Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość w zawieszeniu

co dalej ?

Polecane posty

Gość w zawieszeniu

Witam. Nie wiem czego szukam . Pomocy? porady? wysłuchania? Może ktoś był w podobnej sytuacji i może podzielić się swoimi spostrzeżeniami? 12 lat razem - kiedyś pewnie miłość , potem długie lata życia obok siebie : każdy swój komputer, każdy swoich znajomych , każdy swoje życie . Zbiór wspólny: córka 11 lat , wspólny dom . Kilka zdań dziennie wspólnie zamienionych podczas robienia kawy w kuchni. Na pewno szacunek, przyjaźń. Bez przytulania w czasie dnia, bez poświęcania uwagi , bez troski - czułam się jak rzecz- fajnie że jest : załatwi , zrobi zakupy, posprząta , ogarnie dom i wszystko co potrzeba- tak się czułam- sama ze wszystkim na głowie bez jakiegokolwiek wsparcia. Mąż jest dobrym człowiekiem - nie pije , nie bije - ale czy to wystarczy? W ubiegłym roku pojechałam za granicę, poznałam kogoś. Potem jeszcze kilka razy spotkaliśmy się - wspólne tematy , wreszcie poczułam się naprawdę kochana , piękna, pożądana, ktoś się o mnie troszczył, pytał jak się czuję , czy w czymś pomóc. Po kilku miesiącach spotkań, sms, maili, rozmów telefonicznych podjęłam decyzję : wyjeżdżam . Zostawiłam instrukcję obsługi domu , przygotowałam psychicznie dziecko , zadbałam o to , żeby poradzili sobie beze mnie . I wyjechałam . Tam - było pięknie ... ale już na trzeci dzień przeszłam załamanie - płakałam cały dzień bo dotarło do mnie poczucie straty swoich miejsc , do których jestem przywiązana od tak długiego czasu , rodziny która mnie potępiła... i najważniejsze: dziecka , też męża . Oddałabym w tamtej chwili wszystko żeby z powrotem być w domu . Przepłakałam dwa dni , po czym został we mnie smutek i żal - ogromna tęsknota .... i postanowiłam wrócić pomimo tego, że F. nie był mi obojętny. Pomimo tego, że był wspaniały, troskliwy , opiekuńczy , wyrozumiały i wiem, że mnie kocha. Wróciłam po 16 dniach . Mąż przywitał mnie jak przyjaciel : "dobrze, że wróciłaś" . Wiem, ile wycierpiał , dużo rozmawiamy , stara się , przejął część obowiązków w domu. Ale na samej przyjaźni chyba nie da się kontynuować małżeństwa. Wiem, ze F. tam na mnie czeka - nie zatrzymywał mnie , bo wie że nie ma prawa walczyć o mnie kiedy w grę wchodzi dziecko. To są moje wybory i moje decyzje. Tylko ze ja nie wiem czego chcę. Byłam tam - nie cieszyło mnie nic bo tęskniłam za tym co tutaj. Jestem tu- nic mnie nie cieszy bo tęsknię za tym co tam . Całkowite odrętwienie , zamrożone głęboko uczucia i emocje. Nic nie czuję do nikogo i niczego tutaj. Wybieram się do psychoterapeuty - z mężem. Zdajemy sobie oboje sprawę, ze to nie jest terapia szansy - tylko terapia prawdy. Wiem, że mąż chce ze mną być . Nie wiem, czy faktycznie kocha, czy to z przyzwyczajenia, czy z wygodnictwa czy dlatego że docenił co raz stracił. Nie wiem tego. Ale po 12 latach życia jak z współlokatorem ja już nie potrafię wykrzesać z siebie miłości. No i chyba mam nadal w sercu kogoś innego . Skomplikowane to wszystko . Nie potrafię sobie z tym poradzić. Miał ktoś taką sytuację? Może pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×