Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakłopotana23

niekomfortowa sytuacja

Polecane posty

Gość zakłopotana23

Witam, Mam taki maly problem. Jestem z chłopakiem prawie poltora roku. Ja mam 23 on 24 lata. Przyjezdza do mnie prawie codziennie. Ja mieszkam w domu prywatnym z rodzicami (o wyprowadzce nie ma mowy- kwestia finansowa). Moj problem polega na tym, ze moj facet jest u mnie codziennie jak juz wspomnialam i mi nieraz jest glupio bo np moi rodzice cos robią, powiedzmy tata kosi trawe a my siedzimy w pokoju i nic nie robimy. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja bo czasem czuje sie jak jakas kobitka do rozrywki a nie partnerka w związku. Przyjedzie, wypije kawe, zje kolacje, posiedzi, pooglada tv lub posiedzi na necie i jedzie do domu (nie nocuje u mnie ze względu na poglądy moich rodzicow). Chciałabym zeby bylo normalnie jak w normalnym zwiazku, ze przyjedzie, jak nie ma nic do roboty to siedzimy ale czasem cos tez razem zrobic bo zwiazek nie polega tylko na siedzeniu przeciez a tak to takie wszystko jest sztuczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on u ciebie jest gosciem i tak sie czuje dlatego nie bierze udzialu w obowiazkach domowych - przeciez tam nie mieszka. nie wiem jaki masz w glowie schemta 'prawdziwego zwiazku", ale zycie razem jest wetedy gdy zakladacie wlasny 'dom' - czyli mieszkacie razem. jesli obecny uklad Ci przeszkadza to albo popros go zeby skosil trawe itp albo Ty jezdzij do niego i tez zachowuj sie jak on

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotana23
ja u niego tez zawsze siedze bo on mieszka w bloku i tam nie ma nic a nic do roboty. jedynie to sprzatanie ale to zawsze jest zrobione bo jego mama siedzi w domu wiec wszystko zrobi do poludnia. a u mnie zarowno ja jak i rodzice pracujemy wiec wszystkie prace w domu czy ogrodzie sa wykonywane po poludniu a wtedy on juz przyjezdza i siedzimy sobie w najlepsze podczas gdy rodzice pracuja i dla mnie jest to nie przyjemna sytuacja, czuje sie jak jakis darmozjad, ktory jeszcze sprowadza do domu kogos. patrzac na moje kolezanki to im zazdroszcze bo przewaznie spotykaja sie z chlopakiem jakis czas i juz widze ze on tam cos pomaga a my tylko siedzimy i jemy za pieniadze rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sffsdgfgdfgdfgsd
ja wiem o co Ci chodzi. Ale zapewne nikt Cię tu nie zrozumie bo zrobią z Ciebie idiotkę chcącą wykorzystywać chłopaka w nieswoim domu, ale taki urok kafe. A może np zapytaj go czy pomoże Ci powiedzmy zrobić kolację albo jak będzie chciał się spotkać to powiedz mu, że dziś nie możesz bo masz trochę zajęć chyba, że Ci pomoże:) Może nawet sama zorganizuj na siłę coś do zrobienia a później wyciągnij go i starajcie robić się cos razem. A poza tym może nie spotykajcie się tak codziennie:)) Czasem to dobry patent. Napisz mu, że masz sporo roboty, musisz w czymś pomóc, że spotkacie się jutro albo pojutrze:) Zawsze to spotkanie trochę się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotana23
w robieniu kolacji to mi akurat pomaga bo wtedy zawsze mu mowie zeby szedl ze mna ale mi bardziej chodzi o to zeby rodzice widzieli ze on cos robi bo prawda jest taka ze w tym momencie szczegolnie mama ma go za lenia takiego co przyjedzie poje sobie i siedzi. Bylo juz kilka spraw takich ze byla grubsza robota u mnie (mam dzialke i tam sadzimy ziemniaki, nie jakos bardzo duzo, tylko tak zeby dla nas na caly rok wystarczylo) to wtedy go nie bylo, wtedy to sie nawet o to z nim poklocilam. z tymi ziemniakami to taki przyklad tylko ze jak jest wieksza robota gdzie kazdy idzie robic to wtedy jego nie ma i dlatego wlasnie mama wyrobila sobie takie zdanie na jego temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila223
zorganizuj jakas prace zeby mogl Ci pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po jaką cholerę
wziełaś sobie biedaka z bloku. Jest tylu fajnych, wolnych, bogatych facetów, którzy mieszkają w domkach jednorodzinnych. Mogłabyś skosić u nić trawę, poplewić w ogródku, wydoić małpę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotana23
ja pytam powaznie, jak ktos ma ochote sobie robic jaja to sa inne tematy od tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloooi
zakłopotana23 Po prostu masz chłopaka bez ambicji.Obżera Twoich rodziców,nabija licznik na wodę,energię elektr.i po chamsku nawet nie raczył przyjść i pomóc Wam w sadzeniu ziemniaków. Oj,źle się ten Twój chłopak zapowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloooi
po jaką cholerę Coś z Toba nie tak? Mieszkaniec bloku nie oznacza człowieka biednego,a mieszkaniec domu nie oznacza człowieka bogatego. A poza tym nieważne czy biedny czy bogaty,ale jaki ma charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwwww@wwwwww
ja tak miałam. Ja na wsi on z miasta. Ale był natyle kumaty, że widział że trzeba czasem coś zrobić choćby trawę skosić, czy marchewki podlać to sam mi pomagał i tak jest do tej pory. Nawet teraz gdy mieszkamy w mieście to jak jest robota to zienciu jedzie i pomaga mówi że to jest dla przyjemności bo w mieście się nudzi, a przy okazji teściu flaszeczkę wyciągnie po robocie i jest git. rodzicom trzeba pomagać. A swoją drogą to jak wy tak się czesto spotykacie i nic nie robicie tylko siedzicie w domu to kiepsko, nie możecie wyjść gdzieś na rower, spacer, kino dyske?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karoookarassojs
Moj byly tez byl leniem, wszystko za niego rodzice zawsze robili. Nawet trawy nie umie skosic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasjopejka123
Prawda jest taka, że gdyby był chociaż troszkę wychowany...to sam by zaproponował... Ja jak jeździłam do moejgo obecnego męża - fakt, że było to tylko na zaproszenie jego rodziców - gdyż ja mieszkałam sama i większość czasu spędzaliśmy u mnie....to zawsze pytałam czy w czymś pomóc...jak np przyjeżdżaliśmy na obiad...albo talerze chociaz poznosić...sztućce porozkładać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotana23
na rower i inne rzeczy chodzimy, no wiadomo nie codziennie ale chodzimy. Wlasnie tego mi brakuje co ktos wyżej pisał- pytania "czy moge w czyms pomoc" jakby tak zapytal np mojego tate i cos by rzeczywiscie zrobil od razu by awansowal w oczach rodzicow:) Jedynie czasem auto mi umyje ale to jak sama zaczne je myc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×