moj facet wychodzi tylko jak mnie nie ma...

jest wybitnym domatorem i nie przepada za wyjsciami. ja jestem imprezowiczka, uwielbiam tez kina, sport na dworze, restauracje itd. prosze go czesto zebysmy gdzies szli ale on jest raczej oporny. za to chetnie wychodzi jak mnie nie ma, np gdzies wyjechalam albo jestem zajeta. mowi, ze co bedzie sam siedzial w domu, ze jak ja jestem, to mu sie nie chce nigdzie lazic, ale jak jest sam to jak najbardziej. gadania, ze jesli tak latwo mu sie "nasycic" zyciem towarzyskim moglby poczekac z tym na mnie, bo mi wyjsc brakuje nie reaguje. kto ma racje?