Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moja historia o tym

Dlaczego biedniejsi tak bardzo krytykuja tych, ktorym sie lepiej powodzi?

Polecane posty

Gość gb grzegorczyk
ja to poniekąd rozumiem; z różnych względów moje życie nie jest takie o jakim marzylam, ty masz to czego zawsze chciałam, a nie m w m i nie będę mieć, spotkania z tobą sprawialyby że cały czas miałabym poczucie życiowej klęski; i nie ma co przytaczac historii że szkoły czy studiów bo wtedy jeszcze człowiek ma poczucie że wszystko przed nim, że wszystko może; a potem życie okazuje się niezbyt laskawe i człowiek w pewnym momencie przestaje mrzyc i walczyć o te marzenia, i zadowala się tym co ma i sta r a się nie pamiętać o tym co chciałby mieć; smutne to bardzo, ale wielu ludzi tak ma; dla ciebie to co masz to 'tylko' dla innych 'az'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wynika z tego że aż
strach "mieć" bo inni sie obrażą ;D. Jeżelo ktoś ma tak materialistyczne podejście do życia to może faktycznie trzeba olać tkaich ludzi i nie krzywdzić ich bardziej? Bo przecież nie "zbankrutujesz " celowo dla ich przyjemności żeby poczuli się lepiej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czego.
Jest po prostu tak, że syty głodnego nie zrozumie :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No więc syty z sytym
powinien się spotykać a głodny z głodnym na to wynika i tak pewnie co mądrzejsi to wiedzą dlatego bogaci z zamożnymi się spotykają a bidok do bidoka lgnie bo lepiej się z tym czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czego.
Ale czego się rzucasz, to normalne. Badania wykazały, że przyjaciół znajdujemy wsrod podobnych sobie - nawet wzrostem, wygladem, wyksztalceniem, pochodzeniem, zasobnoscia portfela itd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srujka
co do wzrostu to sie nie zgodze :) mierze 182 cm, wiec byloby mi ciezko znalesc takie przyjaciolki, ktore pasowalyby do mnie pod wzgledem spojrzenia na swiat, wyksztalcenia, poczucia humoru (jedno z glownych kryteriow, bo mam niewyparzony jezyk i "normalni" ludzie po 3 minutach sie na mnie obrazaja;)), dodajmy do tego jeszcze sytuacje zyciowa i no mniej wiecej 180 cm wzrostu (lekkiej wagi, bo skoro ma byc podobna do mnie;)) to raczej nie mialabym w ogole znajomych czy przyjaciol :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest tak że z pewnych rzeczy nie zdajemy sobie sprawy. Ja też nieźle stoję finansowo, ale staram się z tym nie obnosić. Różnica klas dotarła do mnie kiedy w piaskownicy spotkałam koleżankę z podstawówki. Kiedyś byłyśmy na tym samym poziomie finansowym i społecznym. Teraz jej życie to dla mnie absurd niewyobrażalny. I to nie jest tak że ona popadła w patologię, bo później dołączyły inne dziewczyny do rozmowy dla których jej życie było normalnie, a mnie szokowało. Dziewczyna ma 30 lat. Trójkę dzieci, 2 męża. Mieszka w bloku z rodzicami. Nie ma samochodu, nawet prawa jazdy. Kiepską pracę, z której jest zadowolona. Kiepsko wygląda i nie przeszkadza jej to. Jej mąż podczas naszej rozmowy spał pijany w domu na kanapie. Sorry dla mnie to nie jest powód do dumy,a ona z tego żartowała. Oprzytomniałam po tym spotkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwileczkę chwileczkę...
Lepiej być piękną i bogatą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Programista
Nie bardzo to rozumiem. Część moich znajomych ze studiów zarabia kilka razy więcej od innych i nigdy nie ma problemu z rozmowami. Często też rozmawiamy o pieniądzach i nie ma z tym problemu. Wszyscy są raczej dobrze sytuowani - własna firma albo kontrakty managerskie. Może jak się ma już dość to nie to czy ktoś zarabia 100 czy 120 tys nie robi takiej różnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie krytykuję bogatych ale nikt nie lubi sie czuc gorszy. Nie jestem najbiedniejsza bo dostalam od rodzicow duzy majtek, nia mam zadnego kredytu, ale mezus moglby troche wiecej zarabiac , nie obrazilabym sie ;) Przewaznie jest tak , ze jak ktos nagle ma wiecej to mu odbija tak jak moejj dawnej przyjaciolce, spotkania z nia byly okropne przez dlugi czas po nic mialam zly humor wiec po co sie z kims takim spotykac. Kiedys ja spotkalam to wielce nie wiedziala dlaczego nie odbieram jej telefonow. Co za ludzie. Ale i tak sie okalo, ze ona ma tzw gowno, wiec wyszlo na moje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda, faktycznie autorko coś w tym jest... Niby nie, ale jednak jak komuś się lepiej powodzi to znajomi inaczej na Ciebie patrzą od razu... albo, że się obnosisz z czymś, albo są teksty typu "no ale co Ty mozesz mieć za problemy" "o czym tu z Tobą rozmawiać jak Ty nie masz zmartwień itp" Co za brednie... Ludzie bywają bardzo zawistni, szczególnie kobiety, bo faceci potrafią to chociaż jakoś ukryć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Zazdrość to jest niestety norma. Pamiętam jak w podstawówce dostawałam cięgi za to, że się uczyłam lepiej od innych i mieszkałam w domu, a nie w blokowisku. Potem była zazdrość, bo dostałam się do jednego z lepszych ogólniaków i miałam powodzenie u chłopaków. Potem dostałam się na studia, poznałam przyszłego męża, dostawałam stypendia zagraniczne i też było źle. Teraz powodzi nam się lepiej niż reszcie znajomych, również tych, których rodzice byli w szkole bogatsi od moich, i też patrzą krzywo. Jeszcze dotkliwiej odczuwa to mój mąż - ostatnio na weselu u znajomych spotkał znajomych z ogólniaka i studiów i sprawdzali jakiej marki ma garnitur i oceniali cenę moich butów i sukienki. A to nie są biedni ludzie... A i tak najbardziej jaskrawym przykładem zawsze będzie dla mnie koleżanka z dzieciństwa, która któregoś dnia bez żadnego powodu przestała poznawać mnie na ulicy. Po paru miesiącach okazało się, że zaliczyła wpadkę i o to się na mnie obraziła. Do dziś mamy chłodne stosunki, a jej siostra mieszkająca z rodzicami panna po 30-stce nadal udaje, że mnie nie zna. Wniosek jeden: ludzie zawsze zazdroszczą i mało kto potrafi tego nie robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiu_bździu
A ja stoję na stanowisku, ze jedno, czego można zazdroscic i co jest tak naprawdę ważne w życiu to RODZINA :-) Sama jestem jedynaczka i bardzo, ale to bardzo zazdroszczę znajomym rodzeństwa, zwłaszcza jednej bliskiej koleżance, która ma 4 siostry i brata. U niej nie ma problemu, co robic w weekendy, bo zawsze ktos cos organizuje, zaprasza, jakies imieniny, urodziny itd... My mamy 3 dzieci, w jakimś stopniu rekompensują mi ten brak rodzeństwa, utrzymujemy bliskie kontakty z rodzeństwem ciotecznym, które maa na dodatek dzieci w tym samym wieku, więc jest fajnie, ale gdzieś tam w środku cierpię z braku "swojej" siostry czy brata i tego po prostu ZAZDROSZCZĘ, nie umiem inaczej :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
No to jesteś chlubnym wyjątkiem, skoro tylko tego zazdrościsz. Ale takie wyjątki to niestety nieczęsta sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ludzie zawsze zazdroszczą i mało kto potrafi tego nie robić." Ależ oczywiście i jest całkiem naturalne ludzkie uczucie. :) zazdrość może być motywujaca, może być pozytywna dopóki nie przyjmuje formy chorobliwej zazdrości. Jest też niestety druga strona medalu.Ludzie zamożni często dostosowują swoje standardy do innych, dziwią się czemu ktoś nie ma samochodu, drugiego samochodu, mieszkania etc. To może sprawiać że człowiekowi w gorszej sytuacji materialnej jest najzwyczajniej w świecie przykro, a przecież ludzie nie są masochistami żeby ciągle poddawać się pod krytyke, krepujące pytania, słuchania o zagranicznych wycieczkach, nowych inwestycjach, zakupowych szałach, nowych zabawkach, basenikach pilatesach i innych sresach gdy jego podstawowy dylemat to jak zatankować 9 o ile ma samochód ), zapłacić rachunki,raty w banku, ubrać siebie, dziecko, wyżywić i zapewnić godny byt rodzinie za 2 tyś. To jest dość logiczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
No jest logiczne, ale: 1.nie każdy, kto ma kasę szpanuje. Znam ludzi bez kasy, którzy wydadzą ostatni grosz, żeby się pokazać. Ja jakoś nie stram się znajomym pokazywać, że stać nas na więcej. Nie mówię, za ile kupiłam ciuchy czy samochód. Za to spotykam się z tym, że ludzie za moimi plecami wyceniają moje dobra. Mam też znajomego, który bez żenady potrafi zapytać o cenę dowolnej rzeczy. I co? Mam wtedy kłamać? 2.to, że nie muszę brać kredytu, że moja rodzina czegoś się dorobiła, to wynik pracy. Czy przez to nie zasługuję, żeby mieć przyjaciół? 3.często ludzie mają źle, bo im się nic nie chce. Zazdroszczą lepszego wykształcenia, ale uczyć im się nie chciało, lepszej pracy, ale ciężej pracować im się nie chce. Po części mają, jak mają, na własne życzenie. A to, że innemu się chciało i zamiast latać na imprezy, inwestował w swój rozwój, tego już się nie zauważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×