Jak mam nauczyć męża oszczędności? :/

Nie zarabiamy dużo- on2000 ja 1500, jednak na dwie osoby mieszkające w swoim domu to nie jest tak znowu mało. Ale mój mężuś wydałby wszystko jednego dnia. Już nie wiem jak do niego mówić. Kasę mamy wspólną, no i po opłaceniu wszystkiego (mamy raty w wysokości 300 zł+woda, gaz, prąd internet) zostaje ok 2800pln z tego jeszcze na dojazd do pracy ok 400zł razem. Czyli na czysto zostaje 2400 moim zdaniem to wcale nie mało i mozna by co miesiac z 500zł odłozyc. Jednak mój mąż jak przewinie się koło pieniędzy to stale ubywa :/ na koniec miesiąca zdarza się ze jeszcze dług u ojca robię:/ a to na piwo bierze, a to doładowanie do telefonu- 100zł miesięcznie wygada (pytam się gdzie skoro wszystkich bliskich i znajomych ma na miejscu) a to znowu coś.. no już nie mam siły do niego. Jak go zmusić do jakiejkolwiek oszczędności?!

zarabiacie bardzo mało, przy takich zarobkach nie można praktycznie niczego sobie kupić, każdy wydatek większy niż 200 zł to są długie kalkulacje. Zresztą trzeba było się uczyć a nie teraz na siłę oszczędzać, może dla męża piwko to ostatnia przyjemność?

faceta. z moim jest tak samo tyle że mamy oddzielne pieniądze ale za wszystko płacimy po połowie. pod koniec miesiąca jemu zostaje 500 które sobie wydaje jak chce a mi 0, nawet na głupie kolczyki nie starczy

mylisz się to nie jest mało, no nie powiesz mi że ponad 2000 na życie dla dwóch osób to mało. To powiedz mi co ty jesz?!

trzeba było się uczyć? wstydź się tak mówić jestem mgr po 15 latach nauki a pracuję jako sprz ataczka za 1200! to nie ma nic do rzeczy

odnośnie piwa to ok 200zł na samo piwo w miesiącu to chyba za dużo, biorąc pod uwagę ze ten jego żubr 2zł kosztuje

to cię doinformuję że jestem pielęgniarką, i niestety takie mam zarobki Nie zmienię teraz fachu bo przede wszystkim lubię to co robię

hmm.. a moze sposobem? moze go troszke oklam? zrob tak by na zycie wam nie zostawało 2400 a np. 1900 a po kryjomu odkladaj te 500 zl albo mniej, powiedz ze cos tam podrozało i odkladaj po mału. albo wydzielaj mu dniowke. serio inaczej go nie nauczysz. wiedzielaj mu kieszonkowe dzienne i tyle.

ja mąż i syn mamy 2500 . Wydajemy razem 400zł na jedzenie za miesiąc bo wszystko inne idzie na opłaty. Ja nic nie jem żeby syn nie głodował

sposobem kobieto, sposobem. Czy on widzi w tym problem? tylko nie umie oszczędzać poprostu? Czy dla niego to normalka?

Rozumiem Cie autorko. Sama kiedyś przewalałam każdą wypłatę niezależnie ile zarobiłam. Teraz nauczyłam sie oszczędzać i co miesiąc odkłądam po 300 zł. Wy zarabiacie na tyle ze spokojnie powinniście odkłądać po 500 zł. Powinniscie sobie zrobic plan wydatków i podzielic pieniądze na konkretne cele, wtedy jest o wiele prosciej.

s ludzie którzy wydadzą co mają. Dlatego wydawaj kase na coś co sie przyda, kupuj nowe rzeczy np meble, coś co Ci życie ułatwi, i niech on wie od razu że kasy dla niego na głupoty nie ma.

Dla niego jest to straszne że płace są marne, no ale niestety takie są i trzeba z tym żyć. Ale on nie potrafi oszczędzać, nie umie przejść obojętnie obok piwa albo jakiejś durnej gry na komputer za stówe lub wiecej:/ no i tak ubywa. Ja przekalkulowałam że miesięcznie na życie i środki czystości idzie ok 1100 zł, i odżywiamy się naprawdę dobrze. Więc mozna odłożyć tylko pod warunkiem że się chce

on to chyba po mamie swojej ma... ona jednego dnia weźmie rentę a na drugi dzień już nic nie ma kasy :/ na leki nie wydaje

to odkładaj po kryjomu. To dla waszego dobra, gry są złem ;p po co ma zajmowac sie głupotami?

powinniscie bezwzględnie odkładać minimum 500 zł :-(

a rozmawiałas z nim o oszczedzaniu?? może zrobcie wspolnie plan wydatków stałych, uwzględnijcie w nim równiez kwoty na swoje przyjemności i może w ten sposob da się rpzekonać??

kto nie zazna głodu to nie zrozumie że życie taki łatwe nie jest. nie docenia sie tego co sie ma dopuki tego sie nie straci. Jak z niego jest dupa to Ty weź za stery.

trza oszczędzać- czy rozmawiałam? ja prosiłam, tłumaczyłam, wrzeszczałam i nic :(:(:( aż się boję co będzie jak kiedyś dziecko będzie

A może mu kupić świnkę skarbonkę :D

ma skarbonkę a w niej same żółtki- 1,2,5 gr :(:(:(

kurczę powinniscie oszczędzać bo nigdy nic nie wiadomo... a co ja zajdziesz w ciąze, a co jak wam dom zaleje, a co jak się zepsuje poważnie samochód??

a po ile wy macie lat?? pewnie ejstescie młodzi co?? niestety ale do oszczedzania trzeba czasami dorosnąć-ja tak miałam.Dopiero w wieku 30 lat zmądrzałam

100 piw miesięcznie i nie martwi Cię to?

no właśnie... ja z domu jestem nauczona oszczędności bo mieliśmy tylko to co z pola więc naprawdę mało a on po prostu nic nie odłoży

wszystko rozumiem tylko nie to jak autorka mówi, że te pieniądze, które mają to nie mało. Chyba już nie muszę pytać czy stac was na wczasy chociaz raz na 2 lata. I powtorze raz jeszcze: trzeba bylo sie uczyc (a nie np. bez sensu robic magistra). Mój mąż zarabia 3500 jako oficer w wojsku, ja 2400 jako samodzielny referent. Mało, ale nie oszczędzamy.

do jesteś dziwna i niedzisiejsza a ty jesteś pustak i nie rozumiesz tematu

Moim zdaniem nie macie naprawdę żle. Ja mam ok. 1000 zł i dziecko niepełnosprawne w stopniu znacznym. Ma mi to starczyc na wszystko.

jesteś dziwna i niedzisiejsza- to ja nie wiem kolezanko, czy ty przebywasz na ksiezycu, nie wiesz, że w Polsce 70% osób zarabia po 1400 zł???

wspolczuje ci. jest tu na kfe taki topik oszczedzam czy cos w tym stylu, tam duzo rad znajdziesz. najlepeij zaloz konto oszczednosciowe i co miesiac przelewaj tam pieniadze(odrazu bedzie mniej do wydania)