Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość yyyhhgggff777

bardziej mi zależy niż jemu - brak równowagi w związku

Polecane posty

Gość yyyhhgggff777

dosc typowa historia. on mnie zdobywal i zdobywal, ja bylam ostrozna, wycofana, niezalezna itd. jednak jemu sie udalo. zaangazowalam sie bardzo. i teraz on jest taki sobie normalny, nie szczegolnie wylewny, ale tez nie mam sie do czego doczepic (moze procz tego, ze mielismy razem zamieszkac a on sie poki co rozmyslil). za to ja zaczynam szalec i mam wrazenie ze wchodze mu w przyslowiowa dupe. czy przesadzam? robie nast rzeczy: - pisze mu kilka smsow dziennie o tym jaki jest fajny, ze tesknie itd - jestem non stop napalona. o tym tez mu pisze a gdy sie spotykamy zawsze inicjuje seks - gotuje mu. planuje co nowego, dobrego zrobie do jedzenia i przychodze do niego czesto juz z siatami z zakupami - robie mu male prezenty-niespodzianki (jakas herbata dobra, jakas ksiazka) - zostawiam mu np serduszko narysowane na karce samoprzyjepnej przylepione do komputera, jakas karteczke, rysunek itd - najchetniej zabieralabym go na wszystkie spotkania z moimi znajomymi - jestem wysoce dostepna jesli chodzi o czas, widzimy sie codziennie, w tygodniu tak z 6 nocy na 7 spedzamy razem. jestesmy ze soba pol roku. czy ja przesadzam? z czego powinnam zrezygnowac? dodam ze ja jestem dosc atrakcyjna kobieta, on nie za bardzo, ludzie sie ogolnie dziwia, ze z nim jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyzwyczaj go do tego ze ma wszystko bez zadnego starania sie o ciebie a odejdzie po pewnym czasie bo sie znudzi twoja ulegloscia.Kazdy potrzebuje jakiegos wyzwania w zdobywaniu partnera/ki zeby zwiazek sie nie rozpadl z powodu zmeczenia materialu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyhhgggff777
czyli co dokladnie powinnam zmienic/ograniczyc? jak jestem zaangazowana chce zeby bliskiej mi osobie bylo jak najlepiej. ale jak widac to chyba nie jest dobra strategia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z niczego nie musisz rezygnować, po prostu utnij wszystko o połowę. Zostań na noc rzadziej, nie gotuj mu codziennie, nie pisz po sto smsów dziennie, jeden na dzień dobry wystarczy. Chociaż obawiam się, że jest już u was ten moment, że kiedy nawet ty odpuścisz on i tak już nic nie zrobi. Przetrzyma cię tak długo aż znów sama zaczniesz skakać wokół niego. Ehh dałaś się wytresować i nie będzie łatwo się z tego wyplątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambaryla147
Ty go osaczasz, a nie pokazujesz swoja milosc. Po co tyle SMSow, po co ci na spotkania ze swoimi przyjaciolmi? Twoje cale zycie kreci sie wokol niego, a jak on odejdzie to ty zostaniesz z niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukajmy odpowiedzi!
rozumiem Ciebie! Bo ja sama bym nieba uchylia :) np. kupuje cos pysznego, co na co dzien nie jem - zostawiam jemu kawalek, zeby sprobowal itd. Znaczy zostawialam. Teraz to sie zmienilo. Tez wlasnie pierwsze pol roku szalalam, strasznie podobna sytuacja do Twojej. Ile macie lat? Teraz odpuscilam. Zrozumialam, ze musze to oddzielic. On tez czasami robi cos dla mnie, pomysli o mnie, zostawi cos pysznego. Ale ma tez swoje jakby zycie. To "zostawianie" karteczek, pysznego jedzenia etc. robi od czasu do czasu. I dzieki temu JA to szanuje i jeszcze bardziej doceniam!!! JEsli Ty bedziesz ciagle taka jaka teraz jestes - on w koncu, moze po roku, moze wczesniej, moze pozniej, ale w koncu sie znudzi. Bedzie to normalnoscia, ze dzwigasz reklamowy z supermarketu, zeby tylko mu zrobic dobre jedzenie. I ten buziak przyklejony do monitora tez zacznie nic nie znaczyc. A tym bardziej seks. On musi czuc, ze tez Cie zdobywa w tej dziedzinie. Nie mowie, ze masz sie opierac rekoma i nogami, ze odmawiac. Ale niech poczuje, ze musi Cie zdovbyc, zeby Cie posiasc, ze tak powiem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bambaryła ma racje. I prędzej czy później on odejdzie bo nie ma już o co walczyć. Teraz mu wygodnie, a za chwilę zabraknie mu wyzwań. Polecam książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Tam na każdej stronie będziesz miała dokładnie napisane jakie błędy popełniasz. Miłość miłością, ale faceci kochają nieco inaczej niż my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukajmy odpowiedzi!
enna - ale musi byc jakies wyjscie z sytuacji? znasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyhhgggff777
dziekuje za madre wypowiedzi. nie jest tak ze gotuje mu codziennie. cos takiego naprawde dobrego robie powiedzmy raz w tygodniu, wiec zakladam, ze to moze zostac tak jak jest. problemem jest na pewno to dazenie do ciaglego kontaktu. chyba rzeczywiscie powinnam to drastycznie ograniczyc, bo na pewno moje smsy nie robia juz na nim zadnego wrazenie, a spotkania sa norma. co do seksu, to mam odmawiac mimo tego ze mam ochote? jest jeszcze jeden problem. jako ze nie dostaje tyle, co daje, robie sie sfrustrowana i jak mam zly nastroj zaczynam zrzedzic i strzelac fochy. to jest mysle najgorsze i powinnam to uciac jako pierwsze. jak myslicie, jak czesto para prawie 30-latkow z polrocznym stazem powinna sie ze soba spotykac? bo my prawie zyjemy razem, caly wolny czas prawie razem. aj tylko wiecej niz on gdzies wychodze, bo on nie jest zbyt imprezowy, a ja jednak raz na jakis czas gdzies chce wyjsc. czyli tak jeden raz w tygodniu spimy osobno bo ja ide na impreze albo na spotkanie ze znajomymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie... :( Ja sama zachowywałam się podobnie. Kochałam nad życie i bylam sfrustrowana tym, że on nie kocha mnie podobnie. W końcu nie wytrzymałam i zerwałam z nim, z nadzieją, że szybko się opamięta, zatęskni, zakocha na nowo i wróci. Dziś mija 5 dzień od rozstania i nie odezwał się do mnie ani słowem. W tym czasie napisałam mu jednego smsa, że brakuje mi go. Sms pozostał bez odpowiedzi. Ja już nigdy nie będę taka głupia. Nam się wydaje, że jak komuś nieba uchylamy to okazujemy mu miłość, bo samego tego oczekujemy. A tak naprawdę osaczamy faceta, przytłaczamy go swoją wyidealizowaną miłością i jesteśmy złe, że nie dostajemy od nich tego samego. U autorki to już zaszło za daleko. Nawet ukrócenie tego wszystkiego nic nie da bo prędzej czy później ona pierwsza wymięknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wstrząśnięta
czy was wszystkich juz totalnie popierdoliło????????????????????????? wg was życie z drugim cżłowikeiem to ciągła walka i tworzenie 2 frontów wzajemnie się sprawdzających i atakujących w odpowiednim momencie??????? żal mi was, ze musiei fikać jak kozy w cyrku żeby utrzymać związek. PRAWDZIWY związek opiera si ę na MIŁOŚCI , dobru i zaufaniu do drugiego człoiwieka, do ukochanej osoby, a wty robicie ze związku jakiś poligon! nic dziewnego, ze miłosci nigdy nie zaznacie :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstrząśnięta ma rację :P Niektórzy muszą nauczyć się na błędach. Ja już się nauczyłam, dostałam po dupie i nie pozwolę więcej na związek-poligon, codzienną walkę o zainteresowanie, kontakt, miłość. To nie był związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyhhgggff777
wlasnie ja tez nigdy nie bylam za gierkami. na co dzien jestem bardzo przebojowa, pewna, niezalezna dziewczyna. wiem, ze jak jeszcze bylam sama wielu facetow do mnie nie uderzalo bo "za wysokie progi". ale wpadlam i wpadlam dokumentnie. wiem, ze milosc to nie poligon, ale ja przesadzam. jestem zazdrosna bardzo i najchetniej bym go przytloczyla swoim uczuciem. "ratuje" mnie tylko to, ze jestem bardzo ironiczna i zlosliwa, wiec pewnie on nie widzi, jak bardzo mnie "rozmiekczyl". chce to jednak zmienic. bede sie powstrzymywac, walczyc z soba, ale nie bede ani przesadnie dazyc do kontaktu ani prowokowac awantur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablable bla4
dokladnie, w tej sytuacji polecam Ci autorko "dlaczego mezczyzni kochaja zolzy". mam ebooka wiec moge Ci wyslac. a z drugiej strony sama nie wiem co myslec. czy starac sie czy stosowac jakies gierki typu "udaje ze mi na tobie nie zalezy". nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja bym po prostu z nim porozmawiala chyba,, powiedziala co mi lezy na sercu i tyle. albo to przyniesie jakis skutek i wtedy bedzie ok - albo nie - najwyzej sie dowiesz, ze to nie to. i co to znaczy, ze sie rozmyslil co do dalszego mieszkania? a te spotkania codzienne to kto inicjuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinnas se dac spokój z tym nadskakiwaniem. Chłop leje na ciebie z grubej rury a ty mu dupe liżesz? Daj mu wolną reke i niech pokaze cos od siebie bo to ze z 7 nocy spedzacie ze soba 6 to jeszcze nie swiadczy o tym ze mu zalezy. Po ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ani mu zalezy ani mu nie zalezy, za malo jest informacji, zeby takie rzeczy wnioskowac, skoro jednak kobita ma wrazenie, ze daje z siebie duzo wiecej niz dostaje, to cos jest na rzeczy. w kazdym razie - ja proponuje rozmowe, rozmowe i jeszcze raz rozmowe oraz - zmiane przyzwyczajen!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfhgjjkhgg
enna - przykro mi :( dasz rade, nie odzywaj sie juz, jesli tamten sms pozostal bez odpowiedzi... Dlugo byliscie razem? jestem wstrzasnieta - racja, racja. Tylko widzisz, nie kazdy wchodzi w zwiazek z czystym jakby umyslem. Np. wynosi z poprzedniego zwiazku jakies bagno emocjonalne, przez ktore ciezko sie funkcjonuje w nowym zwiazku. Powiesz pewnie - nie wplatuj sie w nowy zwiazek, jak nie jestes gotowa. Ale zycie zyciem. Reasumujac. Ja bylam taka jak Autorka. Dokladnie to pamietam. I on po 7 miesiacach nagle zaczal inaczej sie zachowywac. Zaczelam ewidentnie widziec roznice miedzy naszym zaangazowaniem. To mna wstrzasnelo, oprzytomnialam. I na poczatku niestety, zeby wyjsc z takiego stanu to trzeba "pograc". Jednoczesnie stajac sie bardziej pewna siebie w tym zwiazku. Wartosciowa. I przestajac juz grac, po krotkim czasie, jest sie pewna siebie osoba w zwiazku (bo pewna siebie zawsze bylam, a pewnosc w zwiazku to dla mnie inna sprawa). On chyba to podswiadomie zauwazyl. Teraz rownowaga w zwiazku jest taka jaka powinna byc od samego poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enna - przykro mi dasz rade, nie odzywaj sie juz, jesli tamten sms pozostal bez odpowiedzi... Dlugo byliscie razem? 1,5 roku. Za miesiąc mieliśmy zamieszkać razem. Nie będę się już odzywać, tak naprawdę nie mam mu nic do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyhhgggff777
rozmyslil sie wlasnie przez te moje fochy. naprawde czulam sie sfrustrowana i zaczelo mi tak szczerze troche odpierdalac. i albo bylam super mila i wchodzaca w dupe, albo inicjowalam klotnie i bylam bardzo nieprzyjemna. mysle, ze dlatego nie chce ze mna mieszkac i ogolnie troche zwatpil w nasz zwiazek. ja staram sie odbudowac to co popsulam i np juz nie robie awantur (chociaz jest to ciezkie bo on stal sie mega przewrazliwiony i na kazde zwrocenie mu uwagi reaguje atakiem). jednak widze, ze chyba nierobienie awantur nie wystarczy,a musze zaczac byc troche mniej nadskakujaca. on na poczatku byl bardzo zaangazowany. teraz tez jest na mnie skupiony, jednak mam wrazenie, ze nie dlatego ze mnie pragnie i o mnie sni nocami, a dlatego, ze tak wg niego powinien wygladac zwiazek - duzo czasu razem itd. w rozmowach, sposobie bycia itd widze, ze sie wycofal. i widze tez, ze gotowanie obiadkow i skakanie przy nim nie spowoduje, ze sie ponownie zblizy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wstrząśnięta
jestem wstrzasnieta - racja, racja. Tylko widzisz, nie kazdy wchodzi w zwiazek z czystym jakby umyslem. Np. wynosi z poprzedniego zwiazku jakies bagno emocjonalne, przez ktore ciezko sie funkcjonuje w nowym zwiazku. Powiesz pewnie - nie wplatuj sie w nowy zwiazek, jak nie jestes gotowa. Ale zycie zyciem. kochana nie wchodzi się w nowy związek z bagnem emocjonalnym w głowie i duszy ;-) my też byliśmy nieźle poharatani. Ja byłam wdową, a on po 10 letnim związku z samotną matką, która, jak tylko skończyła sie kasa, odeszła. Zanim sie związaliśmy ja byłam sama 8 lat a on 5, całkiem sami, bez jakiś relacji damsko-męskich itp. A teraz od lat tworzymy udany, wspaniały i cudowny związek, o jakim nawet nigdy nie marzyłam, związek pełen miłosci i czułosci, a jednocześnei wolnosci, jedno drugie ciągnei do góry, oboje się rozwijamy duchowo, oracujemy nad sobą, to ciezka praca, ale się opłaca. Miłość to dar od drugiego człowieka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyhhgggff777
mamy po 28 lat, ktos sie pytal. spotkan nikt nie musi inicjowac, to stalo sie norma, co najwyzej ktos pierwszy powie "to jak sie dzisiaj umawiamy?" teraz go nie ma przez tydzien i ogolnie mam o czym myslec. widze, jak bardzo moje zycie sie zmienilo i widze, ze te zmiany moga nie byc dobre. bo tak naprawde osunelam sie od ludzi (mimo tego ze gdzies wylaze, ale te spotkania sa takie powiedzmy powierzchowne) i stracilam troche kontakt z sama soba. co to ksiazki o zolzach, kiedys ja czytalam i powiem wam, ze dla mnie wydala sie dobra na taki sam poczatek zwiazku, gdzie jednak kobiety czesto bywaja nadaktywne. nie wyobtazam sobie, zeby po pol roku wspolnego zycia nagle przestac odbierac telefon albo robic mu parowki zamiast obiadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyhhgggff777
jestem wstrzasnieta - co takiego jest w WAS, ze jest wam razem tak dobrze mimo tego, ze z innymi partnerami nie bylo? co jest takiego wyjatkowego w waszym dobraniu, waszej znajomosci, waszym zachowaniu odnosnie siebie itd... jednym slowem na czym polega wasza recepta na milosc :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uczmy się od bardziej doświadczonych :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bądź bardziej niedostępna dla niego. Spotkania ogranicz do 2-3 w ciągu tygodnia, na weekend zaplanuj jakieś babskie wyjście, ubierz się seksownie i powiedz mu, że dzisiaj bierzesz sobie "wolne" ;) Co do obiadu, to poczekaj az on wyjdzie z jakąś inicjatywa i zamiast targania przez Ciebie siat może wspólne zakupy ?? Ale tak to już niestety jest, że w tej kwestii bardzo łatwo można przedobrzyć. Jak facet widzi, że kobiecie zaczyna zależeć, to jemu przestaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wstrząśnięta
co takiego jest w WAS, ze jest wam razem tak dobrze mimo tego, ze z innymi partnerami nie bylo? co jest takiego wyjatkowego w waszym dobraniu, waszej znajomosci, waszym zachowaniu odnosnie siebie itd... jednym slowem na czym polega wasza recepta na milosc . recepta??? nie mam recepty. Jestem jednak świecei przekonana, ze to człwowiek stworzony dla mnie, ze to na niego czekałam całe życie i podążałam taką drogą , zeby go w końcu spotkać. Poznaliśmy sie przez przypadek i od razu z obu stron było totalne uderzenie pioruna ;-) totalne zauroczenie od pierwszego wejrzenia (choć nigdy w to nie wierzyłam). Ja byłam szalenie zdystansowana, ale jednocześnie po raz pierwszy od lat poczułam że kogoś pragnę. Od pierwszych chwil naszej znajomości byliśmy sobie bliscy jak z nikim innym wcześniej, patrzyliśmy sobei w oczy bez skrępowania bardzo bradzo długo i zupełnei nas to nie krępowało. Po rpostu patrzyłam na neigo a widziałam wszystko w nim, całe wnętrze, nie wiem jak to napisać. Minęło 1,5 zanim dałam się dotknąc i pocałować, ale nigdy nie naciskał na nic, niczego nie wymuszał, był tak cudownie cierpliwy, ze szok, wspierał mnie chociaż ja ciągle byłam zdystansowana i odtrącałam go (z lęku). A dziś nadal wszytsko jest tak samo, napięcie i uderzenie pioruna wzmacnia się każdego dnia. Jesteśmy sobie najbliżsi emocjonalnie i duchowo, co nei oznacza że spędzamy ze soba każda chwilę, o nie! ja lubię swoje chwile samotności, wiec spędzam czas sama na czytaniu czy swoich pasjach, dajemy sobuei totalny luz, bo totalnei sobie ufamy. receptą na udany związek jest jedynie prawdziwa miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wstrząśnięta
co jest w naszym zachowaniu??? hmmm to, ze ZAWSZE kierujemy się dobrem drugiej strony, zawsze. nie wyobrażam sobie zrobić coś wbrew mojemu, zeby nie sprawić mu przykrości, zawsze wszystko udaje nam sie dogadać i wybrac odpowiednie rozwiązanie. nie ma licytowania się ja zrobiłem to to ty dla mnie też musisz teraz coś zrobić, po prostu obie strony robią to, co uważają za najlepsze dla tej drugiej, ciągle mając na uwadze jej dobro i nie oczekujemy wzajemności. ja raz zapomniałam o urodzinach moejgo, a on zamiast się odwdzięczyć 9idąc waszym tokiem myślenia i strzelic focha) wyprawił mi najpiękniejsze urodziny mówiąc że cieszy się moim szczęściem. Po rposrtu nie chował urazy, bo każdy jest tylko człowiekiem i każdemu sie moze zdażyć potknięcie. Mój jest szalenie wyrozumiały i tolerancyjny i tego się od niego uczę na kazdym kroku, także miłosci do ludzi, do wszystkich, bo wszytscy sa potzrebni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam...pisze, bo chciłabym jakiejś porady, moze pomyslu, ktory pomoglby mi.jestem w zwiazku z chłopakiem od 5 miesiecy.Wiadomo jak wygladaja poczatki, pieknie.zwłaszcza, ze nie dawałam mu sie tak szybko zdobyc i naprawde pare miesiecy zajeło mu to, zeby namowic mnie na randke...po 2 miesiacach znajomosci moj chłopak wyjechał za granice, cieko bylo mi bez niego..mysle, ze jemu tez beze mnie.Byl bardzo czuly w smsach, wiadomo jak sie teskni za kims...po powrocie wszytsko sie zmienilo.bardzo czesto sie sprzeczamy, nie ma z jego strony zadnego zainteresowania moja osoba.Nie mowie, ze ma mnie na rekach nosic i pisac non stop czy tez spotykac sie, bo ja tez mam swoje zycie i obowiazki.ale najgorsze jest to, ze jestem mu zupelnie obojetna.Wiele razy mam wrazenie, ze wstydzi sie mnie, ciagle slysze jak powinnam sie ubierac , jak czesac itp itd...moze imowi o tym ubiorze, bo chce, zebym pokazala swoje atuty, ale nie jets to dla mnie mile, bo czuje sie ciagle porownywana, czuje, ze ciagle jest ze mna problem..nigdy z nim , on jest idealny.ma wielkie mniemanie o sobie.Jak zaczynalam jakakolwiek rozmowe, bo chcilam poprawic nasze relacje to ciagle slyszalam, ze ja mam jakies "filmy, fochy".Nie potrafimy nawet normalnie rozmawiac.chce byc dla niego kims..ale jak myslicie czy moge? i jak to zmienic, zeby widzial kogos wartosciawego we mnie,szanowal mnie..chyba wiele nie wymagam..prosze doradzcie...czy wogole warto z takim type m byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×