Jestem tydzień po rozstaniu, po którym cierpiałam, a teraz się zakochałam...

Miesiąc przed poznaniem mojego byłego poznałam pewnego faceta. Poznalimy się na imprezie, na drugi dzieńznalazł mnie na portalu społecznościowym, od tego czasu dużo pisaliśmy, częściej lub rzadziej, zależy. Ale kontakt był cały czas. Zanim zeszłam się z moim (teraz) byłym, planowaliśmy spotkanie. Potem temat trochę sięurwał. Tydzień temu rozstałam się ze swoim facetem (od tej pory nie rozmawiamy). Potem, po rozmowie z tym poznanym wcześniej śnił mi się, pierwszy raz w życiu czułam te słynne motyle w brzuchu. Spotkaliśmy siękolejnego dnia (drugi raz w życiu) na imprezie u znajomych. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie i co jakiśczas przeszywał mnie wzrokiem. Nigdy nie czułam tego, co w tamtej chwili. Miał piękny uśmiech. Chyba się zakochałam. Nie czułam tego do mojego byłego - miałam względem niego uczucia, ale wydaje mi się, że ominęła mnie ta faza fascynacji nim (ja go podobno bardzo kręciłam), i od razu nastąpiła faza przyzwyczajenia. Wydawało mi się, że go kocham. Nie wiem czy tak było. W każdym razie bardzo cierpiałam po tym rozstaniu. Czy ktoś z Was był kiedyś w podobnej sytuacji?

haha... tak bardzo cierpiałaś aż przez cały tydzień... ja nie potrafię pozbierać się po pewnej znajomości 3 lata Twój tydzień jest dla mnie śmieszny...

No wiesz tydzień to ja cierpie po kłotni z moim chłopakiem, a po rozstaniu to chyba bym umarła.. Widocznie to nie była taka wielka miłość skoro już Ci przeszło. W sumie ciesz się.. Cierpienie nie jest niczym fajnym.

tydzień cierpiałas? to chyba było zwykle zauroczenie, a nie miłosc.