieni? Teraz nawet ze sobą nie rozmawiamy (jego dziewczyna sprawdza mu telefon i fb, ma lekką obsesje zazdrości i zabroniła mu sie ze mna kontaktować). KIlka razy spotkalismy sie przypadkiem i spedzilismy razem wieczór (nie sami, tylko w grupie wspolnych znajomych) , raz poprosił zebym poszła z nim na wspolny spacer i chociaż rozmowa kręciła się wokół tego co jest miedzy nami, badaliśmy teren ale nikt się nie zdobył na wyznania.. Co o tym myślicie? :/

zjedz ją

czekaj, jest szansa ze się uda

Tak myślisz?A powinnam zabiegać o jakiś kontakt czy pozwolić na zerwanie ? Czasami jak pisze a on nie odpisuje to już sama nie wiem czy chce skończyć tą znajomość czy to ona nad nim stoi ( a wiem, że kontroluje wszystko i rozlicza go z każdej wiadomości;)). Poza tym ona jest moim kompletnym przeciwienstwem.. nie bardzo rozumiem dlaczego to zrobił.

Tzn. nie odzywać, ale gdzieś tam krążyć w towarzystwie blisko ;) Żeby wkroczyć w razie czego.

Najczęściej jest tak, że gdy mężczyzna kończy kontakt to koniec. Natomiast gdy kobieta się nie odzywa trzeba ku... walczyć.

Czasami się odzywa.. tzn. odzywał. Teraz po tym jak dowiedziała się, że się spotkaliśmy jest już całkiem pod kluczem facet ;) Co jakiś czas pisze do mnie, najczęściej w nocy pijany, że pewnie faceci się za mną uganiają itp. bzdury. Jakby te myśli męczyły go w jakiś sposób. Sama nie wiem, no jest to trudna sytuacja dla mnie..Bardzo.

Jesteś mimozą ? Tak ! Chcesz nią pozostać ? Nie ! Więc bierz sprawy w swoje ręce ! Wygląda na to, że on potrzebuje Ciebie. Wygląda na to, że Ty nie możesz bez niego. Wygląda na to, że on jest za słaby. Jeśli Ci to nie przeszkadza - walcz ! Długo jeszcze będziesz się męczyć, że tego nie zrobiłaś. On też będzie się męczył. Więc nie czekaj na księcia/rycerza tylko pokaż, że masz "jaja". Jak Cię zleje/odrzuci to wszystko się wyjaśni, a Ty wyjdziesz silniejsza, choć zgorzkniała. W przeciwnym razie "żyli długo i było im zielono :)" Pozdrawiam !

Oo dzięki :) Powstrzymuje mnie tylko to, że on jednak jest w związku. Nie chce siać zamętu, mieć ich na sumieniu. Wolałabym żeby to się samo wypaliło.. Kocham go i męczy mnie to bardzo, że nie mieliśmy szansy nawet spróbować być razem i chyba będzie męczyło latami jeśli czegos nie zrobię..

Dlatego JUTRO "zaatakuj". Nie jest żonaty, więc nic nie rozbijesz. Szukaj swojego szczęścia, jeśli jesteś jego pewna !

Dziękuję :)