Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Martyna 25

Ja pierdole jakiego mam dzisiaj doła ;( Aż się popłakałam gadając z facetem

Polecane posty

Gość Martyna 25

No normalnie już nie mogę. Może mi ktoś napisać, że jestem marudzącą cipą czy coś mam to w dupie ale normalnie muszę się wygadać bo inaczej będę ryczeć pół nocy w poduszkę :( Mój facet pracuje w trybie delegacyjnym. Tydzień - dwa poza domem, weekendy razem. Jesteśmy razem sporo lat, połowę mieszkamy razem a od 1,5 roku tak pracuje. Często mniej lub bardziej tęsknie i akurat dzisiaj tak bardziej. Cały dzień chodzę przymulona bo po prostu kurwa tęsknie! Zadzwonił do mnie i się bardzo ucieszyłam, usłyszałam "co słychać kochanie" i momentalnie łzy w oczach. Całą rozmowę gadaliśmy o pierdołach, a na myśl, że miałabym mu powiedzieć jak tęsknie stawały mi łzy w oczach. Gdzieś tam pod koniec jak już zaczynaliśmy się żegnać, że napisze jeszcze później się poryczałam :O Oczywiście już pół słówkami się żegnałam, korzystając z tego, że gubi zasięg nawet nie wspomniałam, że aż tak mi ciężko. Tak bardzo nienawidzę tej jego pracy, tak bardzo chciałabym żeby zmienił na coś na miejscu, ale szuka szuka i nie może znaleźć czegoś konkretnego. Sam stwierdził, że za chociaż połowę tych zarobków co ma ok może zostać na miejscu, ale nawet połowy na miejscu nie może znaleźć. Mówię mu że damy jakoś radę ( po tylu latach żyjemy na zasadzie moje-Twoje, wszystkie fundusze są wspólne), już naprawdę pierdolę te pieniądze i wole klepać lekką biedę ale wspólnie niż ciągle tęsknić :( Ale on nie chce, póki ma możliwość mówi, że woli żyć spoko tak jak żyjemy i jakoś ten czas przetrwamy, że takie rozstania umacniają związki bo się sobą nie znudzimy, nie kłócimy, tylko po tęsknocie chcemy wykorzystać wspólny czas. Ale nie mogę, no cholera ja już nie mogę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozegnanie z ParoGenem
rob.pl nie sądź ludzi po sobie!!! autorko znam ten ból. ja też ciągle"słomiana wdowa" cóż ci mogę poradzić? ciężko jest ale trzeba przetrwać, ufać i mieć nadzieję, że znajdzie pracę na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna 25
swojego czasu miałam takie odpały, że zazdrosna wiecznie byłam. Ale poznałam już wszystkich z jego pracy i wiem, że poza jednym kolegą wszyscy są na tyle w porządku, że nie pozwoliliby mu nawet na jakieś skoki w bok. Ten jeden to po prostu wolny cwaniak, a najlepszy kolega z jego ekipy to tak cudowny kochany mąż, że często się śmieje, że zazdroszczę koleżance ;) Nawet się śmiałam kiedyś do mojego czy to aby nie taka cicha woda, ale sam mówił, że nie, że jest tak zakochany w swojej i w ogóle jest tak przykładnym człowiekiem, że sam wcześniej nikogo takiego nie poznał. Myślę, że jakby mój coś próbował kręcić to tamten by go zjechał i nie chciał się z nim kolegować. Jak się widujemy to potrafi mojego opierdzielić za słownictwo nie właściwe czy coś - prawdziwy przykład człowieka z zasadami i ogromnym szacunkiem. Poza tym nie za to mu płacą żeby mieć czas pukać. Teraz jak dzwonił to akurat skończyli robić i wszedł do kempingu się myć i coś zjeść bo zdycha z głodu po całym dniu tylko przegryzania czegoś. A rano wstają i od nowa zapierdziel. Niby on się cieszy zarobkami tam ale to przecież tyle godzin robi, że tutaj dwa etaty mógłby na lajcie robić jak tak mu na kasie zależy i chociaż spałby w domu, łazienkę miałby normalnie, jadłby normalnie. Kurwa czemu te zarobki są takie denne u nas Naprawdę zżera mnie tęsknota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozegnanie z ParoGenem
ciesz się, że widujesz go co dwa tygodnie, mój za granicą i przyjeżdża tylko 3 razy w roku:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsdoiuh
a ja jestem w związku na odleglosc, kilka spotkan w miesiącu, a zdarzyla się nam przerwa nawet 2 miesieczna, rozumiem twoj bol :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz, że nie możesz bez niego wytrzymać a on woli kasę. Dlatego cierpisz. Z drugiej strony - tydzień rozłąki to nie tragedia. Zony marynarzy czekają miesiącami. Skąd masz takiego doła? Przecież jakby Cię rzucil, to pewnie byś się załamała. Taki silne przywiązanie jest bolesny w przypadku rozłąki. Piszesz, że jesteście razem sporo lat. Czyli ile?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna 25
nie mam takiego doła codziennie przecież, żyje jakoś normalnie jak go nie ma, mam swoje sprawy itp, ale czasem tak mnie to nachodzi :( Woli kasę - no może to nie tak na zasadzie, że widzi tylko kasę, ale fakt faktem szukając na miejscu to nie znalazł oferty za nawet połowę tego co zarabia. Z jednej strony go rozumiem, jakbym ja miała zmienić dobrą pracę na jakąś za psie pieniądze to też miałabym dylemat, on może lepiej to po prostu znosi chociaż zdarzało się już tak że mówił mi, że mu ciężko, że bardzo chciałby być teraz przy mnie w domu. Wracał i bardzo szukał pracy, chodził na rozmowy no ale naprawdę same gówna. Coś się zapowiadało już fajnie z ogłoszenia, szedł na rozmowę i ale to ale tamto. A ma sporo kwalifikacji które robił na swój koszt, kompletne prawa jazdy ze wszelkimi papierami, kursami które robiąc na raty łącznie dużo nas wyniosły, a pracy w tym co robi po prostu nie ma na miejscu bo to największe place przebudowy w całej Polsce. Akurat on miał w tedy taki zły dzień, a ja mam dzisiaj i tak się wygadać chciałam. Tydzień rozłąki - dwa dni razem przy czym w większości jest tak, że po tygodniu pracy on chce leżeć nic nie robić i tak leżymy razem i nic nie robimy bardzo często. Niby jest to fajne bo razem ale chciałabym normalne życie. Coś tam gdzieś zaplanujemy jakieś wyjazdy, ale to też jedziemy gdzieś razem relaksacyjnie i ogólnie nic nie robimy. Razem jesteśmy 8 lat. A co do tego silnego przywiązania bolesnego w przypadku rozłąki - nie mam w planach rozstania więc z pewnością bym była porządnie załamana, ale to chyba normalne gdy się kocha a nie jest się razem bo jest i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli facet ma pracę związaną z budowami - to będzie ciągle jeździł. Taki fach, taka specyfika. Tirowiec jeździ, marynarz pływa, budowlaniec jeździe po budowach. Albo się przeprofiluje na coś na miejscu (ludzie zmieniają zawody) albo się rozstaniecie. Jeśli takie rozłąki są uciążliwe, to jak z założeniem rodziny? Jak wychować dzieci? Może warto przegadać to z facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna 25
No to pisałam, że szuka pracy na miejscu. Ale nie zmieni zawodu żeby zarabiać ponad połowę mniej prawda. Zresztą nie chciało mi się gadać o jego pracy, naszych planach itp :O Tak tylko o tęsknocie chciałam pogadać więc nie udawaj psychologa który próbuje rozwiązać wszystkie problemy bo jakbyś nie wiedział człowiek czasem chce sobie tylko pogadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×