Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Krzysztof_06_1986

Problem z brakiem akceptacji dziewczyny, przez rodziców chłopaka

Polecane posty

Gość Krzysztof_06_1986

Witajcie, Chciałbym się z Wami podzielić częścią mojego zakręconego życia i sami mi powiedzcie co byście zrobili w mojej sytuacji. Mam 26 lat. Mieszkam w małej jednopokojowej kawalerce, która wynajmuję razem z moją narzeczoną ( 23 lata ). Żyjemy ze sobą tak już prawie rok. Zdecydowałem się wyprowadzić od rodziców, ze względu na dziewczynę, która z racji studiów i matki potrzebującej opieki, dziewczyna nie miała dużo czasu na kontakt ze mną. Dodam, że moja partnerka żyła sama z mamą i od 6 roku życie musiała sobie radzić z trudnościami życia, bo jej matka pracuje od 11 do często 21 godziny. Nie przelewało im się, ale dziewczyna systematycznie odbijała się od dna, w odróżnieniu od jej koleżanek z okolicy, które nawet nie pokończyły matur. Ja sam pochodzę z pełnej rodziny, średniego stanu, skończyłem studia i pracuje obecnie za 1700zł na rękę. Wracając do tematu... Moja narzeczona nie zarabiała na początku przez kila miesięcy żadnych pieniędzy i wszystko było na mojej głowie, a po opłaceniu rachunków... zostawało nam na dwóch ok 400zł na cały miesiąc. Nie było łatwo z tego przeżyć i z początku moi rodzice niejednokrotnie pomagali nam, wypełniając lodówkę jedzeniem. Jej mama w miarę możliwości również pomagała. Problem pojawił się, gdy tematem między moją partnerką, a moimi rodzicami stały się pieniądze ( wiadomo ). Mojej matce, nie podoba się fakt, że daje swoje wszystkie pieniądze na nas, a dziewczyna nic... Z początku można było to wyjaśnić faktem, że nie łatwo teraz o prace nawet magistrowi, ale stosunki między moją kobietą, a rodzicami pogorszyły się od momentu sprzeczki między nimi o to, że moja matka nie pracuje i tez jest utrzymywana przez mojego ojca. Od słowa do słowa, bardzo się zraziły i z każdym miesiącem sytuacja się pogarszała. Sytuacje nie zmieniały moje wielokrotne próby pogodzenia ich. Do kulminacyjnego momentu doszło teraz w ciągu ostatnich tygodni, kiedy to moja narzeczona w końcu ma pracę i przynosi pieniądze i choć z naszych wypłat damy radę żyć spokojnie, bez pomocy rodziców, to moja partnerka chcę kontynuować studia, na co zabraknie już środków. Moi rodzice znając trudny charakter mojej narzeczonej i obawiając się, że ona mnie wykorzystuje finansowo... ocieli się od nas niemal zupełnie. Moja teściowa, widząc naszą sytuację, zrobiła odwrotnie i zaproponowała, że odda nam pokój w swoim mieszkaniu, gdzie będziemy mogli mieszkać. Nie żąda pieniędzy za to bym tam mieszkał ( po za rachunkami ), byle zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na rozwój. Mimo tego, że mojej narzeczonej nie podobało się to, pojechałem do moich rodziców i powiedziałem im o tym pomyśle. Nie mieli nic przeciwko, ale mimo wszystko moja matka dalej czuje duży żal o sposób odnoszenia się mojej narzeczonej do niej i wiele wskazuje, że długo jeszcze jej tego nie wybaczy. Gdy wróciłem do domu, moja partnerka spytała się mnie: "Czy następny raz może ze mną pojechać"... nie potrafiłem jej okłamywać... moi rodzice jej nie chcą widzieć, obawiając się kolejnej awantury. Gdy o tym się dowiedziała moja teściowa, cały pomysł z mieszkaniem u niej przestał istnieć i obie teraz ( matka i dziewczyna ) mówią, że ja chciałem je tylko wykorzystać, by się "wybić"... Zatrzymując się tu na chwilę... pomyślicie, że sprawa jasna. Rodzice mnie olali, więc idź na dziewczyny stronę i zostaw rodziców... Jednak moja narzeczona używa wobec mnie szantarzu emocjonalnego i ma pewne wizje odnośnie swojego partnera, które mnie niepokoją. Otóż wg. niej, ja jako facet powinienem oddawać jej wszystkie pieniądze, którymi sama będzie rozporządzać na nasze potrzeby. Choć mi się to z początku nie podobało, zaufałem jej i tak było. Nie powiem... starała się, ale wiecznie słyszałem, że przy mnie nic nie ma... bo wszystkie pieniądze szły w utrzymanie. Dodam, że przez te miesiące ja sam nie wydawałem dla siebie na absolutnie nic... nie wydaje na używki, bajery, nawet na ubrania, które by trzeba było kupić. Ona za to potrafiła nie jeden raz za te pieniądze sobie coś kupić, ale nie żałowałem jej... w końcu to osoba która kocham. Dodam, że zaciągnełem 2 kredyty... Jeden na pierścionek zaręczynowy wartości 1890zł ( bo uważała, że jeśli kupię tańszy, to nie biorę jej poważnie ), a drugi kredyt, gdy w jednej z naszych sprzeczek ( właśnie o pieniądze ), spadł jej notebook i zbiła się matryca. Postawnoiłem, że jej odkupię, ale już laptopa za 2000zł, by mogła na nim pracować wygodnie, skoro zniszczony sprzęt był i tak wartości ok 1000zł. Sęk w tym, że teraz gdy ona sama przynosi do domu wypłatę, sprawa się komplikuje. Uważa bowiem, że ona nie powinna mi nic z tej wypłaty dawać, bo ona jest kobieta, potrzebuje na swoje sprawy, studia itp. Sęk w tym, że ona chcąc studiować we Wrocławiu na zaocznych będzie potrzebowała nie tylko swoich, ale i moich pieniędzy z wypłaty i dalej ja stoję w miejscu. Nawet na samochód mnie nie stać, a i to jest tematem konfliktu między moimi rodzicami, bo wg. niej, mój ojciec jakby chciał nam pomóc powinien dawać mi samochód na weekendy ( dodam, że nie mieszka w tym samym mieście ), a wręcz oddać go nam... Ciągle te pieniądze. Nigdy nie byłem w związku, w którym kobieta wymagała ciągle ponad stan, a wręcz zmuszała rodziny do tego by im pomagała finansowo. Jeśli ktokolwiek dotrwał do tego momentu... niech mi powie, co ja mam zrobić w tej sytuacji? Dziewczyna wymaga ode mnie dzis bym podjął decyzję. Albo będę na jej warunkach z nią i odetnę się zupełnie od rodziców, albo koniec z nami i mogę sobie wracać do rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to masz chłopie problem
nie znam twojej dziewczyny ale z tego co piszesz to trochę materialistka, i nie wiem dlaczego ZĄDA od twoich rodziców pomocy finansowej, ja mieszkam z narzeczonym i teściami,jestem na wychowwczym i mój facet przynosi wypłate to nie ma takiego podziału to jest moje a to twoje,jak ja pracowałam to najpierw pieniądze szły na rachunki itp a później każdy cos miał w portfelu a reszta była odłozona,jak brakowało to się wyciagało,nie bylo nigdy podziłu pieniędzy. To co będzie jak np. urodzi się dziecko?ja kupuję pieluchy a ty mleko? my jedziemy do sklepu i po prostu kupujemy,raz płacę ja,raz mój facet,zależy kto ma więcej pieniędzy w poprtfelu;) moim zdaniem będziecie mieli same problemy przez takie podejście do pieniedzy,albo jesteście razem,poważnie myśląc o dalszej przyszłości i pieniadze też są wspólne,najpierw rachunki itp a co zostanie to dla was albo zamieszkajcie osobno i zobaczycie jak się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
No i tu masz rację. Ja tez jestem za tym, by obie wypłaty łączyć, od tego odjąć rachunki, a resztę w wydawać rozsądnie na żywności i w miarę możliwości na nasze potrzeby. Jednak ja tu mam inaczej ze strony kobiety. Ona uważa, że nie musi mi pomagać w utrzymaniu mieszkania, bo ma "swój dom" ( czyli dom matki ) i tam nie musi za nic płacić, jakby co. Teraz posunęła się o krok dalej i wręcz żąda ode mnie by będąc u jej matki i dając wszystkie pieniądze do wspólnego zarządzania, jeszcze brał od rodziców, a najlepiej by dali nam samochód, bo przecież ona chce studiować we Wrocławiu gdzie chce studiować prawo, które kosztuje 4400zł za semestr. Gdzie tu są granice oczywistych potrzeb, a gdzie rzeczywiście naciągania na kasę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasd
ja bym na Twoim miejscu posłcuhal rodziców i ja zostawił. widac obiektywnym okiem, ze ona uwaza, ze jej egoizm jest czyms normalnym. zasługujesz na kogos kto bedzie zauważał Twoje potrzeby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Widzicie... nie jestem typem egoisty, a pieniądz ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Ważniejsze są nasze relacje. jednak ich nie jestem w stanie otrzymać przez właśnie $$$. Ja nie mam nic przeciwko, by ona studiowała. Ma tylko licencjat z administracji i to w dzisiejszych czasach jak matura kiedyś, a ja zrobiłem inżyniera z informatyki, co daje mi już jakiś tytuł (fakt faktem, że tez mogę sobie nim 4 litery podetrzeć...ale to inny temat ). Problem w tym, że idąc tą drogą, moi rodzice nigdy nie będą za dziewczyną, która raz że nie szanuje słowem ich, to jeszcze wybija się kosztem syna. Jestem na prawdę między młotem a kowadłem... Ona uważa, że jej nie kocham i tylko jestem z nią, bo to układ z moimi rodzicami, by się usamodzielnić, przy czym ja tak na prawdę po za samym faktem wyprowadzenia się z domu nic z tego nie mam. Wszystkie pieniądze topią się w utrzymanie i to czasem brakuje... a w tedy słyszę "wymyśl coś... bądź mężczyzną... Twoi rodzice powinni nam pomagać". Jeśli rzeczywiście pójdę za kobietą, odetnę się od rodziców i będę żył na jej zasadach, to czy dalej nie usłyszę: "ja nic z Ciebie nie mam?"... Jak wiele wyrzeczeń mam jeszcze mieć by ona w końcu uwierzyła, ze nie jestem z nią dla korzyści... Ze znajomymi prawie w ogóle się nie widuję, z rodziną także, jedyna używką jaką mam to czytanie książek i komputer od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta ma wygórowane oczekiwania. Jeśli jest tak jak mówisz,. będzie coraz gorzej i będziesz nieszczęśliwy. Po drugie - uważam, że nie potrzebnie wciągacie teściów w swoje decyzje małżeńskie. To wy jako para powinniście coś ustalić, umówić i ZDECYDOWAĆ. Czy zauważyłeś, że teraz 5 osób decyduje o waszym związku? Chcesz tego? Jesteście dorośli - jeśli ktoś chce wam pomóc - ok, ale decyzje życiowe podejmujecie SAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
To powiedz to mojej narzeczonej... Wszystko między nami się układa, gdy nie ma tematu moich rodziców. Ja sam staram się maksymalnie unikać tego i w ogóle nie sugeruje się tym, że moi rodzice mają złe zdanie o niej. Wielokrotnie zdarzało się, że naginałem wręcz szacunek do rodziców, by pokazać jej, że nie oni decydują o moim życiu. Co z tego.. skoro w tej sytuacji ona nawet boi się panicznie jak tylko z nimi się spotkam, że przekabaca mnie na swoja stronę i ją zostawię... Używając szantażu emocjonalnego, krzyków, popychanek robi mi piekło w domu, bo ona jest: "piękna, mądra i dobra, a moja matka działa na zwłokę i nie chce jej zaakceptować, by ten związek się rozwalił..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybacz, ale jeśli narzeczona zabrani Ci się widywać się z Matką to co będzie dalej ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Petronela z pipidówy
jakby mi syn taką narzeczoną przyprowadził to bym obojgu pomachała na pożegnanie, jak se wybrał idiotkę - niech sobie z nią daje radę :P szybko by albo zmądrzał albo zmezniał - każda z opcji pożądana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Ciąg dalszy historii... Wczoraj moja dziewczyna wyprowadziła się ode mnie z tekstem w smsie: "Dopóki nie powiesz mi, że Twoja matka nasz związek zaakceptuje, zmieniła zdanie i zrozumiała swój błąd i da nam spokojnie żyć i postara się również nam pomóc, bądź dopóki Ty nie podejmiesz decyzji czego chcesz naprawde w życiu i co dla Ciebie jest najważniejsze, decydując albo wpływ matki albo my i nasze zycie, prosze byś nie pisał, nie będę reagować na nic dokóki nie przeczytam tego co doskonale wiesz co chce zobaczyć". Czego ona ode mnie oczekuje? Moi rodzice odkąd pokłócili się z nią od ponad 3 miesięcy nie mają z nia żadnego kontaktu. Ja sam odwiedziłem ich teraz w 2 dzień świąt sam po tych miesiącach. Z tego powodu ma do mnie wieli żal, że ja w ogóle z nimi jeszcze utrzymuje kontakt, a sama jeszcze przed wyjazdem razem z teściową mówiły, żebym jechał do nich.. teraz widze, że dla mojej narzeczonej ta wizyta miała na celu sprawdzenie mnie czy odsunę się od rodziny... czy ona odsunie sie ode mnie... Chore to wszystko. Gdyby to był początek związku, pewnie nie zastanawiałbym się nawet przez chwilę, ale pokochałem tą kobietę za to jaka jest gdy nie ma tematu moich rodziców, znajomych, czy pieniędzy... Dziewczyna zaradna, piękna, z ambicjami... tylko teraz pytanie, co tak na prawdę ważne jest w życiu? Jestem za bardzo psychicznie zmęczony by już racionalnie myśleć... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Ciąg dalszy historii... Wczoraj moja dziewczyna wyprowadziła się ode mnie z tekstem w smsie: "Dopóki nie powiesz mi, że Twoja matka nasz związek zaakceptuje, zmieniła zdanie i zrozumiała swój błąd i da nam spokojnie żyć i postara się również nam pomóc, bądź dopóki Ty nie podejmiesz decyzji czego chcesz naprawde w życiu i co dla Ciebie jest najważniejsze, decydując albo wpływ matki albo my i nasze zycie, prosze byś nie pisał, nie będę reagować na nic dokóki nie przeczytam tego co doskonale wiesz co chce zobaczyć". Czego ona ode mnie oczekuje? Moi rodzice odkąd pokłócili się z nią od ponad 3 miesięcy nie mają z nia żadnego kontaktu. Ja sam odwiedziłem ich teraz w 2 dzień świąt sam po tych miesiącach. Z tego powodu ma do mnie wieli żal, że ja w ogóle z nimi jeszcze utrzymuje kontakt, a sama jeszcze przed wyjazdem razem z teściową mówiły, żebym jechał do nich.. teraz widze, że dla mojej narzeczonej ta wizyta miała na celu sprawdzenie mnie czy odsunę się od rodziny... czy ona odsunie sie ode mnie... Chore to wszystko. Gdyby to był początek związku, pewnie nie zastanawiałbym się nawet przez chwilę, ale pokochałem tą kobietę za to jaka jest gdy nie ma tematu moich rodziców, znajomych, czy pieniędzy... Dziewczyna zaradna, piękna, z ambicjami... tylko teraz pytanie, co tak na prawdę ważne jest w życiu? Jestem za bardzo psychicznie zmęczony by już racionalnie myśleć... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Ciąg dalszy historii... Wczoraj moja dziewczyna wyprowadziła się ode mnie z tekstem w smsie: "Dopóki nie powiesz mi, że Twoja matka nasz związek zaakceptuje, zmieniła zdanie i zrozumiała swój błąd i da nam spokojnie żyć i postara się również nam pomóc, bądź dopóki Ty nie podejmiesz decyzji czego chcesz naprawde w życiu i co dla Ciebie jest najważniejsze, decydując albo wpływ matki albo my i nasze zycie, prosze byś nie pisał, nie będę reagować na nic dokóki nie przeczytam tego co doskonale wiesz co chce zobaczyć". Czego ona ode mnie oczekuje? Moi rodzice odkąd pokłócili się z nią od ponad 3 miesięcy nie mają z nia żadnego kontaktu. Ja sam odwiedziłem ich teraz w 2 dzień świąt sam po tych miesiącach. Z tego powodu ma do mnie wieli żal, że ja w ogóle z nimi jeszcze utrzymuje kontakt, a sama jeszcze przed wyjazdem razem z teściową mówiły, żebym jechał do nich.. teraz widze, że dla mojej narzeczonej ta wizyta miała na celu sprawdzenie mnie czy odsunę się od rodziny... czy ona odsunie sie ode mnie... Chore to wszystko. Gdyby to był początek związku, pewnie nie zastanawiałbym się nawet przez chwilę, ale pokochałem tą kobietę za to jaka jest gdy nie ma tematu moich rodziców, znajomych, czy pieniędzy... Dziewczyna zaradna, piękna, z ambicjami... tylko teraz pytanie, co tak na prawdę ważne jest w życiu? Jestem za bardzo psychicznie zmęczony by już racionalnie myśleć... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie ona ma ambicje hahaha
skłócić cie z rodzicami i zerować na twojej kasie. Egoistka. Masz klapki na oczach! Dziewczyny przychodzą i odchodzą, rodzice to rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie ona ma ambicje hahaha
hahahaha ZARADNA:D:D To musi być prowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Decydujecie się na wspólne zamieszkanie to liczcie się z tym, że na wszystko nie starczy pieniędzy.Twoja dziewczyna chciałaby zgarnąć wszystko dla siebie, na swoje potrzeby, edukacje.Myśli wyłącznie o sobie, Ty masz ją utrzymywać, masz płacić za jej naukę, a ona swoją wypłatę przerąbie na nie wiadomo co.Ty chcesz odłożyć na samochód, ale to się już nie liczy, bo ona chce na studia.A co z Twoimi marzeniami? rodzice napewno chcą dla Ciebie jak najlepiej, czasem to nie wychodzi jak powinno, ale tak to już jest, mają racje, dziewczyna Cie wykorzystuje, spełnia swoje marzenia i potrzeby, a Ciebie ma w dupie.Zrobiła Ci przysługę wyprowadzając się,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja dziewczyna chciała mieć 1oo% kontrolę nad Tobą i nad Twoim życiem. Ponieważ zachowałeś resztki autonomii i nie pozwoliłeś kompletnie się zniewolić (brawo), teraz szantażuje Cię aby ostatecznie zniewolić. Ja bym jej napisał tak "Jesteś niedojrzała i niepoważna. Odezwij się jak będziesz w stanie racjonalnie porozmawiać." On strzela focha i będzie zwalała całą winę na Ciebie. Jest toksyczna. Poczytaj o toksycznych związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
WSPOLCZUJE CI. Pomysl o tym,co bedzie potem... Moim zdaniem - wiesz co masz robic :) i szukasz poparcia u ludu. Masz je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Macie w zupełności rację. Do pewnego momentu myślałem, że jej egoizm, a wręcz pycha nie będzie mi aż tak bardzo przeszkadzał. Ot dziewczyna z charakterkiem jak ja to sobie mówiłem. Skupiłem się na tych cechach, za które ją pokochałem, tj: zmysłowość, humor, potrafi inteligentnie rozmawiać i rozwiązywać problemy, do tego jest świetna gospodynią domową. W chwilach, gdy nie rozmawiamy o pieniądzach lub moich rodzicach, potrafi być na prawdę bardzo czuła i miła... Tylko co z tego, gdy w tak prostych i ważnych jednocześnie sprawach nie możemy znaleźć wspólnego konsensusu :/ Macie rację, że to nie wróży świetlanej przyszłości, bo przecież wiecznie nie może lecieć do mamusi, gdy tylko nie jest po jej myśli, bądź też wymagała wsparcia od moich rodziców na siłę... Nie powiem, moi rodzice należą do tych introwertyków, którzy nie potrzebują nikogo, prócz siebie, a moje poprzednie związki z kobietami również nie były do końca akceptowane, jednak nawet przez chwilę nie stawali mi murem w decyzjach jakie podejmowałem w życiu. Jak to mówią... swoje powiedzieć muszą, a co zrobisz, to już Twoja sprawa. Myślę, że ta jej wyprowadzka to jednak dobra karta. Co to za życie, kiedy człowiek daje z siebie wszystko, a w zamian tylko traci kontakt z najbliższymi, nie ma sam szans na rozwój i jeszcze usłyszy "ja nic z Ciebie nie mam"... Dziękuje wam za wypowiedzi. Myślę, że to ten czas, gdy trzeba się obudzić z tego snu... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aqu-qu
wiesz, w mojej rodzinie jest podobna sytuacja. Ty jesteś zakochany, nie widzisz tych wad aż tak wyraźnie. Ale jeśli rodzice to dostrzegają, to uwierz że mają rację!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33525235
Przeczytałam cale mojemu facetowi i się nabijaliśmy z Twojej laski :D:D:D To jest wręcz niewiarygodne jak ona się zachowuje, a Ty ją wciąż kochasz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33525235
a tytuł powinien brzmieć "problem z moją dziecinną, egoistyczną, materialistyczną, szantażująca mnie narzeczoną" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggggf
"Skupiłem się na tych cechach, za które ją pokochałem, tj: zmysłowość" Co to znaczy zmysłowość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna jest wazniejsza!
zmuś matke żeby ją zaakceptowała !!! jak ją kochasz to zrob dla niej wszystko !!! wyrzuc rodzicow swoich z domu i wprowadź sie tam z narzeczoną, to na pewno rozwiąże sytuacje !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Zmysłowość? To znaczy... piękna figura klepsydry, jędrne piersi, krągłe biodra i pupa, a przy tym zachowując filigranowość. Moja narzeczona taka właśnie jest. Ma też piękne zadbane włosy prawie do pasa i buzię aniołka. Echh... łatwo jest dla niej stracić głowę, a ja po prostu boję się, że drugiej takiej nie znajdę bo wybredny pod tym względem jestem, a ona idealnie wpasowuje się w moje gusta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Hmm... więc czytasz to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pamiętaj tylko ...
że uroda przemija a ciężki charakter pozostaje na całe życie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggggf
skąd pomysł, że ona to czyta? nawet jeśli to dobrze, zobaczyła że wszyscy napisali że jest wariatką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof_06_1986
Nie uważam jej za wariatkę. To po prostu dziewczyna, która musi liczyć na siebie, bo nikt, po za jej matką i partnerem jej nie pomoże. Od małego dziewczyna ma wszystko na swojej głowie, żyjąc w niepełnej rodzinie i to w dodatku przez większość dnia bez mamy i bez wsparcia reszty rodziny. Zdawałem sobie z tego sprawę, że wiążąc się z nią jestem jednym z filarów jej życia i przyszłości. Pisze tu ponieważ nie to, ale fakt tego, że nie umiem znaleźć sposobu na nasze konflikty o pieniądze i rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieszkto...
Dobrze, kończ już wstydu oszczędź. Płaczesz na forach jak jakaś baba, a to oczywiste, że gdyby Ci nie zależało to nie podnosiłbyś takiego lamentu. Tylko załatw to jak mężczyzna, dobrze wiesz co masz zrobić, jaśniej już napisać nie mogłam. Czy ja zawsze muszę Ci mówić co i jak masz robić? Facet, który kocha naprawdę to powinien sam, bez tłumaczenia zrobić co należy a nie narzekać później, że jego narzeczona chce przyjąć nad nim kontrole i czegoś się domaga. Ale jak doprowadzasz do takiej sytuacji to potem się nie dziw. W ogóle po co ja czas tracę, po prostu jak nie chcesz się dalej w moich oczach pogrążać to załatw sprawę jak należy. A osobom postronnym radzę nie oceniać osoby, której nie znają bo to prymitywne. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×