Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oni zaginęli

Te dzieci nie wróciły do domu, czy kiedyś wrócą????

Polecane posty

Gość brawa dla Itaki!!!!!!
Jakiś czas temu zaginęła moja ciotka (siostra babci). Samotna kobieta,nie miała dzieci,ale zdrowa i sprawna na ciele i umyśle. Sąsiedzi zgłosili się do nas że jej nie widzieli od 2 dni. Pojechaliśmy do niej,a tu mieszkanie zamknięte i puste,a telefon nie odpowiada. Zgłosiliśmy zaginięcie,była na liście Itaki. Po kilku tygodniach zadzwonili do nas z informacja, że prawdopodobnie się odnalazła. Szpital zgłosił do nich kobietę nn po wylewie krwi do mózgu,która nie miała przy sobie dokumentów i nie pamięta kim jest... Pojechaliśmy i się okazało,że to ona! Także brawo dla Itaki. A co do komentarzy,że nazwiska obco brzmią-ich baza sięga poza granicę naszego kraju-zauważcie,że mała angielka Madlene której historię zaginięcia zna cały świat też jest na liście. I to fakt ludzie nie patrzą na niebezpieczeństwo a potem przez głupotę płaczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojku
kjhkj - gdziekolwiek jedziesz za granice dziecko musi miec swój dokument - w krajach unii dowód osobisty może byc, w innych musi byc paszport. Nie wiem ile lat ma twoje dziecko ale powinnas sie orientowac. Nistety jak ktos chce wywieźć dziecko to go to nie powstrzyma. Najbliższy sklep tez mam nieprzystosowany.. szlak mnie trafia bo do następnego mam juz daleko a nie zawsze auto do dyspozycji. Ale biore dziecko na ręce i jakos kupuje to, co najpotrzebniejsze. Osatnio mała juz chodzi wiec łatwiej bo za ręke wprowadzam.. i w nosie to mam że im na dolnych półkach przestawia - pilnuje zeby nic nie zniszczyła.. a jak oni nie sa frontem do klienta to niech sobie posprzatają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawia mnie to
ze daty znikniecia sa takie same - np 2 dzieci z Warszawy czy dwoje z Cordoby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przy okazji słynnej sprawy Madzi z Sosnowca wypowiadała się rzeczniczka z tej fundacji Itaka i powiedziała, że porwania prawie w 100% są sprawką jednego z rodziców, którzy nie mogą sie rozstać w zgodzie i porywają dziecko albo żeby zrobić na złość partnerowi albo z niemocy bo poartner aktualnie wychowujący- utrudnia kontakty z dzieckiem. A o to że niektóre matki nie mają za grosz wyobraźni miałam okazje przekonać się wzoraj na placu zabaw, jak dziewczynka ok.2 letnia podeszła z tyłu huśtawki na której bujała się starsza dziewczynka, mała dostała w głowę, matka tej dziewczynki co się bujała doskoczyła i wręcz w locie zatrzymała bujawkę bo mała dostała by jeszcze raz. Płacz, lament, mała nie potrafiła mówić, zaczęłyśmy szukać opiekunków tej malutkiej dziewczynki ale nikt nic nie widział, nikt małej nie zna, nikt się nie przyznaje. Po jakichś 5 minutach z bloku wyszła kobieta, poszła sobie do domu a dziecko 2 letnie zostawiła na placu zabaw !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krew się ścina na taką głupotę
Bo inaczej się nazwać tego nie da. Ja stosuję zasadę ograniczonego zaufania, mój mąż zapomina czasem, że nasza córka ma dopiero 5 lat skończone i ktoś musi pilnować jej. I nie chodzi o nadgorliwość, ale zwykłą przezorność oraz dostosowanie się do przepisów prawa. Mój mąż bywa czasem z dziećmi na podwórku, synek ma skończone 3 lata, córka 5 skończone. I nawet niedawno myślałam, że go w łeb strzelę, zadzwonił domofonem, że mały wędruje na górę, wyszłam więc na klatkę po niego, potem dałam znać mężowi, że mały jest w domu, a ten został z córką. Ona, owszem, latała z koleżankami, ale mój mąż miał kłopot ze ściągnięciem jej do domu (sic!!! stary koń, ojciec, a nie umie wpłynąć na dziecko:-o). Patrzę, wchodzi se pan do domu, pytam go, gdzie mała, a ten mi, że została :-o nosz ku**a mać, zrąbałam go od góry do dołu i przypomniałam mu, że ona ma 5 lat dopiero, a idiotów nie brakuje. To, że ona się trzyma podwórka to za mało, by zaufać na 200 %. Wyjrzałam przez okno, na szczęście była pod klatką, zawołałam ją i bez problemu pożegnała się z koleżanką i przyszła do domu. Ale ten mój jełop dostał o-pe-er😡. I naprawdę dynda mi, że ktoś mi powie, że dziecku swobody nie daję, albo że nadgorliwa jestem. Dziecko ma swobodę, ja jestem na dworze jako opiekun, więc jak lata z koleżankami, niech lata, byle w moim polu widzenia, a jak chce zniknąć na chwilkę, bo się bawią w coś tam i chce z koleżanką podejść na jej działkę, to ma się meldować gdzie idzie i z kim (pod blokiem mamy takie mini działeczki, dosłownie wejście z trawnika tam jest, więc nawet jak coś, to wiem, gdzie jest, a na tej działce zawsze jest mama, tata albo babcia koleżanki córki). Synek jest taki, ze nie pójdzie za daleko, owszem krąży wokoło ławek, piaskownicy, ale to zawsze jest na oku. Uważam, że przyjdzie pora na samodzielność, córka dostanie ją wcześniej, choćby z racji tego, że będzie szła do szkoły, więc będzie musiała, ale na początku też ktoś będzie ją zaprowadzał i przyprowadzał, chociaż szkołę mamy 300 metrów od domu (idąc po zakrętach). Do przejścia 1 ulica, którą z okna widać, a potem chodnikiem kawałek i jest szkoła. Zresztą widzę, że u nas wielu rodziców, dziadków nadal podprowadza dzieciaki do szkoły i odbiera je z niej. Nie tylko przez wzgląd na ich bezpieczeństwo, ale także z uwago na stan zdrowia (ciężkie teczki noszą rodzice).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×