Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość goska0000000

Mlode małżeństwo, ciągłe kłótnie.

Polecane posty

Gość goska0000000

Jestem już rok po ślubie, a u nas co rusz to gorzej.Kiedy poznałam męza pracował za granicą, tutaj zjeżdżał na krótkie okresy.Po roku znajomości został tu na stałe. Na początku było super, mąż milutki, zero wulgaryzmów, normalnie prawie ideał. Były spięcia i różnice, ale jakoś to szybko mijało. Po 2 latach pobraliśmy się. Jakiś czas przed ślubem zaczeliśmy się kłócić i to porządnie. Cały problem w tym, że po pierwsze przed ślubem mąż zaczął budować dom( za SWOJE pieniążki z zagranicy) i po drugie nie może się dogadać z moją rodziną. Wiecznie słyszę, że ja nie mam wkładu,że to jego ciężko zarobiona kasa, że tam nie ma nic mojego, żebyśmy podpisali intercyze( na co ja: nie ma problemu, kiedy tylko zechcesz!!!). No fakt, mój wklad w porownaniu do jego do tej pory to kropla w morzu, ale nie ma porównania zarobków w Polsce jako sprzedawca w sklepie, a praca za granicą. Z pana Milusińskiego stał się agresywny, wulgarny, wiecznie zły i nadąsany. Mieszkamy u mnie już od roku- mąż nie potrafi się dogadać z moją rodziną. Ma wiecznie pretensje o to że jemu nikt nie pomaga przy dalszej budowie domu. Sęk w tym, zę nigdy nie podszedł do nikogo, czy brata czy ojca i nie pogadał jaka jest sytuacja, że potrzebuje pomocy. Kiedy Moi rodzice próbują z nim pogadać to fuczy nadąsany, albo mruczy pod nosem. " wiecznie wszystko sam robie, nikt mi nie pomaga, jakbym to wcześniej wiedział to bym się z tobą nie żenił, ja was pierd**, niech oni teraz robią i kończą dom" Ale z kim on się żenił??? ze mną, czy z moją rodziną? Kto ma dom budować młode małżenstwo, czy rodzina? Przecież to do nas należy, teraz tylko my musimy na sobie polegać, mieć w sobie wsparcie.Ja czasami prosze brata żeby pojechal, coś pomógł, ale on też pracuje i raz pojedzie a raz nie. Tata do nastolatków nie należy. A jak coś powie, doradzi, to przecież on się i tak na tym nie zna, g** wie. Czemu on sam nie pogada, nie powie: pomóż mi w tym czy tym, kiedyś ja się odwdzięczę. Wiecznie słysze, że moja rodzinato tępaki, są zacofani, że jestem głupia, niedomyślna i inne gorsze epitety. A jak bronię swoich to jeszcze gorzej się wścieka.Za kilkanaście minut jak się wyżyje to oh, jak on mnie kocha, nie widzi innej kobiety poza mną.przeprasza.I tak na okrągło. Jak on stwierdził raz mnie kocha raz nienawidzi! Czy można wziąść rozwód, bo rodzina żony nie pomagała? czy ja odpowiadam w naszym związku za postępowanie innych? Przecież to ja i mąż tworzymy małżęństwo. Pomóżcie bo mi już psychika siada, dzień w dzień to samo. Nawet nie wiem kiedy się zaczyna, od razu krzyki, wrzaski, przecież można rozmawiać normalnie. A może to ja coś robie nie tak????? Oczywiście nikt bez winy nie jest, ale ja już nie wiem jak to wszystko załagodzić. wiecznie słysze że to moja wina HELP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kji9
Przeciez to wasz dom i wasz problem .Rodzina nie musi mu i tobie pomagac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle, ze najlepiej postaw
jemu sprawe jasno: albo woz albo przewoz albo sie staracie i dbacie o to malzenstwo albo do widzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajaj gtwreasd
ja go rozumie. idealnie by bylo gdyby srodki finansowe i wszelkie inne zostaly wlozone po polowie w ten dom. wtedy on nie czulby zalu i agresji w twoja strone, a ty nie mialabys poczucia winy i niezaradnosci. niestety skonczyly sie czasy kiedy to facet chcial sponsorowac kobiete i wystarczyl mu cieply obiad w zamian. powiedzmy ze jestem w podobnej sytuacji do twojego meza i wiem jak sie czuje, jest taka agresja, dlaczego ja mam kogos finansowac zalatwiac komus domek, kiedy ta druga strona tez by mogla zakasac rekawy i wziac sie do roboty. z jedej strony naturalne by bylo ze skoro on daje kase to ty dajesz robotnikow- brata i ojca, ale z drugiej twoj brat ma w dupie to i woli sobie odpoczac po pracy w domu a nie harowac na czyjas chate. zaproponuj wyjazd za granice was obojga abyscie cos razem dozbierali, albo staraj sie wiecej odkladac z pensji. niestety sytuacja jest beznadziejna. on wzial biedna dziewczyne z ktora sie szybko nie dorobi, ale widzialy galy co braly. a bezinteresownie tez ci domu nie wybuduje, bo to juz nie te czasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska0000000
Ale ja nigdy na jego kasę nie leciałam, tym bardziej nie zgrywałam nadzianej panienki. Wiedział, że majątku to ja nie mam do zaoferowania. Tym bardziej po jego nie sięgam, chociaż to niby nasze. Njagorsze, że raz słyszę, że tam nie ma nic mojego, że jak spróbuje zabrać mu część domu to dosłownie mnie udusi, innym razem kiedy ja mówie że tam nie ma nic mojego i nigy tego nie potraktuje jako swoje to jest zły bo dla kogo on to robi! że nie potrafie się cieszyć tytm co zrobił. No to ja nie wiem już nic z tego. Ciągle mówi o intercyzie, dla mnie to poprostu brak zaufania- "bo jak się puścisz to mi nie zabierzesz tego wszystkiego co moje", ok chcesz to podpiszemy, przecież nie mówię nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to się nazywa małżeństwo toksyczne, jak sie nie pozabijacie, i dożyjecie do poźnej starośsci, pochowają was w osobnych grobach, żebyście się nie pozabijali po raz drugi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska0000000
O to chodzi, że jedno bez drugiego żyć nie może. Pomimo, że między nami jest tyle wrogości, nie wiążą nas żadne kredyty, nie mamy jeszcze dzieci, nic nas na siłę nie trzyma- jedno nie chce odejść od drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajaj gtwreasd
nie ma co sie rozchodzic. musicie jakos oboje z czasem nabrac do tej sytuacji zdrowego podejscia i jakos wyposrodkowac, aby on czul ze jestes dumna ze buduje wam dom, ale zarazem czul ze i ty pomagasz przy tym (rowniez i finansowo) oraz abys ty czuła sie pewnie. z tego co widze to w wiekszosci par tak jest, wiec nie jestescie ewenementem, tylko moze kolezanki ci sie nie chwalą. najpierw czlowiek nie mysli lub mysli jakos to bedzie, a dopiero potem patrzy sie realnie. kto przynosi kase do domu, za czyja kase jest dom budowany, kto placi za jedzenie i rachunki itp. intercyze podpisz bez narzekania i wypominania bo to naturalna sprawa jest. jakbys miala kase a on by nie mial to myslalabys tak samo. w tych czasach jest coraz wiecej rozwodow i nic nie jest na zawsze, wiec intercyza to rowniez symbol naszych czasow. jak bedziecie mieli dziecko, to z pewnoscia dom przypadnie ostatecznie dziecku, wiec posrednio nie stracisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska0000000
Najgorsza jest ta świadomość, że gdy pójdziemy na swoje( tzn na jego) to kiedy tylko będzie drobna sprzeczka, to będzie "wyp** , to mój dom". Intercyza wiem, że teraz jest modna, ale to z jednej strony brak zaufania do drugiej osoby. jeżeli zechce to podpiszę, nie ma problemu, ale dla mnie to taki cios. Jakby mi sugerował, że mogę się puścić, że mogę być fałszywa, zabrać cudzą własność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość informatyk____
uciekaj z tego związku bo będzie tylko gorzej. za 5 lat wspomnisz moje słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawalona ziutka
napisałaś tam na początku że twój mąż mówi do ciebie ,że nie masz wkładu powiedz mu - ty też:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecież to normalne,ze
ROZSTANIECIE SIĘ NA 1000000000000%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecież to normalne,ze
to tylko kwestia czasu🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siala lala lala lala 90d
dziewczyno to jest przedsmak tego co będziesz miała z nim potem. Zamęczy Cię psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zóziak 00000
nie zdziw się jak pewnego dnia w jakimś ataku szału wmuruje Cię w ścianę tego domu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska0000000
Gdyby jedno drugiego mocno nie kochało, już dawno rozstalibyśmy się. Li czę na to że jak będziemy sami( bez rodziców i teściów) to troszkę się to pozmienia. Nie ma przecież małżeństw bez kłótni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoja rodina
Wspolczuje CI takiego jebnietego męża gość cię dręczy psychicznie a bym uciekła od niego bo będzie gorzej my z mężem budujemy dom razem razem odkładamy pieniądze rodzice pomagają na ile mogą może on ma dość tego że ty nic nie dajesz nawet 100 zł nie odliczysz od pensji no i twoja rodzina ma to gdzieś że potrzebujecie pomocy do budowy domu a on wszystko sam trochę mu się nie dziwię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoja rodina
Wspolczuje CI takiego jebnietego męża gość cię dręczy psychicznie a bym uciekła od niego bo będzie gorzej my z mężem budujemy dom razem razem odkładamy pieniądze rodzice pomagają na ile mogą może on ma dość tego że ty nic nie dajesz nawet 100 zł nie odliczysz od pensji no i twoja rodzina ma to gdzieś że potrzebujecie pomocy do budowy domu a on wszystko sam trochę mu się nie dziwię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoja rodina
Wspolczuje CI takiego jebnietego męża gość cię dręczy psychicznie a bym uciekła od niego bo będzie gorzej my z mężem budujemy dom razem razem odkładamy pieniądze rodzice pomagają na ile mogą może on ma dość tego że ty nic nie dajesz nawet 100 zł nie odliczysz od pensji no i twoja rodzina ma to gdzieś że potrzebujecie pomocy do budowy domu a on wszystko sam trochę mu się nie dziwię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoja rodina
Wydaje mi się że on ma żal o to że twoja rodzina nic nie pomaga i ty również że chcesz na gotowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdajesz sobie sprawe?
Mam nadzieje, ze wiesz, ze Jesli on kupil teren I zaczal budowe przed slubem, to wedlug prawa jest to tylko jego I w razie rozwodu zostajesz z niczym? Wedlug mnie, jak on ma takie podejscie, to bylabym ostrozna z pakowaniem 'swoich' pieniedzy w jego dom. Wedlug mnie powinien albo zrobic Cie wspolwlascicielem I wtedy oczekiwac wkladu, albo powinnas na wszystko za co placisz miec imienne faktury na siebie. Cwaniak z Twojego meza. Radze Ci isc do jakiegos prawnika po porade, ale z tego co wiem, to on wlasnie probuje Cie wykorzystac. Chce,zebys placila I dobrze Sie tam czula? Ok,niech dom tez bedzie Twoj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przełam się
Pierwsza opcja-Może brakuje mu wsparcia? Pochwal go za to, że jest zaradny, że ciężko pracuje przy budowie itp. Może potrzeba mu uznania. Druga opcja- postaw mu się, bo może myśli, że on rządzi bo on buduje dom i dlatego jesteś zależna i będziesz z nim bez względu na wszystko- wybij mu to z głowy, że masz gdzieś dom, skoro nie traktuje Cię jak należy. Bez domu małżeństwo wytrzyma, bez szacunku nie. Trzecia opcja- może dopiero się docieracie. Z moim partnerem było podobnie przez pewien okres- ciągle wrogo nastawiony, wieczne kłótnie, myślałam, że się rozejdziemy. Wytrzymaliśmy a po tych wiecznych kłótniach nie ma śladu, nawet się zastanawiam jak one były możliwe. Kolejna sprawa to też ogromny stres jaki towarzyszy budowie domu- faceci często tak mają- wyładowują go na bliskich. Pamiętaj o szacunku- nie może Ci grozić, wyzywać itp. Postaw się, powiedz, że gdzieś masz dom jeśli tak Cię traktuje. Może akurat trzeba łaskawego pana i władcę sprowadzić na ziemię i zastosować terapię szokową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska0000000
Ja nie sięgam po jego, na gotowe też nie liczę. tyle ile mogę dokładam. Rodzice wzieli nam na kredyt pralke, lodowke i kuchenke- ale oprocz mnie jest jeszcze 4 rodzeństwa, jeden ślub w tym roku, drugi pewnie w następnym- każdemu trzeba pomóc finansowo, a nie tylko jednemu dziecku. Mój mąż sma nie portrafi się przemóc i pogadać z rodzina- sam się od nich odcina. Przecież jak ja poproszę brata czy tate to pojadą i pomogą, czego on tego nie potrafi? Jeżeli nie przyjdzie nie pogada to nikt nie ma świadomośći na jakim etapie pracy jest, co robi, co ju ż zrobione. A jak ktoś z moich się pyta co robi, to fuczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska0000000
Do PRZEŁAM SIE , ja mówiłam mu nie raz, że jest zdolny i zaradny(fakt faktem taki jest), to że jego domek mam w d** to już słyszał tysiące razy( co go jeszcze bardziej wnerwiało). Jak dla mnie możemy mieszkać w małej kliteczce byle razem w ciszy spokoju i z szacunkiem dla siebie. A mój pan i władca neriwcy dostaje jak sie mu stawiam :) Bo czy ja mam złotówkę w kieszeni a on miliony to względem siebie mamy takie same prawa, mam prawo mówić co myśle i mieć swoje zdanie , ja nikomu nie rozkazuje i mi nikt nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanica1234
Współczuję Ci takiego męża. Nie będzie lepiej jak będziecie mieszkać sami, jego charakteru to nie zmieni. Ja mieszkam w mieszkaniu męża, kochamy się bardzo i kłócimy jak każde małżeństwo, ale nigdy mi tego nie wypomina, że mieszkam u niego. Czasem nawet jak żartujemy, że się rozwiedziemy to on mówi, że by się wyprowadził a ja z dzieckiem miałabym zostać w jego mieszkaniu (mamy synka). W Twoim przypadku, przypuszczam, że musiałabyś szukać lokum dla siebie i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapoucha28
jezeli juz teraz Ci wypomina pozniej bedzie gorzej. ja bym uciekala..wyobrazasz sobie co bedzie jak urodzisz dziecko i bedzie cie utrzymywal? jedna klotnia i wypierdalaj bo jestes na mojej lasce... a poza tym wszystkie pieniadze ktore tam wlozysz przepadna np jesli dasz pieniadze na glazure, podlogi cokolwiek to to i tak bedzie jego dom. mi by szkoda bylo zlotowki tam wlozyc. no chyba ze na to tez spiszecie osobne umowy. i bedziecie zbierac paragony za jedzenie zeby w razie czego do sadu bylo. bez sensu takie malzenstwo. uciekaj dopoki dzieci nie masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna teraz ja
Dziewczyno, nie pisz o miłości między Wami, bo jej tam nie ma. Tej prawdziwej, oczywiście. Bo jest , ale toksyczne przywiązanie do siebie. Moim zdaniem masz dwa wyjścia : rozstajecie się definitywnie, póki nie ma dzieci, albo idziecie na terapię małżeńską. Przykro mi, ale moim zdaniem nie ma innego wyjścia. Piszę to, bo mam takiego toksycznego ojca. Nigdy z niczego niezadowolony, matka tańczy wokół niego, a ten wiecznie ma jakieś muchy w nosie. Kurwa, ja go mam dosyć, pojebusa pierdolonego. Więc jeśli nie chcesz sobie i swoim przyszłym dzieciom zgotować piekła na ziemi, to zrób coś z tym. Bo inaczej będzie Ci źle. Nigdy skurwielowi nie dogodzisz. NIGDY. Owszem, będzie miał chwile dobroci dla rodziny, ale jak tylko coś nie pójdzie po jego myśli, to wyzwiska, krzyki, obrażanie się, ciche dni. Zastanów się, czy tego chcesz tak naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też myślę że rozstanie to tylko kwestia czasu niestety....:( sama tkwiłam w podobnym związku stawałam na głowie starałam się ale i tak nic z tego nie wyszło i tak a ja byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów:( teraz z perspektywy czasu widzę w jakim bagnie tkwiłam ale przy mężu doszłam do siebie i dowiedziałam się że związek to naprawde fajna sprawa:) przemyśl to dziewczyno bo życia szkoda.... a co jak już będzie ten dom??? i dziecko??? i intercyza??? i rozstanie??? wylądujesz na bruku.... w małżeństwie wszystko powinno być wspólne a nie moje i twoje... ja nie dałabym rady żyć z kimś kto na każdym kroku wytyka mi że ten dom to JEGO.... w związku powinnaś przede wszystkim czuć sie bezpiecznie i mieć poczucie ze mąż stoi za tobą murem.... zastanów sie czy tak jest....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedno bez drugiego nie umie żyć.... skąd ja to znam??? 5 lat trwało to u mnie rozstania i powroty... dla niego byłam nikim bo samotnie wychowywałam małego synka i dawał mi to jasno do zrozumienia bo mnie utrzymywał... mówił że kocha i potrafił być kochany ale za każdym razem wdeptywał mnie w ziemię.... wtedy myślałam że go kocham i że to normalne że są kłótnie... ALE TO NIE JEST NORMALNE!!! on cię nie szanuje i wątpię żeby zaczął a bez szacunku będziesz nikim w tym związku... zwykłym popychadłem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żeberko
Jeśli się ożenił i buduje dom to buduje go dla swojej rodziny i swoich dzieci, nie dla siebie, a żonie pozwoli w nim łaskawie mieszkać. Jeśli ma takie podejście do sprawy (a podejrzewam, że ma), bo wypomina brak wkładu z jej strony to jest zwykłym fiutem, który się nie zorientował, że założył swoją rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×