Nie wiem co do niej czuje

Jestem mezczyzna 34 prawie 37 letnim. Mam kobiete mlodsza od siebie o 10 lat. Jestem z nia 2 lata , nie liczac 3 miesiecznego rozstania z mojej strony, zostawilem ja bo chyba nie kochalem..bo nie chcialem z nia byc..wydawalo mi sie ze to nie to, lecz bylo mi bez niej zle, myslalem o niej czesto, tesknilem, brakowalo mi jej , pozalowalem i wrocilem. Ona jest bardzo dobra czula ciepla kochajaca kobieta, nie mam jej nic do zarzucenia, wiem ze nikt inny nie bedzie mnie tak kochal jak ona, nie bedzie akceptowal moich wad i tego jaki jestem...Moj problem poelga na tym ze jej nie kocham.tak mi sie wydaje, czule do niej wiele, jest najwazniejsza osoba w moim zyciu, nie ma rzeczy jakiej bym dla niej nie zrobil,czuje do niej wiele widujemy sie co weekend, sam nie wiem o co w tym wszystkim chodzi , nie jestem gotowy aby z nia zamieszkac..zalezy mi na niej, nie w glowie mi inne kobiety zani zadne skoki w bok, nie potrafie tego skonczyc zerwac..sam siebie nie rozumiem....Dodam mialam tylko jeden powazny zwiazek ale to byla moja pierwsza milosc i to bylo wieki temu, rozstalismy sie majac 25 lat i od tej pory nie mialem nikogo na powaznie..czasem sie z kims spotykalem ale nie byl to zwiazek.. Sam nie wiem co mam myslec o tej sytuacji.

mialo byc 36 letnim a nie 34:)

A może Ty po prostu boisz sie związku? Wiele lat żyłeś samotnie, odzwyczaiłeś sie od bycia z kimś. A skoro zrobiłbyś dla niej wszystko, to chyba ją jednak kochasz, tylko możesz sie do tego przyznać? Sytrach przed zamieszkaniem z kimś jest normalnym w sytuacji gdy wiele lat żyło sie samotnie. I miłość nie ma tu nic do rzeczy. Można kochać ogromnie, a bać sie zamieszkać razem.

już wiem co cZuje, czuje że sie zaraz zesram

to wyzej to podszyw czasem mam momenty ze tego nie chce np wynika nerwowa sytuacja ja np w przyplywie nerwow chce to skonczyc ona placze mnie to jeszcze bardziej irytuje i mowie straszne trzeczy ze tego nie czuje, ze jest tylko dla mnie jak przyjaciolka itd.. wypieram sie slow gestow ktore np same ode mnie wychodza..a pozniej wszystko mija.. wiem ze jestem dziwny zdaje sobie z tego sprawe....czasem wydaje mi sie ze nie czuje tego co powinien facet czuc do kobiety a czasem jest super..ogolnie sie nawet nie klocimy, ona nie robi mi zakazow nie strzela fochow, nie robi awantur.jest naparwde bardzo dobra kobieta..ja juz sam siebie nie rozumiem:(

A jak tak sobie o tym myślisz na spokojnie, to chcesz z nią być? Chcesz ją widzieć codziennie, wiedzieć co u niej? Jeśli coś sie wydarzy, chcesz jej o tym powiedzieć? Właśnie jej?

do wypowiedzi wyzej- oczywiscie ze tak..mamy kontakt codziennie.. rano sms, w ciagu dnia zadzwonie raz czy dwa zalezy bo mam duzo pracy i zajec, a wieczorem zawsze rozmawiamy.....

x??

Autorze, a moze Ty nie wiesz, ze TO WLASNIE jest milosc?

nie wiem, moze..:( ale moze gdybym to czul to bylbym pewnie ze chca z nia juz mieszkac miec dzieci itd....a z drugiej strony jesli mialbym miec kiedys dziecko to z nia..bo jest naprawde bardzo dobra kobieta...ciepla, oddaną, wiem ze nigdy by nie poszla w bok..nie leci na pieniadze, nie jest leniwa, nie wolczy sie po knajpach imprezach...z punku widzenia faceta mam idealnie...dobra kochana czula zgrabna dobrze gotuje dba o dom jak u mnie jest..nawet sniadanie do lozka czasem poda,kurwa juz sam nie wiem:(

czujesz, ze ja masz. i dlatego tak wymyslasz. dam sobie reke uciac, gdyby teraz ci powiedziala, ze spotkala kogos innego z wami koniec to bys poczul taka milosc jak nigdy dotąd.

byc moze trzeba was wlasnie tak facetow traktowac -- z buta - robic fochy, uciekac, flirotwac z innymi, to docenicie ?

caly czas mam nadzieje ze to poczuje...niby jest wszystko super a jednak czegos brak. nie wiem sam:(

ja mysle ze ty jej nie kochasz...niestety ale jesli sie koggos kocha to nie ma sie co do tego watpliwosci... i mysle ze poprostu pewnego dnia sie zakochasz w kims naprawdee...zawzwyczaj tak bywa

jak z nia nie bede to nie chce byc z nikim innym od 25 roku zycia sie nie zakochalem

dziwny przypadek... jest z nia z obawy przed samotnoscia? czy ze strachu tlumisz swoje uczucia?

ja chyba ogolnie nie wiem sam czego od zycia chce

do samotnosci przywyklem, tyle lat sam....jasne ze ona zmienila moje zycie o 180 stopni..

wygodnie ci po prostu spijac wodę z cudzej studni :P

no, ale przed nia chyba dobrze grasz, skoro jeszcze cie nie rzucila

nie gram nie udaje niczego, jestem szczery, okazujmey soboe czulosc przytulam ja caluje...nie zmuszam sie do nieczego

No wiec ona pewnie sadzi, ze ja kochasz. bo jakby nie ma powodow sadzic, ze jest inaczej. dziwne, ze stac cie na takie gesty wobec osoby, ktorej, jak mowisz, nie darzysz miloscia. moze to jakas prowokacja, caly ten temat:)

no i wlasnie to jest chore..czuje do niej wiele jest najwazniejsza osoba w moim zyciu...a tu te uczucia? moze ja juz sam nie wiem czego chce? ona wie ze ja tego nie czuje

wie, ze jej nie kochasz, i mimo to z toba jest? no to nie bedzie zdziwiona, jak kiedys ja zostawisz. w sumie to takie postawienie sprawy ma sens. jej decyzja, jej wybor.

jestes z nia bo tak ci wygodnie, wszystko dla ciebi zrobi itd, ale... nie kocha sie kogos dlatego, bo... ale wbrew wszystkiemu ...:) brak tej chemii a ty to dokladnie wiesz, ze jej nie kochasz

na pewno nie jestem z nia z wygody bo sam swietnie umiem o siebie zadbac. jestem z nia bo chce byc bo mi z nia dobrze. i nie chce jej zostawiac ani innej poznawac

jestes z nia bo nie chcesz byc sam a z nia jest ci dobrze jak sam piszesz ale jeszcze raz... chemii nie czujesz, tylko rozsadek toba kieruje :(

gdyby rozsadek mna kierowal to bym sie z nia rostal tak? a ja tego NIE POTRAFIE!!WIEM ZE BEDE CIERPIAL BEDZIE ZLE BEZ NIEJ

a moze sie do niej przyzwyczailes???

to tez napewno