Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kaja_26

nie mam już siły

Polecane posty

Gość kaja_26

Jestem ze swoim facetem od 3 lat. Mieszkamy razem,planujemy wspólną przyszłość. Zawsze był dla mnie ideałem,własciwie niczego nie chcialam w nim zmieniać. Kłóciliśmy się na prawdę sporadycznie. Wszysvy mówili "taka miłość nie zdarza się często,dbaj o nią" no i zawsze dbalam. Pielęgnowałam, dopieszczałam nasz związek jak tylko umiałam. Oboje dawaliśmy tyle od siebie ile tylko moglismy. Wydawac by się mogło- piękne życie, piękna miłośc. Problem polega na tym,że od kilku miesięcy nasz związek przechodzi jakąś metamorfozę, przyjmuje inną formę. Nie przypomina już tego co było na początku. Jestem absolutnie świadoma tego,że całe życie nie będziemy biegać za rękę i słodzić sobie na każdym kroku. W ostatnim czasie kryzys się pogłębia. Na początku zaczynało się od sprzeczek,cichchych dni,mojego trzaskania drzwiami,aż do tego stopnia,że tracę ochotę na seks,nie czuje już do niego tego pociągu,nie ma tej namiętności,nie mam ochoty się z nim kochać. Drazni mnie jak je jabłko i wraca z pracy do domu. Z wszystkich sił chciałabym to ratować,ale nie wiem jak . Nie umiem udawać,że jest dobrze,gdy po prostu dobrze nie jest. Pewnie powiecie,że mi za dobrze i szukam problemów,a to nie tak. Ja go kocham,ale coś się wypala i nie wiem w jaki spośób to powstrzymać,bo nie chcę rezygnować z tego związku,nie wyobrażam sobie tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
dodam tylko tyle,że on też czuje,że coś jest nie tak,ale jest z natury optymistą i w kółko powtarza,że to minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
i to też jest irytujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fauxnews
wez sie do solidnej roboty brak zajecia to i głupie mysli potem nachodzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia8989898
Namiętność juz nie wroci to normalne teraz pozostaje wam głownie utrzymywanie dobrych relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
studiuję zaocznie i mam dwie prace,więc na brak zajęcia nie narzekam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia8989898
Masz 26 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia8989898
Troche dziwne z Twojej strony ze taka sprawa Cie poruszyła. To normalne ze po tak długim czasie bycia razem traci sie ochote na sex wrecz czasem sie nim za przeproszeniem rzyga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
Może tak i zazwyczaj jest,ale znam multum innych przypadków,gdzie przez lata bycia razem ochota mimo wszystko nie mija. Tu nie chodzi tylko o seks,myślę,że problem tkwi gdzieś głębiej,bo to nasze relacje się zdecydowanie ochłodziły..a brak ochoty na seks jest jedynie tego wynikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia8989898
Może to zwykła gra z jego strony...moze za bardzo sie starasz. Dziewczyno ogarnij swoje sprawy i przestan mu usługiwac a jak jestes wkurwiona to poprostu wyjdz do drugiego pomieszczenia tupnij kilka razy nogą dla ochłodzenia emocji to nie bedziesz załowac tego ze z byle czego wywołałas klotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
napisałam,ze to ja trzaskam drzwiami,że to ja wychodze na spacery na niewiadomo jak długi czas, i że to ja nie mam ochoty na seks,bo to we mnie coś pękło... nie umieściłam słowa o usługiwaniu,a jedynie fakt,że kiedyś dawałam z siebie wszytko,a on wcale nie mniej,ale to bylo kiedyś..teraz jestem wręcz wycofana i nie umiem udawać,że tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaaaaaaaalaaaaaaaaaaaaaaaa
poprostu przestałaś jego kochac,czas wycofac się z tego związku-ot i cała prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
no właśnie obawiam się,że tak może być. . tylko nie bardzo umiem się do tego przyznać,karmię się złudzeniami. Być może tak własnie jest. . ale chyba jeszcze poczekam,moze to kryzys,który minie...może nie warto sie tak łatwo poddawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A coś się zmieniło w waszym życiu, co by mogło spowodować to wygasanie? A może właśnie nic się nie zmieniało i rutyna wami zawładnęła? Bo ewidentnie czegoś wam zaczęło brakować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
sama zastanawiam się często kiedy nastąpił przełomowy moment w naszym związku i nie mogę dopatrzeć się niczego konkretnego.. to jakos tak zaczęło się nasilać stopniowo...może to rutyna..tylko czy rutyna sama w sobie może zabić uczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i kolejną rzeczą... czasem ta wielka "miłość" przeradza się po prostu w przyzwyczajenie. Tego natomiast trudno się pozbyć i uświadomić sobie. Przyzwyczajamy się, że nam dobrze i mamy świadomość, że musielibyśmy zacząć od nowa. Ale fakt, może to być zwykły kryzys. Może czegoś wam potrzeba nowego. Powera. Zróbcie coś, czego jeszcze nie robiliście:) To powinno pomóc. Ewentualnie zatęsknijcie za sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój jeden związek zabiła:) A na prawdę się strasznie kochaliśmy. Cholera, wszyscy mi mówili, że z nas para idealna, brali z nas przykład. Sami tak twierdziliśmy. Dwa freaki. Humor taki sam, odpały, seks, szczere rozmowy. Kochanek i przyjaciel. No i też coś pękło. No i teraz jestem z innym, a z tamtym dziś mi się dziwnie gada. Próbowaliśmy walczyć, ale nic to nie dało. Bo wiesz, chodzi o to, że człowiek się zmienia. I nie zawsze obydwie osoby pójdą tą samą ścieżką całe życie. Zmieniają się poglądy, podejście do wielu spraw, upodobania. Czasem trzeba się z tym pogodzić, bo jak zawsze mówię, nic na siłę nie przejdzie. A walczyć się powinno raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
zdaję sobie sprawę z tego,że czasem ludziom nie jest po drodze razem i trzeba sie z tym pogodzić,pogodzić się z porażką.. W momencie,gdy juz nie będę widziała dla nas szans odejdę..nie będe tkwiła w martwym punkcie. Narazie nie jestem pewna swoich uczuć,tego co tak na prawdę sie zepsuło,jakie są tego przyczyny. Dam nam jeszcze czas,bo może to zwykły kryzys i wszystko wróci do normy. Poczekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętaj, jeśli obydwoje tego bardzo chcecie, żeby się poprawiło, to się poprawi:) Póki co staraj się nie myśleć o tym, zajmij się swoimi sprawami, a razem starajcie się zrobić coś nowego - jakaś przygoda, randka. Dobrze będzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_26
dziękuję Ci bardzo za mądre słowa i trzeźwe podejście do sprawy :) Musze ostudzić emocje, zdystansować się i nie myślec o tym w kółko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×