Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kafeterianka 009999

Przezyłam coś strasznego, przeczytajcie

Polecane posty

Gość kafeterianka 009999

W wieku, może 14 lat, zostałam brutalnie zgwałcona przez mężczyznę. Od tego czasu nazywam ich jak najpodlej. To było okropne. Wracałam do domu od dziadków. Szłam, jak zawsze, nie słuchając mamy, na skróty przez pola. Miałam niedaleko do domu, więc się nie bałam. Gdy byłam już w środku drogi, zauważyłam jakiegoś faceta jadącego na rowerze. Nie minął mnie. Co wzbudziło we mnie jakiś lęk przed niebezpieczeństwem. Utrzymywał przez jakiś czas tę samą odległość - jakieś 10 metrów. Przyśpieszyłam kroku, on tak samo. Zaczęłam w tym momencie biec. Dogonił mnie, złapał w pasie i rzucił się na mnie. Zaczęłam krzyczeć. Uderzył mnie, a potem. Chyba każdy wie, co dalej; nie chcę tego opisywać. Gdy było już po wszystkim, leżałam poobijana na ziemi. On wstał i powiedział: - Powinnaś być wdzięczna, że cię rozdziewiczyłem. W tym momencie zaczęłam bardziej płakać. A on wsiadł na rower i odjechał. Było mi zimno, długo leżałam bez ruchu i płakałam. Chciałam umrzeć, wydawało mi się, że to tylko zły sen, że to nie mogło mi się przytrafić, nie mnie. Po kilku godzinach znalazł mnie przechodzień. Pomógł mi się ubrać i zaprowadził do domu. Mama była przerażona. Kazała mi się położyć i zadzwoniła po policje. Przesłuchali mnie i oznajmili ze złapią tego kto mi to zrobił. Wróciłam do domu. Od razu weszłam pod prysznic. Nie mogłam znieść tego, jego zapachu na moim ciele. Brr.. Siedziałam pod prysznicem z 3 godziny rozmyślałam przy tym. Płakałam. Chciałam się zabić. Wyszłam z wanny stanęłam przed lustrem. Znów zaczęłam płakać. Ta sina twarz, bolała mnie całaporeszta całe cialo mnie bolało. Zbiłam lustro, uderzając w nie pięścią. Polała się krew. - Nic ci nie jest? - usłyszałam głos mamy - Kochanie, wszystko w porządku. "Nie mamo, nie jest w porządku" - Tak - odpowiedziałam krótko. Cała się trzęsłam z bólu, po tym, co mi się przytrafiło. Wyciągnęłam żyletkę i zaczęłam podcinac sobie żyły na dłoniach. Bolało, ale jeszcze bardziej bolało tamto przeżycie. Widzę krew dookoła siebie... Kręci mi się w głowie, zemdlałam. Upadłam, uderzając głowa o podłogę. Prawdopodobnie mama weszła do mnie i wezwała pogotowie. Byłam nieprzytomna przez 2 dni. Podawali mi kroplówki. Gdy się obudziłam, lekarze powiedzieli, że miałam szczęscie. Ha... Szczęście? To nazywacie szczęściem?... - Dużo straciłaś krwi. Dobrze, że mama szybko zareagowała - powiedziała pielęgniarka. Ale ja nic nie odpowiedziałam, tylko pogrążyłam się w myślach. Po tygodniu w końcu mogłam isć do domu. Odwiedzali mnie znajomi, ale ja nie chciałam się z nikim wiedzieć. Próbowałam jeszcze kilka razy zejść z tego świata, ale zawsze mama mnie ratowała. Po czwartym razie zapisała mnie do poradni. Miałam umówioną wizytę na 11.30. Było to zebranie grupowe takich ludzi jak ja. A zwłaszcza kobiet. - Witaj Ewelino. Usiądź, porozmawiasz z nami? - przywitała mnie ciepło pani psycholog i spojrzała na mnie, zachęcając do rozmowy. - Dzień dobry. Nie chcę brać udziału w tym przedstawieniu, robię to dla mamy, więc nie będę wam przeszkadzać. Usiądę i poprzyglądam się trochę. - Dobrze, to twój wybór. Usiądź więc wygodnie. Usiadłam i zaczęłam słuchać. Wszystkie opowieści były podobne do mojej. Nie mogłam dalej tego słuchac, wyszłam stamtąd jak najszybciej, by odświeżyć się. Przed budynkiem był kiosk ruchu. Miałam trochę kasy i postanowiłam kupić sobie fajki. Z tym nie miałam żadnego problemu. Wtedy zaciągnęłam się pierwszy raz. Zakręciło mi się w głowie, ale wypaliłam całego papierosa. Wróciłam do sali i siadłam na wcześniej zajętym miejscu. - Możemy wiedzieć, gdzie byłaś? - zapytała mnie prowadząca. - Przewietrzyć się - odpowiedziałam krótko, by nie ciągnąc tego tematu dalej. - Mila, teraz twoja kolej. Masz coś nam do powiedzenia? - kolejna ofiara gwałtu. Zaczęła opowiadać, oczywiście przy tym płacząc. Bywałam tam może z 3 razy na tydzień. Mało było nowych osób. Raczej przychodziły te, które poznałąm podczas pierwszego spotkania. Już miałam tam nie przychodzić, lecz na kolejne zajęcia przyszła nieznajoma. Wzbudziła we mnie coś, czego nie umiem nazwać. Zaciekawiła mnie ta osoba. Była całkiem inna ode mnie. Była twarda. Coraz częściej zaczęłam chodzic na zajęcia. Chyba dla niej. Chciałam ją widzieć każdego dnia. Codziennie chodziłam do poradni. Siedziałam, przyglądając się jej uważnie. Nie chciała mówic, co jej się przytrafiło. Była skryta. Pewnego dnia wyszłam z zajęć na dwór, zapalić sobie. Opierałam się o poręcz, gdy nagle od tyłu zaszła mnie "moja" nieznajoma. Chwyciła mnie za biodra i nachylila się nade mną, zbliżyła twarz do mojego ucha i szepnęła: - Masz może jednego papieroska na zbyciu - spojrzałam na nią - Mam, a co? - No, wiesz, mogłabyś mnie poczęstować - uśmiechnęła się. Odwróciłam się, jej ręce chwyciły poręcz, a pomiędzy nimi byłam ja. Wpatrywałąm się w jej oczy jak zahipnotyzowana: - Dobrze, ale jak zdradzisz swoje imię - kolejny jej uśmiech. Był takie piękny. Jej usta, mmm. - Mam na imię Ola. Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów: - Więc proszę, Aleksandro - uśmiechnęła się - Lubię, jak tak do mnie mówią - powiedziała, zapalając fajkę. Oparła się o poręcz, a ja koło niej. - Już dawno miałam to rzucić - jej głos przeszył mnie na wylot. Przecież ja mam 16 lat, a już palę nałogowo. - Od kiedy palisz? - tego pytania bałam się najbardziej. - Hm..nie wiem... jakies 2 lata. - Dwa lata? To młodo zaczęłaś. - Wiem. Tylko nie praw mi teraz kazań. - Nie mam zamiaru. Sama zaczęłam gdzies w tym wieku. Wypaliłyśmy papierosy. - Wracamy tam? - zapytałam. - Nie mam ochoty wysłuchiwać o cudzych nieszczęściach i przyżyciach, Mam już dość takiego czegoś. Zdziwiło mnie to. - To po co tam chodziłaś? - Powiedzieć ci szczerze? - Tak. Spojrzała mi w oczy: - Dla ciebie. Chciałam cię poznać bliżej. Uśmiechnęłam się skromnie, ale w duszy skakałam z radości! - Miło mi to słyszeć. - Idziemy na piwo? - Z tobą wszędzie - odpowiedziałam cicho. Objęła mnie i ruszyłyśmy w stronę baru. Przesiedziałyśmy tam całe popołudnie. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Krótko mówiąc, poznawałyśmy się. Pierwszy raz poczułam, że chcę ŻYĆ! Poczułam się przy niej bardzo spokojnie. Czułam, że obroni mnie w różnych sytuacjach. Przestałyśmy chodzić do poradni. Ten czas spędzałyśmy razem. Kiedyś rozmawiając, spytałam ją, co jej się stało przykrego, że przyszła do poradni. Usłyszałam bardzo smutną historię, gorszą od mojej. - Niedawno, ja... zostałam zgwałcona przez własnego ojca i brata. Upili się i postanowili trochę zaszaleć. Nie chcę o tym rozmawiać. Dobrze? - Rozumiem, ok., nie musisz, jak nie chcesz - przytuliłam ją i głaskałam po plecach. - Muszę wstąpić do domu wyprowadzić pieska. - Masz psa? I mi nic nie powiedziałaś? - byłam zdziwiona. - Tak, mam labradora, samca. Ma na imie Alex. - Potowarzyszę ci. Poszłyśmy więc po jej psa. Był śliczny, takie piękne oczka miał. - Ładny. - Dziękuję. - Ale na pewno nie ładniejszy od ciebie. Widzę uśmiech na jej twarzy - Dziękuję. Poszłyśmy na spacer. Długi spacer. Byłyśmy się jak dzieci. Rzucałyśmy się śnieżkami, wywracałyśmy się. Ale jeden upadek był inny. Położyłam się, a Aleksandra upadła na mnie. Śmiałyśmy się z tego, aż tu nagle nastała cisza. Spoglądałyśmy sobie w oczy. Głęboko w oczy. Miła śliczne dwa "kryształki". Lekko uchyliłam usta, a ona mnie musnęła z taką delikatnością, jakby miała przed sobą coś bardzo cennego, coś, czego nie chce, żeby pękło. Nie protestując, oddałam jej musnięcie. Najpierw jedno, potem drugie. Zaczęłyśmy całować się jak szalone. Ale krótko, bo jakiś przechodzień szedł przez las. Popatrzył się na nas jak na wariatki i lekko się uśmiechnął. A my nie mogłyśmy powstrzymać się ze śmiechu. Jaką on miał minę. Poszłyśmy zaprowadzić psa. - Wejdziesz? - Z chęcią... Weszłam, zdjęłam kurtkę, buty i usiadłam na fotelu. - Kawy? Herbaty? Może coś mocniejszego? - zapytała mnie. - Co dasz, to będzie. Przyniosła dwa kieliszki szampana. - Trzymałam go na jakąś okazję. - To może nie powinnas go otwierać. - Dlaczego. Przecież ty tu jesteś, ze mną i to jest okazja - pierwszy raz jesteś w moim domu. Wstała, podeszła do mnie. Pociągnęła mnie za ręce. Nie protestowałam. Zasłoniła żaluzje. Zrobiło się dosyć ciemno. Zaczęłyśmy się namiętnie całować. Nasze języki tańczyły we wspólnym tańcu. Oderwałam się od jej ust i zaczęłam całować jej szyję, muskać, lizać, ssać a Ola zaczęła mruczeć. Włożyłam jej rękę pod bluzkę i zaczęłam gładzic jej plecy, delikatnie. Potem brzuch, aż w końcu moja dłoń spoczęła na jej piersi. Masowałam, ugniatałam. Zdjęłam z niej koszulkę. Lizałam jej szyję, piersi, lecz nic nie robiąc z sutkami. Całowałam brzuch. Położyłam ją na podłodze i zajęłam się sutkami, Zaczęłam je ssać dotykając przy tym zębami. Czułam jak rosną. Zdjęłam z niej spódniczkę. Gładziłam wewnętrzną stronę ud. Całowałam, pieściłam. Moja ręka powędrowała za stringi. Pieściłam jej łono. Łechtaczkę. Zsunęłam majteczki i lizałam niezbadane zakamarki jej ciała. Włożyłam lekko język. Usłyszałam cichutki jęk. Spojrzałam na nią. Miała minę bardzo zadowoloną. Powróciłam do kroku i pieściłam ją dalej, wkładając coraz bardziej język. Ruszałam nim w środku niej. Prosiła, bym to już zrobiła, bo nie wytrzyma. - Poczekaj jeszcze chwilkę. Całowałam jej brzuch, zbliżając się do piersi. Pieściłam je i w tym momencie włożyłam jej najpierw jeden palec potem drugi. Zaczęłam nimi ruszać, okrągłe ruchy, wkładając i wysuwając jednocześnie. - Mocniej. Proszę mocniej Zaczęłam coraz szybciej ją pieprzyć. Jęczała. Aż dopiełam swego. Skurcz rozszedł się po całym ciele. Czułam go. Potem role się odwróciły. Gdy leżałysmy już na podłodze zmęczone po wszystkim, Aleksandra zaczęła rozmowę: - Mam kogoś. Uniosłam się trochę i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach. - Kogo? - Ona ma na imię Agnieszka. - I nie pomyślałaś, że chciałabym o tym wiedzieć? - Wiem... - WIESZ! - Wydarłam się na nią. - Nie krzycz. Gdybyś wiedziała, to nie doszło by do tego. - Więc o to ci tylko chodziło?? - Nie, chciałam... po prostu... a nie ważne... - Jak to kur** nie ważne? - straciłam cierpliwość. - Ja po prostu... Zauroczyłaś mnie. Ale tylko na początku. Potem pokochałam cię. Zrozum. Mój śmiech łączył się z powstrzymanym płaczem: - Co mam zrozumieć? Gdzie ona w ogóle jest? - Wyjechała w delegację. Za dwa dni wróci. Mieszka ze mną już od ponad roku. - Że co? Mieszka z tobą? Jeśli, niby, zakochałaś się we mnie, to czemu od niej nie odejdziesz? - To nie jest takie proste. - Jak to nie? Nie kochasz jej, to rzuć. - Właśnie o to chodzi, że ją kocham. K o c h a m, ciebie i ją jednocześnie. Po tych słowach ubrałam się i zapaliłam papierosa. - Poznasz ją. Zobaczysz, jaka ona jest. - Co ty sugerujesz? - Może ci się spodoba. - Sugerujesz trójkącik? - Jeśli to możliwe. Zastanowiłam się przez chwilę. - Muszę ją poznać. - Dziękuję. - Za co? Przecież nie zgodziłam się. - Wiem, ale to już jest coś. - Zobaczymy, co będzie. Ale pod jednym warunkiem! - Dla ciebie wszystko. - Powiesz jej, co między nami było. I co ty planujesz. - Dobrze. Co powiesz na spotkanie w trójkę u mnie w domu za trzy dni? - Dobrze, po południu wpadnę. Teraz muszę iść. Ubrałam się i wyszłam, zastanawiając się czy dobrze postąpiłam. Nie miałam już wyjścia. Chociaż... Nie przyjść na spotkanie. Ale nie tego nie zrobię. Za bardzo kocham Aleksandrę. Nadszedł w końcu ten dzień. Zaszłam tam na około 17.30, zapukałam. Otworzyła mi drzwi piękna dziewczyna o niespotykanej urodzie. "Już wiem, co ona w niej widzi" pomyślałam. - Ty pewnie jesteś Ewelina. Wejdź. Tyle o tobie słyszałam. Nie ma teraz Aleksandry w domu, niedługo powinna przyjść. Czułam się troche nieswojo w jej towarzystwie, ale szybko się przyzwyczaiłam. - Zastanawiałam się, z kim zdradzała mnie Ola. Czym ja uwiodłaś. Teraz widze czym. - A ja teraz wiem, dlaczego nie chciała cię zostawić. Uśmiechnęła się zalotnie i podeszła do mnie. Jej dłonie spoczęły na moich jeszcze zziębniętych policzkach. Gładziła moją twarz. W końcu pocałowała mnie. Nie wiem, co mnie naszło, ale oddałam całus. "Lizałyśmy" się bez opamiętania, jakbyśmy miały ochotę na siebie już od dawna. Zaczęłyśmy się kochać. Już leżałyśmy po wszystkim na łóżku, gdy nagle słyszymy głos: - I co przyszła Ewelina? Spojrzałyśmy na siebie(ja i Agnieszka) i zaczęłyśmy się śmiać. - Tak. Chodź do nas. Nie możemy się ciebie doczekać. Gdy Aleksandra weszła, złapała zawias, patrząc na nas z niedowierzaniem. Ale to trwało krótko. Zaczęła się śmiać: - Tak myślałam, że się polubicie, ale nie tak szybko. Zaskoczyłyście mnie. - Nie gadaj, tylko chodź do nas. Zaczęłyśmy się całować i kochać. Po wszystkim lezałyśmy koło siebie przytulone. - Nigdy was nie opuszczę - powiedziała Aleksandra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka 009999
- Poczekaj jeszcze chwilkę. Całowałam jej brzuch, zbliżając się do piersi Pieściłam je i w tym momencie włożyłam jej najpierw jeden palec potem drugi. Zaczęłam nimi ruszać, okrągłe ruchy, wkładając i wysuwając jednocześnie. - Mocniej. Proszę mocniej Zaczęłam coraz szybciej ją pieprzyć. Jęczała. Aż dopiełam swego. Skurcz rozszedł się po całym ciele. Czułam go. Potem role się odwróciły. Gdy leżałysmy już na podłodze zmęczone po wszystkim, Aleksandra zaczęła rozmowę: - Mam kogoś. Uniosłam się trochę i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach. - Kogo? - Ona ma na imię Agnieszka. - I nie pomyślałaś, że chciałabym o tym wiedzieć? - Wiem... - WIESZ! - Wydarłam się na nią. - Nie krzycz. Gdybyś wiedziała, to nie doszło by do tego. - Więc o to ci tylko chodziło?? - Nie, chciałam... po prostu... a nie ważne... - Jak to kur** nie ważne? - straciłam cierpliwość. - Ja po prostu... Zauroczyłaś mnie. Ale tylko na początku. Potem pokochałam cię. Zrozum. Mój śmiech łączył się z powstrzymanym płaczem: - Co mam zrozumieć? Gdzie ona w ogóle jest? - Wyjechała w delegację. Za dwa dni wróci. Mieszka ze mną już od ponad roku. - Że co? Mieszka z tobą? Jeśli, niby, zakochałaś się we mnie, to czemu od niej nie odejdziesz? - To nie jest takie proste. - Jak to nie? Nie kochasz jej, to rzuć. - Właśnie o to chodzi, że ją kocham. K o c h a m, ciebie i ją jednocześnie. Po tych słowach ubrałam się i zapaliłam papierosa. - Poznasz ją. Zobaczysz, jaka ona jest. - Co ty sugerujesz? - Może ci się spodoba. - Sugerujesz trójkącik? - Jeśli to możliwe. Zastanowiłam się przez chwilę. - Muszę ją poznać. - Dziękuję. - Za co? Przecież nie zgodziłam się. - Wiem, ale to już jest coś. - Zobaczymy, co będzie. Ale pod jednym warunkiem! - Dla ciebie wszystko. - Powiesz jej, co między nami było. I co ty planujesz. - Dobrze. Co powiesz na spotkanie w trójkę u mnie w domu za trzy dni? - Dobrze, po południu wpadnę. Teraz muszę iść. Ubrałam się i wyszłam, zastanawiając się czy dobrze postąpiłam. Nie miałam już wyjścia. Chociaż... Nie przyjść na spotkanie. Ale nie tego nie zrobię. Za bardzo kocham Aleksandrę. Nadszedł w końcu ten dzień. Zaszłam tam na około 17.30, zapukałam. Otworzyła mi drzwi piękna dziewczyna o niespotykanej urodzie. "Już wiem, co ona w niej widzi" pomyślałam. - Ty pewnie jesteś Ewelina. Wejdź. Tyle o tobie słyszałam. Nie ma teraz Aleksandry w domu, niedługo powinna przyjść. Czułam się troche nieswojo w jej towarzystwie, ale szybko się przyzwyczaiłam. - Zastanawiałam się, z kim zdradzała mnie Ola. Czym ja uwiodłaś. Teraz widze czym. - A ja teraz wiem, dlaczego nie chciała cię zostawić. Uśmiechnęła się zalotnie i podeszła do mnie. Jej dłonie spoczęły na moich jeszcze zziębniętych policzkach. Gładziła moją twarz. W końcu pocałowała mnie. Nie wiem, co mnie naszło, ale oddałam całus. "Lizałyśmy" się bez opamiętania, jakbyśmy miały ochotę na siebie już od dawna. Zaczęłyśmy się kochać. Już leżałyśmy po wszystkim na łóżku, gdy nagle słyszymy głos: - I co przyszła Ewelina? Spojrzałyśmy na siebie(ja i Agnieszka) i zaczęłyśmy się śmiać. - Tak. Chodź do nas. Nie możemy się ciebie doczekać. Gdy Aleksandra weszła, złapała zawias, patrząc na nas z niedowierzaniem. Ale to trwało krótko. Zaczęła się śmiać: - Tak myślałam, że się polubicie, ale nie tak szybko. Zaskoczyłyście mnie. - Nie gadaj, tylko chodź do nas. Zaczęłyśmy się całować i kochać. Po wszystkim lezałyśmy koło siebie przytulone. - Nigdy was nie opuszczę - powiedziała Aleksandra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka 009999
jestem nienormalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania 22.. samotna matka
mam 6cioro dzieci ,kazde z innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona19901112
nie przeczytałam do końca.. bo zobaczyłam że weszłaś pod prysznic a wyszłaś z wanny... więc nie chce mi się bzdur czytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania 22.. samotna matka
niektorzy mają wanne razem z prysznicem np ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdqd
obrzydliwe, zarty sobie z gwaltu robisz piszac jakas durna historie o lesbach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfjdfjfdhg
przeczytalam początek i juz wiem ze to jakies guuupoty skopiowane z jakiejs strony :O osoba ktora przezyla cos takiego nie pisze w taki sposob

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uroczy Roman
Tylko świnia świni dupe ślini. Kolejny żałosny odmieniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tekst nie najgorszy,
oczywiscie wielka literatura tez bym tego nie nazwla, najwyżej lesbijskim romansidlem, aczkolwiek napisanie czegos takiego rowniez wymaga lekkiego pióra i pewnej dozy zaciecia pisarskiego PS co do faktu, iz nie jest to opowiesc oparta na historii skrzywdzonej dziewczyny watpliwosci nie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×