Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aleczka__

Jestem zniszczonym człowiekiem....

Polecane posty

Gość Aleczka__

Piszę, bo muszę sie wygadać. W tym roku skończę dwadzieścia lat i jestem cieniem człowieka. Marzę o byciu wesołą, szczęśliwą, beztroską i wciąż nieco głupiutką, młodą dziewczyną, która żyje pełnią życia - dla większości osób banalne marzenie, prawda? Otóż dla mnie to szczyt marzeń, ponieważ jestem skrzywioną psychicznie, nieszczęśliwą, młodą kobietą. Nawet nie wiem, od czego zacząć swoją historię... Chyba całe życie coś było ze mną nie tak. Pomimo starań, nie układało mi się w stosunkach z rówieśnikami, do dziś nie potrafię nawiązać łatwego kontaktu z ludźmi... Jestem smutną, poważną i przygnębioną, zgarbioną dziewczyną. Mam chłopaka, z którym przestaje mi się układać. Studiuję, co też wisi już na włosku. I mieszkam w domu, do któego niechętnie wracam... Nie, nie ma u mnie żadnej patologii. Ale coraz częściej czuję nienawiść do własnej matki. Nie wiem, skąd to się bierze. Całe życie byłam w nią wpatrzona, robiłam co chciała, żeby nie było jej przykro - nawet często ubierałam sie tak, jak ona chciała. Im jestem starsza, tym bardziej się z nia nie dogaduje - Do niej NIC nie przemawia! kompletnie nic, jakakolwiek moja próba porozumienia się z nią, kończy sie fiaskiem - wszystko zwala na mnie, płacząc, jaka ona biedna, i każdy tylko się ją czepia. Głupie przykłady jej złośliwości do mnie: parzy kawę, zaleje ją sobie, mnie nie - wylewając wrzątek, żebym musiała go robić na nowo. Ma CIĄGLE złośliwy ton, który doprowadza mnie do szału! Jest przemądrzała i wiecznie zabuczała... Nie pomaga mi. Bądź co bądź, uczę się dziennie i naprawdę to nie jest takie łatwe - za coś muszę do szkoły (inne miasto notabene, już najbliższa uczelnia w mojej okolicy) dojechać, za coś muszę dojechać do pracy na weekendy (marne hostessowanie)... Nie pomaga mi w żadnej rzeczy. Mam 20 lat i liczę każdy grosz. Sama muszę sobie zapłacić za dojazdy (autobus bądź paliwo do samochodu), sama muszę sobie kupować ubrania, kosmetyki (na to już nie mam pretensji). Uczę się, nie mogę pracować na pełen etat wiec te marne 200,300 zł miesięcznie to jest mało, licząc z tego, że połowa idzie na dojazdy i sprawy studenckie (jakieś ksera i inne rzeczy), jestem młodą dziewczyną chcącą ładnie wyglądać, więc jak kupie sobie najpotrzebniejsze rzeczy takie jak szampon, mydło, buty, pastę do zębów, to naprawdę mało sobie mogę kupić z takich rzeczy jak np. wymarzona bluzka czy wystrzałowy tusz do rzęs. Ale od matki ciągle słyszę, że ona nie ma kasy. To, że posiadam chłopaka, tylko komplikuje sprawę. Chcemy nie raz gdzieś pojechać - mój chłopak nie pracuje, ma tylko jakieś oszczędności, a i tak albo ciągle po mnie jeździ albo za mnie płaci, bo ja po prostu nie jestem w stanie zebrać znikąd kasy jeszcze na wyjazdy... A moja magtka uważa - jest chłopak, niech chłopak płaci i jeździ! Szlag mnie juz trafia! Jestem zakompleksiona, speszona wśród ludzi, ciagle rozdrażniona, widzę same problemy w życiu :( nawet nie wiem, po co to tu piszę, i tak mnie zjedziecie, żebym sobie sama radziła. Ale wierzcie mi, chciałam studiować. Pracuję w weekendy. Hostessy też pracują po 9,10 godzin a i tak zarabiają marnie. Mi się udało zarobić najwyżej 9 na godzinę, i zapłaciwszy sobie dojazdy, sprawy uczelniowe, podstawowe rzeczy, nie zostaje prawie nic! Czekam, aż każe mi sobie kupować jedzenie, bo jak ostatnio zabrakło nawet wody do picia, kazała mi ją kupić bo "przecież też ją piję". Ręce mi opadają, nie daję już rady... myślę o rzuceniu studiów i podjeciu normalnej pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsfds
pokaz cycki i przestan marudzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdhj
pewnie nie jestes juz dziewica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może to jest rozwiązanie ?
zrób listę za i przeciw - nie wiem jak wygląda sytuacja materialna twojej rodziny czy faktycznie matka nie ma kasy czy jest to działanie złośliwe ?? przeanalizuj wszystko i przemyśl - czy nie była byś szczęśliwsza na zaocznych pracując na siebie ? a jeśli chodzi o zjechanie haha - to tu jest norma więc pewnie jesteś przygotowana na to skoro zdecydowałaaś się już napisać co ci leży na wątrobie ?? i widzisz już są inteligentne i jakże wspierające komenarze haha - pokaż cycki heh - dobre sobie haha sam sobie pokarz matole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleczka__
Spodziewałam się takich komenty głupich jak te powyżej. Cóż, nie uważam, żeby moi rodzice mieli mało kasy. Emerytura (wcale nie niska wg mnie, bo ponad 3 000zł) do tego ojciec dorabia i matka też. Moze i mają dużo do spłacania, ale jak mamie ubzdura się nowa kurtka czy buty (a nie kupuje byle czego) to nagle kasa sie znajduje? Wiec ciężko mi ocenić ich sytuację materialną tak naprawdę. Naprawdę zastanawiam się, czy nie dobrnąć tego I roku jakoś, a od drugiego iść na zaoczne, już pracując i odciąć sie od rodziców..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może to jest rozwiązanie ?
ja też chciałam iść na dzienne - ale moich rodziców nie było na to stać i tyle - trzeba było zakasać rękawy i pracować co nie przeszkodziło mi w ukończeniu dwóch kierunków - żałuje tylko jednego na zaocznych nie było takich fajnych imrez jak na dziennych ahah :) pozdrawiam i trzymaj się mała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heidiheidi
Tak zjadę Cię i ja.Moja droga jestem w obcym mieście gdzie wynajmuję pokój za który sama płacę.Studiuję ,mama mi grosza nie daje .Pracuję kiedy się tylko da i gdzie się da.Na promocjach ,jako hosstessa w maketach a ostatnio w kwiaciarni popołudniami.Zarabiam mies.ok 1100 zł z tego pokój 300,wydatki na studia ok 150 mies,dojazd bilet mies 90 zł.Reszta musi mi wystarczyć na jedzenie i całą resztę .Daję radę i nie mam postawy roszczeniowej .Mamie też nie jest lekko .Jak może to coś dorzuci ale rzadko.Też mam chłopaka,wychodzimy góra 2-3 razy w mies na jakieś większe imprezy by się odprężyć.Chłopak też pracuje dorywczo. Więc kochana nie narzekaj tylko weź się do roboty,a nie leż i oczekuj od mamy kasy .Denerwują mnie takie jak ty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heidiheidi
I nie rozumiem ,dlaczego mama nie może sobie kupić fajnego ciucha ,bo się jej już nie należy?I od kiedy ona ma sponsorować twoje wyjścia nie wiadomo gdzie z chłopakiem ??????????No śmiech na sali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleczka__
A kto powiedział, że ja leżę, przepraszam bardzo? Nie wiem gdzie mieszkasz, ale u mnie nawet z tym hostessowaniem jest po prostu ciężko. Codziennie szukam, pytam i nic innego znaleźć nie mogę, choćby na wieczory w tygodniu. Wiesz dlaczego tak się wkurzam? Bo matka zachowuje się, jakby mnie nienawidziła. Juz nie chciałabym tej kasdy od niej, gdyby tylko choć raz zapytała - jak w szkole? jak ci idzie? cieszę się, że próbujesz sobie sama radzić. NIGDY nie byłam chwalona, zawsze krytykowana! teraz jestem jak lep na muchy, łasa na jakąkolwiek pochwałę od kogokolwiek! Nie, moja mama po prostu traktuje mnie jak powietrze. I już nawet ta kasa tak mnie nie wkurza. Gdyby tylko pokazała, że jestem jeszcze dla niej ważna, to miałabym gdzieś, ze mi nie pomaga finansowo. Ale to ona się upiera, że mam studiować, bo wstyd przed rodziną - ale grosza mi nie dołoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleczka__
Ale czy ja napisałam, że ona mi ma sponsorować moje wyjścia z chłopakiem?! Ja tylko chciałam, aby kupiła mi pastę do zębów i płyn do czyszczenia kibla, żebym sama mogła sobie zasponsorować te wyjścia! Ty zarabiasz ponad 1000zł, ja w porywach do 300 zł i mam za to opłacić studia, kupić niezbędne mi rzeczy takie jak np szampon i jeszcze mieć na swoje przyjemności? To jest śmiech na sali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleczka__
Juz jakoś nie masz nic do napisania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blableblu
wg polskiego prawa rodzic ma obowiązek utrzymywać swoje dziecko jeśli się uczy do 26 roku życia, zaspokajać jego potrzeby i umożliwić naukę. W związku z tym możesz podać rodziców do sądu o alimenty, tylko wtedy, jeśli jest tak jak piszesz, zrobisz sobie z mamy wroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heidiheidi
Zarabiam 1100 zł a owszem,a ty w porywach 300 .Też bym mogła zarabiać 300 w porywach,ale bym zgineła po prostu,stąd łapię co się da. I tobie też bym radziła ,studentki są chętnie zatrudniane .Moja koleżanka chodzi i myje okna prywatnie,też studiuje .Bierze 20 zł i nieźle na tym wychodzi.Co mamy zrobić ?Siąść i płakać tak jak ty.Wydaje mi się że matkę źle oceniasz .Na pewno by Ci pomogła więcej ,może jej nie stać poprostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heidiheidi
Akurat tak drastyczny krok jak alimenty ,można zastosować ,i co dostanie 400 zł ,może 500 i wtedy niech się wyprowadzi i żyje na własny rachunek .Kobieto wg,mnie to tobie głównie o te wyjścia chodzi z chłopakiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heidiheidi
Ja muszę pokój opłacić ,studia ,zjeść i się ubrać i daję radę ale nie wychodzę codziennie z chłopakiem na piwko,pizzę ,do kina ,na imprezy.Po prostu w tej chwilki nas na to nie stać ,może później :) Jednak my mamy taki sposób aby gdzieś raz na 3-mies zaszaleć ,pojechać gdzieś na dłużej na luzie .wrzucamy każde z nas po 100 zł do skarbonki co miesiąc,po 3-ch mies,mamy 600 zł na lody ,piwo,pizzę i szalejemy trochę ,jedziemy np na weekend gdzieś w Polskę ,zwiedzamy itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×