Gość KrakowskaPyzia Napisano Czerwiec 27, 2012 Kumpel mojego TŻ robi imprezke z okazji urodzin. Sęk w tym, że z mym TŻ ustaliliśmy, że nie łazimy nigdzie sami. Tzn. zdarzają się wypady na piwko, drinka. A raczej zdarzały bo ostatnio trochę walczyliśmy etc... I ostatecznie koniec z nocnymi wypadami prawie, że do rana. Solenizant jest dość dobrym kolegą mojego TŻ. Nie mamy nic do siebie, wydaje mi się, że mnie lubi. Niestety bądź stety jest samotny, nie miał jakieś w miarę stałej partnerki i chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że w związkach obowiązują pewne zasady, postanowienia itp. Mój TŻ jest rozdarty, kolega będzie pewnie sapał. Przyznam, że średnio mi się to widzi. Nie jestem przeciwniczką wypadów w kuplami lub, w moim przypadku, koleżankami. Jeśli jednak chodzi o urodzinki, imprezy to nie jestem zwolenniczką osobnych zabaw do rana. Szczególnie, że weekendy to czas dla nas, sporo pracujemy, mamy sporo innych zajęć i każdy czas spędzony wspólnie jest cenny. Już 2x mówiłam TŻ, że jestem przeciwna temu wypadowi, wiem jednak, że TŻ chce iść dla zasady (dobry kumpel) ale wie też, że coś ustaliśmy. Nie chcę również sprawiać przykrości solenizantowi jednak z drugiej strony jak to powiedział mój brat: Wie, że jesteście kawał czasu parą i powinnien się liczyć, że Twój facet bez Ciebie nie przyjdzie. I jestem teraz w kropce. Tzn. zdania raczej nie zmienie (TŻ spytał się czy może iść) ale chcę jakoś łagodnie dać do zrozumienia, że jest to wbrew pewnym zasadom, które ustaliliśmy i obowiązują w naszym związku. Szczególnie, że wspólny czas jest dla nas ostatni czasy bardzo cenny. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach