Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WhisperingMuse

Lęk przed ludźmi a potrzeba bliskości

Polecane posty

Gość WhisperingMuse

Odkąd tylko pamiętam, nigdy nie byłam zbyt lubiana. W szkole ciągle się ze mnie śmiano, dokuczano, uważano za głupkowatą i zdziwaczałą. Szybko stałam się kozłem ofiarnym. Nigdy nie byłam akceptowana ani kochana. Chowałam się po kątach, czując ścisk w żołądku za każdym razem, gdy musiałam iść do szkoły. Strach powodował, że stawałam się sztywna i nie potrafiłam normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Stąd omijały mnie wszystkie okazje ku temu, by wyjść z domu, zapoznać się bliżej z rówieśnikami. I to w szkole, i na studiach, a może po części w pracy, gdzie często pod wpływem stresu nie potrafiłam wykonywać wielu zadań. I choć jakiś czas temu podjęłam leczenie, które zmieniło w dużym stopniu moją percepcję świata i zniwelowało co nieco lęki przed ludźmi, to w dalszym ciągu nie czuję się wystarczająco dostrzegana i lubiana w oczach innych. Mam może kilka osób, które uważam za bliskie, ale z racji tego, że nie widujemy się zbyt często, to pozostaje niedosyt. Te kontakty nie są w stanie zrekompensować pustki, jaką odczuwam. A może i potrzeby wykorzystania młodości - nie mam z kim iść na tańce, nie mam z kim pojechać w góry, powygłupiać się. Zazdroszczę moim rówieśników, którzy czynnie korzystają z przywilejów młodości. Będą mieli jakieś wspomnienia, nie to co ja... Nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi mi o to, żeby ciągle łazić na imprezy, upijać się. Po prostu chcę w końcu wyjść do ludzi, przed którymi tyle lat się ukrywałam w skorupie zbudowanej z własnych lęków, rozerwać się, coś ciekawego przeżyć... Czy to tak dużo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Nie to nie jest dużo :) Chyba powinnaś kontynuować terapię a poza tym poczytaj sobie o syndromie niezaspokojonych emocji w dzieciństwie, o tym jaki to ma wpływ na dorosłe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Powiedzcie, moi drodzy, czy mam jeszcze szansę znaleźć kogoś (bardziej chodzi o przyjaciół niż o faceta), z kim mogłabym być blisko, zaprzyjaźnić się? Mam 22 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Niestety aktualnie nie jestem w stanie kontynuować terapii z powodu pracy i studiów. Żałuję oczywiście, ale z drugiej strony wydaje mi się, że powinnam się uporać z tym indywidualnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Jasne, że masz szansę, tak jak każdy. Ale pewnie łatwiej będzie Ci znaleźć faceta niż przyjaciół. Powodzenia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna MAM_ TO_ W_ DUPIE
dziewczę to początek życia oczywiście że tak a jak poznasz ludzi to się okaże, że czasami ci najwieksi chojracy są najbiedniejsi - bo ich chojractwo służy im do tego aby przysypać w sobie to co ty własnie znalazłaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Co prawda obecnie i tak jest lepiej niż kiedyś, wychodzę często z domu i staram się rozmawiać jak najwięcej z innymi, ale nie czuję się dla nikogo szczególnie ważna. Niby są mili, uśmiechają się, ale mają swoich znajomych, nie widzą, że chcę ich bliżej poznać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna MAM_ TO_ W_ DUPIE
za to chętnie zobaczą, że by cos bzykneli :D takich znajdziesz na pęczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fvghjuyghb
moze jestes nudna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korba111
Po co poznawać kogoś skoro temu komuś się nie podobasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Coś mi się wydaje, że masz wiele cech neurotyczki. Takim osobom jak Ty trudno jest budować dobre i satysfakcjonujące relacje z innymi. Ale próbować i pracować nad tym trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna MAM_ TO_ W_ DUPIE
Korba111 poza podobaniem i niepodobaniem jest jeszcze inny świat kiedyś to zrozumiesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korba111
Jaki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna MAM_ TO_ W_ DUPIE
Sram od 7 godziny z 15 minutowymi przerwami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna MAM_ TO_ W_ DUPIE
spróbuj nie jestem kelnerem, ode mnie nie dostaniesz podane na tacy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jula 2000
Ciekawe jaki świat, chyba zaświaty. Jeżeli ktoś się nam podoba to zawiera z nim znajomość, jeśli się nie podoba to nie ma sensu takiego kogoś znać. A znajomość z litości albo taka pseudo znajomość, że nagle się znamy gdy czegoś potrzebuje się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety, to bardzo bolesne. Najgorsza jest własnie swiadomość braku jakichkolwiek wspomnien, zdjęc. Po prostu pustka. 🖐️ Poczucie przegranej młodości, okresu w którym człowiek powinien cieszyć się każdym dniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Mamo 16latki - mam podobny problem co Twoja córka. Od dziecka grzeczna, ułożona, miła, spokojna zawsze zyskiwałam sympatię głównie wśród dorosłych. Dla rówieśników byłam zawsze kimś z innej planety, dziwaczką, kujonką. Tyle razy byłam upokarzana przez nich, że w końcu zamknęłam się na jakiekolwiek znajomości i zbudowałam sobie własny świat z książek, filmów, sztuki i muzyki. Przestałam się komukolwiek narzucać, odgradzałam się stopniowo od ludzi, aż w końcu znienawidziłam szkołę, a potem uczelnię, które były niczym innym jak miejscami moich towarzyskich gaf. Ale nie było mi dobrze z tym wszystkim. Wpadłam w depresję, kilkakrotnie chciałam się zabić. Bo nikt mnie nie widział. W styczniu tego roku poszłam na terapię. Te cztery miesiące, które na niej spędziłam, bardzo zmieniły mnie jako osobę. Stałam się odważniejsza, bardziej asertywna, zaczęłam bardziej zaznaczać się towarzysko, nawet zmieniłam swój wygląd, dzięki czemu stałam się pewniejsza siebie. Teraz kończę studia licencjackie, a od października wyjeżdzam na studia do innego miasta. I boję się tego. Czy będzie to jakiś przełom, a może tylko, jak zwykle zresztą, się łudzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna MAM_ TO_ W_ DUPIE
Jula 2000 Ciekawe jaki świat, chyba zaświaty. Jeżeli ktoś się nam podoba to zawiera z nim znajomość, jeśli się nie podoba to nie ma sensu takiego kogoś znać. A znajomość z litości albo taka pseudo znajomość, że nagle się znamy gdy czegoś potrzebuje się. jula mało jeszcze przezyłaś ja nie piszę o litości albo pseudoznajomosciach tak w skrócie - jak cie wkurwia własna matka to jej tłumaczysz co jest nie tak czy zbierasz dupę i wyjeżdżasz na drugi koniec świata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Nudna, zależy co masz na myśli. Bo jeśli brak zainteresowań, to sorry, ale mnie to nie dotyczy. Zawsze się czymś pasjonowałam, jestem ciekawa świata, kultury, obyczajów. Kocham w szczególności podróże, muzykę, literaturę i sztukę, czym zajmuję się w każdej wolnej chwili. Nudna mogę pod tym względem, że nie mam żadnych "przeżyć". Nie miałam faceta, seks znam tylko z filmów, nie bawią mnie używki typu papierochy, naroktyki , alkohol tylko okazyjnie. A co chyba najważniejsze, nie mam zbyt wielu doświadczeń towarzyskich. Wszystkim zajmuję się sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
narkotyki'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to dopiero jestem przypadek
Można powiedzieć, że mam podobnie jak autorka, fakty są takie, że nie potrafiłem praktycznie NIGDY zbudować intymnej relacji z kobietą. Tak normalnie jak mężczyzna z kobietą, a nie jak przyjaciel czy kolega. A paradoks polega na tym, że z drugiej strony zawsze byłem lubiany, dusza towarzystwa, obracałem i dalej obracam się w towarzystwie pięknych kobiet (taka praca), zmieniałem miasta, skończyłem studia, mieszkałem, uczyłem się i pracowałem za granicą, zwiedziłem mnóstwo miejsc, poznałem mnóstwo ludzi. A tak naprawdę NIKT mnie nigdy nie poznał tak głębiej, nie wiem gdzie popełniam błąd, nie umiem się otworzyć, jakoś tak zawsze "trzymałem" to dla kogoś specjalnego, tyle, że ten ktoś nie nadszedł nigdy. Sam nie wiem, dziwne to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasaa
WhisperingMuse,myślę że złe doświadczenia z dzieciństwa,w szkole odbijają się teraz na tobie ,to wciąż w tobie siedzi i mimo że nikt już nie robi ci takich rzeczy przykrości to ty wciąż boisz się ludzi i widzisz w nich zło.Może w domu też nie miałaś oparcia,żeby się wzmocnić?JA mam w domu alkoholika ojca i też wiele problemów teraz z sobą ja mam 23 lata i nieraz czuję się samotna,nierozumiana ,nawet jedyna przyjaciółka mnie tak do końca nierozumie,nie mówiąc już o dalszych znajomych,jak chcesz to napisz do mnie na maila ,pogadamy Karin.23@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Widzisz, to mamy trochę podobnie. Ja też nigdy nie potrafiłam zbudować normalnej relacji z facetem. Nie umiem się otworzyć, udaję obojętną, bo wstydzę się tego, że ktoś może mi się podobać. Nie wiem też za bardzo, jak nawiązywać z nimi kontakty. Jak już się skuszę na to, to najmniejsze próby traktuję jako natrętne i szybko uciekam, bo czuję się jak jakiś intruz. Pogłębiło się to ostatnio jeszcze bardziej - znowu zostałam odebrana przez pewnego młodego człowieka nie tak, jakbym sobie tego życzyła. Wszystko przez moją nieporadność, brak wprawy... Też mało kto wie, jaka jestem naprawdę. Prywatnie jestem żywiołowa, energiczna, kreatywna, a przy ludziach? Sztywna, nieciekawa, nieśmiała, taka... przeźroczysta. Nie wiem, jak mam wyeksponować prawdziwe "ja".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
U mnie w domu niby było okey, byłam rozpieszczana i na ogół dbano o mnie, ale między rodzicami nigdy nie było miłości, ich kłótnie niszczyły moje dziecięce poczucie harmonii. Moja mama próbowała się nawet zabić. Nie wierzę, że to nie miało wpływu na to, kim teraz jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to dopiero jestem przypadek
Trochę za bardzo "rozkminiasz", chciałabyś żeby ktoś odbierał Cię tak jak Ty sobie tego życzysz. Po pierwsze - nie wiesz jak on Cię odbiera, po drugie jakoś widzę u Ciebie brak AKCEPTACJI samej siebie :) Przecież to właśnie Ty: cicha, spokojna, nieśmiała. Chcesz to zmieniać na siłę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
Słuchaj, ja nie urodziłam się cicha i nieśmiała. Na początku byłam raczej wygadana, otwarta na ludzi. Ale oni to wykorzystali i dotkliwie mnie skrzywdzili. I stąd zaczęlam się obawiać kontaktów z nimi. Przestałam być sobą, a stałam się szarą, niepozorną osobą, z której każdy może sie ponabijać. Mam świadomość tego, że są też dobrzy, życzliwi ludzie, ale i tak mam problem, żeby od razu się otworzyć, zaufać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhisperingMuse
On mnie nie odebrał chyba zbyt dobrze, skoro na początku wydawał się zainteresowany kontaktem, ale gdy tylko ja chciałam to jakoś odwzajemnić, potraktował mnie jak jakiegoś śmiecia. A przecież starałam się być miła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×