Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

hiszpanin

Teraz tak będę żył..... praca na czarno

Polecane posty

Za 600 butelek w sklepie dostałem 30 złotych :classic_cool: plus puszki 35 złotych na skupie złomu sprzedałem i tak teraz będę żył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Looooser pomarańczowy
Trochę mało płacą. Ale zawsze to lepiej niż na etacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście że lepiej niż tyranie za marne grosze u pierdolonego pracodawcy Zaraz wam coś opowiem Firma es system w Dobczycach, robi w urzędzie pracy (filii dobczyckiej) za pośrednictwem agencji pracy New Horizon castingi do tej pracy. Znajoma matki mojej koleżanki była na takim castingu 2 miesiące temu, po 3 tygodniach odeszła czy ją zwolnili i za te 3 tygodnie pracy nie dostała wypłaty a mija już drugi miesiąc. Oni dają tam co tygodniowe umowe na 1/4 etatu z dopełnieniem na cały. W alphie dobczycach pracownicy oddają po 200 złotych brygadzistce żeby ich nie zwolniła, ktoś nie odda, wylatuje. Podobnie wawel, larkis i albert w Dobczycach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Looooser pomarańczowy
Zlodziejstwo. A później taki pracodawca kupuje wille i nowe Porsche, a reszta tyra na to, żeby wegetować. Możnaby wpie**lić takiej brygadzistce. Bo w tym kraju widzę jest wolna amerykanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście żeby pasowało takiej dupe skopać. Suka jedna, ona ma dwie pensje. Jak jej 30 osobowa brygada daje po 200 złotych oraz sama dostaje 2,5 tysiąca pensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kogkg
potwornosc , wilczy kapitalizm , okropnosc-pracownik tyra z amniej niz 1 tys a kapitalista , krwiopijca , prywaciarz , ma wille i suuper bryke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otwieram oczy Temidzie
Poseł PiS pyta premiera m.in. o współpracę jego syna z OLT Express dzisiaj, 15:49 PAP Poseł PiS Marcin Mastalerek wysłał 45 pytań do premiera Donalda Tuska dotyczących m.in. pracy jego syna w Porcie Lotniczym w Gdańsku i współpracy z OLT Express. Jeżeli nie będzie odpowiedzi, zostaną niejasności - mówił Mastalerek na konferencji prasowej. Michał Tusk,fot.Rafał Malko / Agencja Gazeta Michał Tusk,fot.Rafał Malko / Agencja Gazeta O swojej pracy w Porcie Lotniczym w Gdańsku i współpracy ze spółką OLT Express Michał Tusk opowiedział w wywiadzie dla trójmiejskiej "Gazety Wyborczej". M. Tusk mówił, że jego ojciec nie był zachwycony tym, iż zatrudnił się na lotnisku. "Ale też nie powiedział jednoznacznie, bym tam nie szedł" - powiedział syn premiera. - Dla mnie argumentem było to, że państwowa spółka PPL posiada udział mniejszościowy i zachowuje się pasywnie w porcie. Głos decydujący mają samorządy, niezależne od rządu - dodał M.Tusk. Jak poinformował, jest specjalistą do spraw analiz ekonomicznych i marketingu. REKLAMA Na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie Mastalerek powiedział, że M. Tusk objął stanowisko na gdańskim lotnisku "bez jakiegokolwiek konkursu, a jest to spółka państwowo-samorządowa". - Premier Tusk zakończył walkę z nepotyzmem, zanim ją jeszcze rozpoczął. Jak można walczyć z nepotyzmem, kiedy własny syn pracuje w rządowo-samorządowej spółce - mówił poseł PiS. Julia Pitera (PO), pytana, czy uważa zarzut nepotyzmu w tym przypadku za zasadny powiedziała: "Z punktu widzenia prawa - nie. Natomiast oczywiste jest, że każdy tego typu przypadek będzie rodził publiczną dyskusję na temat granic, których nie powinno się przekraczać w relacjach z pracodawcą, a członkiem rodziny polityka". Dopytywana, czy rodziny polityków w ogóle nie powinny pracować w spółkach powiązanych ze Skarbem Państwa, Pitera podkreśliła, że "nikt z członków jej rodziny nie jest zatrudniony ani w administracji publicznej, ani w żadnym organie żadnej spółki". - Możliwe jest takie rozwiązanie, żeby nie było konfliktu interesów - dodała w rozmowie z PAP. Jak oceniła, nie można zakazać w prawie zatrudniania członków rodzin polityków w spółkach Skarbu Państwa, bo byłoby to ograniczenie praw konstytucyjnych. - Każdy ma prawo stanąć do konkursu i go wygrać. Dlatego ja jestem zwolenniczką jawności - gdyby to zatrudnienie, tak jak wielokrotnie proponowałam, było jawne, miałoby to zupełnie inny charakter. Ponieważ problem jest znacznie mniej bulwersujący, jeżeli opinia publiczna zna stan rzeczy - argumentowała. Mastalerek zadał m.in. pytanie czy w sprawie zatrudnienia na lotnisku w Gdańsku syn premiera rozmawiał z ministrem transportu Sławomirem Nowakiem. W wywiadzie syn szefa rządu mówił też o współpracy z liniami OLT Express. "Wiosną tworzyła się linia OLT Express z główną bazą w Gdańsku i szukali wielu osób: menedżerów związanych z lotnictwem, a także techników i obsługi prasowej. O pomoc w tych poszukiwaniach OLT Express prosiło m.in. Port Lotniczy w Gdańsku (...) Prezes portu spytał mnie, czy znam kogoś, kto mógłby pomóc OLT w działalności prasowej albo czy ja nie podjąłbym się tego po godzinach" - zaznaczył M. Tusk. Miał zajmować się obsługą prasową oraz analizą ruchu lotniczego z Gdańska. - Początkowo uzupełniałem też i autoryzowałem wywiady z Frankowskim dotyczące OLT - dodał. Poseł PiS pytał też, czy M. Tusk "nie dostrzegał, że praca dla OLT - klienta jego pracodawcy Portu Lotniczego, może rodzić konflikt interesów". M. Tusk powiedział w wywiadzie dla "GW", że o współpracy z OLT rozmawiał z ojcem w czerwcu. - Wtedy ojciec wyraźnie powiedział, że mu się to nie podoba, i mówiąc delikatnie, że to było niemądre - podkreślił syn premiera. - Po tej rozmowie prosiłem OLT o rozluźnienie umowy - w taki sposób, by nie wiązała żadnej ze stron na stałe do żadnych działań - dodał. - Czy Donald Tusk sugerował Michałowi Tuskowi bądź w jakikolwiek sposób wpływał, doradzał zerwanie współpracy z OLT - pytał Mastalerek podczas wtorkowej konferencji. Posła PiS interesuje, "czy kiedykolwiek Michał Tusk rozmawiał z ojcem o firmie Amber Gold lub Marcinie Plichcie", a także kiedy i w jaki sposób premier, i jego syn dowiedzieli się o kłopotach linii lotniczych OLT Express. Mówiąc o prezesie Amber Gold Marcinie Plichcie (współudziałowcu OLT Express - PAP), M. Tusk powiedział m.in., że "w zeszłym roku zrobił z nim wywiad na temat jego dziwnych inwestycji w lotnictwo". Mastalerek zapowiedział, że 45 pytań będzie skierowanych do premiera, jego syna, a także szefów OLT i Amber Gold. Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem. (żg)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otwieram oczy Temidzie
Syn premiera w złotym interesie: Amber Gold to sponsor filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie, darczyńca gdańskiego zoo, partner internetowego wydania dziennika „Rzeczpospolita, faworyt prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i zleceniodawca usług dla syna premiera Donalda Tuska. Właścicielem firmy jest Marcin Plichta vel Stefański, skazany prawomocnym wyrokiem sądu za oszustwa. Jak to było możliwe, że przez ponad dwa lata na rynku finansowym działała parabankowa firma, która nie ujawniła ani sprawozdania, ani faktycznego majątku, a na dodatek jej szefem jest osoba skazana za przestępstwo finansowe? Amber Gold ma udziały w kilku innych spółkach, m.in. OLT Express. To właśnie z nią współpracował Michał Tusk, który w korespondencji z firmą Plichty posługiwał się e-mailem na nazwisko Józef Bąk. Zwolennicy teorii spiskowych z pewnością znajdą i tu pożywkę. Np. materiały do OLT wysyłałem z prywatnego e-maila, który założyłem 15 lat temu. Wtedy, jeszcze jako dzieciak, dla jaj, jako imię i nazwisko w ustawieniach skrzynki wpisałem „Józef Bąk. Zaraz ktoś więc pewnie uzna, że to tajny kryptonim i nie będzie dla niego ważne, że we wszystkich e-mailach podpisywałem się z imienia i nazwiska powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej Michał Tusk. Co ciekawe, rozmowa ukazała się na portalu Wyborcza.pl kilkanaście godzin przed konferencją prasową Marcina Plichty. W papierowym wydaniu można było ją przeczytać jedynie w trójmiejskiej mutacji „GW. Oszust z „Multikasy 28-letni Marcin Plichta wcześniej nazywał się Marcin Stefański. W 2004 r. 20-letni Stefański był członkiem władz firmy Grupy Finansowo-Handlowej „Nova, która pod nazwą „Multikasa prowadziła sieć punktów przyjmujących opłaty m.in. za gaz, energię elektryczną i telefon. „Multikasa oferowała zniżki dla emerytów i atrakcyjne opłaty, które były niższe niż np. na poczcie. Klienci chętnie korzystali z tych usług, ale ich pieniądze nie trafiały do miejsc przeznaczenia. W 2004 r. Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie w sprawie „Multikasy, które zakończyło się nałożeniem kary finansowej na kierownictwo firmy „Nova Ewę Młodnicką i Marcina Stefańskiego. Stefański został także skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę roku i dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za przywłaszczenie ponad 174 tys. zł, wpłaconych przez ok. 400 klientów „Multikasy. Marcin Stefański przyjął nazwisko żony Katarzyny Plichty i jako Marcin Plichta został członkiem władz grupy Amber Gold. Po ujawnieniu jego kryminalnej przeszłości tłumaczył mediom: „Faktycznie zostałem skazany prawomocnym wyrokiem sądu. Broniłem się, ale sąd nie podzielił moich racji. Wyrok się uprawomocnił, należy go zaakceptować. Naprawiłem wyrządzoną szkodę wszystkim pokrzywdzonym. Złoty interes Amber Gold zajmowała się lokowaniem środków w metale szlachetne. Przedstawiciele firmy przekonywali klientów, że na złocie zawsze można dobrze zarobić. Jak w rzeczywistości wyglądała sytuacja finansowa Amber Gold, nie wiadomo, ponieważ spółka nie złożyła w sądzie sprawozdania ani za 2010, ani za 2011 r. Zawiadomienie w sprawie działalności Amber Gold wpłynęło w lipcu do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Złożył je klient, któremu Amber Gold nie wypłaciła w terminie należnych pieniędzy. Wtedy też okazało się, że Prokuratura Rejonowa w Gdańsku od dwóch lat prowadzi postępowanie dotyczące podejrzenia prowadzenia przez Amber Gold nielegalnej działalności bankowej. Zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru Finansowego. Po nagłośnieniu afery Amber Gold sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a czynności powierzono Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tymczasem już w 2009 r. KNF umieściła spółkę Amber Gold na liście ostrzeżeń publicznych. Jej celem jest informowanie klientów, że spółka nie posiada licencji na działalność bankową. Pieniądze ulokowane w takiej firmie nie są więc objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, czyli w przypadku bankructwa ich klienci mogą nie odzyskać swoich pieniędzy. Ostrzeżenia KNF nie przyniosły żadnego skutku. Polacy nadal powierzali spółce Amber Gold swoje oszczędności. 6 lipca 2012 r. Komisja wysłała pismo do banków, w którym zwróciła uwagę, że współpraca z podmiotami z listy ostrzeżeń publicznych może zaszkodzić reputacji banków. Finansiści potraktowali to ostrzeżenie bardzo poważnie i zaczęli zrywać umowy z Amber Gold i należącymi do tej spółki liniami lotniczymi OLT Express. Żaden polski bank nie chciał podjąć z nimi współpracy. To spowodowało błyskawiczny upadek linii, które przyniosły wyłącznie straty. OLT Express powstał w 2011 r., a pierwszy lot z Warszawy do Gdańska odbył się 1 kwietnia 2012 r. Trzy miesiące później przedstawiciele OLT Express złożyli wniosek do sądu o upadłość spółki OLT Express Regional sp. z o. o., która odpowiadała za połączenia krajowe. Od 31 lipca 2012 r. spółka OLT Express Poland zawiesiła także międzynarodowe przewozy czarterowe. W ostatnim czasie banki zaczęły wypowiadać w trybie natychmiastowym umowy Amber Gold. Prezes Marcin Plichta oskarżył KNF i służby specjalne o działanie na szkodę swojej firmy oraz jej klientów. Ekspert Michał Tusk Michał Tusk przez wiele lat był dziennikarzem gdańskiego oddziału „Gazety Wyborczej, gdzie zajmował się tematyką transportu. Kontrowersje wzbudził przy okazji wyjazdu do Chin, gdzie gościł za publiczne pieniądze z PKP, ale też na koszt właściciela skompromitowanej firmy budowlanej Covec, która budowała w Polsce autostradę A2. Jak ustaliła wówczas „Gazeta Polska, brat prezesa PKP, który zabrał Tuska do Chin, wykonywał prace energetyczne i telekomunikacyjne na tej samej autostradzie. PKP tłumaczyła wówczas, że Tusk został w ten sposób nagrodzony jako laureat dorocznego konkursu „Człowiek roku przyjaciel kolei na najlepszy tekst dziennikarski związany z problematyką kolejową. Kilka dni później wyszło na jaw, że PKP kłamie, ponieważ syn premiera nigdy nie był laureatem konkursu, lecz jedynie brał w nim udział. Jak się jednak okazuje, młody Tusk jest bardziej przyjacielem lotnictwa niż kolei. Tak wielkim, że w bieżącym roku jest wręcz rozchwytywany przez konkurujące ze sobą firmy: Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy w Gdańsku i upadłą OLT Express sp. z o.o. Sprawa wyszła na jaw w niedzielę (5 sierpnia) późnym wieczorem, kiedy na internetowych stronach „Gazety Wyborczej pojawił się wywiad z Tuskiem juniorem. Sądząc po formie, przeprowadzony przez znajomego dziennikarza. Wypowiedzi Michała Tuska są pełne niejasności. Syn premiera mówi, że wykonywał dla OLT Express usługi, które polegały na analizie ruchu lotniczego z portu lotniczego z Gdańska. Co ciekawe, to dokładnie to samo, czym zajmował się na lotnisku. „Zajmuję się wszystkim, co wpływa na wzrost ruchu pasażerskiego. Utrzymuję kontakty z przewoźnikami i staram się, by zwiększali liczbę połączeń. Przygotowuję analizy ekonomiczne dotyczące nowych połączeń mówił Tusk pytany o pracę dla Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy. Sytuacja jest klasycznym konfliktem interesów mówi „Gazecie Polskiej Codziennie poseł PiS Przemysław Wipler. Z lotniskiem w Gdańsku konkurują nie tylko np. lotniska niemieckie, ale i wszystkie podmioty, które pracują na rzecz tego lotniska, świadczą usługi. Również te, które płacą temu lotnisku dodaje. Równie krytycznie oceniają sytuację politologowie. Donald Tusk naciskał oficjalnie na kandydata na ministra rolnictwa, by wymógł rezygnację swojego syna z posady państwowej mówi „Codziennej dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Gdy młodzieżówka PiS podjęła sprawę pracy syna premiera w Porcie Lotniczym w Gdańsku, premier zrezygnował z nacisków na Stanisława Kalembę i spokojnie go powołał. Można było przypuszczać, że za sprawą pracy Michała Tuska stoją jakieś dziwne okoliczności. Jeśli ten wywiad był rozbrojeniem bomby, to wybuchła ona rozbrajającemu prosto w twarz dodaje politolog. Coś w tym jest. Opublikowany kilkanaście godzin przed konferencją Plichty wywiad bardziej gmatwa, niż tłumaczy sytuację. Młody Tusk mówi np., że uprzedzał OLT, iż „interesuje go lotnictwo, nie złoto, choć obie spółki prowadzą rozłączne interesy. Co ciekawe, władze OLT Express miały naciskać na Tuska, by ten zrezygnował z pracy w porcie i pracował wyłącznie dla zbankrutowanej dziś linii. On sam przyznaje, że współpracę z OLT Express miał zakończyć po rozmowie z premierem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×