Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość testudo

Czy jest szansa po wielkiej miłości zakochac się raz jeszcze?

Polecane posty

Gość testudo

Proste pytania...czekam na Wasze doświadczenia w tym temacie :) Zaczynam się martwić faktem, że jestem już rok po rozstaniu (teoretycznie decyzja obojga...piszę teoretycznie bo jednak ciągle ciepło o nim myślę) i nie potrafię stworzyć związku...ba! ja od razu na wstępie widzę tylko wady :( Czy zawsze tak będzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfgdsfgfsdg
zawsze jest jakas szansa wyjebac szympansa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
Mogę liczyć na jakieś rady? Jak zmienić podejście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
Enfant Terrible - pewnie masz rację...czlowieka pocieszają szczęsliwe historie innych i zaczyna wierzyć,że i jemu się powiedzie :) Tymczasem trzeba czekać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lyan
Zdecydowanie JEST SZANSA. Ja przez trzy lata byłam sama po rozstaniu z moją wielką miłością. U mnie to było inaczej - to on mnie zostawił, ja nie chciałam... I wydawało mi się, że już nigdy nie będę z nikim szczęśliwa. Przez te trzy lata poznawałam chłopaków, chodziłam na randki, na imprezy itp., ale nie chciałam się wiązać. Po prostu starałam dobrze się bawić, nie chciałam się rozczarować. Aż poznałam mojego obecnego partnera, z którym jestem już prawie półtora roku i jestem z nim szczęśliwsza niż kiedykolwiek byłam :). O tamtym już dawno zapomniałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
Lyan- dziękuję :) Dużo miłości i powodzenia Ci życzę...to bardzo budujące usłyszeć że jest dla mnie jakaś szansa ;) Ja nie rozpamiętuję mojego byłego związku a mimo to gdy poznaję kogoś od razu widzę to czego nie on nie ma (względem ex) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GHAH mordziaty pyszczek JWWD!
Życie zaczyna sę i kończy tylko na jedzeniu und spaniu and wytrysku i bajerce! Reszta jest nie istotna i nie ważna! I tak wszyscy poumieracie! Ja zdycham za kilka dni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p n n
testudo- autorko, spokojnie, jest szansa ;) tylko musisz sie przemoc, ten pierwszy krok postawic, zmusic sie, a reszta pojdzie z gorki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lyan
Ja przez długi czas nawet z nikim się nie spotykałam. Bardzo źle przez to przechodziłam, cały czas byłam smutna, nic mi się nie chciało, bardzo schudłam... Potem poznałam kogoś na imprezie u koleżanki i choć ostatecznie nic z tego nie wyszło, to dobrze się bawiłam. No i znowu otworzyłam się na ludzi. Ja też myślałam, że już nigdy nie spotkam drugiego takiego, jak mój eks, że on był wyjątkowy, idealny dla mnie. I wiesz co? Rzeczywiście nie spotkałam już nikogo takiego, ale za to lepszego, z którym teraz jestem :). To się tak zawsze wydaje, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Ale potrzeba czasu, żeby się o tym przekonać. Kiedy poznasz tę właściwą osobę, zaczniesz zauważać wady tamtego chłopaka i Waszej relacji, przekonasz się na własnej skórze, dlaczego to się nie udało i nie mogło się udać. Bo to dopiero widać po czasie. Ja czasami zastanawiałam się później, jak ja w ogóle mogłam z nim być, ile złych rzeczy było w tym związku... A swego czasu myślałam, że już nigdy nie poznam nikogo lepszego i już nigdy nie będę szczęśliwa. A tak naprawdę to dopiero teraz jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Buhahahhaha
Mow, ze cie nikt nie chce a nie jeczysz jakies farmazony. Wyjdz do ludzi, zrob sobie konto na portalu randkowym ewentualnie to poznasz kogos nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
Nie jestem typem osoby, która nadmiernie się dołuje... Myślaąłm ,że jest jakiś "magiczny" sposób na wyzerowanie swoich dotychczasowych uczuć i pozwolenie sobie na obdarzenie kogoś zaufaniem ...widać jednak,że tym magicznym sposobem jest czas......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yellow diamond
nie mozna generalizowac powiedz autorko opisz jaka to byla milosc? gdzie podstawa byl seks, namietnosc, czy raczej milosc dojrzala, zaufanie, szacunek? po ile mieliscie lat, jak dlugo razem byliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
yellow diamond - byliśmy razem 5 lat, mam 30 lat...zamieszkanie razem było z mojej strony poświęceniem w postaci porzucenia ukochanej pracy (odelgłość) i to był powod mojego złego samopoczucia ..niestety nie odnalazłam się w nowym miejscu :( Teraz pod kątem pracy jestem szczęśliwa i czuję się stabilnie...tylko nie ma nikoog obok :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yellow diamond
a jaki byl powod rozstania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yellow diamond
nie masz nikogo obok.. hmm wiesz, wydaje mi sie, ze nie brakuje ci dokladnie JEGO, a KOGOŚ, a to jest roznica :) wiec z pewnoscia jak poznasz kogos, kto ci bedzie odpowiadac pod wzgledem charakteru jak i fizycznym- a wtedy przyjdzie i milosc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
Nie byłam szczęśliwa...obce miejsce, praca nie dająca satysfakcji i ogólna załamka, ktora przekładala się na kiepską kondycję związku (np. wszytskie rozmowy kręciły się wokół tego jak dobrze jemu jest w tym miejscu i jak źle jest mnie :( ) To nie miało szansy powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yellow diamond
a ze porownujesz do poprzedniego faceta, ze milo go wspominasz- tu dziala przywiazanie, wspomnienia, doswiadczenia. jest to normalne ze porownujemy poprzednie osoby do tych ktore maja nam je zastapic- nie da sie przeciez wymazac wspomnien, odczuc jakie doznawalismy przy tej osobie, a to wplywa na nasze decyzje, mysli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11sensualna
Po 5 latach związku rzucił mnie narzeczony. Ja po dwóch miesiącach od rozstania zakochałam się jak nastolatka. W kimś innym. I póki co trwa to 9 miesięcy. Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa :). Nie czekaj na miłość, a sama do Ciebie przyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testudo
yellow diamond - mam nadzieję,ze nie zdominuje to calej mojej przyszłości :( Druga rzeczą jest wiek, bo wiem już kogo szukam...nie potrafię się szczeniacko zakochać, bo ważna jest dla mnie stabilizacja i poczucie, że druga osoba ma zdrowe podejscie do życia... 11sensualna- tak trzymać , życzę szczescia. Ja jak dotąd szybko ucinałam znajomości, wszędzie znajdywałam jakies wady :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11sensualna
Akurat wiek jest zaletą - masz skonkretyzowane wymagania, wiesz kogo szukasz, a z kim nie chcesz mieć do czynienia. Jedynym ograniczeniem jest twoja bariera... Być może jeszcze nie pogodziłaś się z tym rozstaniem, może jeszcze musisz poczekać. Ja po rozstaniu diametralnie zmieniłam swoje podejście do życia - zaczęłam imprezować, poznawać nowych ludzi, nie przejmować się wszystkim tak, jak kiedyś. Znajdź sobie jakieś hobby, wyjdź czasem z domu (np. w sobotę!), poczuj się znowu jak dwudziestka ;) Wejdź na jakąś stronę randkową typu Randki24, na Gumtree... Nawet na takich portalach można poznać ciekawych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buquile
"Po 5 latach związku rzucił mnie narzeczony. Ja po dwóch miesiącach od rozstania zakochałam się jak nastolatka" No to widać ile była warta ta poprzednia "miłość".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11sensualna
buquile, nie Tobie to oceniać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buquile
Acha, czyli trafiłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
buquile - hehe, dokładnie :D Z prespektywy mojego doswiadczenia stwierdzam ze najgorsze sa kobiety dla ktorych slowo "milosc" jest dosc plytkie (nie twierdze ze 11sensualna tez taka jest) i przez to czesto sie zakochuja, sam kiedys bylem z taka panna i nigdy wiecej, od czasu naszego rozstania ma juz trzecia "wielka milosc", srednio jedna co rok, zalosne. Wbijcie sobie do glowy ze "milosc" a "zakochanie (lub zauroczenie)" to dwie rozne sprawy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11sensualna
buquile, a gdzie ja napisałam, że tamten związek to była wielka miłość i że mój obecny związek jest tym "jedynym"? Sid, mnie również bardzo denerwuje, kiedy ludzie mylą miłość z zauroczeniem. Ja wyróżniam trzy etapy: zauroczenie (egoistyczne; chcemy z relacji z drugą osobą czerpać korzyści dla samych siebie), zakochanie (kiedy potrzeby drugiej osoby stawiamy na równi z naszymi) oraz miłość (kiedy drugą osobę stawiamy ponad samym sobą). Większość związków kończy się na etapie zakochania, ponieważ aby między dwojgiem ludzi rozwinęła się miłość - muszą oni przejść ze sobą bardzo wiele: dopiero, kiedy zaakceptują wady drugiej osoby, kiedy pogodzą się z tym, że iskierki nie trwają wiecznie i bywają także gorsze dni... - wtedy można mówić o miłości. Jej budowanie to żmudny i pełen poświęceń proces. Z obu stron. Krótko mówiąc: odróżnienie zauroczenia od miłości to jak odróżnienie "ach" od "aha". Nie wszyscy to potrafią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna... Ja poznalam kogos po wieloletnim zwiazku...dzis jestem szczesliwa :-) Poczatki nie byly latwe ale dalismy rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buquile
"buquile, a gdzie ja napisałam, że tamten związek to była wielka miłość i że mój obecny związek jest tym "jedynym"?" Uuuu... co tu wychodzi.. Napisałaś że poprzeni cię rzucił, a porzucić mozna tylko osobę, która jest głęboko zaangażowana, bo jeśli nie jest zaangażowana - to ludzie się po prostu rozchodzą. A teraz mówisz, że nigdzie nie napisałaś żw ten teraz to jedyny. A więc zakochana jak nastolatka w "nie jedynym". Widać, że 2 miesiące po rozejściu, po prostu znalazłaś sobie klina. I wypisujesz tęskonty za prawdziwą miłością, jak powinna wyglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11sensualna
Nie wiem z czym do mnie pijesz ale w porządku, postaram Ci się wyjaśnić. Po prostu człowiek dopiero patrząc z perspektywy czasu potrafi stwierdzić, co zasługiwało na miano prawdziwego uczucia, a co nie. Co nie zmienia faktu, że tkwiąc w poprzednim związku kochałam, a kiedy zostałam porzucona, to pierwsze trzy tygodnie były męczarnią. Potem oprzytomniałam i zrozumiałam, że ów mężczyzna nie był wart tylu moich poświęceń, tylu łez, straconych kilogramów, włosów i nieprzespanych nocy. Poza tym ubolewanie niczego nie zmieni, będzie jeszcze gorzej. Odpowiedz sobie na pytanie, co jest lepsze: tkwić w rozpaczy czy próbować żyć od nowa? Po tym rozstaniu postanowiłam sobie, że nigdy, przenigdy nie uzależnię swojego szczęścia od drugiej osoby. Chcąc być szczęśliwą z kimkolwiek musimy najpierw być szczęśliwymi sami ze sobą. Zmieniłam swoje życie - wyszłam do ludzi, zaczęłam podróżować z przyjaciółką, stałam się bardziej rozrywkowa. W końcu poczułam, że żyję, że mogę być szczęśliwa w pojedynkę. Nie szukałam klina, nie chciałam nawiązywać głębszych znajomości... po prostu tak wyszło, że przypadkiem spotkałam osobę, która w jakiś sposób mnie poruszyła i tak szybko stała mi się bliska. Bałam się, bardzo się bałam, że to za wcześnie, że znowu zostanę zraniona, porzucona... Mimo to zaryzykowałam i nie żałuję. Nie wiem, czy to prawdziwa miłość, nie zastanawiam się nad tym. Ważne, że jesteśmy szczęśliwi. Niczego więcej mi nie potrzeba. Tak naprawdę teraz widzę, czego mi brakowało w moim poprzednim związku oraz jak bardzo się od siebie różniliśmy. To tyle w tej kwestii. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×