Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lenka1991

nie kocham męża- co mam robić?

Polecane posty

Gość lenka1991

Witam serdecznie! Mam kłopoty w małżeństwie, mój mąż uważa że każda kłótnia to moja wina. Dlatego chciałabym poradzić się was, żebyście ocenili czy to rzeczywiście jest moja wina i doradzili mi co mam w tej sytuacji zrobić. Poznaliśmy się jak miałam zaledwie 16 lat. Miałam wówczas innego chłopaka-Kamila, a Patryk(mój obecny mąż) nie zwracał na mnie uwagi. Zerwałam z Kamilem, i starałam się o Patryka. Wkońcu to docenił. W wieku 19 lat wziełam z nim ślub cywilny. Na kościelny nie było wówczas nas wtedy stać. Po kilku miesiącach okazało się że jestem w ciąży. I wszystko było dobrze.... do porodu. Mój mąż stwierdził że nie chce być przy porodzie bo zniechęci go to do seksu. Uszanowałam jego decyzję. Ale on nie śmiał nawet byc na korytarzu szpitalnym. Pech chciał że miałam problemy przy porodzie(z winy lekarza) i mój synek zaraz po narodzinach był reanimowany. Jak na złość w szpitalu w którym rodziłam nie było dziecięcego oddziału. Zabrali mojego synka do kliniki dziecięcej na oddział intensywnej terapii. od godziny 9 rano do 14 leżałam sama w sali poporodowej wpatrzona w sufit. Nie mając nawet do kogo ust otworzyć, zastanawiając się nad tym czy ujrzę jeszcze dziecko. O 14 przyszła pielęgniarka i poinformowała mnie że dziecko żyje ale najbliższa doba będzie decydowała o tym co dalej z nim będzie... o 17 zjawił się mój mąż z kolegą. Zapytał tylko co z dzieckiem i gdzie ono jest. Nie pocałował mnie ani na powitanie ani na pożegnanie, nie usłyszałam od niego ani jednego słowa pociechy, a był w szpitalu dosłownie 5 minut. Spędziłam w szpitalu tydzień nie widząc dziecka. Mąż zjawiał się tylko na 5 minut. i każda wizyta wyglądala jak pierwsza. Starałam się zrozumieć że też przerasta go to co wówczas się działo w naszym życiu. Wiec kiedy wyszłam ze szpitala, pierwsze co chciałam zrobić to jechać z mężem do dziecka do kliniki, ale nie było to możliwe bo mój mąż... był pijany! Okazało się że od kilku dni w domu była fiesta. W domu bałagan że nie szło przejść nie zachaczając o nic. Nawet nie komentowałam. Kiedy wstaliśmy w niedziele i zaproponowałam żebyśmy jechali do synka usłyszałam: ja jeżdziłem do niego dziennie przez cały tydzień, teraz twoja kolej. -te słowa wryły mi się w pamięć na zawsze. kiedy wypisywali dziecko z kliniki też byłam po nie sama. do ósmego miesiąca sama zajmowałam się dzieckiem, on nie kiwnął palcem ani razu. kiedy po tym czasie szłam do pracy musiałam mu pisać ile lyżeczek herbatki sypie się do butelki itd.... dzis nasz synek ma już rok a mój mąż był chyba z nim na spacerze dosłownie 3 razy. co więcej naokrągło spożywa alkohol, twierdząc że mężczyzna jedno piwo dziennie musi się napić. tylko że to już nie jest jedno piwo, jemu niekiedy cała skrzynka to mało! Chrzest tez musiałam sama załatwiać bo on stwierdził że do żadnego księdza nie pójdzie i że najwyżej chrztu nie będzie! Jak powiedziałam mu że ma już problem alkoholowy to nazwał mnie dziwką. Jak szłam z dzieckiem na długie spacery bo nie mogłam juz znieść sytuacji w domu to zarzucał mi że go zdradzam. z czasem nasze dni zaczynały się od kłutni. a w weekendy jego imprezki albo z kolegami i powroty o 7 nad ranem albo w domu a potem akcje. Raz już tego nie wytrzymałam i wykrzyczałam mu że chce rozwodu to próbował się zabić podcinając sobie żyły, a raczej to był szantasz uczuciami bo potem mi powiedział że chciał zobaczzyć czy rzeczywiście mi nie zależy na nim. i chciał zobaczyć jak zareaguję, choc wie że brzydzę się samobójstwami bo sama osobiście ściągałam szwagra z liny który próbował się powiesić. innym razem zagroził mi że jeżeli się z nim rozwiodę to odbierze mi dziecko i nie ma tu na myśli odebranie zgodnie z prawem. wówczas poczułam wielką pogardę dla niego która jeszcze bardziej nas od siebie oddaliła. z czasem przestałam mieć ochotę na seks. on zarzuca mi że to dlatego że go zdradzam, ale to nie prawda, nigdy tego nie zrobiłam. od pewnego czasu jego dotyk mnie "paraliżuje", brzydzę się jak mnie klepnie w pupę. Nawet słysząc słowo "kochanie" z jego ust odrzuca mnie od niego. Pewnego dnia powiedział mi że jak chcę to on może się zabić, że on się śmierci nie boi ale mnie zeżrą wyrzuty sumienia, że to niby z mojej winy to zrobił. od kilku miesięcy ma piątki wolne od pracy a ja jak zbliża się piątek modle się żeby już był poniedziałek, żeby znowu go nie było w domu. Ostatnio stał się strasznie nerwowy, nie mogę go o nic zapytać bo zaraz aferę robi. Ciągle mu coś nie pasuje. Jak wypije to czaska po meblach, ścianach... Czasem robi ruch tak jakby chciał mnie uderzyć, a po chwili hamuje się i sie śmieje że chciał zobaczyć czy się go boję. mam dzisiaj 21 lat i żałuję że wziełam z nim ślub, ale brak mi odwagi żeby się z nim rozwieść. Nie wiem co powinnam w tej sytuacji zrobić. Wiem że nie mogę myśleć tylko o sobie ale i o dziecku. Nie chcę odbierać mu ojca, którego widać że lubi. czasami potrafią świetnie sie ze sobą bawić. Cieszy mnie to. naprawdę! Ale czuję się źle w tym małżeństwie. nie o takim życiu marzyłam. co więcej czuję że już go nawet nie kocham. Drażni mnie jego obecność w domu. Nie raz obiecywał że się poprawi ale tej poprawy nie ma, jest coraz gorzej. Czasami już tylko płaczę i mówię sobie że sama tego chciałam bo za nim latałam... ale kiedyś taki nie był. nie lubię swojego życia. jedyne co ostatnio się zmieniło to to że zaczął jednego dnia gadać że jak chcę to mogę się z nim rozwieść ale lepszego faceta to nie znajdę, a już na drugi dzień mowi że jak pójde do innego to go zabije a ja też tego pożałuję.... co mam robić??? błagam powiedzcie mi czy to ja to wszystko wyolbrzymiam?? czy powinnam się z nim rozwieść??? Ja wiem tylko jedno, nie jestem w tej chwili szczęśliwa! Chciałabym to zmienić, ale się boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serek wan.
za długi tekst ale typowo, jesteś naiwna, łatwowierna, masz niskie poczucie własnej wartości skoro dajesz się tak upokażać, współczuję ci ale z drugiej strony też nie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anookimmka
rozumiem cie doskonale.. mam podobnie.. tyle tylko ze mojgra calymi dniami po pracy tez nic w domu nie jest zrobione jak jestem w pracy. Tez sie klocimy a jak sie klocimy to tez mi przykre slowa mowi tez mamy dziecko ma 2 latka zaraz. Mam 25lat. Tez poniekad zaluje ze zwiazalam sie z nim. Tez byl inny. Tobie radze zebys odeszla poki nie bedzie za pozno,.. Ja mimo wszystko swojego faceta kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak od niego nie odejdziesz to przegrasz swoje życie i życie dziecka. Zastanów sie czy warto przegrywać czy lepiej wyygrac. Nie masz do siebie szacunku!. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Szkoda mi że tacy faceci chodza po świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wogóle to to co on stosuje wobec ciebie to jest przemoc. Zadzwoń na jakiś telefon zaufania albo idz na policję. Wiesz że za to co on robi z tymi groźbami że cie pobije i jak sie na ciebie zamachnął kilkarazy to możesz iść do sądu i wygać?? Dziwczyno prosze cię walcz o siebie. A jego zostaw jak najszybciej. idz do rodziców może swoich??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdshgfdklsjfkljdsfkjlds
ja mam 29 lat, dwójkę dzieci, 10 i 5 -letnie i prawie identycznie, tylko mój ma przebłyski jakies czasem, ale wcale to nie fajne. Raz gra w maszyny, przegrywa kase, pije kilka piw dziennie,a za tydzień wielce oszczędza, brzydzi się alkoholem i zgrywa Bóg wie kogo. Ogólnie wiem że marnuję przy nim życie ale trzyma mnie jego pensja, opłaca mieszkanie itp. Jak się z nim rozstanę dzieci będą nieszczęśliwe bo mimo wszysko go kochają a pozatym wiem że bez nas stoczy się całkowicie, pewnie na samo dno spadnie... narazie nie chce mi sie miec go na sumieniu bo go kocham, nie wiem co jeszcze musi się stać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anne marie ....
czesc, długi post ale dotrwalam do końca,robi Tobie istny szantaż emocjonalny 1. z tego co piszesz to mimo młodego wieku doroslas szybko mąż natomiast zachowuje sie jak głupi dzieciak; psychol wręcz z tą chęcią zobaczenia twoich reakcji o tym ze sie zabije itd. 2. uciekaj do mamy jak możesz masz dziecko i musisz zapewnić synkowi bezpieczenstwo a nie smutek a ty chcesz płakać po kątach przez nastepne 30 lat ? 3. ja na twoim miejscu bym nagrała potajemnie parę imprezek jak jezus jest pijany x data itd. aby mieć w razie w. bo jeśli sie rozwiedziesz to mezusiowi ex. ograniczyć prawa i już jeśli pijak ... 4. jeśli ci jeszcze zależy idźcie na terapię jeśli nie to uciekaj z tego bagna 5. są lepsi faceci od niego ! on próbuje obniżyć twoje poczucie własnej wartości , jak sie w Tobie zakocha wartościowy facet to dziecko nie będzie aż taka przeszkoda 6.myślę ze za szybko wzieliscie ślub - trzeba było trochę razem pomieszal i pobycie zobaczyć jaki jest ale z takim zach. wydaje sie być bez serca( syt. z dzieckiem ) i bez miłości tylko szantaż ... powtórzę jeszcze raz uciekaj póki młoda piękna i silna bo sie psychozy nabawisz i wierzysz w te bzdury co mąż ci wmawia , 3 maj sie , i skasuj historię w komp. żeby mąż nie znalazł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anne marie ....
ha miało być *nagraj jak mężuś jest pijany z datą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×