praca na szóstą rano - kto z Was tak ma? Ile wytrzymaliście?

wczoraj wróciłam o 15 godzinie z pierwszej zmiany. Położyłam się na chwilkę do łóżka, żeby odpocząć. Obudziłam się dnia następnego o 8 :-0 Czy ktoś z Was pracuje na 6? Jak sobie z tym radzicie? Ile wytrzymaliście?

mam na 6 bardzo rzadko.po protu nie wyspalas sie przed praca i tyle.zrezta mi sie praktycznie nie zdarza isc spac po pracy tak by sie zdrzemnac i odespac. zazwyczaj juz dowieczora jestem na nogach

No ja mialam na 6:30 Wstawalm o 5 a potem szlam na autobus w autobusie polowa pasazerow spala:) Ale wolalm isc na rano niz na popoludniu bo nic nie mialam z tego dnia. Wracalam do domu to byla 21 wiec czasami od razu szlam spac wstawal o 8 ledwo co sie obruscilam i o 12 musialam zas wychodzic do roboty straszne:)

to prawda, nie ma nic gorszego niz te tzw sklepowe zmiany, czyli na 11,12 czy 13

to normalne jest, ze jest praca na 6 i powinnas sie cieszyc ze taka masz i ze jestes juz w d omu o tej 15 a nie narzekasz:/ wolalabys od 10-18 + dojazdy jeszcze i wtedy co ani sie nie wyspisz ani dnia nie masz tylko praca,praca

zaczynałam pracę o 6 no cóż, pierwszy miesiąc jest najgorszy... potem już się sama będziesz budzić

a ja uwielbiam prace tak wcześnie, bo pozniej połowa dnia wolnego :) no ale ja nigdy nie mialam problemu z rannym wstawaniem :P

ja pracuje na 6. idzie się przyzwyczaić;)

zaczynałam pracę o 6 najgorszy jest pierwszy miesiąc:) potem już się będziesz sama budzić:)

na 6 jest ok gorzej w miastach jak maja na 10 - caly dzien zmarnowany

Kruselka - jak wstawałaś o piątej to zazdroszczę, nie miałaś tak źle ;) Ja muszę się zrywać o 4 nad ranem :-0 No tak na drugą zmianę też nie jest kolorowo - człowiek wstaje i od razu do pracy i cały dzień gdzieś zlatuje. Jak pracowałam kiedyś normalnie od 8-16 to się przynajmniej wyspałam ;)

na 3 zmiany i najbardziej lubie ta pierwsza zmiane, co z tego ze wstaje wczesnie po 4 ale pozniej mam caly dzien wolny nie lubie 2 zmiany bo caly dzien zmarnowany:O

hhehe. Autorko, chyba nie znasz życia. Ja mam czasem kilka dni pod rząd na siódmą, z tym, że mieszkam od pracy 40 km, więc dojazd zajmuje mi ok godziny. Busa do pracy mam o 5.30. Pracuję 12 godzin, więc czasem po pracy wracam dopiero na 21 do domu (chyba, że zdążę na wcześniejszego busa, to na 20 już jestem). Następnego dnia znów wstaję skoro świt. Praca od 6 do 15 to by było moje marzenie.

Tak to prawda 10-18 to najgorsze co moze byc plus dojazdy nie wiem jak to wszytko da sie ulozyc dom dzieci i jeszcze cos dla siebieZ

Tak to prawda 10-18 to najgorsze co moze byc plus dojazdy nie wiem jak to wszytko da sie ulozyc dom dzieci i jeszcze cos dla siebieZ

hhehe. Autorko, chyba nie znasz życia. Ja mam czasem kilka dni pod rząd na siódmą, z tym, że mieszkam od pracy 40 km, więc dojazd zajmuje mi ok godziny. Busa do pracy mam o 5.30. Pracuję 12 godzin, więc czasem po pracy wracam dopiero na 21 do domu (chyba, że zdążę na wcześniejszego busa, to na 20 już jestem). Następnego dnia znów wstaję skoro świt. Praca od 6 do 15 to by było moje marzenie.

hhehe. Autorko, chyba nie znasz życia. Ja mam czasem kilka dni pod rząd na siódmą, z tym, że mieszkam od pracy 40 km, więc dojazd zajmuje mi ok godziny. Busa do pracy mam o 5.30. Pracuję 12 godzin, więc czasem po pracy wracam dopiero na 21 do domu (chyba, że zdążę na wcześniejszego busa, to na 20 już jestem). Następnego dnia znów wstaję skoro świt. Praca od 6 do 15 to by było moje marzenie.

hhehe. Autorko, chyba nie znasz życia. Ja mam czasem kilka dni pod rząd na siódmą, z tym, że mieszkam od pracy 40 km, więc dojazd zajmuje mi ok godziny. Busa do pracy mam o 5.30. Pracuję 12 godzin, więc czasem po pracy wracam dopiero na 21 do domu (chyba, że zdążę na wcześniejszego busa, to na 20 już jestem). Następnego dnia znów wstaję skoro świt. Praca od 6 do 15 to by było moje marzenie.

hhehe. Autorko, chyba nie znasz życia. Ja mam czasem kilka dni pod rząd na siódmą, z tym, że mieszkam od pracy 40 km, więc dojazd zajmuje mi ok godziny. Busa do pracy mam o 5.30. Pracuję 12 godzin, więc czasem po pracy wracam dopiero na 21 do domu (chyba, że zdążę na wcześniejszego busa, to na 20 już jestem). Następnego dnia znów wstaję skoro świt. Praca od 6 do 15 to by było moje marzenie.

Czarna Anielica - dzięki za pocieszenie, mam nadzieję, że w istocie, wkrótce poranne wstawanie nie będzie mi sprawiać problemów :)

sory, nicka zapomniałam zmienić ;)

Ja zaczynam prace o ktorej chce miedzy 6 a 10. Zima chodzilam na 9, pozniej na 8, teraz na 7, latem zamierzam na 6 i konczyc o 14 - caly dzien dla mnie :)

przez 11 miesięcy,o tej porze nic jeszcze nie jeździło,więc wstawałam przed 3 i piechotką 40 minut,czy śnieg czy deszcz:/Praca 7 dni w tygodniu,fizyczna,wyczerpująca. Na szczęście nie 8 godzin,a 4. Człowiek jest w stanie wytrzymać wiele jeśli musi.

a nie lepiej bogato wyjsc za mąż? Mąż do pracy w tym czasie można spać do 11 :) Ja tak mam i nie zamierzam isć nigdy do roboty a tym bardziej na 6 rano :)

a ja 24 godzi ny sie pracuje i 240 godzin w miesiącu za 1000 zł na umowę zlecenie

Ja od 4 lat pracuję na 6 i jakoś sama się nie budzę. ale przynajmniej juz nie zasypiam popołudniu. No i fajnie jest kończyć o 14 :)

Ja pracuję 100 godziny tygodniowo, więc inny mają gorzej od Ciebie. =)

Ja pracowałam na 3 zmiany. Najbardziej lubiłam popołudniówki i nocki. Rannych zmian nie lubiłam

100 godzin? I jeszcze w tym znajdujesz czas na kafe? :D fajna praca