Młodociana mamuśka i jej niesforne dziecko

Byłam kilka dni temu na placu zabaw z moim synem 2 letnim. Synek zabrał swoje zabawki i wszedł do piasku, wtem z na przeciwka nadciągnął jakiś malec może 3-4 letni i zabrał bez pytania jego samochód i zabrał go sobie na drugi koniec piaskownicy do siebie i się tym bawił nie mając zamiaru oddać. Zabierał co rusz to auto nie chcąc oddać i mowiąc, że to jego, a co więcej nie pozwolił mojemu synkowi pobawić się swoim samochodzikiem, wyrywając go i twierdząc, że to jego i nie może. Upomniałam chłopca, że przed chwilą wziął nasz samochód i mu pozwoliliśmy, a jak chcemy się pobawić jego autem, to je wyrywa i że to nieładnie. I przez cały czas zabawy w tym piasku ten mały przywłaszczał sobie bez pytania zabawki mojego syna, nie pytając o zgodę i wynosząc je na drugi koniec wielkiej piaskownicy. Był bardzo niemiły, niegrzeczny, niewychowany, przywłaszczał cudze jak swoje bez pytania i jeszcze oddać nie chciał. Malec malcem, może to nie jego wina,dziecka nie winię, ale na ławce siedziała jego matka - taka gówniara, która trzymała na ręce drugie dziecko - niemowlę około półroczne i nie reagowała na zachowanie swego syna. Zamiast podejść i go upomnieć czy zabrać zabawki, które zabierał dzieciom, tylko siedziała i plotkowała z koleżanką, jedynie krzyknąwszy od czasu do czasu z daleka na syna. I podsumowałam ją jako glupią gówniarę, co dzieci się tylko dorobiła z przypadku, a nawet wychować ich nie umie, bo dziecka się pilnuje, jak broi czy wyrywa innym dzieciom zabawki, a ta zamiast reagować, siedziała godzinę z dupskiem na ławce z tym niemowlakiem,a jej kilkuletni syn robił co chciał w tym piasku, nawet bił inne dzieci w piaskownicy.

Czy jak Wasze dzieci bawią się w piasku to też bez slowa zabierają łopatki i inne zabawki dzieciom, czy uczycie ich, że cudzych zabawek się nie zabiera ?

a co TY robilas przez te godzine? porozmawialas z matka?

wiadomo,człowiek nie chce wszczynac awantur w piaskownicy,wolałam skupić się na zabawie niż psuć sobie humor jakimiś uwagami w stronę matki. Chodzi mi o sam fakt, o poruszenie tematu,jak niektóre mamy się zachowują, nie o to, jak powinnam była rozwiązać ten problem.

Ja swojego dziecka nie zostawiam w piasku sama idąc daleko na ławkę i w ogóle nie obserwując, co robi.Owszem, dam się pobawić z dziećmi, sama też robię z nim babki z piasku, nawet syn pobawi się czyimiś zabawkami, ale zawsze wcześniej upominam, że nie ma brać czyjegoś, a jak chce wziąć, zawsze patrzę czy pytam, czy ktoś nie ma nic przeciw, że coś sobie weźmie, a już na pewno nie pozwoliłabym synkowi wziąć czyjąś zabawkę i iść z nią daleko na drugi koniec placu, tylko ma się tym bawić przy dziecku, do którego zabawka należy. A są jednak matki, ktore nie patrzą na to, co te dzieci robią i jak się zachowują.

raczej moje umialy sobie same poradzic z jakims nieznosnym ancymonem bez interwencji czy ingerencji doroslych,ale gdy wymagalo juz wtracenia sie bo prawie dochodzilo do szarpaniny, wtedy trzeba bylo dzieci naprostowac, i jasno powiedziec do dziecka ktore bylo prowodorem zamieszek jakie jego zachowanie jest niewlasciwe, stanowczo nakac aby przestal dokuczac i w drugi kąt placu zabaw czy piaskownicy moje wysylalam ,.by z zadymiarzem nie mialy stycznosci Ale jak wspomnialam,przewaznie moje dzieic potrafily sobie dac rade bez wtracania sie doroslych w dzieciece sprzeczki,choc sporadycznie trzeba bylo jedno czy drugie zreprymendowac

ojojoj autorko jakaż z ciebie stateczna niemłodociana mamusia.

jakas histeryczna jestes

jestes jakas przewrazliwona