Gość Alchemik1912 Napisano Kwiecień 27, 2012 No więc tak. Temat nie dotyczy mnie a moich znajomych. Mój kolega obwinia siebie o problemy w związku. Krótko sprawę opisze a was proszę o opinię gdzie tak naprawdę leży problem... ja to wiem ale mnie nie słucha, może jak zobaczy co myślą o tym inni ludzie to zrozumie... marcin i sylwia. on lat 22 ona 18. od 4 lat sa razem, maja 18 miesięczna córkę... kiedyś we wszystkiim się wspierali, w najgorszych chwilach... od kiedy pojawiło się dziecko, zaczęły się tak naprawdę problemy... sylwia miała romans z innym... marcin jej wybaczyl. toleruje nawet to iż wszystkim wokół powiedziała że ze sobą zerwali... mieszkaja osobno, przez sylwie. marcin płaci alimenty przez sąd bo dziewczyna go podała. tutaj miała rację ale nieważne. ciągle się kłócą. O pieniądze. Jej ciągle mało, ciągle od niego wola a to na spodnie a to buty, zawsze dawał. ostatnio chciała na wycieczkę dla rodziców. Nie dał bo nie mógł... jej reakcja... to lepiej pominę. mówi do marcina że nie wie co to znaczy wychowywać dziecko bo to ona jest przy nim cały czas, ale przecież to ona nie chce z nim zamieszkać. kochają się. tak przynajmniej każde z nich mówi. Seks uprawiaja może raz na pół roku i to z zegarkiem w ręku... jednym słowem traktuje go jak psa i tylko o jedno prosi... hajs. Kiedy go nie dostanie mówi że jest głupi albo spierdalaj, jesteś pojebany itp... obiecuje zmianę a za godzinę to samo... marcin ma chore serce, a ona tak go traktuje... to mój przyjaciel. Obwinia się że to jego wina że tak jest, że chciałby dać jej wszystko ale tego nie ma... ona na imprezy jeździ, oczywiście bez niego... najczęściej nawet mu o tym nie mówi tylko kłamie że idzie spać, prawda wychodzi zawsze po czasie... niech ktoś się wypowie, po której stronie tak naprawdę jest problem... z góry dzięki... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach