Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pinezka.

Kto jest w związku na odległość?Jak się z tym czujecie?

Polecane posty

Ile jest między Wami kilometrów,jak często się spotykacie,jak widzicie przyszłość?Odpowiedzcie proszę bo ja już nie wyrabiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kości zostały rzucone
w bedzie 7500km ! 4668.21 mil albo 450 w jedną :) zalezy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba nie wiele związków wygra próbę czasu ja bym nigdy nie ryzykowała takiego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak myślicie w końcu ktoś będzie się musiał zdecydować na przeprowadzkę..bo tak to nie ma sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też na poczatku nie wierzyłam że taki związek może przetrwać. Szczególnie że dla Niego zostawiłam faceta którego miałam na wyciagniecie ręki. Ale teraz wiem że warto było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarna_Mamba a co ile się widzicie?Dzwonicie często do siebie?Bo mój nie rozumie tego,że ja pomiędzy "widzeniami" potrzebuję tego kontaktu...czuję się najnormalniej w świecie olana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzimy się średnio co dwa tygodnie tylko weekendy. Fakt jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym rozmowy, smsy... a każde spotkanie to dla nas takie małe święto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może ja za dużo wymagam ale dla mnie 2 sms dziennie to jakoś mało..jak sama nie zadzwonię to On raczej też tego nie zrobi..czym dłużej się spotykamy tym potem jest większa cisza jak On jest u siebie..Mam wrażenie,że nie myśli o mnie wcale..Zależy mi na Nim ale kurcze nie wyobrażam sobie tego tak dalej..Rozmawiałam z Nim już o tym nie raz ale On mówi,że coś zrobi z tym ale kończy się na obietnicach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No była o tym rozmowa,On miał się przeprowadzać w moje rejony ale sie okazało że musi wrócić na studia..więc od października idzie na dzienne..wtedy to już w ogóle się pewnie nie będziemy spotykać ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym słyszała siebie:)
witam, ja byłam w związku na odległość i mogę powiedzieć, że to był z 1 str koszmar, z 2 coś wyjątkowego:) koszmar, bo podobnie jak Twoj facet, moj nie ma w zwyczaju pisac sms codziennie /czasem napisal raz na tydzien albo gorzej, raczej nie dzwonil. czulam sie podobnie, nie wiedzialam o co mu chodzi, z czasem robilam o to awantury bo czulam jakbym to ciagnela na sile, jakby mu nie zalezalo. Mialam metlik w glowie, bo widywalismy sie raz na pare miesiecy albo i pol roku. Z drugiej str to wyczekiwanie na spotkanie, a wlasciwie samo spotkanie- magia! uczucie nie do opisania, tak dobrze ze az bolalo:) i ten niepokuj ze zaraz sie skonczy i znow bedzie ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tutaj mam kilka rzeczy,które mnie "trzymają" więc nie bardzo mam jak a On sam się reflektował że może tu zamieszkać,że Jemu to nie robi różnicy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy oboje prawie 30 na karku a ja czuję się jak małolata na niepewnym gruncie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kdtpad
To dlaczego nie może studiować w Twojej okolicy?? Ja też na początku miałam zamieszkac u Niego jednak nagle zmienil zdanie i chce zamieszkać u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym słyszała siebie:)
ja bym nie rezygnowala, studia sie kiedys skonczy a taka proba czasu pozwoli wam obu sie okreslic, czego tak naprawde chcecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już mam dość...a co dopiero będzie dalej...ja jestem taka że potrzebuje wsparcia,zapewnienia że jest dobrze,faceta silnego,który będzie dla mnie opoką (jakkolwiek to brzmi) a wpakowałam się w coś co mi bynajmniej nie stwarza poczucia bezpieczeństwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślałam na początku podobnie jak Ty. Jednak On potrafił sprawić że czułam się bezpiecznie nawet pod jego nieobecność, mimo że tylko przez telefon zawsze Moglam na Niego liczyć. Jest lepszym wsparciem od tego poprzedniego który był tuż obok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jednak widzisz,jest różnica..ja nie wiem co On tam robi,z kim...chyba tak naprawdę nie mam do Niego zaufania...Jak jest tutaj to jest cudownie,ale jak jesteśmy osobno to mam mnóstwo wątpliwości czy to ma sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym słyszała siebie:)
niestety doskonale Cie rozumiem.. ja byłąm wielka przeciwniczka zwiazkow na odleglosc, i jak sie w to wpakowalam to sama nie moglam uwierzyc.. niestety o poczuciu bezpieczenstwa mozesz na jakis czas zapomniec. nie powiem Ci ze cos sie zmieni z esami lub fonami bo pewnie nie, chyba ze Twoj facet jest bardziej reformowalny niz moj:) pytanie tez czy Ty albo Twoj partner jestescie osobami zazdrosnymi? bo jesli tak to sobie tego nie wyobrazam. Ale jesli sobie ufacie i chcecie ze soba byc to tylko Was to wzmocni. mysle, ze tak naprawde to czy ten zwiazek przetrwa zalezy od tego jak silny masz charakter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kilka miesięcy jesteśmy razem dzieli nas ponad 200 km jesteśmy na samym początku naszej "drogi' a ja już się waham...ale z drugiej strony czy z kimś innym będzie mi lepiej tylko dlatego że będzie mieszkał bliżej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci że u mnie wcale nie jest tak kolorowo jak każdy myśli. liczyć mogę na Niego owszem, ale tak jak Ty nie potrafię do konca zaufać i za słowo uwierzyć co On akurat tam robi i przez to w tygodniu jest między nami mnóstwo kłótni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj nie jest reformowalny...mówiłam już Mu tyle razy co mi przeszkadza...a On swoje..ale tylko jak jest tam...jak jest tutaj to jest super..nie wiem czy mam silny charakter skoro tak to analizuje..On mi powtarza jaka to jestem cudowna,jak mnie uwielbia ale w przełożeniu na realne życie to się ma nijak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh,myślałam,że tylko ja mam takie dylematy...teraz jeszcze w dodatku nie mam pracy i siedzę w domu i myśli mi same krążą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×