Mój mąż w nic mi nie wierzy .

dosłownie w nic wmawia mi chore rzeczy twierdzi że ciągle go zdradzam gada tak przez 4 dni w tygodniu jak nie więcej , nigdzie nie mogę wyjść bo twierdzi że do kochanka chodzę jest zazdrosny przez co jest również agresywny nie umiem z nim rozmawiać nie wiem co mam mówić aby uwierzył

zostaw gooo

nie o to mi chodzi , może są tu osoby które mają tak samo i wiedzą jak sobie w takich sytuacjach sobie radzić

zaprowadz meza do psychiatry, nic innego ani tobie ani jemu nie pomoze no chyba ze rozwód, bo ja bym sie nie dała tak zniewolic

raz proponowałam mu terapię małżeńską ale nie chciał iść on twierdzi że ze mną jest coś nie tak i to ja mam problemy

wiec pozostaje ci rozwód, zostaniesz z nim to zmarnujesz zycie a ma sie je tylko jedno

a ty nie dajesz mu powodow do tego?

masz do wyboru - żyć w klatce jaką ci zafundował albo dać chłopcu szansę aby wydoroślał Z DALA OD CIEBIE... przy czym - bez zludzeń, tego typu zachowania to albo choroba psychiczna albo własne chęci do bzyknięcia na boku które wmawia z ciebie (mechanizm projekcji) - tak więc szanse, że otrzeźwieje a nie bzyknie sąsiadkę są nikłe :D

mi się wydaje że ja mu nie daję żadnych powodów ani nie wychodzę sama na żadne imprezy ani nie robię nic złego i on nie jest chłopcem ma 30 lat jest już dorosły poza tym kocham go i nie chciałbym tak kończyć naszego małżeństwa

ja nie rozumiem po co się męczysz z takim typem który na nic ci nie pozwala

dwa razy pozwoliłam mojemu sąsiadowi wejśc w mój anal i już robią ze mnie dziwkę.. to niesprawiedliwe :-((

ty moze go i kochasz, ale on ciebie co najwyżej POSIADA

Ferdek to leń i pijak ale mu ślubowałam wiec go nie opuszczę