Problemy z gardłem. Już drugi tydzień.

Nie wiem od czego, może popiłam czymś zimnym, ale strasznie mnie bolało gardło w zeszłym tygodniu i do tego byłam strasznie słaba i senna. Ledwo stałam na nogach. Do tego głowa mnie bolała na początku, ale po przeciwbólowej minęło. Gardło bolało przy przełykaniu tylko, ale naprawdę strasznie i to tak od zeszłego poniedziałku do piątku. Przy tym nie miałam problemów z mówieniem, bo mówiłam normalnie. Tylko ból i flegma, ale taka z krwią pomieszana na początku. Kupiłam sobie syrop i tabletki i biorę go. Niestety z powodu zaliczeń i egzaminów nie zostałam w domu i nie mogłam się wygrzać. Od razu każdy myśli, że to oszustwo i kombinowanie, a że chorym się nie jest, więc musiałam się przymusić żeby iść. Efekt leczenia jest taki, że już mnie nie boli, przy przełykaniu, jestem silniejsza, ale za to strasznie mnie bierze ma kaszel. Wypluwam małe ilości takiej zielonej flegmy, ale raczej ciężko żeby coś się urwało, bardziej kasłam na sucho a coś się czasem urwie i tak od soboty. Siedzi mi to głęboko w gardle, bo dalej mogę mówić i problemów z oddychaniem nie mam żadnych. Nos też nie zapchany, czasem minimalnie. Czy to czas żeby iść po antybiotyk, czy dalej kontynuować leczenie bez tego? Zostałabym teraz kilka dni w domu, bo mam jedynie wpisy, a to sobie postaram załatwić później. Czy antybiotyk już jest konieczny czy jeszcze może się wyleczy bez niego? To takie główne pytanie.

radzę Ci pójść do doktora, nie wiadomo jaki masz organizm, jeszcze możesz się nabawić gorszej choroby, albo jakichś powikłań, a potem leczenie będzie dłuższe i kosztowniejsze.

Rób płukanki wodą utlenioną, łyżka wu na pół szklanki wody. Jeśli często chorujesz na gardło, to oczyść jelito grube, serio, pamiętając o jakimś probiotyku.

masz anginę