jak dac w kosc facetowi..

On musi ciezko pracowac a ja juz mam wakacje wiec z miejscu gdzie studijej i jestem jeszcze pare dni pojde a to z kolezanka na basen a to gdzies tam ale nei latamy po klubach tylko zwiedzamy:)) jemu jest przykro no wiem..ale bylo mowione jesli nie robimy nic zlego i nie przeciw sobie to jest ok. musze tu siedziec bo oddaje mieszkanie a on i tak musi siedziec w domu (3oo km stad) i sie uczyc no to co mu szkodzi..ale jest nie do zniesienia w tej sesji zlosliwy czepia sie potem przeprasza...ale wczoraj od 21 sie nie odezwal jak zaczelismy gadac o tym basenie ja ze przesadza a on pewnie pewnie idz..ja to nigdzie nei jezdze itd:| w zlosci on mowi przykre czasami rzeczy ale ja sobie tak nie pozwole... dzwonilam do niego dzis dwa razy nei odebral. napisalam sms ze dziwi mnie to ze tyle sie nie odzywa twierdzi ze jestem najwazniejsza itd. wielmozny pan o 20 napisal"ide sie myc, jesli chcesz ze mna porozmawiac zadzwon o 21" ja mu dopiero niedawno odpisalam, ze nie jestem na jego zawolanie ma sie zachowac jak mezczyzna, ja tez mam uczucia. i jak ma mi po dobie potrzebe cos powiedziec(a tak rozmawiamy, smsujemy kilka razy dzienne) to niech od dzwoni. nie zadzwonil. napisalam ze nie zalezy mu na mnie nei potrzebuje mnie. teraz juz pewnie spi bo jutro ma 4 egzaminy..ale ja jestem taka glupia w nim zadurzona serce sciska bo chce sulyszec nie lubie takiego stanu a z drugiej trudno nie ustapie! nie pokaze ze jestem na jego zawolanie..co ja mam zrobic, co zeby go ukulo, nie zeby sie tak zaraz odegrac, ale zeby mu przyszedl rozum do glowy...prosze o zrozumienie i porady