Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość stefek919

Rozstanie z dziewczyną

Polecane posty

Gość stefek919

Po prawie 5 latach związku, gdzie pojawiał się już delikatnie motyw ślubu, choć do zaręczyn nie doszło, bo nie chciałem naciskać, a dziewczyna wydawała się tym lekko zakłopotana (aczkolwiek były teksty o podróży poślubnej itd.), zostawiła mnie dziewczyna. Po tych kilku latach zaczęły jej przeszkadzać moje pasje, zainteresowania. Pojawił się argument, że mało się interesowałem, że mało pisałem i dzwoniłem. Ale nie jest tak, że odeszła i jest sama. W dość trudnym momencie (kiedy mnie zabrakło niestety) pojawił się u niej na horyzoncie chłopak, więc ja zostałem sam, a ona ma swojego pocieszyciela, który jak widać nie ma zasad i rozwalił związek. Rozstanie było dość długie, wszystko trwało kilkanaście dni. Ona miała problem na kogo się zdecydować. Momentami wydawało się, że możemy jeszcze to odbudować i ona odstawi znajomość z nim, ale ostatecznie klamka zapadła. Wychodzę z założenia, że wina leży po obu stronach, ale pewnie nie w równym stopniu. W ostatecznym rozrachunku, to ona kogoś ma, a ja byłem gotów przysiąc wierność codziennie, przynajmniej od 2-óch lat. Ona była oddana, angażowała się, lubiła zaskakiwać i myślałem, że zawsze będziemy już razem. Że bierzemy siebie nawzajem "z dobrodziejstwem inwentarza". Czuję, że cały czas mi na niej zależy, bardzo się starałem przez te tygodnie rozstania, ale ostatecznie gdzieś trzeba postawić granicę. Nie wyjdę przecież na desperata i frajera i nie będę pisał i dzwonił by robić sobie nadzieje. W końcu ma to, co chciała. Postanowiłem też nie odbierać od niej i nie odpisywać ("chcę się dowiadywać co u ciebie", " nie jesteś mi obojętny" itd.), by układać sobie na nowo, choć przynajmniej na razie jestem przekonany, że to dziewczyna wartościowa i chciałbym byśmy byli razem. Może to po prostu bardzo ciężka próba... Czy sądzicie, że postępuję słusznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefek919
Rozmawialiśmy 2 tygodnie od chwili kiedy mi to zakomunikowała... Były argumenty po jednej i po drugiej stronie. Ale nie dostałem drugiej szansy. Wszystko sobie powiedzieliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to może dziewczynie zwyczajnie się znudziłeś. No nie wiem, różnie to bywa. Ale bynajmniej na to wygląda, skoro znalazła sobie od razu jakiegoś "pocieszyciela" . :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteście razem 5 lat a od 2 lat jej nie zdradzasz? A co z pierwszymi trzema latami??:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgdds
ja się pojawia ktoś nowy na horyzoncie to zwykle okazuje się, że"stary" ma więcej wad niz jeszcze przed chwilą. A trawa na obcej łące jest zawsze bardziej zielona. Byłam w takiej sytuacji jak Twoja dziewczyna. Uwierz mi - już nic z tego nie będzie. Nią kieruje trochę poczucie winy, trochę troska bo jeszcze Cię lubi ale juz nie kocha i nie pragnie, a trochę obawa przed utratą bezpieczeństwa. Moja rada - odetnij się od niej. Jesli ona nie potrafi tego zrobić - choć powinna, to Ty to zrób, na początku będzie trudno ale potem łatwiej. Uczucie wygaśnie, teraz byście się tylko szarpali i obwiniali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefek919
"Jesteście razem 5 lat a od 2 lat jej nie zdradzasz? A co z pierwszymi trzema latami??" Chodziło mi raczej o to, że pewnie od 2 lat wiem, że to ta jedyna i poważnie myślałem o ślubie. Nigdy nie dopuściłem się zdrady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"W ostatecznym rozrachunku, to ona kogoś ma, a ja byłem gotów przysiąc wierność codziennie, przynajmniej od 2-óch lat." Z tego fragmentu Twojego wpisu zrozumiałam że byłeś jej na początku niewierny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×